czwartek, 5 maja 2016

Onew (Shinee) `part 1 (ost.)

Główni bohaterowie: Onew (Shinee); Shin-hye
Bohaterowie poboczni: Key (Shinee)
Gatunek: jednopart; dramat

* * *
Czując ciepło przemieszczające się po moich ramionach i dochodzące aż do mojej twarzy, spróbowałam otworzyć oczy. Gdy tylko poczułam przeszywający ból głowy, moje oczy natychmiastowo otworzyły się, wpadając na słup ostrego światła. Automatycznie odsunęłam głowę, przetarłam pięściami powieki i otworzyłam oczy z powrotem. Przyzwyczajając wzrok, rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byłam. Kilka szafek zastawionych zdjęciami,  komputer i gitara klasyczna w rogu. Opierając się na ręce, spojrzałam na osobę po mojej prawej stronie. Brunet leżał na łóżku, oddychając miarowo z wykręconą twarzą w moją stronę. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę czwartą trzydzieści, po czym wstałam z łóżka, ubrałam się i wyszłam z pokoju. Cisza, która panowała na dole, doprowadzała mnie do szału, nasilając szum w głowie. Zakładając szpilki, które wyniosłam z pokoju, chwyciłam za klamkę. Drzwi otworzyły się, a ja pośpiesznie wyszłam na zewnątrz. Gdy tylko skierowałam się do mieszkania z zamiarem ogarnięcia się i wyjścia do pracy, przeszukałam kieszenie. Przeklinając w myślach moje zapominalstwo, wiedziałam, że spotkają mnie dziś kłopoty.

*Onew*
Podnosząc ciężką głowę do góry, przełknąłem ślinę. Piekący przełyk dał o sobie znać, a ja podniosłem się i próbując dojść do drzwi wyjściowych, potknąłem się o buty. Zakląłem i obróciłem się, wpatrując się w porozrzucane ubrania.
- Co tu się stało ? - powiedziałem pod nosem, próbując odpowiedzieć sobie na dręczące mnie pytanie. W końcu podniosłem się, poszedłem do łazienki, napiłem się wody i wróciłem z powrotem do pokoju. Usiadłem na łóżku i wytężając myśli, próbowałem przypomnieć sobie co takiego wydarzyło się dzisiejszej nocy. Przypominając sobie wcześnie zaczęty rajd po barach i klubach, próbowałem przypomnieć sobie co było dalej. Porzuciłem wszystkie próby przypomnienia sobie czegokolwiek, szybciej niż zacząłem o tym myśleć. Podnosząc się z łóżka, zacząłem krzątać się po pokoju, sprzątając bałagan, który zastałem. Przewracając pościel na drugą stronę, słońce odbiło się od jakiegoś przedmiotu. Podnosząc rękę z przedmiotem bliżej oczu, zauważyłem, że to wisiorek. Czterolistna koniczynka zwisała na końcu łańcuszka, wprowadzając zamęt w mojej głowie. Zamknąłem dłoń, chowając naszyjnik do kieszeni spodni i nie zakrzątają sobie więcej tym głowy. Zszedłem na dół, po czym usiadłem w salonie i włączyłem telewizor. Po kilku minutach obok mnie znalazł się Key.
- Stary, jak Ty wyglądasz. - powiedział, krzywiąc się.
- Przestań się drzeć. - złapałem się za głowę. Moja świadomość cały czas zataczała koła, wywołując u mnie odruch wymiotny.
- Co się działo u Ciebie w nocy ? - spytał, po czym z jego gardła wydobył się dźwięczny śmiech.
- Co niby się działo ? - spytałem, spoglądając na niego.
- Te śmiechy, - zatrzymał się na chwilę, po czym łobuzersko się uśmiechnął - te jęki.
Widząc jego zadowoloną twarz, sprzedałem mu kuksańca.
- Przestań Key. - powiedziałem - Mam czarną dziurę w głowie. - przyznałem i pokiwałem przecząco głową. - Nie wiem co się stało i nie chcę wiedzieć.
Key machnął ręką i po chwili wbiegł na górę, odbierając swój telefon. Wróciłem do oglądania powtórki trzeciego odcinka dramy.

*Shin-hye*
Wychodząc z mieszkania, podciągnęłam podkolanówki i śpiesząc się, wybiegłam na zewnątrz. Czarny sedan stał już pod blokiem, czekając tylko na moją osobę. Podeszłam do samochodu i wsiadłam do środka. Spodziewając się kogoś innego, przyjrzałam się facetowi za kierownicą. Brązowe włosy spadały na jego czoło, biała koszula wystawała spod granatowej marynarki, a wypastowane buty elegancko dopełniały jego garnitur. Spoglądając na mnie czarnymi oczyma, uśmiechnął się, ukazując szereg białych zębów. Wyglądał na zadbanego dwudziestopięciolatka.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział. Jego perfumy sprawiły, że zakręciło mi się w głowie. Nie czekając na moją odpowiedź ruszył spod bloku, kierując się w stronę bogatych przedmieść.

[kilka dni później]

*Onew*
Dręczące mnie wspomnienia z weekendowej nocy, a raczej ich brak były mi kulą u nogi. Patrząc codziennie w łańcuszek, zastanawiałem się do kogo mógłby należeć. Zdenerwowany wyszedłem z domu kierując się bez celu do centrum. Podążając chodnikiem wpatrywałem się w mijaną kostkę. Po chwili stanąłem i rozejrzałem się, napotykając wzrok znajomej mi dziewczyny. Podszedłem do niej, zwracając uwagę, że jej popielate włosy spadały delikatnie na ramiona. Ubrana w kwiecistą sukienkę stała przed jedną z wystaw. Swoje bladoniebieskie oczy utkwiła we mnie.
- Shin ? - spytałem. Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie.
- Tak. O co chodzi ? - najwidoczniej nie rozpoznała mojej osoby.
- To ja, Onew. Chodziliśmy razem do klasy. - wyjaśniłem. Dziewczyna wyglądała na zamyśloną.
- Masz rację. - potwierdziła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Nie poznałam cię. Zmieniłeś się Onew.
- Tak. - przyznałem, odwzajemniając jej uśmiech. - Chciałabyś może umówić się ze mną na kolację ?
- Wiesz, mam dużo pracy. - skwitowała krótko. - Może spotkamy się kiedy indziej, dobrze ?
- Pewnie. - odparłem zawiedziony. Shin pożegnała się ze mną, po czym wsiadła jako pasażer do białego Hyundaia i odjechała z mężczyzną. Podejrzliwie odprowadziłem ją wzrokiem, podążając nim za samochodem, dopóki nie zniknął mi z pola widzenia. Odwróciłem się w kierunku domu i myśląc o Shin-hye, wróciłem do dormy.

[w tym samym czasie]

*Shin-hye*
Siedząc wygodnie w fotelu coś nie dawało mi spokoju. Gdy tylko zobaczyłam na ulicy bruneta, wiedziałam, że prędzej czy później się spotkamy. Pewna weekendowa noc była jednym z naszych spotkań. Na szczęście chłopak nie pamiętał co działo się na imprezie i czego tam doświadczył. Spoglądając przez szybę, przed oczyma stanął mi obraz śpiącego. Szybko zdusiłam w sobie to głodne uczucie, wracając myślami do mojego wcześniej zaplanowanego spotkania. Gdy tylko wysiadłam ze samochodu, podążyłam za dużo wyższym ode mnie facetem. Przechodząc przez kolejne drzwi, zorientowałam się, że czeka na mnie kolacja.
- Z jakej to okazji? - spytałam. Wiedziałam, że mężczyzna nie miał w zwyczaju przyjmować mnie tak elegancko.
- Niedługo sama się przekonasz. - powiedział, po czym delikatnie ucałował moje czoło. - W końcu pozbyłaś się tego starego łańcuszka.
Mężczyzna otworzył butelkę szampana, przez co jego głos zagłuszył wystrzał z korka. Dotykając dłonią swojej szyi, zorientowałam się, że facet miał rację. Dręczyło mnie tylko jedno pytanie. Jak to się stało ?

[trzy dni później]

*Onew*
Duszące mnie uczucie bezradności męczyło mnie odkąd zobaczyłem Shin-hye. Moja dawna, szkolna miłość wyglądała równie świetnie jak w liceum. Kierując się przeczuciem, wyjąłem łańcuszek z kieszeni spodni. Spoglądając na czterolistną koniczynkę, szukałem odpowiedzi w moim rozmazanym odbiciu. Uświadamiając sobie po czasie, że identyczny łańcuszek podarowałem pewnej dziewczynie. Szukając jej imienia w pamięci, przeraziłem się.
- Shin-hye ? - zadałem sobie pytanie. Nasuwająca się odpowiedź, wyjaśniła wszystko, czego dotąd nie wiedziałem. Biorąc w rękę telefon, przejrzałem książkę telefoniczną. Znajdując numer niebieskookiej, wcisnąłem zieloną słuchawkę, czekając na jakikolwiek sygnał. Wraz z nawiązaniem połączenia, ucieszyłem się. Po chwili ktoś odebrał. Słysząc szybki oddech po drugiej stronie, zawahałem się.
- Shin ? - spytałem.
- Onew ?
- Musimy się spotkać jak najprędzej. - przyznałem, nie wiedząc co tak na prawdę mam jej powiedzieć.
- Nie teraz, jetem zajęta. - powiedziała po czym rozłączyła się gwałtownie. Spojrzałem za zakończone połączenie i odłożyłem telefon na stolik. Musiałem w końcu przestać myśleć o niej, z kim mógłbym spędzić resztę życia
.
[...]
Minęła godzina dwudziesta, a ja usłyszałem dzwonek do drzwi. Podbiegłem do nich i otworzyłem je natychmiast. Dziewczyna w kwiecistej sukience stała przed wejściem, oczekując wpuszczenia jej do środka. Po chwili namysłu wpuściłem ją i zaprowadziłem do salonu. Nie zastanawiając się długo, wyjąłem łańcuszek z kieszeni i wyciągnąłem z nim dłoń w jej stronę. Shin-hye zbladła, a ja czekając na wyjaśnienia z jej strony, przerwałem w końcu ciszę.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi ? - spytałem. Dziewczyna zabrała mi łańcuszek, po czym szybkim krokiem skierowała się do wyjścia. Ruszyłem za nią, zagradzając jej drogę. - Shin-hye do jasnej cholery, o co tutaj chodzi ? Dlaczego byłaś w mojej sypialni ? Co takiego się tam stało ?
Dziewczyna uniosła głowę do góry i spojrzała mi prosto w oczy.
- Nie zbliżaj się do mnie. - powiedziała ostrym tonem. - Przespaliśmy się pierwszy i ostatni raz.
- Shin-hye, proszę cię. - odruchowo złapałem ją za nadgarstek. - Pamiętasz czasu liceum? Co się stało z naszą miłością ?
- Dorosła. - przyznała dziewczyna. Widziałem jak lekko się uśmiecha. - Ostrzegam cię ostatni raz, zostaw mnie w spokoju. - odepchnęła mnie po czym wyszła, trzaskając drzwiami. Zdenerwowany uderzyłem w ścianę i skierowałem się do pokoju. Chcąc wszystko naprawić i kolejny raz dać szansę naszemu związkowi, poddałem się jak tylko opuściła mój dom. Jej słowa zapadły mi w pamięć, a ja nie odważyłem się kolejny raz do niej zadzwonić. Dni mijały, a ja zapominałem.

[jakiś czas później]
Kładąc się przed dwudziestą drugą, momentalnie zasnąłem. Śniłem, że śpię. Nagle macham rękoma i znajduję się na korytarzu przed drzwiami. Drzwi nie są zamknięta, a na zewnątrz czeka na mnie ktoś niebezpieczny. Wystarczy przekręcić klucz w drzwiach i wszystko będzie w porządku. Czuję jak unoszę ręce i wszystko nagle zwalnia. Moje ruchy wydają się być bardziej powolne niż zbliżające się niebezpieczeństwo. Moje ciało coraz bardziej się trzęsie, a ja nagle dotykam drzwi. Moje koniuszki palców chwytają za klucz, próbując go przekręcić. Gdy czuję, że mi się uda, przez drzwi wbiega szara masa, tworząca postać. Czuję jak moje ciało upada w przyśpieszonym tempie, a ja budzę się zalany potem. Dochodzące do moich uszu śmiechy, przeradzają się w namiętne jęki. Czyżby Key przyprowadził kogoś do domu ?
Wstaję z łóżka i podążając za odgłosami, staję przed drzwiami sypialni moje kumpla. Nagle słyszę kolejne kobiece jęki, przerywane przez głębokie stęknięcia. Czując się niepewnie, odchodzę kawałek od drzwi. Zatrzymuję się, słysząc jak Key rzuca imię swojej partnerki w sypialni. Nie kontrolując swojego ciała, łapię za klamkę i wpadam z wściekłością do pokoju. Dziewczyna siedząca okrakiem nad moim kumplem, unosi się w górę i dół, po czym szybko odwraca głowę. Jej popielate włosy falują na nagich piersiach, a chłopak podnosi się, opierając na łokciach. Wychodzę z pokoju, po czym zbiegam na dół i kieruję się do ogrodu. Zrzucam stół z podestu i siadam na schodkach od altany.
Chowając twarz w dłonie, czuję, że moje łkanie zamienia się w płacz. Siedząc samotnie przez kilka minut, uświadamiam sobie, że ktoś trzyma rękę na moim barku. Spoglądam na osobę siedzącą obok. Poszerzone źrenice dziewczyny wskazują na jej podniecenie, które wywołuje u mnie odruch wymiotny. Jej mętna twarz nie ukazuje żadnych emocji.

- Ostrzegałam cię. - powiedziała z uśmiechem, po czym wstała, odwróciła się i zniknęła za szklanymi drzwiami.
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1687
Liczba liter w poście wynosi: 11024
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.

Brak komentarzy: