sobota, 27 sierpnia 2016

Marry me, Luthi !

Przepraszam za tak długą zwłokę z tym rozdziałem. Mam nadzieję, że spodoba wam się tak jak cześć poprzednia. 
* * *
Część: IV
Etykiety: EXO, OTHER
* * *
[w poprzednim rozdziale]
"- Luthi ! - słysząc męski krzyk, stanęłam nieruchomo rozglądając się na wszystkie boki. Moim oczom ukazał się biegnący przez ulicę Kyungsoo.
- Kyungsoo, a co ty tutaj robisz ? - spytałam - Dawno się nie widzieliśmy.
- Masz rację. - przyznał, a na jego twarzy zagościł uśmiech - Właśnie idę podpisać kontrakt muzyczny z wytwórnią.
- Na prawdę ? Gratuluję. - powiedziałam, dopiero teraz zwracając uwagę na futerał od gitary na jego plecach.
- Dziękuję. - mimowolnie ukłonił się z uśmiechem. - A Ty gdzie się tak śpieszysz ?
- Wracam do domu i jadę pomóc Joong Ki. - powiedziałam, odwzajemniając jego uśmiech.
- To twój narzeczony, prawda ? - spytał. Głośny dzwonek jego komórki uratował mnie przed odpowiedzią. - Przepraszam Cię, muszę już iść. - powiedział. - Trzymaj się Luthi ! - uśmiechnął się, wręczył mi małą karteczkę i biegnąc w stronę jednej z taksówek, odjechał."
* * *
Nie zastanawiając się nad treścią wręczonej mi karteczki, schowałam ją do kieszeni płaszcza i podciągając wyżej torbę z zakupami, ruszyłam czym prędzej do mojego tymczasowego domu. 
Wykładając zakupy na półki, wybiegłam z domu i dzwoniąc po taksówkę, ruszyłam ku przystankowi.
Po podaniu adresu taksówkarzowi, zapięłam się i wzięłam do ręki telefon. Wystukując kilka literek na klawiaturze, wyciszyłam go i schowałam do kieszeni. Po trzydziestu minutach byłam przed budynkiem firmy, w której zarządzał Joong Ki. Zapłaciłam taksówkarzowi i czym prędzej weszłam do budynku, witając się z recepcjonistką na dole. Wybrałam piętro w windzie, kiedy stanęła, wysiadłam i kierując się w stronę biura Joong Ki, dopiero teraz odczytałam wiadomość z opisem wyglądu biura. Stanęłam przed drzwiami i wciskając klamkę, popchnęłam je niepewnie do środka.
Przywitał mnie uśmiech Joong Ki.
- Wejdź, proszę. - powiedział i wskazał na fotel przed biurkiem. Posłusznie zamknęłam drzwi i podeszłam do biurka, siadając w fotelu. - Cieszę się, że przyszłaś. - odparł, po czym szybko kontynuował - Chciałbym prosić cię o pomoc przy planie. - ucichł na chwilę, patrząc w moją stronę.
- Coś nie tak ? - spytałam.
- Gdy teraz o tym myślę, czuję się zakłopotany.
- Joong Ki, możesz prosić mnie o cokolwiek, zawsze pomogę. - odparłam z uśmiechem.
- Dobrze, chciałbym żebyś pomogła przy kateringu.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się po raz kolejny i podniosłam w fotela. Dźwięk otwieranych drzwi zwrócił naszą uwagę.
Średniego wzrostu brunetka, ubrana w białą koszulę i czerwoną spódnicę stanęła przy jednej z kanap i patrząc na nas speszonym wzrokiem, cofnęła się kawałek.
- Mery, o co chodzi ? - Joong Ki skierował słowa do dziewczyny
- Proszą pana na plan. - powiedziała
- Dziękuję, możesz iść. - wstał od biurka. Dziewczyna zdążyła już wyjść, a chłopak podszedł do mnie i objął mnie ramionami.
- Chodźmy Luthi. - powiedział i ruszył przede mną. Idąc przez sieć korytarzy i mijając kilka zamkniętych pomieszczeń, zeszliśmy w końcu na niższe piętro, po czym weszliśmy do wielkiej, gwarnej sali. Joong Ki, otoczony przez wianuszek swoich współpracowników, zostawił mnie prędzej niż się tego spodziewałam. Rozglądając się dookoła, próbowałam odnaleźć się w panującym tam chaosie. Spostrzegając w końcu stół z jedzeniem, podeszłam do niego i czekając na Joong Ki, próbowałam wypatrzeć go w tłumach mijanych mnie osób.
- Cześć. - głos za plecami spowodował, że momentalnie odwróciłam się na pięcie. Wysoki, postawny brunet stał przede mną z uśmiechem.
- Witam. - odpowiedziałam, kłaniając się delikatnie.
- Jestem Kai. - wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam z radością - Nie widziałem cię tutaj wcześniej.
- Tak, masz rację, pomagam panu Joong Ki. - odpowiedziałam speszona. - Może chciałbyś się czegoś napić ?
- Dziękuję, ale nie lubię wysługiwać się innymi osobami. - powiedział
- Od tego tutaj właściwie jestem. - zaśmiała się wraz z nowo poznanym chłopakiem.
- Przepraszam, wołają mnie, miło było cię poznać...
- Luthi. - dokończyłam za niego
- Może jeszcze się zobaczymy, miłego dnia. - powiedział, znikając za jedną z makiet.
Wracając do wcześniejszego zajęcia, wyostrzyłam wzrok, szukając Joong Ki. Cisza, która w jednej chwili zapanowała na planie, zaintrygowała mnie. Zastanawiając się czym została spowodowana, usłyszałam w oddali muzykę i kierując się w jej stronę, wychyliłam głowę zza futryny. Kierując wzrok w stronę męskiego głosu, poczułam dłoń na ramieniu, odciągającą mnie od mężczyzny, którego nie mogłam uchwycić wzrokiem. Odwracając się w stronę osoby, która lekko mnie szarpnęła, zmierzyłam ją surowym wzrokiem.
- Panno Wi, szukałem cię. - powiedział Joong Ki. - Udasz się ze mną na obiad ?
- Oczywiście. - odpowiedziałam i obdarowując go uśmiechem, ujęłam jego dłoń. Idąc z nim w stronę jednej z tych bardziej prestiżowych stołówek, usiadłam przy stole i uśmiechając się do chłopaka, poprosiłam go o wodę. Gdy tylko jedna z kelnerek przyniosła nam obiad, Joong Ki przystąpił do jedzenia. Wpatrując się w niego przez moment, zauważyłam jego zmęczenie.
- Wszystko w porządku Joong Ki ? - spytałam. Chłopak uniósł wzrok z nad talerza i delikatnie się uśmiechnął.
- Oczywiście Panno Wi. Jedz proszę. - odpowiedział i wrócił do jedzenia. Zjadając trochę tego co przyniosła dziewczyna, usłyszałam dzwonek telefonu. Spoglądając na ekran, skierowałam wzrok na Joong Ki.
- To mój tato, przepraszam cię na moment. - odpowiedziałam, po czym wstając z krzesła, wyszłam z pomieszczenia. Odbierając połączenie, przywitałam go radośnie.
- Witaj tato !
- Cześć córcia. - powiedział równie wesoło. - Jak mijają Ci dni bez taty ?
- Tęsknię za Tobą. - powiedziałam, siadając na sofę, postawioną w korytarzu.
- Ja za Tobą też. Mam nadzieję, że przeprowadzka do Joong Ki trochę Ci pomogła i nie czujesz się samotna. - stwierdził nim zdążyłam coś powiedzieć. - Muszę kończyć. Kocham cię.
- Też cię kocham. - odpowiedziałam, kończąc połączenie. Schowałam telefon do spodni i rozglądając się po korytarzu, spostrzegłam znikającą sylwetkę za jednym z filarów. Widząc coś upadającego na płytki, wstałam i podeszłam do rzeczy, która okazałą się małym notesem. Wzięłam go do rąk i zaczęłam biec w stronę oddalającej się osoby.
- Hej ! - krzyknęłam, dobiegając do nieznajomego, który od razu odwrócił się w moją stronę. Spoglądając na chłopaka, stanęłam zaskoczona, kilka centymetrów od niego. - Kyungsoo ? Co ty tutaj robisz ?
- Wspominałem Ci o tym rano... - zatrzymał się, spoglądając przez moje ramię, czym sprowokował mnie do odwrócenia się. Joong Ki idąc w naszą stronę, wyglądał na nieco zaniepokojonego. - Ja już pójdę. - powiedział Kyungsoo.
- Zaczekaj. - odwróciłam się, ale chłopak zdążył opuścić budynek. Chowając notes w kieszeń płaszcza, pokiwałam lekko głową.
- Panno Wi, wszystko dobrze ? - spytał za plecami Joong Ki. Westchnęłam i odwróciłam się z uśmiechem.
- Oczywiście. - odpowiedziałam.
- Chciałbym Ci podziękować za pomoc przy planie i zaprosić na kolację późnym wieczorem. Miałabyś ochotę ze mną wyjść ? - zapytał
- Joong Ki, przepraszam cię, ale nie czuję się dziś najlepiej. Możemy odłożyć tą kolację na inny termin ?
- Luthi, jeśli źle się czujesz, idź proszę do domu i odpocznij. - powiedział i kładąc rękę na moim policzku, złożył pocałunek na moim czole. - Kolacja poczeka, najważniejsze jest twoje samopoczucie. - przytulając mnie delikatnie, odsunął się i uśmiechnął. - Widzimy się w domu panno Wi.
- Miłej pracy Joong Ki. - powiedziałam i żegnając się z chłopakiem, wyszłam na zewnątrz. Gdy tylko opuściłam wnętrze ciepłego pomieszczenia, siarczysty mróz przebiegł po moich policzkach, powodując dreszcz. Słońce chyliło się ku zachodowi, a ja nie mogąc wyjść z podziwu, ile godzin spędziłam w firmie, schowałam ręce w kieszenie i zakładając rękawiczki na dłonie, uśmiechnęłam się. Przyciskając szalik bliżej buzi, ruszyłam, kierując się w stronę parku.
Przechodząc przez kilka ciasnych uliczek, w końcu stanęłam przed drzwiami budynku. Wciskając dzwonek do drzwi, pełna nadziei i oczekiwań, stanęłam, przestępując z nogi na nogę. Gdy tylko drzwi otworzyły się, wpadłam do środka, pocierając ramiona. Dźwięk zamykanych drzwi i uczucie pchających mnie do środka dłoni, ustąpiły w salonie. Odwracając się w stronę domownika, uśmiechnęłam się i wyjmując z kieszeni notes, ścisnęłam go lekko w dłoni.
- Proszę, zgubiłeś to w firmie. - powiedziałam, wręczając mu zgubę.
- Dziękuję Ci Luthi. - powiedział - Napijesz się czegoś może ?
- Nie chcę robić Ci kłopotu. - stwierdziłam, czując, że chciałabym jednak zostać tutaj.
- Usiądź proszę, a ja zaraz przyniosę coś ciepłego do picia. - uśmiechnął się i w momencie odszedł, znikając w kuchni i pojawiając się po kilku minutach z dwoma kubkami.
Siadając w fotelu, przeniósł wzrok na mnie. Jego chęć powiedzenia czegoś, przerwał głośny dzwonek do drzwi. Kyungsoo zniknął w korytarzu, w którym od razu zrobiło się dosyć głośno. Słysząc stukot szklanych butelek, podniosłam się z kanapy i założyłam na siebie płaszcz. Wraz z Kyungsoo do pomieszczenia weszła jeszcze dwójka osób. Spoglądając na ich twarze, od razu rozpoznałam kim są.
- Luthi ? - zdziwił się chłopak, odstawiając na stolik wielką torbę. - Nie wiedziałem, że cię tu spotkam.
- Wy się znacie ? - Kyungsoo spoglądał raz w moją stronę, raz w stronę Kaia.
- My też już się poznałyśmy. - odpowiedziała surowo dziewczyna, stojąca za wysokim brunetem.
- Wychodzisz już Luthi ? - spytał Kai, przerywając Mery.
- Tak, muszę iść do domu. - przytaknęłam.
- Zostań, porozmawiamy, poznamy się bliżej. - zaproponował.
- Luthi musi iść Kai. - powiedział stanowczo Kyungsoo. Kai zmierzył chłopaka wzrokiem.
- Zostań, napijesz się z nami. - powiedział, łapiąc mnie pod rękę i siadając ze mną na kanapie.
- Ale...
- Zostajesz. - powiedział wesoło brunet i biorąc ode mnie płaszcz, położył go na wezgłowiu kanapy.
Po kilku sekundach podał mi butelkę piwa i rozsiadł się obok. Upijając łyk gorzkiego napoju, przysłuchiwałam się rozmowie trójki.
- Podpisałem dziś umowę z wytwórnią. - powiedział radośnie Kyungsoo.
- Gratuluję. - powiedział Kai, unosząc butelkę w geście toastu. - Podobno Song Joong Ki, niedługo się żeni. W firmie chodzą plotki, że jego narzeczona jest piękną brunetką i pracuje w firmie. Słyszałem też, że to małżeństwo z porozumienia obu rodzin, które pomoże rozszerzyć obu firmą horyzonty.
- Małżeństwo z przymusu ? - spytała Mery
- Niestety tak. - powiedział Kai. Wzrok Kyungsoo był wpatrzony we mnie. Nie tylko ja zauważyłam, że chłopak wpatruje się we mnie z mieszanymi uczuciami. Kai również spojrzał w moją stronę. - Co jest ?
- Jongin, czas na nas. - powiedziała Mery, wstając od stołu i ciągnąc chłopaka w stronę wyjścia.
- Do zobaczenia Luthi. Pa Kyungsoo. - krzyknęli przy wyjściu. Czując wściekły wzrok Kyungsoo, odłożyłam butelkę na stolik.
- Słucham ? O co Ci chodzi ? - zapytałam
- Małżeństwo z przymusu ? - spytał wściekły. - Oszalałaś ?
- To nie twoja sprawa. - odpowiedziałam, zabierając płaszcz i kierując się w stronę wyjścia.
- Nie moja, masz rację, ale nie chcę żebyś zmarnowała sobie życie dziewczyno ! - krzyknął za moimi plecami.
- Więc daj mi święty spokój ! - wrzasnęłam i wyszłam na zewnątrz otulając się szalikiem. Mrok, który panował na zewnątrz i kilka procent we krwi było jak motor napędowy do szybkiego opuszczenia mroźnego dworu na rzecz ciepłego domu. Idąc szybkim tempem, dotarłam w końcu do postoju taksówek, a stamtąd taksówką, prosto do domu, mając nadzieję, że Joong Ki jeszcze nie wrócił.
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1668
Liczba liter w poście wynosi: 10430
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.

czwartek, 11 sierpnia 2016

Marry me, Luthi !

Część: III
Etykiety: EXO, OTHER
* * *
[w poprzednim rozdziale]
"Brunet zjawił się dopiero po piętnastu, dwudziestu minutach z dwoma kubkami w rękach. Stawiając je na małym, podłużnym stoliku, usiał w fotelu i przeczesując włosy, jego wzrok w końcu padł na mnie. Wpatrując się w jego mętny wzrok, czułam zjadający mnie od wewnątrz ogień. Nie pamiętałam kiedy ostatnio czułam takie zakłopotanie."
* * *
Próbując uniknąć jego palącego spojrzenia, odwróciłam głowę w drugą stronę. Czując jak rumieńce znikają powoli z moich policzków, westchnęłam.
- Dlaczego tu przyszłaś ? - zapytał po chwili. Odwracając głowę do chłopaka, po raz kolejny poczułam się zakłopotana.
- Zaczął padać śnieg i tak znalazłam się tutaj. - przyznałam, wywołując jednocześnie uśmiech na jego twarzy.
- Zrobię coś do jedzenia, dobrze ? - spytał i nie oczekując odpowiedzi, wstał i zniknął za przeciwległą ścianą. Odrzucając nakrycia, sięgnęłam do płaszcza, w poszukiwaniu telefonu. Orientując się, że telefon jest wyłączony, zaklęłam pod nosem i próbując go włączyć, po kilku próbach w końcu mi się to udało. Słysząc kroki zbliżające się do pomieszczenia, zablokowałam ekran i odłożyłam telefon na stolik, szczelnie okrywając się kocem. Kyungsoo usiadł we wcześniejszym miejscu i ponownie zaczął mi się przyglądać.
- Coś nie tak ? - spytał.
- Wszystko dobrze. - moją odpowiedź przerwał dzwonek mojej komórki. Kierując wzrok na wyświetlacz, wpatrzyłam się w niego na kilka sekund, kiedy dłoń Kyungsoo chwyciła telefon, a jego wzrok spoczął na nadawcy. Ruszając w stronę chłopaka, wyrwałam mu z rąk komórkę i odebrałam, jednocześnie odwracając się plecami do Kyungsoo.
- Panno Wi, gdzie jesteś ? - spytał głęboki, męski głos.
- Joong Ki, to Ty ? - spytałam niepewnie.
- Tak. Miałem odebrać cię dziś z domu, a tymczasem nie mogę Cię znaleźć. - powiedział rozkojarzony.
- Przepraszam, zapomniałam. Za kilka minut będę w domu, za... - nim zdążyłam zareagować, telefon wylądował przy uchu Kyungsoo.
- Luthi nigdzie nie wyjdzie. - powiedział, wymieniając po chwili swój adres domowy, po czym rozłączył się i ze wzrokiem pełnym złości oddał mi komórkę, znikając w kuchni. Stojąc w pomieszczeniu, schowałam telefon do kieszeni spodni i usiadłam zdezorientowana na kanapę. Chłopak rzucił w moją stronę płaszcz i buty.
- Ubieraj się. - powiedział beznamiętnie.
- Ej ! - krzyknęłam, wstając z kanapy. - Dlaczego to zrobiłeś ?
Wściekły chłopak chwyciła moje ramię i ciągnąc mnie przez pokój, ustał przed oknem. Z wielką siłą rozsunął firanę, która odczepiła się od kilku oczek na karniszu.
- To boli. - powiedziałam, czując napływające do oczu łzy. Puszczając mocny uścisk, chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Na prawdę myślałaś, że pójdziesz w taką pogodę do domu ? - zapytał - Na pewno nie po tym jak znalazłem cię na mojej wycieraczce. - fuknął, odchodząc. Spoglądając na szalejącą zamieć przez okno, delikatnie pocierałam zbolałe ramie. Odwracając się na pięcie, założyłam płaszcz i słysząc pukanie do drzwi, pobiegłam aby je otworzyć.
- Panno Wi, nic Ci się nie stało ? - usłyszałam zmartwiony głos Joong Ki.
- Nic jej jest. - pewny siebie Kyungsoo stał za moimi plecami, zwracając tym samym jego uwagę
- Dziękuję, że zaopiekowałeś się moją narzeczoną. - odpowiedział brunet. Słysząc pewny siebie ton chłopaka, nie zdążyłam zaprzeczyć jego słowom. Czując wypychającą mnie rękę ze środka, oparłam się na Joong Ki, a drzwi momentalnie się zatrzasnęły. Podążając za chłopakiem do zaparkowanego samochodu, wsiadłam do niego i spokojnie zapięłam pas. Chłopak usiadł wygodnie w przednim fotelu i odpalił silnik. Milcząc, dojechaliśmy do mojego domu, skąd zabrała kilka potrzebniejszych mi rzeczy i wróciłam do samochodu, a stamtąd prosto do domu chłopaka. Będąc coraz bliżej budynku, moje serce waliło jak oszalałe, które burzyło spokój panujący w samochodzie. Fala gorąca rozpływająca się po moim ciele, ustąpiła zimnu, które zgasiło żar niczym płomień polany wodą.
Chłopak zabrał moją jedyną torbę i wbiegł na schody, otwierając przede mną drzwi.
Stając w korytarzu, spojrzałam na Joong Ki, który zamknął drzwi i momentalnie znalazł się przy mnie.
- Wezmę twój płaszcz, dobrze ? - zapytał. Oddając w ręce chłopaka lekko przemoczony materiał, zdjęłam buty i zakładając na stopy kapcie, stanęłam obok niego. Czując zdenerwowanie, złapałam go za rękę, a kiedy jego wzrok spoczął na mnie, po raz kolejny rumieniec rozlał się po mojej twarzy, sprawiając, że dotarło do mnie co zrobiłam. Puszczając jego rękę, ruszyłam do przodu. Przechodząc przez łuk, łączący korytarz z kuchnią i salonem, rozejrzałam się dookoła. Przyjemny wystrój minimalistycznej kuchni i ekskluzywnego salonu zrobił na mnie niezwykle dobre wrażenie.
- Podoba Ci się ? - usłyszałam za sobą.
- Tak. - to jedyne słowa na jakie było mnie stać tego wieczora. Karcąc się w myślach, odwróciłam się w stronę Joong Ki.
- Pokażę Ci resztę. - powiedział, po czym wyciągnął w moją stronę rękę. Złapałam ją i podążając za chłopakiem odwiedziłam po kolei bibliotekę, dwie łazienki, pokoje dla gości, kolejny salon, biuro, aż w końcu chłopak zaprowadził mnie do sypialni. Uśmiech, który zobaczyłam na jego twarzy, przestraszył mnie.
- My, tutaj... - przerwałam niepewnie, przełykając ślinę.
- Nie. - roześmiał się. - Na pewno nie przed ślubem, chodźmy.
Ciągnąc mnie za rękę, ustaliśmy przed kasztanowymi drzwiami. Naciskając na klamkę, która w momencie ustąpiła, weszłam do środka. Kolejna sypialnia z niewielką biblioteczką, rzeźbionym biurkiem i wychodzącym na widok miasta oknem.
- Witaj w domu Panno Wi. - powiedział Joong Ki, po czym drzwi zamknęły się, a ja w końcu zostałam sama. Ułożyłam wszystkie ubrania w jednej ze szafek, po czym przeglądając meble, natrafiłam na szafę pełną ubrań w różnych rozmiarach. Czyżby Joong Ki wcześniej wiedział o mojej przeprowadzce ? - pomyślałam, przeglądając różnokolorowe ubrania, natrafiając na metki sugerujące o nowości ubrań. Zamykając mebel, skierowałam się w stronę kolejnych kasztanowych drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się dosyć przestronna łazienka z wanną w samym środku pomieszczenia. Odłożyłam kilka perfum na szklaną półkę obok umywalki i czym prędzej wyszłam z łazienki. Przebierając się w ciepłe ubrania, położyłam przemoknięte rzeczy na kaloryfer, po czym schowałam telefon do kieszeni od bluzki i wyszłam z pokoju. Nie wiedząc gdzie mogę spotkać Joong Ki, udałam się do kuchni. Zapach, który uderzył we mnie na samym wejściu, zwalił mnie z nóg.
- Siadaj Panno Wi. - powiedział i obdarowując mnie delikatnym uśmiechem, wrócił do smażącego się dania. Siadając przy zastawionym już stole, chłopak zjawił się przy mnie w oka mgnieniu. Siadając na przeciwko, delikatnie ukłonił się i wziął do ręki pałeczki.
- Smacznego. - powiedział i zaczął powoli jeść przygotowane danie.
Kolacja trwała dosyć długo, kiedy w końcu Joong Ki posprzątał brudne naczynia, usiedliśmy razem w salonie i popijając ciepłą herbatę, słuchaliśmy wieczornych wiadomości.
- Chciałbym Cię o coś zapytać Joong Ki. - zaczęłam, odstawiając kubek na drewniany stolik.
- Słucham.
- Dlaczego zgodziłeś się abym tutaj zamieszkała na czas wyjazdu mojego taty ?
- To nie jest takie proste do wyjaśnienia. - spojrzał w moją stronę. - Rozumiem twoje obawy Panno Wi, znamy się zaledwie dwa dni. - zatrzymał się na moment. -  Zapewniam Cię, że jesteś bezpieczna i nic złego Ci się nie stanie.
- Nadal nie wyjaśniłeś mi dlaczego się zgodziłeś. - przerwałam mu.
- Chcę Cię lepiej poznać przed naszym ślubem. - jego delikatny uśmiech, rozpromienił salon.
- Joong Ki, mam pewne obawy co do ceremonii naszych zaślubin. Nie uważasz, że wszystko dzieje się za szybko ?
- Panno Wi, ja też mam pewne obawy, ale jest jedna rzecz, która przekonuje mnie do ślubu z Tobą.
- Jaka ? - zapytałam z ciekawością
- Odpowiem na to pytanie później, jeśli mi pozwolisz, dobrze ?
- Rozumiem. - pokiwałam twierdząco głową. - Więc powiedz dlaczego w chwili naszego dzisiejszego spotkania, powiedziałeś, że jestem twoją narzeczoną, skoro oficjalnie nie jesteśmy jeszcze narzeczeństwem ?
Chłopak ignorując moje pytanie wstał z kanapy i odszedł do kuchni, pozostawiając mnie bez odpowiedzi.
- Joong Ki, proszę, odpowiedz. - podeszłam do niego, wstawiając kubek do zlewu.
- Luthi... - odwrócił się w moją stronę, kładąc dłonie na moich ramionach i patrząc mi w oczy. Jego poważny wyraz twarzy i to, że zwrócił się do mnie po imieniu, zbiły mnie z tropu. - ...nie zadawaj więcej takich pytań, proszę. - dokończył. - Pewnie jesteś zmęczona. - zasugerował. - Idź odpocząć. A jeśli czegoś będziesz potrzebować, jestem w sypialni. - składając mi szybki pocałunek na czole, odszedł, pozostawiając mnie zdezorientowaną. Nie zastanawiając się dłużej nad jego czynami i słowami, wróciła do swojego pokoju, po czym odświeżając się, przebrałam i położyłam do łóżka.

[kilka tygodni później]
Wychodząc ze sklepu, usłyszałam dzwonek telefonu.
- Słucham ? - zapytałam
- Panno Wi, mogłabyś przyjść do firmy i spróbować pomóc mi przy planie zdjęciowym. Byłbym bardzo wdzięczny.
- Oczywiście Joong Ki. Wrócę do domu i zaraz będę.
- Dziękuję. - powiedział. - Uważaj na siebie.
Rozłączyłam się i chowając telefon do kieszeni płaszcza, poprawiłam szalik odstający od szyi.
- Luthi ! - słysząc męski krzyk, stanęłam nieruchomo rozglądając się na wszystkie boki. Moim oczom ukazał się biegnący przez ulicę Kyungsoo.
- Kyungsoo, a co ty tutaj robisz ? - spytałam - Dawno się nie widzieliśmy.
- Masz rację. - przyznał, a na jego twarzy zagościł uśmiech - Właśnie idę podpisać kontrakt muzyczny z wytwórnią.
- Na prawdę ? Gratuluję. - powiedziałam, dopiero teraz zwracając uwagę na futerał od gitary na jego plecach.
- Dziękuję. - mimowolnie ukłonił się z uśmiechem. - A Ty gdzie się tak śpieszysz ?
- Wracam do domu i jadę pomóc Joong Ki. - powiedziałam, odwzajemniając jego uśmiech.
- To twój narzeczony, prawda ? - spytał. Głośny dzwonek jego komórki uratował mnie przed odpowiedzią. - Przepraszam Cię, muszę już iść. - powiedział. - Trzymaj się Luthi ! - uśmiechnął się, wręczył mi małą karteczkę i biegnąc w stronę jednej z taksówek, odjechał.
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1528
Liczba liter w poście wynosi: 9630
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.