sobota, 23 kwietnia 2016

Jin Goo `part 1

Główni bohaterowie: Jin Goo; Kaithlyn
Bohaterowie poboczni: Kai (Exo), Renny, Suro, Karo
Gatunek: kryminał; dramat
* * *
Wbiegając za ścianę, złapałam kilka szybkich oddechów i wkładając kartę w poduszkę stanika, wytężyłam słuch. Odgłos zbliżających się kroków, gwałtownie ustał. Słysząc kilka pojedynczych przekleństw, przyłożyłam oko do jednej z dziur, obserwując całą sytuację. Widząc tylko plecy jednego mężczyzny, wbiłam wzrok w wejście do pomieszczenia.
- Gdzie ona jest ? - zapytał, po czym opuścił rękę. Jego brązowo-beżowy mundur, czarne jak smoła buty i kask w odcieniu munduru, dopełniał karabin szybkostrzelny. Wyrywając mnie z oględzin, w pomieszczeniu znalazł się jeszcze jeden mężczyzna. Jego ubiór był dokładnie takie sam, a jego białe włosy wprawiły mnie w osłupienie.
- Ja wszystkiego nie pilnuję. - powiedział. Po jego czole nadal spływały krople potu, które po chwili nerwowo otarł.
- Macie ją dorwać ! - krzyknął pierwszy. Jego pięść z frustracją uderzyła o kilka pustych palet, opartych o ścianę, które przewróciły się na bok. Po chwili mężczyzna skierował się w stronę wyjścia, a jego cichnące kroki, pozwoliły mi na chwilę spokoju.
- Słyszysz mnie Kath ? - usłyszałam męski głos po drugiej stronie starannie schowanej słuchawki.
- Czemu to tak długo trwało ? - spytałam przyciszonym głosem
- Cholerne zagłuszacze. - odpowiedział chłopak.
- Wyprowadź mnie stąd. - nakazałam mu.
- Za ścianą na wprost znajdziesz długi korytarz na wschodnie skrzydło, na końcu czekają cię drzwi. - powiedział. - I jeszcze jedno.
- Tak ? - spytałam, słysząc cichy szmer w słuchawce.
- Nie daj się złapać. - ton drugiego z nich, brzmiał inaczej. Pokiwałam głową i z uśmiechem wybiegłam na korytarz prowadzący do wyjścia. Chwilę później zrzuciłam z siebie maskę, założyłam kask i wkręcając najwyższe obroty ruszyłam spod obozu.
Nie zwracając uwagi na czas, w jakim znalazłam się w bazie, weszłam do niej piętnaście po czwartej. Odkładając kask na stolik za wejściem, popchnęłam butem kolejne, metalowe drzwi od razu znajdując się w środku.
Wszystkie twarze współpracowników zwróciły się w moją stronę z wdzięcznym wyrazem. Wyjmując pistolet z tylnej kieszeni spodni, odłożyłam go na biurko.
- Dobrze, że jesteś. - powiedziała Suro, podchodząc do mnie z rozłożoną teczką.
Suro, lat 21
Specjalizacja: broń biała
- Żyjesz. - usłyszałam głos Kaia. - Misja wypełniona? - spytał. Sięgając ręką do stanika, wyjęłam z niego małą kartę SD, kierując z nią dłoń w jego stronę.
Kai, lat 23
Specjalizacja: dowodzenie
Zabierając ode mnie kartę wręczył ją Renniemu.
Renny, lat 27
Specjalizacja: komputery
- Dobra dziewczynka. - powiedział, po czym zniknął za hebanowymi drzwiami.
- Wracając do mnie. - swoją uwagę zwróciła na mnie Suro. Jej ostry wyraz twarzy wskazywał na jej niezadowolenie. - Nowa dostawa broni nie spełnia moich wymagań, które postawiłam temu handlarzowi. Odsyłam ją z powrotem i zamawiam nową. - powiedziała na wstępie, przewracając kilka kartek w teczce. - Dobrze, przechodząc do rzeczy. Dostaliśmy faks od federalnych z współrzędnymi kolejnej misji. I nie wiem czy Ci się to spodoba. - wręczyła mi kilka niechlujnie spiętych  kartek.
- Zaraz to obejrzę. - powiedziałam. Suro pośpiesznie kiwnęła głową odchodząc do swoich wcześniejszych zadań. Siadając na obracanym fotelu, wbiłam wzrok w kartkę, dogłębnie ją analizując. Doczytując kilka ostatnich zdań, ścisnęłam kartkę, ruszyłam z miejsca i weszłam wściekła do gabinetu Kaia. Trzaskając hebanowymi drzwiami, zwróciłam jego uwagę. Chłopak spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, żeby w końcu wypatrzeć trzymaną przez mnie kartkę.
- Widzę, że czytałaś współrzędne. - przyznał, wstając z fotela i kierując się w moją stronę.
- Co to do cholery ma być ? - spytałam. Chłopak stanął na przeciwko mnie, wydzierając mi kartkę z dłoni.
- Tak, to wygląda nieciekawie. - oświadczył. - Niestety nakazu federalnych nie da się obejść Kath.
- I tak po prostu pozwolisz mi wyjechać, zostawiając cały nasz zespół na nie wiadomo jak długi czas ? - zapytałam. Chłopak złapał moją rękę ściskając ją mocno, po czym przyciągnął do siebie moje ciało i objął mnie ramionami.
- Przepraszam Kathy. - powiedział cicho - Nic nie mogę zrobić. Proszę, nie utrudniaj mi wszystkiego. - delikatny pocałunek sprawił, że poczułam się lepiej. - Przygotuj się. - podszedł do biurka, wyciągnął coś z szuflady i skierował się w moją stronę. - Bilet na dziś wieczór. - wręczył mi kopertę i przyjacielsko poklepał po ramieniu. - Wszystko będzie dobrze, pamiętaj.
Wychodząc z biura pocałowałam go i zabierając broń z biurka, schowałam wszystko w duży karton, który wepchnęłam pod biurko. Jeszcze tu wrócę. - pomyślałam wychodząc z bazy.

*wieczór*
Siadając na wyznaczonym miejscu czułam, że nie poradzę sobie z misją, którą dostałam. Kradzieże, płatne zabójstwa dla państwa, to było to co robiłam najlepiej. Wyciągając kartkę przeczytałam ją jeszcze raz. "Kaithlyn Mose, dnia 01 kwietnia 2016 roku wezwana do Służby Ratowniczej Obrony państwa Korei Południowej, za czynny udział Służbie Wojskowej i liczne odznaczenia, ma się stawić dnia 25 kwietnia 2016 roku na wyspie Ganghwa z zespołem medycznym pod dowództwem kapitana Jong Ki.[...]"
Kładąc kartkę na kolanach spojrzałam przez okno. Dlaczego to właśnie mnie ściągają z tak daleka do odbycia służby medycznej ? Zadawałam sobie to pytanie odkąd przeczytałam kartkę. Dochodząc do wniosku, że zostanie mi to wszystko wyjaśnione, oparłam głowę o zagłówek fotela. Przymykając oczy modliłam się żeby to był tylko zły sen. Po chwili poczułam, że zasypiam, a moje ciało odpływa w stan błogości i lekkości.
````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
Liczba słów w poście wynosi: 867
Liczba liter w poście wynosi: 5567
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.

Brak komentarzy: