niedziela, 3 lipca 2016

Hate

Główni bohaterowie: Chanyeol (EXO); Naurore
Bohaterowie poboczni: Kyungsoo, Kai (Exo)
Gatunek: romans; dramat
Część: I
* * *
Opierając głowę o kolana, wpatrzyłam się w zachodzące za taflą jeziora słońce. Odczuwając wewnętrzny spokój, niczym ptak, uniosłam się na chmurce spokoju. Czując delikatne wibracje w kieszeni, bezwarunkowo sięgnęłam po telefon. Wciskając klawisz blokady odebrałam połączenie.
- Kyungsoo wrócił ! - męski, a zarazem lekko piskliwy głos Jongina po drugiej stronie wydawał się mocno podekscytowany. Wszystko zwolniło, a ja pewnie zakończyłam rozmowę, rozłączając ją. Włożyłam telefon do kieszeni i schodząc na ziemię, podniosłam się z piasku, ruszając w stronę zaparkowanego motocykla. Gdy tylko kask wylądował na mojej głowie, wiedziałam, że ten dzień skończy się równie źle co zaczął. Uruchamiając maszynę, docisnęłam manetkę i ruszyłam w stronę skraju miasta. Osiedle rozbudowanych domów jednorodzinnych wyłaniało się leniwie, ukazując coraz piękniejsze budynki. Zwalniając w końcu, zatrzymałam motocykl i opierając go na nóżkach, skierowałam się do drzwi wejściowych. Kładąc kask obok drzwi, popchnęłam je ręką i dom stanął przede mną otworem. W korytarzu powitał mnie roztrzepany Chanyeol.
- Naurore, to nie jest najlepszy moment. - powiedział, zatrzymując mnie ręką. Spojrzałam na chłopaka piorunującym wzrokiem, próbując przywołać go do porządku. Najwyraźniej nie zdziałało to zbyt dużo, bo Chanyeol nie ruszył się nawet na centymetr. Zaciskając pięści, uderzyłam chłopaka w ramię, ukazując tym swoje niezadowolenie. - Nawet nie myśl, że tu wejdziesz. - zagroził.
- Odejdź. - ruszyłam wargami z wielkim trudem, mimo to, słowa nie wypłynęły z moich ust. Chłopak pokiwał głową, najwyraźniej rozumiejąc co mam na myśli. Łapiąc go za nadgarstek, zacisnęłam mocno dłoń. Chanyeol ani drgnął. Po chwili dotarło do mnie, że nie wejdę tam ani siłą, ani po dobroci, odwróciłam się więc i wyszłam z korytarza. Trzaśnięcie za moimi plecami świadczyło o pozbyciu się przez niego problemu, którym niestety byłam. Odczekując kilka minut, szybko otworzyłam drzwi, które pod naporem ustąpiły i nie czekając ani chwili, wbiegłam do środka, kierując się wprost do salonu. Chanyeol rzucając się za mną w pogoń, wpadł z wielką siłą na moje ciało, przygważdżając mnie do podłogi. Po chwili szarpania się, usłyszałam ciche kroki przed sobą. Mój wzrok spoczął na butach i dopiero wtedy moja głowa powędrowała dostatecznie wysoko. Jego surowy wyraz twarzy, czarne jak węgiel włosy i przenikliwy wzrok, wprowadził mnie w chwilę zakłopotania. Silnymi ramionami zostałam podciągnięta do góry. Wzrok chłopaka skierowany w stronę Chanyeola wyrażał pogardę, co sprawiło, że na korytarzu zostaliśmy tylko my.
- Chodźmy. - powiedział po chwili chłopak i nie czekając na moją odpowiedź, powędrował do swojego pokoju. Gdy tylko znalazłam się w środku, usłyszałam dźwięk automatycznego zamka. Odwróciłam szybko głowę, przede mną stał on. Dopiero teraz przyjrzałam mu się dokładniej. Czarna, skórzana kurtka, spodnie z lekkim przetarciem na kolanie, równie czarna koszulka i na pierwszy rzut oka niewidoczny, dobrze schowany łańcuszek. Na jego twarzy w końcu zagościł uśmiech, który po wpływem chwili zmienił się w bardziej zadziorny
- Tęskniłem za Tobą. - powiedział i łapiąc mnie jedną ręką za plecy, przyciągnął do siebie. Kąsając mnie delikatnie w ucho, oderwał wzrok od mojej szyi i spojrzał w oczy. - Naurore, coś się stało, prawda ?
A jednak. - pomyślałam. Kyungsoo znał mnie zbyt dobrze, a po za tym był inteligentnym i spostrzegawczym facetem, wiedziałam, że ukrywanie nic nie da, jednak postanowiłam spróbować.
Kiwnęłam przecząco głową, chłopak rozluźnił rękę, która delikatnie pchnęła mnie w stronę kanapy. Usiadłam w końcu na jej skraju, a chłopak oddalił się, zabierając coś z biurka. Siadając obok mnie wręczył mi długopis i notes, który wcześniej zabrał ze sobą.
- Wygadaj się. - uśmiechnął się delikatnie, podnosząc się i idąc w stronę pokaźnego barku. Kreśląc kilka słów na kartce, w końcu wyrwałam ją i zgniotłam w dłoni. Kyung wrócił do wcześniejszej pozycji i zabierając mi z ręki zgiętą kartkę, zastąpił ją szklanką z brązowym płynem. Przechylając ją do ust, "łyknęłam" płyn, który okazał się najmocniejszą whiskey, którą do tej pory piłam. Szklankę odłożyłam na stolik obok kanapy i skierowałam wzrok na Kyungsoo, który pinie studiował kartkę. - Dobrze, rozumiem. - mruknął pod nosem, po czym skierował się do mnie. - Naurore, zmagasz się z tym problem od samego początku. Nie uważasz, że nadszedł już czas, żeby stawić temu wszystkiemu czoła ?
Mój wzrok powiększył się kilkukrotnie, a mój umysł zdał sobie w końcu sprawę, że Kyungsoo ma rację. Wstałam zahipnotyzowana i ruszyłam do wyjścia. Wychodząc w końcu z pokoju chłopaka, poprawiłam włosy i rozejrzałam się dookoła. Mój wzrok natknął się w końcu na Chanyeola. Jego twarz nie przedstawiała żadnych emocji, pomimo lekko drgającej brwi, którą pamiętałam od zawsze. Przez moment wpatrywaliśmy się w siebie, po czym chłopak odwrócił się i zamknął za sobą drzwi. Westchnęłam. Patrząc na czarownego bruneta po raz kolejny uderzyła we mnie fala niepokoju. Schodząc na dół natknęłam się na identycznie zgniecioną kartkę, która kilka minut temu trzymałam w rękach. Schyliłam się i niepewnie rozgięłam jej końce. Cyfry, kilka niezrozumiałych wyrazów, niewyraźny podpis i diagnoza: "Nowotwór". Wróciłam oczyma do początku kartki, łapczywie czytając nazwisko badanego. Zdruzgotana wbiegłam z powrotem na górę, po czym chwyciłam za klamkę i wprosiłam się do jednego z pokojów. Lokator był zaskoczony i równie zdruzgotany. Widząc "skręta" w jego ręce, podeszłam i wyrwałam mu go z rąk. Nie patrząc na piękne panele, rzuciłam go na podłogę i szybko podeptałam. Chłopak wpadł w szał. Łapiąc mnie mocno za ramiona, przeciągnął przez pół pokoju i przycisnął mocno do ściany.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - zapytał zły. - Dlaczego !? - krzyknął głośniej. Jego oczy błyszczały gniewnie, brew drgała wyraźnie mocniej, a jego oddech przyśpieszył. Podniosłam rękę z kartką na najwyższą wysokość, którą mi umożliwił. Jego wzrok powoli spłyną na badania, po czym chłopak rozluźnił swój uchwyt i wyrwał mi wyniki z dłoni. Odwrócił się, ruszając w stronę łóżka, po czym ze zwieszoną głową usiadł na nim i w milczeniu oglądał kartkę. - Idź już, proszę. - odezwał się po chwili. Cała złość, której dał upust odpłynęła. Cofnęłam się o krok od łóżka i złapałam dłonią za klamkę. Przełamując się jednak, podeszłam do chłopaka najszybciej jak mogłam i obejmując go ramionami, mocno przytuliłam. Gdy tylko poczułam jego ciepło, wtuliłam się w niego mocniej. Wtedy Chanyeol wziął mnie za rękę i przyciągając do siebie, oboje upadliśmy na łóżko. Swój wzrok skierował w moją stronę i wpatrując się we mnie w ciszy, przytulił mnie po raz pierwszy. Wtedy myślałam, że uległ chwili, w momencie jednak zaczął głaskać moje włosy. Nie przeszkadzało mi milczenie z jego strony, wręcz przeciwnie, byłam przyzwyczajona do ciszy i w pewnym stopniu wymagałam jej od innych. Oddech Chanyeol uspokajał się z minuty na minutę.
- Naurore, wiem jaki byłem, wiem jaki jestem i nie wiem czy się zmienię, ale chciałbym cię przeprosić. - powiedział przygaszonym głosem, wyrywając się do góry. Oparł się w końcu na łokciach i spojrzał w moją stronę. Trwało to może kilka sekund, wtedy też przysnęłam się do niego i szybkim ruchem złączyłam nasze usta w pocałunku. Czując zażenowanie, oderwałam się i ruszyłam w stronę drzwi. Czułam, że muszę uciec, że to wszystko jest snem. Chłopak ruszył za mną i łapiąc mnie za rękę, pociągnął mnie do tyłu. Wpadając w jego ramiona czułam jak moje serce przyśpiesza.
- Zrób to jeszcze raz, proszę. - powiedział cicho. I tak też zrobiłam. Kolejny pocałunek był bardziej namiętny, zachłanny. W końcu oderwałam się od niego i spojrzałam za okno. Ciemność pochłonęła cały krajobraz, a ja nadal nie wróciłam do domu. - Jeśli musisz iść, idź. - powiedział chłopak. Delikatnie się uśmiechnęłam, odsunęłam od niego i wyszłam z pokoju. Zbiegając na dół, pomachałam na pożegnanie Jonginowi i wyszłam na zewnątrz. Latarnie oświetlały wyludnioną już ulicę, a ekran mojego telefonu wskazywał godzinę 23:07. Zabrałam kask i zeszłam po schodach, idąc w stronę zaparkowanego przy chodniku motocykla. Usiadłam na siedzeniu mojej maszyny i jeszcze raz spojrzałam na jedno z okien, w którym zgasły światła. Uśmiechając się lekko do siebie, założyłam kask i odpalając motocykl, ruszyłam z zamiarem wylądowania dopiero w domu.
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1286
Liczba liter w poście wynosi: 8324
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam, jest to mój pierwszy part po tak długiej przerwie, mam nadzieję, że w końcu wróciła mi wena, która dopisze mi na jak najdłuższy okres czasu, a na razie wstrzymuję zamówienia na ff. Dlaczego ? Otóż chcę żebyście poczytali coś mojej twórczości od początku do końca. Chodzi mi tu nie tylko o rozwinięcie kreatywnego myślenia, ale o samą twórczość i dryg. Wspierajcie, krytykujcie jeśli trzeba, podrzucajcie pomysły, czytajcie. Pozdrawiam, ice.

Brak komentarzy: