czwartek, 5 maja 2016

Onew (Shinee) `part 1 (ost.)

Główni bohaterowie: Onew (Shinee); Shin-hye
Bohaterowie poboczni: Key (Shinee)
Gatunek: jednopart; dramat

* * *
Czując ciepło przemieszczające się po moich ramionach i dochodzące aż do mojej twarzy, spróbowałam otworzyć oczy. Gdy tylko poczułam przeszywający ból głowy, moje oczy natychmiastowo otworzyły się, wpadając na słup ostrego światła. Automatycznie odsunęłam głowę, przetarłam pięściami powieki i otworzyłam oczy z powrotem. Przyzwyczajając wzrok, rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byłam. Kilka szafek zastawionych zdjęciami,  komputer i gitara klasyczna w rogu. Opierając się na ręce, spojrzałam na osobę po mojej prawej stronie. Brunet leżał na łóżku, oddychając miarowo z wykręconą twarzą w moją stronę. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę czwartą trzydzieści, po czym wstałam z łóżka, ubrałam się i wyszłam z pokoju. Cisza, która panowała na dole, doprowadzała mnie do szału, nasilając szum w głowie. Zakładając szpilki, które wyniosłam z pokoju, chwyciłam za klamkę. Drzwi otworzyły się, a ja pośpiesznie wyszłam na zewnątrz. Gdy tylko skierowałam się do mieszkania z zamiarem ogarnięcia się i wyjścia do pracy, przeszukałam kieszenie. Przeklinając w myślach moje zapominalstwo, wiedziałam, że spotkają mnie dziś kłopoty.

*Onew*
Podnosząc ciężką głowę do góry, przełknąłem ślinę. Piekący przełyk dał o sobie znać, a ja podniosłem się i próbując dojść do drzwi wyjściowych, potknąłem się o buty. Zakląłem i obróciłem się, wpatrując się w porozrzucane ubrania.
- Co tu się stało ? - powiedziałem pod nosem, próbując odpowiedzieć sobie na dręczące mnie pytanie. W końcu podniosłem się, poszedłem do łazienki, napiłem się wody i wróciłem z powrotem do pokoju. Usiadłem na łóżku i wytężając myśli, próbowałem przypomnieć sobie co takiego wydarzyło się dzisiejszej nocy. Przypominając sobie wcześnie zaczęty rajd po barach i klubach, próbowałem przypomnieć sobie co było dalej. Porzuciłem wszystkie próby przypomnienia sobie czegokolwiek, szybciej niż zacząłem o tym myśleć. Podnosząc się z łóżka, zacząłem krzątać się po pokoju, sprzątając bałagan, który zastałem. Przewracając pościel na drugą stronę, słońce odbiło się od jakiegoś przedmiotu. Podnosząc rękę z przedmiotem bliżej oczu, zauważyłem, że to wisiorek. Czterolistna koniczynka zwisała na końcu łańcuszka, wprowadzając zamęt w mojej głowie. Zamknąłem dłoń, chowając naszyjnik do kieszeni spodni i nie zakrzątają sobie więcej tym głowy. Zszedłem na dół, po czym usiadłem w salonie i włączyłem telewizor. Po kilku minutach obok mnie znalazł się Key.
- Stary, jak Ty wyglądasz. - powiedział, krzywiąc się.
- Przestań się drzeć. - złapałem się za głowę. Moja świadomość cały czas zataczała koła, wywołując u mnie odruch wymiotny.
- Co się działo u Ciebie w nocy ? - spytał, po czym z jego gardła wydobył się dźwięczny śmiech.
- Co niby się działo ? - spytałem, spoglądając na niego.
- Te śmiechy, - zatrzymał się na chwilę, po czym łobuzersko się uśmiechnął - te jęki.
Widząc jego zadowoloną twarz, sprzedałem mu kuksańca.
- Przestań Key. - powiedziałem - Mam czarną dziurę w głowie. - przyznałem i pokiwałem przecząco głową. - Nie wiem co się stało i nie chcę wiedzieć.
Key machnął ręką i po chwili wbiegł na górę, odbierając swój telefon. Wróciłem do oglądania powtórki trzeciego odcinka dramy.

*Shin-hye*
Wychodząc z mieszkania, podciągnęłam podkolanówki i śpiesząc się, wybiegłam na zewnątrz. Czarny sedan stał już pod blokiem, czekając tylko na moją osobę. Podeszłam do samochodu i wsiadłam do środka. Spodziewając się kogoś innego, przyjrzałam się facetowi za kierownicą. Brązowe włosy spadały na jego czoło, biała koszula wystawała spod granatowej marynarki, a wypastowane buty elegancko dopełniały jego garnitur. Spoglądając na mnie czarnymi oczyma, uśmiechnął się, ukazując szereg białych zębów. Wyglądał na zadbanego dwudziestopięciolatka.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział. Jego perfumy sprawiły, że zakręciło mi się w głowie. Nie czekając na moją odpowiedź ruszył spod bloku, kierując się w stronę bogatych przedmieść.

[kilka dni później]

*Onew*
Dręczące mnie wspomnienia z weekendowej nocy, a raczej ich brak były mi kulą u nogi. Patrząc codziennie w łańcuszek, zastanawiałem się do kogo mógłby należeć. Zdenerwowany wyszedłem z domu kierując się bez celu do centrum. Podążając chodnikiem wpatrywałem się w mijaną kostkę. Po chwili stanąłem i rozejrzałem się, napotykając wzrok znajomej mi dziewczyny. Podszedłem do niej, zwracając uwagę, że jej popielate włosy spadały delikatnie na ramiona. Ubrana w kwiecistą sukienkę stała przed jedną z wystaw. Swoje bladoniebieskie oczy utkwiła we mnie.
- Shin ? - spytałem. Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie.
- Tak. O co chodzi ? - najwidoczniej nie rozpoznała mojej osoby.
- To ja, Onew. Chodziliśmy razem do klasy. - wyjaśniłem. Dziewczyna wyglądała na zamyśloną.
- Masz rację. - potwierdziła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Nie poznałam cię. Zmieniłeś się Onew.
- Tak. - przyznałem, odwzajemniając jej uśmiech. - Chciałabyś może umówić się ze mną na kolację ?
- Wiesz, mam dużo pracy. - skwitowała krótko. - Może spotkamy się kiedy indziej, dobrze ?
- Pewnie. - odparłem zawiedziony. Shin pożegnała się ze mną, po czym wsiadła jako pasażer do białego Hyundaia i odjechała z mężczyzną. Podejrzliwie odprowadziłem ją wzrokiem, podążając nim za samochodem, dopóki nie zniknął mi z pola widzenia. Odwróciłem się w kierunku domu i myśląc o Shin-hye, wróciłem do dormy.

[w tym samym czasie]

*Shin-hye*
Siedząc wygodnie w fotelu coś nie dawało mi spokoju. Gdy tylko zobaczyłam na ulicy bruneta, wiedziałam, że prędzej czy później się spotkamy. Pewna weekendowa noc była jednym z naszych spotkań. Na szczęście chłopak nie pamiętał co działo się na imprezie i czego tam doświadczył. Spoglądając przez szybę, przed oczyma stanął mi obraz śpiącego. Szybko zdusiłam w sobie to głodne uczucie, wracając myślami do mojego wcześniej zaplanowanego spotkania. Gdy tylko wysiadłam ze samochodu, podążyłam za dużo wyższym ode mnie facetem. Przechodząc przez kolejne drzwi, zorientowałam się, że czeka na mnie kolacja.
- Z jakej to okazji? - spytałam. Wiedziałam, że mężczyzna nie miał w zwyczaju przyjmować mnie tak elegancko.
- Niedługo sama się przekonasz. - powiedział, po czym delikatnie ucałował moje czoło. - W końcu pozbyłaś się tego starego łańcuszka.
Mężczyzna otworzył butelkę szampana, przez co jego głos zagłuszył wystrzał z korka. Dotykając dłonią swojej szyi, zorientowałam się, że facet miał rację. Dręczyło mnie tylko jedno pytanie. Jak to się stało ?

[trzy dni później]

*Onew*
Duszące mnie uczucie bezradności męczyło mnie odkąd zobaczyłem Shin-hye. Moja dawna, szkolna miłość wyglądała równie świetnie jak w liceum. Kierując się przeczuciem, wyjąłem łańcuszek z kieszeni spodni. Spoglądając na czterolistną koniczynkę, szukałem odpowiedzi w moim rozmazanym odbiciu. Uświadamiając sobie po czasie, że identyczny łańcuszek podarowałem pewnej dziewczynie. Szukając jej imienia w pamięci, przeraziłem się.
- Shin-hye ? - zadałem sobie pytanie. Nasuwająca się odpowiedź, wyjaśniła wszystko, czego dotąd nie wiedziałem. Biorąc w rękę telefon, przejrzałem książkę telefoniczną. Znajdując numer niebieskookiej, wcisnąłem zieloną słuchawkę, czekając na jakikolwiek sygnał. Wraz z nawiązaniem połączenia, ucieszyłem się. Po chwili ktoś odebrał. Słysząc szybki oddech po drugiej stronie, zawahałem się.
- Shin ? - spytałem.
- Onew ?
- Musimy się spotkać jak najprędzej. - przyznałem, nie wiedząc co tak na prawdę mam jej powiedzieć.
- Nie teraz, jetem zajęta. - powiedziała po czym rozłączyła się gwałtownie. Spojrzałem za zakończone połączenie i odłożyłem telefon na stolik. Musiałem w końcu przestać myśleć o niej, z kim mógłbym spędzić resztę życia
.
[...]
Minęła godzina dwudziesta, a ja usłyszałem dzwonek do drzwi. Podbiegłem do nich i otworzyłem je natychmiast. Dziewczyna w kwiecistej sukience stała przed wejściem, oczekując wpuszczenia jej do środka. Po chwili namysłu wpuściłem ją i zaprowadziłem do salonu. Nie zastanawiając się długo, wyjąłem łańcuszek z kieszeni i wyciągnąłem z nim dłoń w jej stronę. Shin-hye zbladła, a ja czekając na wyjaśnienia z jej strony, przerwałem w końcu ciszę.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi ? - spytałem. Dziewczyna zabrała mi łańcuszek, po czym szybkim krokiem skierowała się do wyjścia. Ruszyłem za nią, zagradzając jej drogę. - Shin-hye do jasnej cholery, o co tutaj chodzi ? Dlaczego byłaś w mojej sypialni ? Co takiego się tam stało ?
Dziewczyna uniosła głowę do góry i spojrzała mi prosto w oczy.
- Nie zbliżaj się do mnie. - powiedziała ostrym tonem. - Przespaliśmy się pierwszy i ostatni raz.
- Shin-hye, proszę cię. - odruchowo złapałem ją za nadgarstek. - Pamiętasz czasu liceum? Co się stało z naszą miłością ?
- Dorosła. - przyznała dziewczyna. Widziałem jak lekko się uśmiecha. - Ostrzegam cię ostatni raz, zostaw mnie w spokoju. - odepchnęła mnie po czym wyszła, trzaskając drzwiami. Zdenerwowany uderzyłem w ścianę i skierowałem się do pokoju. Chcąc wszystko naprawić i kolejny raz dać szansę naszemu związkowi, poddałem się jak tylko opuściła mój dom. Jej słowa zapadły mi w pamięć, a ja nie odważyłem się kolejny raz do niej zadzwonić. Dni mijały, a ja zapominałem.

[jakiś czas później]
Kładąc się przed dwudziestą drugą, momentalnie zasnąłem. Śniłem, że śpię. Nagle macham rękoma i znajduję się na korytarzu przed drzwiami. Drzwi nie są zamknięta, a na zewnątrz czeka na mnie ktoś niebezpieczny. Wystarczy przekręcić klucz w drzwiach i wszystko będzie w porządku. Czuję jak unoszę ręce i wszystko nagle zwalnia. Moje ruchy wydają się być bardziej powolne niż zbliżające się niebezpieczeństwo. Moje ciało coraz bardziej się trzęsie, a ja nagle dotykam drzwi. Moje koniuszki palców chwytają za klucz, próbując go przekręcić. Gdy czuję, że mi się uda, przez drzwi wbiega szara masa, tworząca postać. Czuję jak moje ciało upada w przyśpieszonym tempie, a ja budzę się zalany potem. Dochodzące do moich uszu śmiechy, przeradzają się w namiętne jęki. Czyżby Key przyprowadził kogoś do domu ?
Wstaję z łóżka i podążając za odgłosami, staję przed drzwiami sypialni moje kumpla. Nagle słyszę kolejne kobiece jęki, przerywane przez głębokie stęknięcia. Czując się niepewnie, odchodzę kawałek od drzwi. Zatrzymuję się, słysząc jak Key rzuca imię swojej partnerki w sypialni. Nie kontrolując swojego ciała, łapię za klamkę i wpadam z wściekłością do pokoju. Dziewczyna siedząca okrakiem nad moim kumplem, unosi się w górę i dół, po czym szybko odwraca głowę. Jej popielate włosy falują na nagich piersiach, a chłopak podnosi się, opierając na łokciach. Wychodzę z pokoju, po czym zbiegam na dół i kieruję się do ogrodu. Zrzucam stół z podestu i siadam na schodkach od altany.
Chowając twarz w dłonie, czuję, że moje łkanie zamienia się w płacz. Siedząc samotnie przez kilka minut, uświadamiam sobie, że ktoś trzyma rękę na moim barku. Spoglądam na osobę siedzącą obok. Poszerzone źrenice dziewczyny wskazują na jej podniecenie, które wywołuje u mnie odruch wymiotny. Jej mętna twarz nie ukazuje żadnych emocji.

- Ostrzegałam cię. - powiedziała z uśmiechem, po czym wstała, odwróciła się i zniknęła za szklanymi drzwiami.
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1687
Liczba liter w poście wynosi: 11024
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.

środa, 4 maja 2016

Luhan `part 1

Główni bohaterowie: Luhan; Sehun (Exo); Marcy
Bohaterowie poboczni: Xiumin, Chanyeol, Kyungsoo (Exo); Johny
Gatunek: romans
* * *
- Marcy. - powiedziałem cicho. Dziewczyna siedząca na łóżku odwróciła głowę w moją stronę, milcząc. Wszedłem niepewnie do pokoju, stając obok niej i dokładnie przyglądając się twarzy dziewczyny. - Hej. - powiedziałem. - Jak się czujesz ?
Jej oczy zaczęły błądzić po mojej osobie, a w powietrzu wisiała niepewność i stres.
Nie wiedząc co więcej mogę powiedzieć, głośno wciągnąłem powietrze.

[kilka dni wcześniej]

*Marcy*
Wychodząc z klubu, rozejrzałam się dookoła parkingu. Czułam się samotna, a cisza wokoło potęgowała moje uczucie bezradności. Spoglądając na ławeczkę obok wyjścia, poczułam nagły przypływ radości. Widok blondyna siedzącego i wpatrującego się w moją osobę, był czymś, czego ostatnio nie doświadczyłam. Usiadłam obok niego z szerokim uśmiechem.
- Co Ty tutaj robisz ? - spytałam. Od razu skarciłam się w myślach, czując, że nie tak chciałam przywitać chłopaka.
- Też miło cię widzieć Marcy. - przyznał, po czym roześmiał się cicho. - Byłem w środku i szczerze powiedziawszy, nie mam ochoty tam wracać.
- Dlaczego? - spytałam.
- Miałem do Ciebie podejść, ale jak tylko zauważyłem twoich dawnych znajomych, powstrzymałem się. - przerwał - Wiesz, że nie przepadam za tymi ludźmi.
- Rozumiem. - stwierdziłam - Pamiętam, że kiedyś wyglądało to inaczej.
- Właśnie, dlaczego Ciebie nie ma z nimi ?
- Czuję, że zabrali mi właśnie ludzi, którzy stali się dla mnie rodziną. Widzisz Luhan, to wszystko jest takie niesprawiedliwe.
- Jestem przy Tobie i nigdzie nie ma zamiaru się ruszać. - objął mnie ramieniem i delikatnie pogładził po włosach. - Jak myślisz, o tej porze jest jeszcze coś ciekawego w telewizji?
Spojrzałam na ekranik telefonu, który wskazywał dwie minuty po pierwszej.
- Myślę, że nawet jeśli nie, znajdę coś ciekawego. - przyznałam.
- Chodźmy więc po taksówkę i urwijmy się stąd. - pociągnął mnie za rękę, po czym wsiedliśmy do taksówki, która zabrała nas do domu. Gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, skierowaliśmy się do salonu i wygodnie siadając, włączyłam telewizor w poszukiwaniu filmu.

*Sehun*
- Tyle się nie widzieliśmy, może do mnie wpadniesz ? - spytał Johny, brat Marcy.
- Myślałem, że mieszkasz nadal w willi z rodzicami. - zdziwiłem się. Marcy nie wspominała mi o przeprowadzce jej brata.
- Marcy nie wspominała, że wyniosłem się jakieś dwa miesiące temu?
- Wiesz, nie przypominam sobie. - powiedziałem, czując jak ktoś szturcha mnie w ramie. Oglądając się za siebie, napotkałem Kaia.
- Widziałeś Marcy ? - spytał. Rozejrzałem się dookoła. Garstka ludzi przeszła obok mnie, ale nigdzie nie było Marcy. Zakląłem w myślach, wyjąłem telefon i odszedłem na bok.

*Marcy*
- Wróciłaś już ? - usłyszałam głos Xiumina za plecami.
- Tak. - przyznałam - Nie miałam siły na dalszą zabawę.
- Stało się coś, prawda ? - zapytał
- Trochę źle się poczułam, ale na szczęście Luhan był obok. - powiedziałam, gdy chłopak wszedł do salonu. Stawiając kubki na stoliku, ustał przy kanapie.
- Dobrze, nie będę wam przeszkadzał. - podniósł się, przygotowując do opuszczenia salonu.
- Nie będziesz przeszkadzał, prawda ? - spojrzałam na Luhana, który kiwnął twierdząco głową.
- Dobrze, to chociaż pomogę Luhanowi przygotować coś do jedzenia. - zaciągnął Luhana do wyjścia, kierując się od razu do kuchni. Po chwili ciszy, mój telefon zaczął nerwowo wibrować, po czym rozległ się donośny dzwonek. Bez sprawdzania nadawcy, odebrałam.
- Marcy, gdzie jesteś ? - muzyka w tle sprawiła, że chłopak był ledwo słyszalny.
- W domu. - przyznałam do razu.
- Jak wróciłaś ?- zapytał poddenerwowany.
- Taksówką. Z resztą, co cię to obchodzi ?
- Mogłaś chociaż uprzedzić, że wychodzisz. - powiedział. W jego głosie wyczułam nutkę pretensji.
- Trzeba było mnie pilnować. - powiedziałam sarkastycznie, po czym bez ostrzeżenia, rozłączyłam się.

[w tym samym czasie]

*Xiumin*
- Luhan, powiedz mi coś. - zacząłem
- No ? - spytał, nie odrywając się od krojenia owoców.
- Czy Ty na prawdę zakochałeś się w Marcy ? - zapytałem
- Xiumin, przestań. - powiedział zły. - Marcy wybrała kogoś innego, a ja będę szczęśliwy jeśli zostanie przy mnie jako siostra. - spauzował, podnosząc głowę do góry, rzucając spojrzenie na wejście do kuchni. - Chciałbym być przy niej, kochać ją, pocieszać. - wbił nóż w deskę. - Skończmy ten temat.
Dźwięk zamykanych drzwi od razu zwrócił moją uwagę. Spoglądając po sobie, rzuciliśmy się do wyjścia, stając na schodach.
- Marcy ! - krzyknął Luhan, wybiegając za bramkę. Rozglądając się nerwowo dookoła, w końcu odwrócił się do mnie. - Jasna cholera. Bierz telefon i kurtkę, idziemy.

*Marcy*
Rzuciłam telefonem o chodnik i pobiegłam przed siebie. Gdy tylko dotarłam do fontanny w lesie, złapałam kilka szybkich oddechów i usiadłam na zimnym marmurze. Ciemność, która panowała w około, sprawiła, że moje serce wypełniło się strachem. Słysząc w oddali trzask łamanych gałęzi, wstałam i rozglądając się dookoła, wytężyłam wzrok. Gdy tyko z lasu wyszła jakaś postać, szybko przekonałam się, że ucieczka nie będzie prosta.
- Nie zbliżaj się. - zagroziłam, stając mocno na uginających się nogach.
- Marcy, przestań zgrywać cnotkę. - powiedział męskim głosem, ukazując twarz. W jednej chwili znalazł się przy mnie z widocznym uśmiechem na twarzy.
- To tylko pieprzony sen. - powiedziałam szeptem, zamykając oczy. Otwierając je, znów napotkałam jego przeklęty uśmiech.
- Nie zrobię Ci krzywdy. - jego ręka powędrowała na mój bark.
- Daj mi spokój ! - krzyknęłam i mocno go popchnęłam.
Kiedy znalazł się na ziemi zaczęłam uciekać. Moje nogi po chwili biegu zaczęły dawać o sobie znać i coraz bardziej się plątać. Wybiegłam na ulicę, stanęłam i nerwowo okręciłam się na pięcie. Był coraz bliżej. Spanikowana ruszyłam przed siebie, gdy prawa noga zahaczając o krawężnik pozbawiła mnie równowagi.
Upadek trwał kilka sekund. Moja głowa zetknęła się z zimnym i twardym przedmiotem. Słyszałam jak pod naporem moja czaszka pęka, a ja opadam na chłodną ziemię. Z każdej strony zaczęła otulać mnie bezsilność i paraliżujący ból. Czułam, że to koniec.

[czas obecny]

*Luhan*
- Odzywała się do was ? - zapytał Xiumin, rozkładając kubki z herbatą na stole.
- Od trzech dni nie mam od niej wiadomości. - przyznałem.
- Może się boi. - stwierdził spokojnie Chanyeol, mierząc wzrokiem w Sehuna.
- Może zachorowała. - odezwał się Xiu, nie przerywając popołudniowych czynności.
- I nie odbiera telefonu ? - spojrzałem na niego. - To wszystko wydaje się podejrzane.
- Hej, słuchajcie ! - donośny krzyk Kyungsoo, zwrócił naszą uwagę
- Co się stało ? - zapytałem
- Marcy miała wypadek. Johny właśnie do mnie dzwonił i mówił, że na szczęście jest już w domu.
- Idziemy do niej. - powiedział Sehun, zrywając się z krzesła
- To nie jest najlepszy pomysł. - przerwał mu Kyungsoo. - Marcy jest w złym stanie psychicznym.
- Pójdę i dowiem się wszystkiego. - powiedziałem pewnie.
Ubrałem kurtkę i wyszedłem najszybciej jak mogłem. Po kilku minutach byłem przed drzwiami domu Marcy. Podniosłem rękę i wciskając przycisk, usłyszałem dzwonek wewnątrz. Drzwi otworzyła mi jej mama.
- Tak ? - zapytała zdziwiona.
- To ja, Luhan. - powiedziałem z uśmiechem. Kobieta wpatrywała się we mnie, po czym odwzajemniła mój uśmiech.
- Ale wyrosłeś. Proszę, wejdź. - wpuściła mnie do środka.
- Przyszedłem zobaczyć się z Marcy. - powiedziałem. - Mam nadzieję, że to nie jest problem. Jeśli tak, przyjdę kiedy indziej.
- Luhan, bądź wyrozumiały. Nie do końca jeszcze wiadomo co jej jest. Po wypadku zrobiła się bardzo nieufna. - powiedziała i zamyśliła się.
- Niech się pani nie martwi. Nic jej nie będzie. - odpowiedziałem.
- Mam nadzieję. Dobrze, muszę wracać do pracy. Do zobaczenia. - stwierdziła z westchnieniem i skierowała się w stronę wielkich drzwi. Wszedłem po schodach i stanąłem przed drzwiami sypialni dziewczyny, po czym wcisnąłem klamkę i zajrzałem do środka.
- Marcy. - powiedziałem cicho. Dziewczyna siedząca na łóżku odwróciła głowę w moją stronę, milcząc. Wszedłem niepewnie do pokoju, stając obok niej i dokładnie przyglądając się twarzy dziewczyny. - Hej. - powiedziałem. - Jak się czujesz ?
Jej oczy zaczęły błądzić po mojej osobie, a w powietrzu wisiała niepewność i stres.
Nie wiedząc co więcej mogę powiedzieć, głośno wciągnąłem powietrze.
- Luhan ? - zapytała. Wskazała na coś za mną. Odwróciłem się i spostrzegłem plakat podpisany moim imieniem. Nie rozumiałem o co jej chodzi. Kiedy odwróciłem się z powrotem w jej stronę, siedziała tak blisko mnie, że musnąłem ją nosem. Dotknęła mojego policzka, po czym szybko cofnęła rękę, a jej oczy zeszkliły się. - Kim Ty jesteś ?
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1391
Liczba liter w poście wynosi: 8705
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.

niedziela, 1 maja 2016

Xiumin (Exo) `part 1 (ost.)

Główni bohaterowie: Xiumin, Chanyeol (EXO); Serine
Bohaterowie poboczni: Suho, Kai (EXO)
Gatunek: romans; wątek psychologiczny
* * *
"I’d fall anywhere with you...".
Słysząc kilka słów znanej mi melodii, mimowolnie zaczęłam nucić ją pod nosem. Wspomnienia z dzieciństwa spłynęły na mnie niczym deszcz, rozlewając się po mojej głowie. Czując się niepewnie, poprawiłam się w fotelu i schowałam twarz w dłoniach. Od czasu wypadku widziałam wszystko w czarnych barwach. Ciepłe palce przebiegły po moim kolanie, żeby móc oprzeć się na udzie. Otarłam łzę, która spłynęła po moim policzku i od razu podniosłam głowę. Brązowooki brunet klęczał przede mną i spoglądał z powagą na moją twarz.
- Hej Channie. - powiedziałam, zdobywając się na słaby uśmiech.
- Hej. - odpowiedział. - Wszystko w porządku ? - dopytał.
- Tak. - skłamałam. Jego głowa przekręciła się lekko na prawą stronę, a jego wyraz twarzy zmienił.
- Widzę, że płaczesz. - stwierdził - Nie jestem ślepy moja droga.
Spojrzałam mu prosto w oczy, koncentrując się na ostatnich nutach piosenki, próbując powstrzymać to co siedziało głęboko w środku.
- Serine ? - dotknął mojej ręki, po czym zjechał do dłoni i złączył nasze palce.
- Przepraszam Chanyeol - powiedziałam od razu i kiwając głową, po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Cała frustracja, strach i samotność wtargnęły w moje życie kilka tygodni temu, a ja nie dawałam sobie z nimi rady. Chanyeol usiadł na kanapie i pociągając mnie za sobą, ułożył mnie na swoich kolanach. - Nie wiem co mam robić. - przyznałam po chwili.
- Dlaczego ? - spytał - Co takiego się stało ?
- Gdy tylko zobaczyłam cię po raz pierwszy od wypadku, nie mogłam powstrzymać swoich uczuć. Moje serce pędziło jak oszalałe, a w twoich oczach widziałam tylko siebie. - przerwałam na chwile, czując jak po mojej twarzy rozpływa się fala gorąca - Nie mogłam racjonalnie wyjaśnić tego uczucia. - przełknęłam ślinę i kontynuowałam - Nie wiem jak było pomiędzy nami sprzed wypadku.
- Serine, chciałabyś mi coś powiedzieć ? - spytał. Jego oczy delikatnie błyszczały, doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Kolejny raz czułam jak niewidzialna lina, przewiązana w moich ramionach, przyciąga mnie w jego stronę. Jego kciuk przejechał wnętrzem po moim policzku, a on sam oparł swoje czoło o moje. W jednej chwili oby dwoje zamknęliśmy oczy, oddając się chwili. Czując przesuwającą się dłoń na tył mojej głowy, delikatne palce zaczęły muskać moją skórę głowy. Czując coraz bliżej jego ciepło, otworzyłam oczy, napotykając jednocześnie jego słodkie oczy. Zbliżając swoją twarz do niego, przystanęłam zaledwie kilka centymetrów, przed nim.
- Nie wiem co mogę Ci powiedzieć. - przyznałam cicho.
- Powiedz mi jedno. - wyszeptał. Jego oddech musnął mój policzek, łaskocząc.
- Tak ? - spytałam. Chanyeol zbliżył się i jednym, delikatnym ruchem, złączył nasze usta w pocałunku. Nie broniąc się, oddałam się jego namiętnym ustom. Czując coraz szybsze bicie serca, pozwoliłam chłopakowi na kontrolowanie sytuacji. Gdy tylko pociągnął mnie za rękę do góry, nie odrywając się od jego ust, ustałam przed nim. Jego dłonie wędrując od bioder, na pośladki, zgrabnie podciągnęły mnie do góry. Moje nogi owinęły się wokół jego bioder, a ręce wokół szyi. Idąc po schodach do góry, czułam, że dziś wydarzy się coś ważnego. Chanyeol kopnął butem, na wpół otwarte drzwi i wchodząc do środka, zrobił to co wcześniej, a drzwi z hukiem uderzyły o futrynę, zamykając się. Podchodząc do łóżka, delikatnie położył mnie na nim i oderwał się na moment, łapiąc kilka szybkich wdechów. Jego klatka piersiowa poruszała się nadzwyczaj szybko. Tracąc ze mną kontakt wzrokowy, ściągnął z siebie koszulkę. Jego nagi tors, wyrzeźbiony brzuch i muskularne ramiona wprawiły mnie w osłupienie. Pochylając się nade mną, kolejny raz oplótł sobie moje nogi wokół swoich bioder i zwinnym ruchem podniósł mnie z łóżka. Jego usta błądziły po mojej szyi, żeby znów przejść do zwinnych pocałunków.  Podchodząc do biurka, jego dłoń podtrzymująca mój pośladek przemknęła po biurku. Rzeczy z biurka rozsypały się po podłodze, a ja w momencie siedziałam na drewnianym blacie. Zdejmując moją koszulę i rozrywając koszulkę, rzucił je na podłogę. Uśmiechnął się łobuzersko. Jego dłonie wpełzły pod moje spodnie, spoczywając na pośladkach. Chłopak cyklicznie ściskał je, napierając na mnie swoim wyczuwalnym już wypukleniem w spodniach. Moje paznokcie co jakiś czas wbijały się w jego plecy, a on mruczał podniecająco. Gdy jego usta zjechały na moje piersi, wczepiłam się w jego włosy. Chanyeol dotknął palcem jednego z moich sutków, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Wyjmując jedną z piersi, włożył sutek do ust i delikatnie go liżąc, ściskał drugą pierś w dłoni. Odchyliłam głowę poddając się pieszczotą bruneta.
Gdy tylko dźwięk tłuczonego szkła odbił się echem w mojej głowie, obydwoje odwróciliśmy się w stronę hałasu. Chanyeol wzdrygnął się i zasłonił mnie swoim ciałem. Zdziwiona twarz czarnowłosego chłopaka, zmieniła momentalnie kolor na widoczną czerwień. Spojrzałam szybko na Chanyeola i chłopaka, którego już dawno nie było w wejściu. Zeskakując z biurka, założyłam pośpiesznie koszulę.
- Serine. - Chanyeol złapał mnie za rękę w ostatniej chwili.
- Przepraszam Channie. - powiedziałam, patrząc nerwowo w stronę wyjścia z pokoju. Chłopak niepewnie puszczał moją dłoń. Wybiegając z pokoju, szybko zrozumiałam gdzie popełniłam błąd. Słysząc hałas dobiegający z mojej sypialni, skierowałam się właśnie w tamtą stronę. Gdy tylko wpadałam do pokoju, zauważyłam, że chłopak nerwowo pakuje moją walizkę.
- Opanuj się. - powiedziałam. Chłopak nie odrywając się od swojego zajęcia, milczał. Chwytając za jego ramię z nadzieją, chłopak od razu zmierzył mnie wzrokiem. Widząc ogień, który płonął w jego wnętrzu, wiedziałam, że to koniec.
- Puść mnie. - zażądał.
- Nie. - powiedziałam stanowczo. - Uwierz, że to nie było tak. - kontynuowałam - Nie mogę tego wytłumaczyć.
- I nie musisz. - odepchnął mnie i wrócił do wrzucania ostatnich ubrań do walizki.
- Ja nic do niego nie czuję. - powiedziałam, prawie krzycząc.
- Wynocha stąd ! - krzyknął ściekły i wyszedł z pokoju. W pośpiechu zbiegł po schodach i wyrzucił moją walizkę na zewnątrz. Pobiegłam w ślad za nim, zasłaniając mu drogę powrotu.
- Zostaw ją ! - wtrącił się Chanyeol, stając na przeciw chłopaka.
- Nie wystarczy Ci, że o mało jej nie posunąłeś? - krzyknął mu w twarz. Chanyeol przygryzł wargę i odwracając się bokiem, zacisnął pięść, wymierzając mu podbródek. Czarnowłosy chłopak z łatwością oddał równemu sobie. Chanyeol rzucił się na wściekłego Xiumina, powodując bójkę. Krzyki Suho i Kaia, którzy na dobre odciągnęli od siebie chłopaków, momentalnie ustały.
- Wynoś się stąd szmato ! - krzyknął Xiumin, wyrywając się Suho i wycierając krew z brody. Spoglądając na niego przez łzy, pokręciłam głową.
- Wiesz co Xiu ? - krzyknęłam, wybuchając. Jego twarz przybrała nieco spokojniejszego wyrazu. - Pieprzeni idioci ! Mam was dosyć ! - odwróciłam się na pięcie i wychodząc, trzasnęłam drzwiami. Zebrałam ubrania z chodnika, zamknęłam walizkę i wróciłam do domu. Rzucając walizkę w kąt, usiadłam na łóżku. Moja wściekłość dawała o sobie znać. Uderzyłam pięścią o ramę łóżka, po czym poczułam promieniujący ból, przechodzący od palców do łokcia. Rozglądając się po pokoju zauważyłam na biurku połyskujące kluczyki. W momencie przebrałam się, chwyciłam kluczyki i zbiegłam do garażu. Siadając na motocyklu poczułam przypływ adrenaliny i strach jednocześnie. Nie byłam pewna czy nadal potrafię panować nad taką maszyną. Wkładając kluczyk w stacyjkę, przekręciłam ją, oczekując reakcji motocykla. Gdy tylko maszyna odpaliła, ucieszyłam się, a uczucie niepewność odeszło szybciej niż mnie przyszło. Włożyłam kask na głową, włączyłam bieg i powoli ruszyłam. Wyjechałam z garażu i stając przy wyjeździe, odkręciłam manetkę do końca, pędząc w stronę autostrady.

*Xiumin*
Stojąc w futrynie drzwi wejściowych, wpatrywałem się w trawę. Zimny podmuch wiatru przywiał coś na chodnik. Pośpiesznie wybiegłem i podnosząc kartkę z kostki, wczytałem się w treść. Zbliżający się ryk silnika zmusił mnie do oderwania wzroku i podniesienia go do góry. Przemykający, czerwony motocykl wydał mi się bardzo znajomy. Orientując się kto go prowadził, coś pchnęło mnie do garażu. Włożyłem kask, przekręciłem kluczyk w stacyjce niebieskiej R1 i ruszyłem za czerwoną strzałą.

*Suho*
- Chciałeś się z nią przespać ? - spytałem go. - Przecież dobrze wiesz, że...
- ...wiem. - przerwał. - Wszyscy chcemy to w jakiś sposób osiągnąć.
Naszą rozmowę przerwał pisk opon. Wybiegając na zewnątrz, ostatnie co zauważyłem to znikający za rogiem motocykl Xiumina.
- Pojechał za nią. - powiedział nerwowo Chanyeol.

*Serine*
Zsiadłam z motocykla, wcześniej opierając go na stopce. Słońce nadal niemiłosiernie paliło. Pozbywając się odzieży wierzchniej, weszłam na pomost i wskoczyłam do ciepłego jeziora. Przepływając kilkukrotnie pewną odległość wróciłam na plażę, biorąc ręcznik i siadając na pomoście. Słońce chyliło się ku zachodowi, tworząc niezwykle piękny widok. Wspomnienia, które zaczęły napływać do mojej głowy, powoli i precyzyjnie wypalały mi wielką pustkę w sercu. Słysząc charakterystyczny stukot na pomoście, zrzuciłam z siebie ręcznik i nie oglądając się za siebie, wskoczyłam do wody. Machałam ramionami, coraz bardziej oddalając się od brzegu, słysząc w pewnym momencie plusk wody. Odkręciłam się i poruszając ramionami dla pozostania na powierzchni, wpatrywałam się w osobę, która zbliżała się w moją stronę.
- Czego chcesz ? - krzyknęłam i zaczęłam płynąć w jego stronę. Będąc obok chłopaka, uniosłam jedną rękę i wymierzając mu policzek, moja dłoń zatrzymała się kilka centymetrów od jego twarzy. Chłopak nawet nie drgnął, chwycił moją dłoń i przyciągnął mnie bez większego oporu.
- Nie mogę cię stracić po raz kolejny. - powiedział cicho, a jego ręce powędrowały na mój kark. Gdy tylko jego dłonie zaczęły zaciskać się bez wyczucia, moja krtań zacisnęła się, blokując dostęp powietrza.
- Xiumin - wyszeptałam, próbując złapać tak bardzo potrzebny mi oddech. Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy, a twarz coraz bardziej piekła. Uderzając go w zaciśnięte dłonie, uporczywie próbowałam się uwolnić, co trwało może kilka sekund. Czując jak moje ciało odmawia mi posłuszeństwa, przestałam z nim walczyć. Xiumin rozluźnił uścisk, a moje ciało opadło do wody. Ostatnie co poczułam to woda zalewająca moje płuca.
[...]
Czując czyjeś delikatnie palce zmierzające od kolana i opierające się na podudziu, momentalnie zaczerpnęłam powietrza. Pierwszą myślą była mi ostatnio zapamiętana scena. Miotając się i krztusząc, oparłam się w końcu na czyiś ramionach. Gdy tylko mój oddech unormował się, podniosłam głowę z niepewnością. Spostrzegając twarz chłopaka, przeraziłam się, a łzy mimowolnie cisnęły mi się do oczu.
- Hej. Wszystko w porządku ? - zapytał Chanyeol.
- Tak. - skłamałam. Żółta lampka kontrolna zapaliła się w najmniej spodziewanym momencie powodując strach. Po chwili zastanowienia, spojrzałam na Chanyeola, który milczał, orientując się, że gdzieś to już widziałam.
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1688
Liczba liter w poście wynosi: 10897
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.