niedziela, 17 kwietnia 2016

Lay (Exo) `part 1

Główni bohaterowie: Lay (Exo); Samantha
Bohaterowie poboczni: Big Boss, Wolf
Gatunek: romans; kryminał
* * *
Trzasnęłam drzwiami frontowymi, wychodząc z domu wściekła. Wakacje gnały jak szalone, a ja nadal miałam problem z macochą. Gdy tylko przekroczyłam bramę posesji, skierowałam się w stronę parku. Zapowiadał się kolejny, upalny dzień. Kupiłam butelkę wody, po czym wróciłam na ścieżkę, w kierunku zacienionego miejsca. Torba swobodnie odbijała się od mojego uda, powodując charakterystyczny dźwięk stukotu. Wchodząc coraz głębiej parku, usiadłam pod drzewem i zaczerpnęłam świeżego powietrza. Chłodny powiew wiatru sprawił, że zamknęłam oczy, rozkoszując się chwilą. W momencie jednak otworzyłam je, wyjęłam szkicownik i skierowałam swój wzrok na ulicę. Wpatrując się w przestrzeń miejską, moim oczom ukazał się chłopak. Jego czarne włosy delikatnie powiewały na letnim wietrze, twarz była spokojna, a oczy wpatrywały się w jakiś punkt. Chłopak przeszedł na drugą stronę ulicy, po czym stanął na chodniku, tym razem kierując swój brązowy wzrok w moją stronę. Speszona schyliłam głowę, wbijając oczy w białą kartkę. Po chwili towarzysząca mi niepewność, zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Podniosłam głowę z nadzieją, że chłopak nadal będzie przede mną. Gdy tylko natknęłam się na drzewo, przy którym był wcześniej, ukazał mi się czysty horyzont. Z rozgoryczeniem maznęłam kilka poprzecznych kresek na kartce, po czym wstałam i jeszcze raz rozglądając się dookoła, postanowiłam wrócić do domu.
[...]
Siedząc na kanapie w pokoju, wyglądałam przez okno. Słońce chyliło się ku zachodowi, a moje samopoczucie tkwiło w martwym punkcie. Przed oczyma cały czas krążył mi obraz chłopaka z parku. Zamknęłam oczy, czekając na retrospekcję. Wysiliłam się, próbując przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów. Delikatna karnacja, złamana czarno-brązową grzywką, opadającą na czoło. Przenikliwe, brązowe, wpadające w czerń oczy i spokojny wyraz twarzy. Widoczny zarys mięśni brzucha, rysujących się na przylegającej do ciała, burgund-owej koszulce. Dobrze dopasowane, czarne jeansy z lekkim, znacznie widocznym wybrzuszeniem w okolicy krocza. Przypominając sobie wszystko związane z nieznajomym, poczułam falę ciepła, która powoli rozchodziła się po moim ciele, wywołując dreszcze. Otworzyłam oczy, pobiegłam do łazienki i opłukałam twarz wodą. Patrząc w lustro zauważyłam znikające już czerwone place na przeciwległych stronach policzków. W momencie zgasiłam światło, przebrałam się i położyłam do łóżka. Kładąc wygodnie głowę na poduszce, zmorzył mnie sen.

*następnego dnia*
Kończąc pierwszego drinka, pomalowałam rzęsy i delikatnie przeczesałam włosy. Burza brunatnych fal spłynęła po moich barkach. Wstałam od toaletki, po czym podeszłam do szafy i przejrzałam się kilkukrotnie w lustrze. Odkąd mieszkałam w Seulu, moje ciało przeszło niesamowitą metamorfozę. Masywne uda straciły kilka dobrych centymetrów, a dieta ujawniła w końcu głębokie wcięcie w mojej talii. Jednym ruchem odsunęłam drzwi od szafy. Pokój eksplodował milionem barw, ukazując to co najlepsze. Przebierając w najlepszych sukienka, doszłam do wniosku, że jednak dziś żadnej z nich nie ubiorę. Zamykając szafę, chwyciłam białą bluzkę z wyciętymi plecami, podarte jeansy i krwiste szpilki. Założyłam cały komplet ubrań, po czym włożyłam w kieszeń trochę banknotów, zapięłam zegarek na prawej ręce i zeszłam na dół. Chwyciłam za klamkę, słysząc pisk. Przenikliwy głos macochy rozbrzmiał w korytarzu.
- Gdzie się wybierasz ? - spytała podchodząc do mnie. Jej usta przypominały pośladki starego świniaka.
- Sama upolowałaś, czy zrobiła to twoja koleżanka? - wskazałam palcem na jej sukienkę w cętki. Jej twarz poczerwieniała.
- Jak Ty się do mnie odzywasz smarkulo ? - jej głos przypominał ryk jelenia. Zmierzyłam ją wzrokiem, po czym śmiejąc się, wyszłam z domu. Wstępując po drodze na kilka drinków, po godzinie 20 znalazłam się przy najlepszym klubie w tym mieście. Podchodząc do bramkarza pokazałam mu przepustkę, po czym przekroczyłam drzwi wejściowe. Głośna muzyka od razu uderzyła mi do głowy. Przeciskając się prze tłum ludzi, przeszłam do baru, zamawiając kolejnego dziś drinka. Gdy tylko otrzymałam zamówienie, odwróciłam się w stronę parkietu. Wyszukiwanie nowych twarzy klubu było ciężką, mało opłacalną pracą. Cieszyłam się, że tata wspiera mnie z całych sił finansowo jak i mentalnie, pomimo naszych rzadkich spotkać. Wodziłam kolejno wzrokiem po twarzach mężczyzn oraz kobiet. Kolejna fala ludzi weszła przed blaszane drzwi burząc moją koncepcję. Zamawiając kolejno pięć sztuk drinków, siedziałam przy barze, spławiając kolejnego amatora mocnych wrażeń. Płacąc za wszystkie zamówienia, wstałam z krzesełka barowego, po czym wyszłam z klubu. Gdy tylko przeszłam kilka kroków, zemdliło mnie. Usiadłam na chodniku i wciągając powietrze, uspokoiłam się, po czym kontynuowałam powrót do domu. Rozglądając się po ulicy, wyciągnęłam nogę z zamiarem przejścia na drugą stronę. Moja stopa wygięła się w łuk, a ja upadłam, rozbijając sobie łokieć. 
- Podaj mi rękę. - usłyszałam nagle. Podniosłam wzrok po czym z zaskoczeniem, podałam dłoń nieznajomemu. Gdy tylko ustałam na nogach, otrzepałam spodnie i stanęłam na przeciwko chłopaka. Jego brązowe, przechodzące w czerń oczy wpatrywały się we mnie, a grzywka delikatnie spadała na czoło. - Nic Ci nie jest ? - spytał. Pokiwałam twierdząco głową.
- Samantha. - powiedziałam, wyciągając rękę w jego stronę.
- Lay Yixing. - odpowiedział.
````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
Liczba słów w poście wynosi: 777
Liczba liter w poście wynosi: 5457
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.

Brak komentarzy: