środa, 4 maja 2016

Luhan `part 1

Główni bohaterowie: Luhan; Sehun (Exo); Marcy
Bohaterowie poboczni: Xiumin, Chanyeol, Kyungsoo (Exo); Johny
Gatunek: romans
* * *
- Marcy. - powiedziałem cicho. Dziewczyna siedząca na łóżku odwróciła głowę w moją stronę, milcząc. Wszedłem niepewnie do pokoju, stając obok niej i dokładnie przyglądając się twarzy dziewczyny. - Hej. - powiedziałem. - Jak się czujesz ?
Jej oczy zaczęły błądzić po mojej osobie, a w powietrzu wisiała niepewność i stres.
Nie wiedząc co więcej mogę powiedzieć, głośno wciągnąłem powietrze.

[kilka dni wcześniej]

*Marcy*
Wychodząc z klubu, rozejrzałam się dookoła parkingu. Czułam się samotna, a cisza wokoło potęgowała moje uczucie bezradności. Spoglądając na ławeczkę obok wyjścia, poczułam nagły przypływ radości. Widok blondyna siedzącego i wpatrującego się w moją osobę, był czymś, czego ostatnio nie doświadczyłam. Usiadłam obok niego z szerokim uśmiechem.
- Co Ty tutaj robisz ? - spytałam. Od razu skarciłam się w myślach, czując, że nie tak chciałam przywitać chłopaka.
- Też miło cię widzieć Marcy. - przyznał, po czym roześmiał się cicho. - Byłem w środku i szczerze powiedziawszy, nie mam ochoty tam wracać.
- Dlaczego? - spytałam.
- Miałem do Ciebie podejść, ale jak tylko zauważyłem twoich dawnych znajomych, powstrzymałem się. - przerwał - Wiesz, że nie przepadam za tymi ludźmi.
- Rozumiem. - stwierdziłam - Pamiętam, że kiedyś wyglądało to inaczej.
- Właśnie, dlaczego Ciebie nie ma z nimi ?
- Czuję, że zabrali mi właśnie ludzi, którzy stali się dla mnie rodziną. Widzisz Luhan, to wszystko jest takie niesprawiedliwe.
- Jestem przy Tobie i nigdzie nie ma zamiaru się ruszać. - objął mnie ramieniem i delikatnie pogładził po włosach. - Jak myślisz, o tej porze jest jeszcze coś ciekawego w telewizji?
Spojrzałam na ekranik telefonu, który wskazywał dwie minuty po pierwszej.
- Myślę, że nawet jeśli nie, znajdę coś ciekawego. - przyznałam.
- Chodźmy więc po taksówkę i urwijmy się stąd. - pociągnął mnie za rękę, po czym wsiedliśmy do taksówki, która zabrała nas do domu. Gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, skierowaliśmy się do salonu i wygodnie siadając, włączyłam telewizor w poszukiwaniu filmu.

*Sehun*
- Tyle się nie widzieliśmy, może do mnie wpadniesz ? - spytał Johny, brat Marcy.
- Myślałem, że mieszkasz nadal w willi z rodzicami. - zdziwiłem się. Marcy nie wspominała mi o przeprowadzce jej brata.
- Marcy nie wspominała, że wyniosłem się jakieś dwa miesiące temu?
- Wiesz, nie przypominam sobie. - powiedziałem, czując jak ktoś szturcha mnie w ramie. Oglądając się za siebie, napotkałem Kaia.
- Widziałeś Marcy ? - spytał. Rozejrzałem się dookoła. Garstka ludzi przeszła obok mnie, ale nigdzie nie było Marcy. Zakląłem w myślach, wyjąłem telefon i odszedłem na bok.

*Marcy*
- Wróciłaś już ? - usłyszałam głos Xiumina za plecami.
- Tak. - przyznałam - Nie miałam siły na dalszą zabawę.
- Stało się coś, prawda ? - zapytał
- Trochę źle się poczułam, ale na szczęście Luhan był obok. - powiedziałam, gdy chłopak wszedł do salonu. Stawiając kubki na stoliku, ustał przy kanapie.
- Dobrze, nie będę wam przeszkadzał. - podniósł się, przygotowując do opuszczenia salonu.
- Nie będziesz przeszkadzał, prawda ? - spojrzałam na Luhana, który kiwnął twierdząco głową.
- Dobrze, to chociaż pomogę Luhanowi przygotować coś do jedzenia. - zaciągnął Luhana do wyjścia, kierując się od razu do kuchni. Po chwili ciszy, mój telefon zaczął nerwowo wibrować, po czym rozległ się donośny dzwonek. Bez sprawdzania nadawcy, odebrałam.
- Marcy, gdzie jesteś ? - muzyka w tle sprawiła, że chłopak był ledwo słyszalny.
- W domu. - przyznałam do razu.
- Jak wróciłaś ?- zapytał poddenerwowany.
- Taksówką. Z resztą, co cię to obchodzi ?
- Mogłaś chociaż uprzedzić, że wychodzisz. - powiedział. W jego głosie wyczułam nutkę pretensji.
- Trzeba było mnie pilnować. - powiedziałam sarkastycznie, po czym bez ostrzeżenia, rozłączyłam się.

[w tym samym czasie]

*Xiumin*
- Luhan, powiedz mi coś. - zacząłem
- No ? - spytał, nie odrywając się od krojenia owoców.
- Czy Ty na prawdę zakochałeś się w Marcy ? - zapytałem
- Xiumin, przestań. - powiedział zły. - Marcy wybrała kogoś innego, a ja będę szczęśliwy jeśli zostanie przy mnie jako siostra. - spauzował, podnosząc głowę do góry, rzucając spojrzenie na wejście do kuchni. - Chciałbym być przy niej, kochać ją, pocieszać. - wbił nóż w deskę. - Skończmy ten temat.
Dźwięk zamykanych drzwi od razu zwrócił moją uwagę. Spoglądając po sobie, rzuciliśmy się do wyjścia, stając na schodach.
- Marcy ! - krzyknął Luhan, wybiegając za bramkę. Rozglądając się nerwowo dookoła, w końcu odwrócił się do mnie. - Jasna cholera. Bierz telefon i kurtkę, idziemy.

*Marcy*
Rzuciłam telefonem o chodnik i pobiegłam przed siebie. Gdy tylko dotarłam do fontanny w lesie, złapałam kilka szybkich oddechów i usiadłam na zimnym marmurze. Ciemność, która panowała w około, sprawiła, że moje serce wypełniło się strachem. Słysząc w oddali trzask łamanych gałęzi, wstałam i rozglądając się dookoła, wytężyłam wzrok. Gdy tyko z lasu wyszła jakaś postać, szybko przekonałam się, że ucieczka nie będzie prosta.
- Nie zbliżaj się. - zagroziłam, stając mocno na uginających się nogach.
- Marcy, przestań zgrywać cnotkę. - powiedział męskim głosem, ukazując twarz. W jednej chwili znalazł się przy mnie z widocznym uśmiechem na twarzy.
- To tylko pieprzony sen. - powiedziałam szeptem, zamykając oczy. Otwierając je, znów napotkałam jego przeklęty uśmiech.
- Nie zrobię Ci krzywdy. - jego ręka powędrowała na mój bark.
- Daj mi spokój ! - krzyknęłam i mocno go popchnęłam.
Kiedy znalazł się na ziemi zaczęłam uciekać. Moje nogi po chwili biegu zaczęły dawać o sobie znać i coraz bardziej się plątać. Wybiegłam na ulicę, stanęłam i nerwowo okręciłam się na pięcie. Był coraz bliżej. Spanikowana ruszyłam przed siebie, gdy prawa noga zahaczając o krawężnik pozbawiła mnie równowagi.
Upadek trwał kilka sekund. Moja głowa zetknęła się z zimnym i twardym przedmiotem. Słyszałam jak pod naporem moja czaszka pęka, a ja opadam na chłodną ziemię. Z każdej strony zaczęła otulać mnie bezsilność i paraliżujący ból. Czułam, że to koniec.

[czas obecny]

*Luhan*
- Odzywała się do was ? - zapytał Xiumin, rozkładając kubki z herbatą na stole.
- Od trzech dni nie mam od niej wiadomości. - przyznałem.
- Może się boi. - stwierdził spokojnie Chanyeol, mierząc wzrokiem w Sehuna.
- Może zachorowała. - odezwał się Xiu, nie przerywając popołudniowych czynności.
- I nie odbiera telefonu ? - spojrzałem na niego. - To wszystko wydaje się podejrzane.
- Hej, słuchajcie ! - donośny krzyk Kyungsoo, zwrócił naszą uwagę
- Co się stało ? - zapytałem
- Marcy miała wypadek. Johny właśnie do mnie dzwonił i mówił, że na szczęście jest już w domu.
- Idziemy do niej. - powiedział Sehun, zrywając się z krzesła
- To nie jest najlepszy pomysł. - przerwał mu Kyungsoo. - Marcy jest w złym stanie psychicznym.
- Pójdę i dowiem się wszystkiego. - powiedziałem pewnie.
Ubrałem kurtkę i wyszedłem najszybciej jak mogłem. Po kilku minutach byłem przed drzwiami domu Marcy. Podniosłem rękę i wciskając przycisk, usłyszałem dzwonek wewnątrz. Drzwi otworzyła mi jej mama.
- Tak ? - zapytała zdziwiona.
- To ja, Luhan. - powiedziałem z uśmiechem. Kobieta wpatrywała się we mnie, po czym odwzajemniła mój uśmiech.
- Ale wyrosłeś. Proszę, wejdź. - wpuściła mnie do środka.
- Przyszedłem zobaczyć się z Marcy. - powiedziałem. - Mam nadzieję, że to nie jest problem. Jeśli tak, przyjdę kiedy indziej.
- Luhan, bądź wyrozumiały. Nie do końca jeszcze wiadomo co jej jest. Po wypadku zrobiła się bardzo nieufna. - powiedziała i zamyśliła się.
- Niech się pani nie martwi. Nic jej nie będzie. - odpowiedziałem.
- Mam nadzieję. Dobrze, muszę wracać do pracy. Do zobaczenia. - stwierdziła z westchnieniem i skierowała się w stronę wielkich drzwi. Wszedłem po schodach i stanąłem przed drzwiami sypialni dziewczyny, po czym wcisnąłem klamkę i zajrzałem do środka.
- Marcy. - powiedziałem cicho. Dziewczyna siedząca na łóżku odwróciła głowę w moją stronę, milcząc. Wszedłem niepewnie do pokoju, stając obok niej i dokładnie przyglądając się twarzy dziewczyny. - Hej. - powiedziałem. - Jak się czujesz ?
Jej oczy zaczęły błądzić po mojej osobie, a w powietrzu wisiała niepewność i stres.
Nie wiedząc co więcej mogę powiedzieć, głośno wciągnąłem powietrze.
- Luhan ? - zapytała. Wskazała na coś za mną. Odwróciłem się i spostrzegłem plakat podpisany moim imieniem. Nie rozumiałem o co jej chodzi. Kiedy odwróciłem się z powrotem w jej stronę, siedziała tak blisko mnie, że musnąłem ją nosem. Dotknęła mojego policzka, po czym szybko cofnęła rękę, a jej oczy zeszkliły się. - Kim Ty jesteś ?
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1391
Liczba liter w poście wynosi: 8705
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.

Brak komentarzy: