poniedziałek, 28 marca 2016

Jackson (Got7) `chapter 1

Główni bohaterowie: Jackson (GOT7); Gummi
Bohaterowie poboczni: Jungkook, Suga, V (BTS); Mark, JB (GOT7)
Gatunek: dramat
* * *
"No tak Gummi, jesteś brzydka" - pomyślałam, kiedy przeglądałam się w lustrze. Małe usta, większy niż przeciętnie, nos, a najgorsze z tego były moje oczy. Przekleństwo. Czarne jak węgiel i przerażające. Za każdym razem, patrząc w swoje oczy, moje serce ściskało obrzydzenie. Ale jak można nie patrzeć na swoje oczy ? Gdyby tylko można było jakoś operacyjnie zmienić ich kolor, byłoby cudownie. Przeczesałam włosy odwracając wzrok od lustra. Odłożyłam szczotkę na miejsce i wyszłam z łazienki. Słońce wpadało przez okno mojej sypialni, rozświetlając ją. Dzisiejszy dzień zapowiadał się falą upału. Podeszłam do szafy, założyłam sukienkę i chwyciłam telefon, który spokojnie leżał na biurku. Kolejny dzień wakacji zapowiadał się dość nudno. Ścisnęłam mocniej komórkę i zeszłam na dół. Idąc po zimnych płytkach, czułam, jak przez całe ciało przebiega mnie dreszcz. Zakładając buty, usłyszałam dobrze znaną mi melodię. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i odebrałam.
- Cześć Kookie. - powiedziałam na powitanie radośnie.
- Hej Gummi. - odpowiedział równie entuzjastycznie. - Masz może ochotę na spotkanie ?
- W takim razie gdzie chcesz mnie zabrać ?
- Mam małą, prywatną plażę. - zaskoczył mnie - Bądź u mnie za godzinę. Weź ładny kostium kąpielowy i ręcznik, o pieniądze nie musisz się martwić.
- No dobrze. - przytaknęłam. - Do zobaczenia. - rozłączyłam się, odłożyłam telefon na półkę z kluczami i pobiegłam na górę. Zrzucając z siebie ubranie, podeszłam do szafy. Wciągnęłam na ciało najlepsze bikini, przejrzałam się w lustrze, po czym założyłam koszulkę i spodenki. Po raz kolejny zbiegłam na dół, zabrałam telefon, chowając go do kieszeni. Chwyciłam kilka banknotów ze schowka, plecak, do którego schowałam ręcznik i wyszłam z domu. Przechodząc obok sklepowej witryny, cofnęłam się i weszłam do środka. Kupiłam kilka butelek piwa, i wróciłam na wcześniejszą trasę. Po trzydziestu minutach odsapnęłam i weszłam do dormy. W środku dobiegły mnie głosy kłótni. Postawiłam plecak na stoliku, który stał tam odkąd pamiętam i przekroczyłam próg salonu.
- Mówiłem Ci, żebyś nie wrzucał swojego prania razem z moim ! - krzyknął V, wymachując brunetowi przed twarzą mokrymi bokserkami. Suga siedział i wpatrywał się w telewizor.
- Tae, przestań robić z igły widły. - odpowiedział spokojnie brunet. Stałam cicho i dziwiłam się, że jeszcze żaden z nich mnie nie zauważył.
- "Tae, Tae, Tae..." - powtórzył V, wykrzywiając się i wymachując praniem na wszystkie strony. - Tae tylko chce żeby Suga nie wrzucał swoich ubrań do jego prania. - jego irytacja rosła. Suga wstał z kanapy i złapał V za koszulkę. Wszyscy wiedzieli, że Tae nie chciał żeby ktokolwiek dotykał jego koszulek.
- Uspokój się. - powiedział Jungkook.
- Człowieku, Pradę gnieciesz ! - krzyknął Tae. Wydałam z siebie stłumiony śmiech, szybko zasłaniając usta. V i Suga spojrzeli na mnie zdziwieni. Brunet puścił Tae, a ten schował bokserki za plecy.
- No ładnie panowie. - usłyszałam głos za sobą. Nagle obok mnie stanął Jungkook. - Jedziecie, czy nadal będziecie kłócić się o pranie ?- zapadła cisza, co dla Kookiego, było dostateczną odpowiedzią. - Więc marsz na górę, spakować się i za 10 minut widzimy się w samochodzie.
Gdy tylko Suga i V zniknęli z pola widzenia, Kookie złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się.
- Dziękuję. - odpowiedziałam, czując, że po mojej twarzy rozlewa się rumieniec. Szybko oderwałam się od chłopaka i pobiegłam do plecaka, pokazując mu co jest w środku.
- Nie musiałaś. - powiedział - Zadbałem o naszą zabawę, ale dziękuję. - wziął ode mie plecak, znikając z nim na kilka minut. Wrócił i stanął obok mnie, po czym obiął mnie ramieniem. Po kilku minutach V i Suga znaleźli się na dole. - Dobrze, jedziemy.
Wyszliśmy z dormy, zamykając za sobą drzwi i wsiedliśmy do podstawionego wcześniej auta, ruszając na plażę.
[...] 
Rozłożyłam kilka kocy na piasku, zdjęłam ubranie, zostając w bikini i związałam włosy. Obok mnie znalazł się V.
- Chodźmy. - powiedział, po czym złapał mnie za ręce i pociągnął w stronę wody.
- Tae, zaczekajmy jeszcze chwilę, dobrze ? - spytałam go. Od jakiegoś czasu bałam się otwartych akwenów wodnych. W jednej chwili poczułam zimne dłonie na moim brzuchu. Ktoś mnie objął.
- Cześć. - powiedział niskim tonem. Wyszarpnęłam się z jego uścisku i gdy tylko zobaczyłam kto to, zaśmiałam się.
- Mark, nie strasz mnie więcej. - powiedziałam i szturchnęłam go w ramię. Chłopak obdażył mnie szerokim uśmiechem.
- Przepraszam cię na chwilę, ale muszę iśc po resztę. - powiedział.
- Resztę ?
- Przecież wiesz, że nigdy nie jeżdżę sam.
- Jackson też jest ? - serce podeszło mi do gardła, gdy wymawiałam jego imię. Chłopak milczał. - Nie, nie, nie... - powtarzałam. Moje serce zaczęło bić szybciej. Mój wzrok powędrował na górę schodów, które prowadziły na plażę. Zbliżające się śmiechy i głosy, sprawiły, że poczułam się słabo. Nagle na samej górze pojawił się JB i Jackson i kilkoro innych chłopaków.
- Jeśli chcesz, mogę go stąd zabrać. - zaproponował chłopak
- Nie. - powiedziałam - Po prostu nie będę zwracać na niego uwagi.
- Nie martw się. Nie skrzywdzi cię. - przyznał Mark. Chciałam mu uwierzyć. Machnęłam ręką do znajomych i stremowana weszłam na pomost obok. Przez kilka minut samotnie wpatrywałam się w V, który zbliżał się do brzegu. Gdy tylko przepływał obok uśmiechnął się delikatnie, po czym wspiął się na pomost i usiadł obok mnie.
- Co się stało ? - spytał
- Nic ważnego. - uśmiechnęłam się. - Tak tu pięknie.
- Masz rację. - odpowiedział. Jego głos zagłuszył dźwięk wbiegających do wody ludzi. Gdy tylko przed moimi oczyma pojawił się Jackson, cały świat zwolnił. Jego śmiech i wyciągnięte ręce, skierowane były do innej dziewczyny. Jego widok zburzył mur, którym otoczyłam się na ten wieczór. Podniosłam się z pomostu i ruszyłam w stronę schodów. Wbiegłam na górę i zaczęłam iść przed siebie. Musiałam wszystko przemyśleć, a przede wszystkim uspokoić. Kiedy ktoś złapał mnie za rękę, wyrwałam mu ją i odwróciłam się zdenerwowana.
- Spokojnie Gummi, to ja. - powiedział Mark. - To wszystko przez Jacksona, prawda?
- Mark, przecież dobrze wiesz co mi zrobił. - powiedziałam. Zacisnęłam zęby powstrzymując łzy.
- Jestem pewien, że tego nie chciał. - miałam wrażenie, że chłopak nie zdaje sobie sprawy, jak jego słowa wpływały na moją osobę. Poczułam, że przez tyle lat otaczałam się zdrajcami. Moje nogi w jednej chwili odmówiły mi posłuszeństwa, a ja upadłam na kolana. Mark złapał mnie za ramiona i podciągnął do góry. - Co Ci jest ?
Spojrzałam na niego, jak przez mgłę. Zamrugałam kilka razy, pozbywając się tego dziwnego uczucia.
- Nic. - otrzepałam kolana - Chodźmy stąd.
Wróciliśmy na plażę, siadając razem na kocu. Oparłam się o chłopaka, patrząc w martwy punkt na horyzoncie.

*2 godziny później*
Mark odszedł z Sugą, a ja zostałam na kocu sama. Towarzystwa powoli ubywało, sprawiając, że plaża z każdą godziną robiła się coraz cichsza, aż w końcu ucichła. Nuciłam pod nosem melodię, która zataczając krąg, nie dawała mi spokoju. Czując na barku delikatną dłoń, odsapnęłam.
- Mark, mówiłam Ci, nie strasz mnie więcej. - odwróciłam głowę. Mój uśmiech zniknął, ustępując miejsca strachowi. Zerwałam się na równe nogi i odsunęłam od chłopaka. - Idź stąd Jackson.
- Ja wiem, że nadal masz wielki uraz za to, co Ci zrobiłem. - zaczął
- Odejdź. - powiedziałam zaciskając pięści - Nigdy Ci nie wybaczę.
- Proszę, pogadajmy. - wyciągnął do mnie rękę. Przez chwilę jego dłoń wydawała mi się spokojną przystanią, aby w jednej chwili zmienić się w okropne wspomnienia.
- Nie będziemy rozmawiać ! - krzyknęłam. - Dla mnie jesteś nikim, Jackson.
- Byłem pijany. - odezwał się. Na jego twarzy malowało się zniesmaczenie.
- To nie tłumaczy tego cholernego gwałtu !  - wrzasnęłam, stawiając pewnie krok w jego stronę. Pięści paliły mnie z bólu wbijanych paznokci. - Nie rozumiesz tego, prawda ? - podeszłam do niego, kładąc mu ręce na torsie i popychając do tyłu. Chłopak zachwiał się i przewrócił o kilka rozrzuconych butelek piwa. Rzuciłam się na niego, uderzając go w twarz. Usłyszałam chrupnięcie, a z jego złamanego nosa trysnęła krew. - Ty pieprzony dupku ! - krzyczałam, okładając jego twarz pięściami. Chłopak nie próbował się bronić, co podziałało na mnie jak motor napędowy. Moje pięści stykające się z jego ciepłą twarzą wydawały charakterystyczne dźwięki chlupania. Krew pryskała na prawą stronę, mieszając się z piaskiem. Dławiący się własną krwią chłopak, sprawiał, że czułam się coraz lepiej. Gdy tylko usłyszałam krzyki chłopaków, uderzyłam chłopaka jeszcze kilka razy, a później ktoś z dużą siłą odciągnął mnie od nieprzytomnego Jacksona. Spojrzałam na jego twarz. Wielka, czerwona, morka plama, nie przypominała kształtem niczego. Mój wzrok gorączkowo powędrował na dłonie. Gorąca krew, która powoli zasychała, śmierdziała padliną. Poczułam jak po moim ciele rozchodzi się fala satysfakcji. Schyliłam głowę, a na moje twarzy w końcu zagościł uśmiech.
`````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
Liczba słów w poście wynosi: 1461
Liczba liter w poście wynosi: 9038
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.

Brak komentarzy: