tag:blogger.com,1999:blog-53613749452868145432024-02-19T08:06:55.938+01:00FFPARTdhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comBlogger49125tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-43152299054117401522017-08-31T17:05:00.001+02:002017-08-31T17:06:02.364+02:00Remeber my name<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0fUXmoWAeZt_fH7bLnr9UodQpEn7DW1CV66rKbeN2m7GemeNP2CDEEnVqgloAyrKtadtGcJqwNU29ercyEdUUsNI_vrnM4v6Jwz7OY797oN91wAfOkl7O3Bk32uYgzzezFgrMMBDzs6eK/s1600/rmn.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="290" data-original-width="300" height="193" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0fUXmoWAeZt_fH7bLnr9UodQpEn7DW1CV66rKbeN2m7GemeNP2CDEEnVqgloAyrKtadtGcJqwNU29ercyEdUUsNI_vrnM4v6Jwz7OY797oN91wAfOkl7O3Bk32uYgzzezFgrMMBDzs6eK/s200/rmn.png" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Główni bohaterowie: </b>Hoseok, Hongseob</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Główka bohaterka: </b>-</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Gatunek: </b>yaoi, romans</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Część:</b> -</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Etykiety: </b>BTS, 24K, JEDNO-PART</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Ścieżka dźwiękowa:</b> <a href="https://www.youtube.com/watch?v=gxE4ngu78Ro&list=PL9oQeUBhtcuzJF7UUrJ5a5SxnfX3fpYUT&index=3" target="_blank">[0]</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
- Możesz w końcu iść ze mną na tą pizzę? - pyta, tupiąc nogą w drewniane panele.<br />
- Nie miałem ostatnio czasu. - wzdycha do słuchawki. - Wyjdziemy dziś wieczorem, co ty na to?<br />
- O ile znów gdzieś cię nie wciągnie. - przyznaje nieco rozbawiony.<br />
- Obiecuję. - słyszy prawie jak młodszy uśmiecha się do słuchawki.<br />
- Więc bądź gotowy na dzisiejszy wieczór. - przyznaje. - Do zobaczenia, Hongseob.<br />
- Do zobaczenia, Hobi. - mówi i rozłącza się. Starszy przechodzi do łazienki i biorąc szybką kąpiel, idzie do sypialni. Stając przed szafą nieco zamyślony, po czym wyciąga z niej ubrania, które zakłada na siebie i schodzi do salonu. Mija kilka godzin, po czym chłopak w końcu wychodzi z domu i podjeżdża samochodem pod wskazany wcześniej przez Hongseoba adres. Wysiada ze samochodu, witając się z młodszym i po kilku minutach gdy tylko dojeżdżają do pizzerii, zamawiają jedzenie i siadają w końcu przy stoliku. Zaczynają spokojną rozmowę, która schodzi na różne tematy. W głowie starszego ciągle przewija się myśl, że chłopak jest mu znajomy.<br />
- Nie lubię okazywać tego co czuję i na co mam ochotę, bo zostałem kilka razy wykorzystany. - przyznaje po chwili dość cicho.<br />
- Wykorzystany? - dziwi się młodszy. - Jak to?<br />
- Zostałem oskarżony o gwałt przez chłopaka, w którym się zakochałem. - mówi i odkręca głowę do wyjścia. - Wyjdźmy stąd.<br />
<br />
<b>*Hongseob*</b><br />
Podnosi się z miejsca i idzie za starszym, zostawiając resztę jedzenia na talerzu. Gdy tylko wychodzi na zewnątrz widzi zmieszanie na jego twarzy.<br />
- Palisz? - spogląda na dłoń Hoseoka wyciągniętą paczką papierosów i kręci głową, dając mu do zrozumienia, że nie potrzebuje tego w tej chwili. - Więc ja też nie będę przy tobie dymił. - wzrusza ramionami i wyciąga dłoń w jego stronę. - Chodźmy się przejść. - proponuje starszy.<br />
- Dobrze. - odpowiada cicho i po kilka krokach z chłopakiem za rękę, drapie się po policzku. - Ten chłopak to idiota. - przyznaje.<br />
- Nauczył mnie, żeby podchodzić do wszystkich z dystansem. - wzrusza ramionami wyższy i idzie dalej. - Wchodzimy? - wskazuje palcem w stronę placu zabaw i ciągnie go za rękę w jego stronę. Gdy tylko są na miejscu, Hoseok siada na huśtawce, a on zaraz obok, na tej drugiej. Zapada cisza, ale starszy przerywa ją, szturchając go w ramie palcem.<br />
- Żebym ja cię zaraz nie zaczepił. - odpowiada od razu i robi to samo, po czym marszczy delikatnie nos.<br />
- Nie prowokuję cię, ale tego nie zrobisz. - przyznaje Hoseok, bardzo pewny siebie.<br />
- Wcale. - komentuje tylko. - Nie bądź taki pewny.<br />
- Moja pewność siebie zależy od sytuacji, a ona właśnie tego wymaga. - stwierdza, podnosząc się z huśtawki.<br />
Ten wzrusza tylko ramionami, huśtając się dalej, po czym starszy przechodzi przed niego i kuca.<br />
- Masz ochotę na to piwo, o którym kiedyś wspomniałeś?<br />
- Nie. - kręci głową i spogląda na niego.<br />
- Chcesz wrócić do dormu? - podnosi brew.<br />
- Nie, Hoseokkie. - przyznaje, po czym wzdycha lekko.<br />
- Więc chodźmy do mnie, robi się zimno. - mówi z troską, po czym wyciąga dłoń w jego stronę. Uśmiecha się delikatnie w stronę starszego chłopaka i ujmując jego dłoń, idzie przy jego boku.<br />
<br />
<b>*Hoseok*</b><br />
[...] Gdy tylko wchodzą do domu, mały szpic wybiega im na przywitanie. Młodszy od razu bierze go na ręce i kieruje się do salonu. Gdy tylko stawia dwa kubki na stoliku w salonie, siada na przeciwko młodszego z uśmiechem.<br />
- Podoba mi się to mieszkanie. - przyznaje Hongseob i puszcza pieska na podłogę, rozglądając się dookoła. - O, zdjęcia. - podnosi się i podchodzi do półki z ramkami, biorąc jedną z nich.<br />
- Będąc nastolatkiem, wstąpiłem do zespołu tanecznego. Już nie pamiętam jego nazwy, ale składał się z kilku członków, których widać na zdjęciu. - opiera głowę na dłoni, patrząc w stronę młodszego. - Spędzaliśmy ze sobą czas, chodziliśmy praktycznie wszędzie, czasem kradliśmy. - przygryza dolną wargę, nieco zażenowany Młodszy milczy i zbierając ramkę ze sobą, siada naprzeciwko niego nie kryjąc swojego zaskoczenia. Odwraca zdjęcie przodem, tak, żeby mógł je widzieć i wskazuje palcem na jednego z członków pięcioosobowej grupy.<br />
- To ja. - mówi po chwili i chowa dolną wargę pod zębami.<br />
Spina się lekko, po czym prostuje i spogląda na zdjęcie, po czym kieruje wzrok na młodszego.<br />
- To nie jest możliwe. - kręci głową i kieruje dłoń do jego policzka, przymykając powieki, po czym odciąga dłoń i patrzy na niego rozszerzonymi oczami.<br />
- Nie wierzysz mi, prawda? - pyta, po czym odkłada ramkę na stolik. - Mogę opowiedzieć Ci każdy dzień, spędzony w twoim towarzystwie. Mogę opowiedzieć nasz pierwszy pocałunek. - mówi, nie dając dojść mu do słowa. - Skończyliśmy próbę w upalny, sobotni wieczór. Byliśmy jeszcze dzieciakami, które nic nie rozumiały, więc ukradłeś dla nas dwie butelki droższego napoju i zabrałeś na klif. Siedzieliśmy, wpatrując się w zachód słońca i trzymaliśmy za rękę. Nasza więź była wyjątkowa od samego początku, ale ten dzień zapadł mi w pamięci. Pierwszy raz poczuliśmy się dla siebie kimś więcej niż kolegami, bynajmniej ja tak to odczułem. Przychyliłeś się nade mną, nawet nie protestowałem i pocałowałeś delikatnie. Pachniałeś szamponem, który podarowałem Ci na urodziny. - uśmiecha się delikatnie - Od tamtego czasu patrzyłem na Ciebie inaczej, póki nie zostałeś trainee i nie odszedłeś z naszej grupy. - patrzy w jego stronę. - Chcę być w twoim sercu. Hoseok, spraw, żebym znów poczuł się jak przy naszym pierwszym pocałunku.<br />
Patrzy na niego przez chwilę, wahając się, po czym nachyla się w przód i ujmuje jego brodę w palce. Zamyka powieki i zbliża do jego ust, całując go czule. Przechodzi go dreszcz, niczym stado motyli muskających jego skórę skrzydełkami. Uśmiecha się poprzez pocałunek, po czym przykłada jego dłoń do swojego torsu, żeby ten mógł wyczuć szybkie i mocne uderzenia. Odsuwa się od jego wilgotnych i ciepłych warg, po czym otwiera oczy i patrzy w te jego, przypominających odcieniem czekoladę. - Od dawna w nim jesteś.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 983</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>5849</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-14743778499812219402017-05-16T14:17:00.001+02:002017-05-16T14:17:20.319+02:000.1<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwDO5OHWvv8qD31snCPQtvO0eY26GLBMzPZ6-BJXZsVVvf3kq3NGTi5sJpQophQYlfbKQli3eZb2V-szclDZUn15JYqJS95IjdpqW0gqeje9fVyYGTg5fRNEvsvKWqBuySvf5BZwuorX92/s1600/LETTER.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="100" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwDO5OHWvv8qD31snCPQtvO0eY26GLBMzPZ6-BJXZsVVvf3kq3NGTi5sJpQophQYlfbKQli3eZb2V-szclDZUn15JYqJS95IjdpqW0gqeje9fVyYGTg5fRNEvsvKWqBuySvf5BZwuorX92/s400/LETTER.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
∙ ∙ ∙ </div>
<b>Główni bohaterowie: </b>Yoongi<br />
<b>Główka bohaterka: </b>Dabin<br />
<b>Gatunek: </b>dramat<br />
<b>Część:</b> -<br />
<b>Etykiety: </b>BTS, JEDNO-PART<br />
<b>Ścieżka dźwiękowa:</b> <a href="https://www.youtube.com/watch?v=aWIE0PX1uXk&list=PL9oQeUBhtcux6JXDIWirMQBFFQNGiBUAZ&index=57" target="_blank">[0]</a><br />
<div style="text-align: center;">
∙ ∙ ∙</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Mówiłeś <i>„KOCHAM”</i>, mówiłeś <i>„NA ZAWSZE”</i>. Zaufałam Ci, oddając swój los i serce w twoje ręce. Często wspominałeś o <i>"WSPÓLNEJ PRZYSZŁOŚCI"</i>, biorąc moją dłoń i składając na niej delikatny pocałunek <i>"NIKT NAS NIE ROZDZIELI"</i>. Oddając Ci całe swoje życie, wierzyłam.<br />
<br />
Kiedy pewnego wieczoru nie wróciłeś do domu na noc, martwiłam się. Obdzwaniając wszystkich twoich przyjaciół, zaczęłam cię szukać<br />
<br />
Wróciłeś około siódmej, mijając mnie bez słowa na korytarzu. Twoja koszula tego ranka pachniała nieco inaczej niż zwykle, a twoje dłonie pokryte były czerwonymi plamkami. Kilkukrotnie pytałam gdzie byłeś, spotykając się z twoim milczeniem. Nie chciałeś na mnie spojrzeć, nie chciałeś żebym cię dotknęła.<br />
Usiadłeś na krześle i pijąc whisky prosto z butelki, milczałeś. Na twojej twarzy malował się smutek.<br />
Od tamtego czasu nie usłyszałam od ciebie tych dwóch słów, <i>"Kocham cię"</i>, które powtarzałeś mi każdego dnia. Coraz częściej znikałeś na całe noce. Bywały również dni, które spędzałam samotnie w naszym mieszkaniu. Z każdym twoim późnym powrotem do domu, było mi coraz ciężej. Powoli umierałam.<br />
<br />
Mój świat runął, kiedy pewnego dnia przyznałeś <i>"Odchodzę, nie kocham cię"</i>, pomimo tego próbowałam cię zatrzymać. Nie pozwoliłam spakować do końca twojej walizki, szlochałam. Nie chcąc przepuścić cię w drzwiach naszego domu, złapałeś mnie za ramiona i rzuciłeś na podłogę. Moja głowa uderzyła o kant stolika od twoich przyjaciół. Z rozciętej głowy zaczęła wypływać krew, niszcząc biały dywan. Widziałam tylko jak zamykają się za Tobą drzwi.<br />
<br />
Odszedłeś, a ja wariowałam, spędzając te chwile samotnie w czterech ścianach mieszkania, które było wiele za duże dla jednej osoby. Mając nadzieję, że wrócisz, przeprosisz i znów będziemy razem, przygotowywałam kolację dla nas dwojga. Tak jak każdego wieczora nie przychodziłeś, a kolacja znajdowała się w koszu, ja straciłam nadzieję.<br />
<br />
Zwiedziłam wszystkie miejsca, w których bywaliśmy razem. Widziałam Ciebie, mierzwiącego moje włosy dłonią i chowającego w swoich ramionach. Mimowolnie się uśmiechałam, wiedząc, że jedyne czego nie możesz mi odebrać, to wspomnienia.<br />
<br />
Kawiarnia z zabawnym szyldem, który podziwiałeś. Jej szyby wychodziły na ulicę, więc z daleka zajrzałam do środka. Stoliki zmieniły ustawienie, odkąd byliśmy w niej razem. Wszystkie były puste, tylko przy naszym ktoś siedział. Wtedy zobaczyłam Ciebie. Siedziałeś tam, ale beze mnie. Moje miejsce zajmowała ciemnowłosa osoba. Uśmiechałeś się do niej, tak jak kiedyś do mnie. Gładziłeś jej prawą dłoń, która drżała pod twoim delikatnym dotykiem. Nachyliłeś się i pocałowałeś jej usta.<br />
Obraz wokół mnie zawirował, a kolana ugięły się pod ciężarem ciała. Musiałam przytrzymać się pobliskiej latarni. Czując w głębi serca ból, postanowiłam uciec stamtąd jak najszybciej.<br />
<br />
Czekałam pod twoimi drzwiami w ten chłodny wieczór. Przyszedłeś, nie zwracając na mnie uwagi. Wyminąłeś i niewzruszony zacząłeś otwierać drzwi. Położyłam dłonie na twoich ramionach. Stanąłeś w bezruchu, odwróciłeś się, powoli zrzucając moje dłonie. Błagałam cię jeszcze raz abyś dał nam szansę, upadłam na kolana. Po moich policzkach spływały łzy, wyznałam, że nadal cię kocham.<br />
<br />
Zaśmiałeś się, po raz kolejny raniąc mi serce. Zacząłeś mnie wyzywać, pomimo tego, ja nadal cię kochałam, nawet gdy zamknąłeś mi drzwi przed nosem.<br />
<br />
Siedziałam na chodniku przez kilka kolejnych godzin. Z nieba padał deszcz, a moje rozdarte serce krwawiło. Czułam się okropnie. Nie miałam siły się podnieść, mając w głowie twoje słowa <i>"Mam kochać kogoś takiego jak Ty? Jesteś szmatą Dabin, nie wiem jak mogłem cię pokochać..."</i>. Spod moich powiek wypływały łzy, mieszając się z deszczem. W końcu zebrałam w sobie wszystkie siły, podniosłam się i odeszłam.<br />
<br />
Siedziałam przy stole, na którym leżała kartka. Drażniąc mnie swoją bielą, wzięłam w dłoń długopis, który zostawiłeś. Na pergamin spływały łzy, brudząc go i rozmazując co jakiś czas słowa. Wiedziałam co chcę napisać, nie wiedząc jak zacząć.<br />
<br />
Złożyłam kartkę na pół, włożyłam ją do koperty i podpisałam twoim imieniem.<br />
<br />
Powiedziałeś kiedyś <i>"Zamknij się i zostaw mnie w spokoju..."</i>. Chciałam spełnić twoją prośbę.<br />
<br />
Pewnie czytasz teraz ten list. Proszę, nie rób sobie nadziei, którą ja miałam przez cały ten czas. Żyj dalej, bądź szczęśliwy. Chciałam tylko, żebyś miał po mnie jakąkolwiek pamiątkę. W tym momencie pewnie stoję na moście Banpo, albo moje ciało opada na dno rzeki, która znajduje się pod nim.<br />
<br />
Proszę, zapamiętaj te miłe chwile, które spędziliśmy razem. Zrób to dla mnie i spełnij moją ostatnią prośbę. Pamiętaj, że zawszę nad tobą czuwam, nie pozwolę cię skrzywdzić. Nadal cię kocham Min Yoongi...<br />
<div style="text-align: right;">
Hwang Dabin</div>
<br />dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-9296358109330273392017-04-17T20:04:00.000+02:002017-04-17T20:04:44.437+02:00Addiction<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5JScGawlVQyuJa_lw6Qr7z9Zr42Vd5Hm7K48dFLxra1_-qjfRS_xNbb8lFnEQFep1w_SrSBbJt9Umw6iQAllqx_x83DJGZhzp1gsPEbWuOtYA6dE2YgglclCAk_VYpg-xoziEi6D3B_aQ/s1600/p3.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="193" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5JScGawlVQyuJa_lw6Qr7z9Zr42Vd5Hm7K48dFLxra1_-qjfRS_xNbb8lFnEQFep1w_SrSBbJt9Umw6iQAllqx_x83DJGZhzp1gsPEbWuOtYA6dE2YgglclCAk_VYpg-xoziEi6D3B_aQ/s200/p3.png" width="200" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Główni bohaterowie: </b>Park Jimin<br />
<b>Gatunek: -</b><br />
<b>Część:</b> -<br />
<b>Etykiety: </b>BTS, JEDNO-PART<br />
<b>Ścieżka dźwiękowa:</b> <a href="https://www.youtube.com/watch?v=kAC5FQnmHBk&index=35&list=PL9oQeUBhtcux6JXDIWirMQBFFQNGiBUAZ" target="_blank">[0]</a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br />
<br /></div>
Przycisnął ją do ściany, zaciskając coraz mocniej swoje kościste dłonie na jej delikatnej szyi. Brunetka widząc, że nie da rady się obronić, próbowała jak najdłużej zatrzymać powietrze w płucach. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, jakby czerpał radość z bezradności. Po jej cerze za to rozlewała się czerwień, niczym pękające pod skórą naczynka. Oprawca w końcu rozluźnił uścisk, by móc w końcu puścić jej szyję. Dławiąca się śliną, próbująca zaczerpnąć powietrza brunetka, osunęła się po ścianie i skuliła na podłodze. Pozwalając sobie po raz kolejny na wybuch złości, chłopak strącił ręką kilka ramek z komody i wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami. Znów płakała, nie tylko przez paniczną potrzebę powietrza lecz palanta, który właśnie wyszedł. Podciągnęła się do lustra i spoglądając w nie z pogardą, uderzyła pięścią w komodę pod nim. Przejechała palcami po szyi, wiedząc, że za kilka godzin pojawią się w tym miejscu siniaki. Wiążąc włosy w kucyk, wciągnęła na siebie czarny golf. Chcąc poczuć się panią sytuacji, zadzwoniła do znajomego i schowała się w jednej z uliczek. Biorąc z satysfakcją niewielką torebkę, zapłaciła i wciągając trochę proszku z nieznanego jej pochodzenia, skierowała się do parku. Z każdym krokiem czuła się coraz gorzej, pomimo tego parła do przodu. Gdy tylko oparła rękę na jednym z drzew, upadła na ziemię i ostatkiem sił wyciągnęła telefon, dzwoniąc do najbliższego przyjaciela, Jimina. Dotykała dna, a spojrzenia przechodniów tylko upewniały ją w tej myśli. Wiedząc jednak, że chłopak będzie wściekły, wzięła resztę środka i oparła się o korę, czując nadchodzące zawroty głowy. Gdy ich spojrzenia zetknęły się, jej głowa opadła, a on podbiegł do niej zmartwiony.<br />
<div>
Wziął ją pod rękę i zaprowadził do swojego mieszkania. Pomimo wszelkich prób przywrócenia dziewczyny do normalności, położył ją na kanapie w swojej sypialni i czuwając obok niej, co jakiś czas przeczesywał dłonią włosy. Minęło sporo czasu nim dziewczyna odzyskała przytomność. Na początku wyglądało tak, jak za każdym razem kiedy lądowała naćpana w jego mieszkaniu. Próbował opanowywać jej drgawki. Gdy udawało im się przejść przez pierwszy etap, dziewczyna wymiotowała, po czym siadała prosto i płakała. On za to łapał jej dłonie i oglądając jej twarz z każdej strony, upewniał się, że nic jej nie jest. Widząc jej łzy, za każdym razem otulał ją ramieniem i głaskał po włosach. Wtedy się uspokajała, a on miał pewność, że jest trzeźwa. Od zawsze był dla niej oparciem. Ramieniem, w które wypłakiwała smutki i sercem, które biło z jej powodu. </div>
<div>
Odgiął kołnierz golfu, który miała na sobie i zaklął. Bolało go za każdym razem kiedy widział siniaki na jej ciele, ale był przy niej nawet w najcięższym momencie. Kiedy wylądowała w szpitalu z rozciętą głową, kiedy przyszła skatowana do jego mieszkania, kiedy znalazł ją na śmietniku za rogiem. Wtedy wspominał dzieciństwo, które razem spędzili i popołudnia, które mijały im na łapaniu motyli. Musiała uwolnić się od tego szaleńca, ale bez jego pomocy, nigdy nie stanie przeciwko niemu. Chłopak zacisnął pięści, pozwalając sobie na chwilę gniewu i wrócił do niej wzrokiem.</div>
<div>
- Wiem, że to przez tego palanta.</div>
<div>
- Niczego nie wiesz idioto! - krzyczała za każdym razem, posyłając mu gniewne spojrzenia.</div>
<div>
- Zasługujesz na kogoś lepszego. - powtarzał, spotykając się z jej spojrzeniem pełnym bólu i ślepej miłości.</div>
<div>
- To moje życie. - wtedy wybiegała z mieszkania, zostawiając go samego z własnymi myślami i wspomnieniami.</div>
<div>
[...] Nastał kolejny poranek. Obudziła się wcześniej niż zwykle, chcąc przeprosić go za swoje zachowanie, zrobiła mu śniadanie i podała do łóżka. Zjadł w ciszy, po czym dobrał się do jej koronkowej bielizny. Spotykając się ze sprzeciwem od dziewczyny, przyłożył jej rozpalonego papierosa do uda, póki nie zemdlała. Zrobił swoje i wyszedł, po raz kolejny zostawiając ją zdaną na siebie. Czując wstyd, chwyciła trzęsącą się dłonią komórkę i zadzwoniła do blondyna. Miała nadzieję, że odbierze, pomagając jej tym samym zapomnieć. Po krótkiej wymianie zdań i przepłakanej godzinie, usłyszała pukani do drzwi. Nie miała siły wstać i otworzyć, więc sam to zrobił. Kiedy zobaczył jej nagie ciało, wiedział, że tym razem go nie zatrzyma.</div>
<div>
- Pomóż mi. - pierwszy raz załkała, budząc w nim tym samym miłość i złość. Chłopak zdecydowanie szarpnął drzwi i podążył do wyjścia. Kilka godzin szukał palanta, znajdując go w lokalnym, zapuszczonym pubie z kolegami. Wyciągając go za kurtkę na zewnątrz, popchnął go na siatkę. Do tej pory nie wiedział, że ma tyle siły, która pozwoli mu na zakończenie sprawy dziewczyny. Łapiąc po raz kolejny jego ciało, które przypominało galaretę po litrach alkoholu, które wypił, zamachnął się i uderzył go w twarz. Kilkukrotnie powtórzył czynność, widząc jak z nosa oprawcy cieknie coraz więcej krwi, mając przed oczami tylko obraz uśmiechniętej dziewczyny. Z wściekłością tłukł zwiniętymi pięściami w jego twarz. Kiedy w końcu skończył katować chłopaka, odsunął się na odległość kilku metrów i spojrzał na swoje dzieło. Uciekł z miejsca, śpiesząc się do dziewczyny, którą miał nadzieję odzyskać. Gdy tylko znalazł się przy jej łóżku, złączył ich dłonie w jedno.</div>
<div>
Od dawna wiedział, że chce dać jej miłość na którą zasługiwała. Chciał zatrzymać dla niej czas.</div>
<div>
- Obiecuję, że nigdy cię nie zawiodę.</div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-49857395582681600852017-02-14T22:24:00.002+01:002017-02-27T13:54:15.872+01:00Spring Day<b>Część:</b> III (ost.)<br />
<b>Etykiety:</b> BTS<br />
<b>Ścieżka dźwiękowa:</b> <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Wbqe-GOg2XE&list=PL9oQeUBhtcuzJF7UUrJ5a5SxnfX3fpYUT" target="_blank">[Spring Day]</a><br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b><br />
<b><br /></b></div>
<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
To niemożliwe. - pomyślałam i zamknęłam laptopa. Wstałam i nerwowo krążąc po pokoju zastanawiałam się co mogłabym zrobić. Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina trzynasta.<br />
- Mam nadzieję, że zdążę. - powiedziałam, chwyciłam plecak i wybiegłam z domu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<b>*Namjoon*</b><br />
<b>[kilka godzin później]</b><br />
Usłyszałem cichy stukot do drzwi mojego pokoju. Przetarłem oczy i pełen obaw spojrzałem na łóżko obok. Jin przekręcił się na drugi bok i delikatnie chrapnął. Kolejny stukot do drzwi sprawił, że wciągnąłem na siebie szlafrok i podszedłem do drzwi.<br />
- Jimin, otwórz. - usłyszałem cichy głos. Kto szukał Jimina o tej porze i dlaczego w moim pokoju? - zastanowiłem się. Przekręciłem zamek i otworzyłem drzwi pełen podejrzeń.<br />
Spoglądając na osobę stojącą przede mną, ziewnąłem zaskoczony.<br />
- Namjoon? - zdziwiła się.<br />
- Nayeon, co Ty tu robisz? - spytałem zaspanym głosem.<br />
- Nie mogłam dłużej czekać na wasz powrót. - przyznała - Stęskniłam się.<br />
- Nayeon, to Ty? - usłyszałem z wnętrza pokoju, odwracając głowę w stonę Jina, który kierował się w moją stronę.<br />
- Jin, miło cię widzieć. - uśmiechnęła się. - Nie chciałam wam przeszkadzać. - przyznała.<br />
- Szukałaś Jimina, prawda? - spytałem.<br />
- Tak, mówił mi, że ma sam pokój z jego ulubioną liczbą. - przyznała.<br />
- Zamieniliśmy się, bo Jimin narzekał, że nie widzi zachodów słońca. - westchnąłem, po czym zawtórował mi śmiejący się Jin. - Wejdziesz?<br />
- Nie chłopcy, obudzę Jimina i spytam czy nie chciałby zjeść ze mną śniadania. - odrzekła.<br />
- Dobrze, jest pod 18, spotkajmy się na próbie o 8, dobrze? - zapytałem<br />
- Oczywiście, dziękuję i jeszcze raz przepraszam, że was obudziłam, do zobaczenia. - powiedziała i skierowała się w stronę pokoju Jimina.<br />
<br />
<b>*Jungkook*</b><br />
- Ej, Jungkook, wstawaj. - usłyszałem. Otworzyłem oczy, spoglądając na osobę zakłócającą mój spokojny sen. Jego czarna czupryna zwisała nade mną, zasłaniając jego zmęczoną twarz.<br />
- Yoongi, która godzina? - przetarłem oczy, kiedy chłopak odwrócił się i spojrzał na zegarek.<br />
- Już po siódmej dwadzieścia. - odrzekł. - Rap monter wołał nas na próbę.<br />
- Jestem taki zmęczony. - westchnąłem.<br />
- Wszyscy jesteśmy. - przytaknął chłopak. - Weź szybki prysznic i zejdziemy na dół.<br />
- Namjoon informował cię o planie na resztę dnia?<br />
- Niestety nie, ale podejrzewam, że zrobi to jeszcze przed próbą. - odrzekł czarnowłosy wkładając na ramiona luźny sweter.<br />
- Rozmawiałeś wczoraj z Nayeon? - zapytałem<br />
- Tak, ale tylko troszkę. - odpowiedział, mierząc mnie wzrokiem. - Wiesz, mam wyrzuty sumienia, że nie mogliśmy jej wziąć ze sobą.<br />
- Wiesz, że wytwórnia nie chciała osób trzecich pomiędzy koncertami. - spostrzegłem. - Nie mogliśmy nic zrobić. - powiedziałem wchodząc do łazienki.<br />
- Jungkook, ja już zejdę, a Ty się pośpiesz, dobrze? - powiedział chłopak przy drzwiach.<br />
- Pewnie, spotkamy się na dole. - krzyknąłem i rozkręciłem kurek z ciepłą wodą.<br />
<br />
<b>*Nayeon*</b><br />
- Zaskoczyłaś mnie tym przyjazdem. - powiedział po raz kolejny Jimin.<br />
- Jak już mówiłam, tęskniłam za wami. - powtórzyłam.<br />
- Idziesz ze mną na próbę? - zapytał<br />
- Pewnie. - kiwnęłam twierdząco głową. Idąc za chłopakiem dopijałam resztę wody mineralnej, aż dotarliśmy do sali. Jimin wszedł do sali, zostawiając drzwi otwarte i czekając kawałek dalej na mnie. Wzięłam głęboki wdech i przeszłam przez drzwi.<br />
- Nayeon? - usłyszałam zdziwiony głos Taehyunga, który razem z Hoseokiem podbiegł do mnie i zamknął mnie w silnym uścisku. Odwzajemniając uściski chłopaków, spojrzałam po sali szukając wzrokiem Sugi i Jungkooka. Napotykając w końcu zmęczone oczy czarnowłosego, uśmiechnęłam się delikatnie. Gdy tylko Taehyung i J-hope przestali mnie ściskać, Yoongi podniósł się z materaca i wolnym krokiem skierował się w moją stronę.<br />
- Tęskniłem. - powiedział wtulając się we mnie i obejmując mnie ciepłymi ramionami. Czując żal napływający do serca, z moich oczu, prosto po policzkach pociekły łzy.<br />
- Też t-tęskniłam. - wydukałam przez łzy. Chłopak przycisnął mnie mocniej, próbując opanować moje łzy.<br />
- Nayeon. - usłyszałam za plecami. Pociągając nosem, odsunęłam się od Sugi i odwróciłam do tyłu.<br />
- Jungkook! - krzyknęłam uradowana i rzuciłam się na szyję chłopaka. - Tęskniłam za wami wszystkimi. - odwróciłam się do nich i kciukiem otarłam mokre policzki, przy czym szeroko się uśmiechnęłam.<br />
- Dobrze, czym prędzej skończymy, prędzej będziecie mieć wolne, należy wam się. - powiedział Rap Monster, zachęcając chłopaków do treningu.<br />
- Pójdę po coś dobrego do jedzenia, a wy trenujcie. - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź chłopaków, pośpiesznie wyszłam ze sali.<br />
Usiadłam na murowanej ławce i spojrzałam na ściankę wodną. Pogrążając się w myślach, które nijak miały się do przekąsek, schowałam twarz w dłonie. Kilka łez popłynęło po ściągniętych od łez policzkach, po czym otrząsając się, wstałam i poszłam do baru po kilka przekąsek dla chłopaków. Schowałam je do plecaka, który miałam przy sobie, zabrałam jeszcze napoje i wróciłam do sali, gdzie trenowali. Siadając w kącie poczekałam spokojnie aż skończą próbę i wręczyłam im rzeczy z mojego plecaka. Spoglądając co jakiś czas na każdego z nich, odwzajemniałam ich szczere, lecz zmęczone uśmiechy. Kiedy tylko skończyli jeść, wszyscy rozeszli się do siebie, tylko ja zostałam w sali treningowej sprzątając po chłopcach.<br />
Gdy tylko uporałam się z kilkoma butelkami w kącie, poszłam do recepcji i wynajmując pokój niedaleko chłopców skierowałam się w jego stronę. Otworzyłam drzwi i czując jak ktoś delikatnie popycha mnie do środka, spanikowałam. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i spojrzałam za siebie.<br />
- Yoongi, cholera. - powiedziałam pod nosem, wzdychając z ulgą.<br />
- Przepraszam, musiałem jakoś cię pośpieszyć. - przyznał zakłopotany i podszedł bliżej mnie.<br />
- A co Ty robisz? - zdziwiłam się, czując jak moje serce przyśpiesza.<br />
- Chciałem... - zatrzymał się i złapał za moją dłoń, zostawiając w niej małą karteczkę.<br />
Yoongi cofnął się i stając do mnie plecami, złapał za klamkę od hotelowych drzwi i wyszedł.<br />
Rozgięłam kartkę i spojrzałam z zaciekawieniem na treść jaką zawierała:<br />
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: center;">
<b>Past the cold winter</b><br />
<b>Until the spring day comes back</b><br />
<b>Until the flowers bloom</b><br />
<b>Will you stay there a little longer</b><br />
<b>Will you stay because I love you.</b></blockquote>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_t_MFD7c8DiphUeUSsGYpPjMgrpvGNeBENNyTcfSEK_dYqYL3hEd9wjMANqxCRRBDZhLkuY40RFNl8pOGM6KajbhmeAAcdMg4ppmvIUf9WF9uemowg7aGMkaW_pdmNfHUFu_xBUT9L0pr/s1600/tumblr_inline_nw3kcom7Eo1tdxvz9_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="171" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_t_MFD7c8DiphUeUSsGYpPjMgrpvGNeBENNyTcfSEK_dYqYL3hEd9wjMANqxCRRBDZhLkuY40RFNl8pOGM6KajbhmeAAcdMg4ppmvIUf9WF9uemowg7aGMkaW_pdmNfHUFu_xBUT9L0pr/s320/tumblr_inline_nw3kcom7Eo1tdxvz9_500.gif" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi: </b>931</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 5863</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-13073308884647257962017-02-13T18:15:00.002+01:002017-02-13T18:25:19.393+01:00Spring Day<b>Część:</b> II<br />
<b>Etykiety: </b>BTS<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
Podeszłam do lodówki, wyjęłam z niej butelkę wody i ruszyłam na korytarz. Czując po chwili rękę na swoim nadgarstku.<br />
- Zaczekaj. - powiedział trzymający mnie chłopak. Odkręciłam głowę w jego stronę. - Porozmawiamy? - zapytał, puszczając swój uścisk.<br />
- T-tak. - wydukałam. Chłopak chwycił swoją butelkę z blatu i poszedł do salonu. Podążając za nim, usiadłam na kanapie przed kominkiem, w który Yoongi rozpalał już ogień. Gdy skończył, usiadł obok i spojrzał na mnie zmieszany. Dopiero teraz zauważyłam, że dręczą go wyrzuty sumienia. Zagryzł policzki i głośno westchnął.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; margin: 0px; orphans: 2; text-align: left; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;">
- Przepraszam.</div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
- Nie wiem od czego mam zacząć. - dopowiedział zakłopotany. Zobaczyłam, że nie tylko dla mnie będzie to ciężka rozmowa. - Chciałbym cię jeszcze raz przeprosić.<br />
- Nic się nie stało. - powiedziałam, mimo, że gdzieś w środku nadal było mi przykro z tego powodu.<br />
- Nie, byłem wtedy tak wściekły, że zignorowałem twoje starania. Gdy ochłonąłem, zrozumiałem, że chciałaś...dobrze. - zatrzymał się i spojrzał na swoje ręce, ściskając je co jakiś czas. - Wiesz, jak <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7iMgp9cGIzSHVXBx4QnZBGG68aENq4EENVhXbpAOq5bvE1ZGYGuKh3aVC98uSxLkkJxmWbxHDGfukON-3ignOJAGOmlVLC1hTR1xUWn7CP1DTexkOWsT-uFRbW_2EHpxHc_Ype7cJEkwd/s1600/7.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="169" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7iMgp9cGIzSHVXBx4QnZBGG68aENq4EENVhXbpAOq5bvE1ZGYGuKh3aVC98uSxLkkJxmWbxHDGfukON-3ignOJAGOmlVLC1hTR1xUWn7CP1DTexkOWsT-uFRbW_2EHpxHc_Ype7cJEkwd/s320/7.gif" width="320" /></a></div>
wyjąłem ten prezent z kosza... - przerwał.<br />
- Ej, Yoongi. - chwyciłam go odruchowo za rękę. - Było, minęło. - powiedziałam. Uniósł głowę i spojrzał na mnie szklanym wzrokiem. Jego dłoń owinęła się wokół mojej. Kąciki jego ust podniosły się, formując lekko widoczny uśmiech.<br />
- Tak długo zbierałem się żeby powiedzieć Ci jak było. - westchnął. Zabierając dłoń z jego uścisku, odwiązałam jeden z rzemyków. - Co robisz? - zapytał lekko zdziwiony.<br />
- Proszę. - powiedziałam, wiążąc rzemyk na nadgarstku chłopaka. - Niech to będzie rzemyk przyjaźni. - zachichotałam.<br />
- Dziękuję. - odpowiedział wtórując mi dźwięcznym śmiechem. - Może masz ochotę na ciepłą herbatę?<br />
- Z przyjemnością. - kiwnęłam głową twierdząco. Yoongi podniósł się z kanapy i zniknął w korytarzy.<br />
Woah. - powiedziałam pod nosem. Nie spodziewałam się, że tak dobrze zrozumiem Suge bez słów.<br />
Jednak chłopak potrafił być miły, chociaż zajęło mu to dużo czas i złości, w końcu zdobył się na rozmowę ze mną. Doceniłam to szybciej niż myślałam.<br />
Yoongi wrócił do pokoju z dwoma kubkami i talerzykiem słodkich przekąsek.<br />
- Proszę. - położył kubki na stole.<br />
- Dziękuję Yoongi. - obdarowałam go uśmiechem, który szybko odwzajemnił.<br />
- Wiem, że byłem dla Ciebie niemiły i w jakiś sposób nie dawałem Ci powodów to tego, żebyś mnie lubiła, ale jeśli chciałabyś...<br />
- Chciałabym. - przerwałam mu. - Opowiedz mi o sobie więcej, proszę.<br />
<br />
<b>*Jungkook*</b><br />
- Ah, ale się najadłem. - powiedział Jin, po czym zawtórował mu Jimin.<br />
- Dzwoniła do Ciebie może Nayeon? - spytałem ciszej Jimina.<br />
- Nie, a dlaczego pytasz? - zdziwił się.<br />
- Martwię się trochę. - odpowiedziałem<br />
- Przecież w domu został Yoongi, na pewno nic jej nie jest.<br />
- Nayeon i Yoongi sami? - zaśmiał się Taehyung.<br />
- Co masz na myśli? - zapytałem<br />
- Nic konkretnego. - odpowiedział zmieszany chłopak<br />
- Czyżbyś był zazdrosny? - wtrącił Namjoon. Spojrzałem na niego mrużąc oczy.<br />
- Żartujesz, prawda? - spytałem. - Chciałem tylko spędzić z nią trochę czasu, w końcu to moja najlepsza przyjaciółka.<br />
- Tiaa - burknął pod nosem Jimin. Szturchnąłem go w ramię, wymieniłem z nim spojrzenia i zaśmiałem się. Odeszliśmy od barowego stolika i kierując się w stronę domu, kupiliśmy kilka produktów do lodówki. [...]<br />
Przekręciłem klucz w drzwiach i pociągnąłem za klamkę. Śmiech, który towarzyszył naszemu powrotowi był dla mnie zaskoczeniem. Zdjąłem buty i poszedłem za Jiminem do salonu. Chłopak zatrzymał się, a ja stanąłem tuż za nim, wpatrując się w napotkaną sytuację. Nayeon siedziała z Yoongim na podłodze, oparta o jego ramię i przeglądała z zainteresowaniem nasze stare zdjęcia.<br />
<br />
<b>*Nayeon*</b><br />
- Nie sądziłem, że kiedyś to zobaczę. - głos Jimina z korytarza zwrócił moją uwagę. - Dołączam się. - powiedział ucieszony i usiadł naprzeciwko nas.<br />
- Chłopaki, Yoongi znalazł nasze stare zdjęcia! - krzyknął Jimin, biorąc kilka fotografii z podłogi.<br />
Słysząc bieg na korytarzu, wszyscy wbiegli do środka i rzucając się do zdjęć, rozsiedli się na podłodze. Spoglądając po twarzach chłopaków, zorientowałam się, że kogoś mi brakuje.<br />
- Zaraz wrócę. - powiedziałam czarnowłosemu i odeszłam na korytarz. Słysząc szelest reklamówek w kuchni, podążyłam za hałasem. Jeon opierał się o wyspę kuchenną i spoglądał w stojący na kuchence czajnik.<br />
- Jungkook, stało się coś? - zapytałam podchodząc do niego i oplatając go w pasie ramionami.<br />
- Wszystko dobrze. - powiedział z uśmiechem i pogłaskał mnie po głowie. - Pogodziłaś się z Yoongim?<br />
- Tak, wszystko sobie wyjaśniliśmy. - przyznałam.<br />
- Cieszę się. - przyznał. - Masz ochotę na coś ciepłego do picia?<br />
- Tak. - przytaknęłam. Po chwili trzymałam już w dłoniach kubek ciepłej czekolady, po czym zaciągnęłam chłopaka do salonu. Wspólne oglądanie zdjęć pozwoliło nam się wyluzować, powspominać i zostać zgraną paczką przyjaciół. Ten wiosenny dzień był jednym z najlepszych wspomnień.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>> > ></b></div>
<div style="text-align: left;">
Minęło już kilka lat i znów nastała wiosna, a nasza przyjaźń z Yoongim rozkwitła. Coraz częściej wyjeżdżaliśmy całą grupą, chodziliśmy do kina. Towarzyszyłam im kilkukrotnie w trasach po Azji.</div>
<div style="text-align: left;">
Teraz wyjechali dalej i niestety nie mogli mnie wziąć, ale obiecali, że wyjedziemy razem w jakieś piękne miejsce. Słysząc dzwonek telefonu, podniosłam go i odebrałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jimin, dlaczego ustawiłeś mi swój śmiech na dzwonek? - spytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- To ja Yoongi, na prawdę on to zrobił? - zapytał chłopak powstrzymując śmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
- Yhym. - pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęłam się. - Widziałam wczorajszy fan meeting, ładnie wyszedłeś. - przyznałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję. - odpowiedział. Poczułam, że chłopak szeroko się uśmiecha. - Yoongi! - usłyszałam w tle głos Jimina.</div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę kończyć, bo Jimin zorientował się, że mam jego telefon. - powiedział, po czym było słychać już tylko szum i kilka śmiechów. - Oh, ale on jest nieznośny. - usłyszałam w końcu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jimin, powiedz mi, kiedy wrócicie? - zapytałam - Ile mam jeszcze czekać?</div>
<div style="text-align: left;">
- Wytrzymaj jeszcze kilka tygodni. - odpowiedział chłopak.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co? - zdziwiłam się. - Mieliście niedługo wracać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko się przedłuża. - odparł. - Myślę, że wrócimy dopiero pod koniec maja. - przerwał. - Muszę kończyć, trzymaj się kruszynko. Pa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pa. - rozłączyłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
To niemożliwe. - pomyślałam i zamknęłam laptopa. Wstałam i nerwowo krążąc po pokoju zastanawiałam się co mogłabym zrobić. Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina trzynasta.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam nadzieję, że zdążę. - powiedziałam, chwyciłam plecak i wybiegłam z domu.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 932</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>5798</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-70313884406537898972017-02-13T15:32:00.001+01:002017-02-13T15:32:09.636+01:00Spring Day<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWXElH87zQugT1kMPMoYzXOnELq9O6p_y6DB1Sm4ZsmXvCtnp-IUsffKVdffdmlHylvR96uOSzAFOZxVQqXeYTZN6-pC8jKZHVdvaNHlD7r5mMvO2rlt1hsTNGJclFhn8cJPybJn2n8wqe/s1600/Spring+day.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWXElH87zQugT1kMPMoYzXOnELq9O6p_y6DB1Sm4ZsmXvCtnp-IUsffKVdffdmlHylvR96uOSzAFOZxVQqXeYTZN6-pC8jKZHVdvaNHlD7r5mMvO2rlt1hsTNGJclFhn8cJPybJn2n8wqe/s320/Spring+day.png" width="203" /></a></div>
<b><br /></b>
<b>Główni bohaterowie: </b>Min Yoongi, Jeon Jungkook<br />
<b>Główna bohaterka:</b> Nayeon<br />
<b>Bohaterowie poboczni: </b>BTS<br />
<b>Gatunek: </b>-<br />
<b>Część:</b> I<br />
<b>Etykiety: </b>BTS<br />
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<br />
<div>
- Jeon, kiedy będziecie? - zapytałam z ciekawości, czując jak coraz bardziej tęsknię za chłopakami.<br />
- Jeszcze kilka dni i będziemy z powrotem. - powiedział. - Tęsknisz?<br />
- Ja? - zaśmiałam się. - Coś Ty.<br />
- Dobrze. - powiedział obojętnie. - Muszę się śpieszyć, bo zaraz mamy próbę. Zadzwonię później, buziaki od chłopaków. Pa.<br />
- Pa. - rozłączyłam się i westchnęłam głośno.<br />
Podniosłam się z łóżka i zakładając na nogi kapcie, usiadłam przed komputerem, sprawdzając wszystkie media społecznościowe. Natrafiając na kolejny artykuł o koncercie Bangtan, obejrzałam dołączony filmik z fan meetingu. Fanki klejące się do każdego z osobna, ich słodkie minki i krzyki "oppa", powodowały u mnie odruch wymiotny. Nie ważne jak bardzo musiałam być zazdrosna o Jeona, nigdy nie dawałam mu powodu do sądzenia, że tak jest. Jednak warsztaty aktorskie nie poszły w las. Przyglądając się kolejno chłopakom zauważyłam coś niezwykłego. Czyżby Yoongi kolejny raz założył rzemyk ode mnie? - zdziwiłam się, zatrzymując filmiki i przybliżając na dany obszar dłoni.<br />
- Niemożliwe. - krzyknęłam. Pamiętam pierwsze moje spotkania z nim i resztą. Suga siedział zawsze z boku, niedostępny, zniesmaczony każdym moim słowem, obojętny. Jego cięty język zawsze wprowadzał mnie w zakłopotanie. Przez pierwszy miesiąc próbowałam unikać jego towarzystwa, nie chcąc narażać się na docinki i pogardliwe spojrzenia z jego strony. Z czasem zaczęłam spędzać w ich dormie mnóstwo wolnego czasu, lecz moje stosunki z Sugą wciąż nie były dobre. Nadal unikaliśmy jakikolwiek rozmów, ograniczając się tylko do wymiany spojrzeń na przywitanie. W tym samym czasie pojawiła się mocna więź pomiędzy mną a Jungkookiem. Kilka wspólnych wyjazdów we dwójkę, wspólne weekendy i długie rozmowy przez telefon. Czując się wspaniale w swoim towarzystwie pozostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Pomimo tego, że dogadywałam się wspaniale z Jeonem, Suga nadal nie dawał mi spokoju. Nadeszły święta, czas radości, spokoju i mojego smutku.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>>></b> <strike style="font-weight: bold;"> 24.12</strike>. <b><<</b></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam na kanapie i wpatrując się w lampki choinkowe ściskałam natrętnie niewielkie pudełko.</div>
<div style="text-align: left;">
Dasz radę. - pomyślałam. - Nie taki diabeł straszny jak go malują, więc idź do niego cholera jasna. - westchnęłam i podniosłam się z kanapy. Schodząc na dół, spojrzałam w przeszklone drzwi. Jego zielona fryzura wystawała ponad oparcie fotela na którym siedział, zapewne jego wzrok wtedy wpatrzony był w telewizor. Biorąc głęboki oddech, popchnęłam drzwi wchodząc do środka. Chłopak ani drgnął. Nie ułatwiasz mi sytuacji. - pomyślałam, podchodząc do fotela. Wyciągnęłam niepewnie rękę z pudełkiem w jego stronę. Chłopak spojrzał na nie i zabrał mi je z rąk nie okazując większych emocji. Po chwili rozpakował pudełko i spojrzał do środka, wyjmując z niego wspólne zdjęcie i kilka płyt. Wyłączył telewizor i pośpiesznie wstał z fotela, podchodząc do kosza w rogu pokoju, wyrzucił prezent, po czym wyszedł zostawiając mnie samą. Zapadła cisza. Nie wierząc w wulgarne zachowanie chłopaka, usiadłam na podłodze i wpatrzyłam się w kosz. Czując łzy spływające po policzkach, schowałam twarz w dłonie.</div>
<div style="text-align: left;">
Yoongi co ja Ci takiego zrobiłam? - pomyślałam, wsłuchując się w kroki dochodzące ze schodów. Otarłam łzy najszybciej jak mogłam i spojrzałam na osobę wchodzącą do pomieszczenia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nayeon, co tu robisz? - spytał Taehyung - Dlaczego jeszcze nie jesteś na górze?</div>
<div style="text-align: left;">
- Już idę. - powiedziałam podnosząc się z podłogi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Płakałaś? - zapytał chłopak.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, wszystko jest ok. - uśmiechnęłam się, pociągając nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodźmy na górę. - biorąc mnie pod ramie, zaciągnął mnie do stołu, gdzie zjedliśmy świąteczną kolację i zasiedliśmy do wspólnego oglądania filmu.</div>
<div style="text-align: center;">
<b>> > ></b></div>
<div style="text-align: left;">
Zapominając o świątecznych wydarzeniach, nie próbowałam więcej udawać, że zaprzyjaźnię się z Yoongim. Chłopak nadal był dla mnie nieosiągalny. Zimna powoli dobiegała końca i nadchodziła wiosna. Bangtani szykowali się na majowy wyjazd, uwzględniając w tym mnie.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>>> <strike>30.04</strike> <<</b></div>
<div style="text-align: left;">
Kolejny raz przeczytałam wiadomość, którą dostałam od Jungkooka. Cholera, jeszcze tego mi brakowało, żeby siedzieć z Yoongim w jednym busie przez tyle godzin. - pomyślałam. Minęło ponad pół roku a chłopak nie zamienił ze mną słowa. Próbowałam nie zwracać na to uwagi, ignorować go tak jak on ignorował mnie, ale nie byłam suką, nie umiałam nią być. Głośny dzwonek mojej komórki przerwał moje rozmyślania.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć Yonka. - powiedział chłopak po drugiej stronie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć Taehyung. - uśmiechnęłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam dla Ciebie niespodziankę. - powiedział po chwili.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem od Jungkooka. - zaśmiałam się</div>
<div style="text-align: left;">
- Co? - zdziwił się. - Ja miałem Ci powiedzieć, no. I jak, pojedziesz z nami?</div>
<div style="text-align: left;">
- Sama nie wiem. - skłamałam. Dobrze wiedziałam, że nie chcę jechać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę, będzie fajnie. W końcu spędzimy trochę czasu razem, zgódź się. - słysząc jego podekscytowany głos Taehyunga, westchnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze. - zgodziłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jej, tak się cieszę. - zapiszczał w słuchawce. - Bądź gotowa na osiemnastą, przyjedziemy po Ciebie. Do zobaczenia Nayeon. - rozłączył się.</div>
<div style="text-align: left;">
Będziesz tego żałować Nayeon. - powiedziałam pod nosem. Wyciągnęłam walizkę z szafy i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Spojrzałam na zegarek, minęła piętnasta. Czując narastający lęk przed podróżą, wzięłam długą kąpiel i siadając przed lustrem wysuszyłam włosy, zrobiłam naturalny makijaż, po czym zabrałam się za ubranie. Wygoda to podstawa. Wciągnęłam czarne jeansy z dziurami na kolanach, przewiązałam na nadgarstku dwa rzemyki, włożyłam białe trampki i luźną koszulkę, zarzucając na to zieloną kurteczkę.</div>
<div style="text-align: left;">
Zniosłam walizki na dół i zabierając pieniądze z kasetki, schowałam je do podręcznego plecaka. Dobiegła godzina osiemnasta, na dworze słońce chyliło się ku zachodowi, a chłopcy właśnie wjeżdżali na podjazd. Założyłam plecak, chwyciłam białą poduszkę z kanapy i walizkę, po czym wyszłam z domu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej Nayeon, widzę, że Tae cię przekonał. - powiedział Jungkook, ściskając mnie mocno na przywitanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - przyznałam</div>
<div style="text-align: left;">
- Gotowa do drogi? - zapytał chłopak. Kiwnęłam twierdząco głową i weszłam do vana, witając się z chłopakami głośnym "Cześć". Usiadłam obok Jungkooka, który przygotował mi wcześniej miejsce i tak zaczął się mój majowy wyjazd.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>[kilkanaście godzin później, ranek]</b></div>
<div style="text-align: left;">
Gdy tylko rozpakowałam walizkę, do mojego pokoju wpadł uśmiechnięty Jimin.<br />
- Nayeon, idziemy pozwiedzać okolicę, idziesz z nami? - zapytał<br />
- Przepraszam Cię Jimin, ale chciałabym trochę odpocząć.<br />
- Dobrze, ale jeśli będziesz chciała dołączyć, zadzwoń do mnie. - uśmiechnął się po raz kolejny.<br />
- Dziękuję, udanego zwiedzania. - odwzajemniałam jego uśmiech. W końcu zostanę sama, włączę muzykę, ugotuję coś chłopcom. Na pewno ucieszą się z ciepłego jedzenia jak wrócą, zwłaszcza Jin i jego apetyt. Zabierając telefon ze sobą zbiegłam na dół i skierowałam się do kuchni. Wchodząc do pomieszczenia z korytarza spostrzegłam Suge przy blacie kuchennym. Chłopak nie zwrócił na mnie uwagi. Kurde, myślałam, że wychodził z nimi. No nic, wezmę wodę i idę do siebie. - pomyślałam. Podeszłam do lodówki, wyjęłam z niej butelkę wody i ruszyłam na korytarz. Czując po chwili rękę na swoim nadgarstku.<br />
- Zaczekaj. - powiedział trzymający mnie chłopak. Odkręciłam głowę w jego stronę. - Porozmawiamy? - zapytał, puszczając swój uścisk.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG_6_OWnOvjDsJeK5slNtqLcFIS69WM-33FquEfjEk61LlFnFvaHzwFuK0jxOIlngIHsXlHDLwGFublBwnB8tVV3RJtbdtfHc18A6A_NtOG3mxrnhABjP8ohgrgmiv5KXn5OOG9iCLPcW7/s1600/2.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="164" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG_6_OWnOvjDsJeK5slNtqLcFIS69WM-33FquEfjEk61LlFnFvaHzwFuK0jxOIlngIHsXlHDLwGFublBwnB8tVV3RJtbdtfHc18A6A_NtOG3mxrnhABjP8ohgrgmiv5KXn5OOG9iCLPcW7/s320/2.gif" width="320" /></a>- T-tak. - wydukałam. Chłopak chwycił swoją butelkę z blatu i poszedł do salonu. Podążając za nim, usiadłam na kanapie przed kominkiem, w który Yoongi rozpalał już ogień. Gdy skończył, usiadł obok i spojrzał na mnie zmieszany. Dopiero teraz zauważyłam, że dręczą go wyrzuty sumienia. Zagryzł policzki i głośno westchnął.<br />
- Przepraszam.<br />
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1151</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>7502</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
</div>
</div>
</div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-27087859480854722642017-02-09T16:53:00.001+01:002017-02-09T16:55:12.677+01:00I need you<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbaZuxZDxEyErz0ZVpXzY8gaSphucSrcicGGkBwZbWcyVzYKtuy-3e2B5czIYDZbEr0Kh97Bb-K8G_0hKv0hvYugk2-cSzObEI3itmNQ1NgbK5EhQVuXo71tv11qGqtrmBKUEhvG8a3IQY/s1600/I+need+you.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="192" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbaZuxZDxEyErz0ZVpXzY8gaSphucSrcicGGkBwZbWcyVzYKtuy-3e2B5czIYDZbEr0Kh97Bb-K8G_0hKv0hvYugk2-cSzObEI3itmNQ1NgbK5EhQVuXo71tv11qGqtrmBKUEhvG8a3IQY/s200/I+need+you.png" width="200" /></a></div>
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b>Główni bohaterowie: </b>Taehyung<br />
<b>Główna bohaterka:</b> Soohe<br />
<b>Bohaterowie poboczni: </b>Nayeon, Jinyong, BTS<br />
<b>Gatunek: </b>jedno-part, romans<br />
<b>Część:</b> -<br />
<b>Etykiety: </b>BTS, JEDNO-PART<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
* * *</div>
<div style="text-align: left;">
Zakreślając kilka ważnych osób na wcześniej przygotowanej liście, przeszłam wzdłuż pokoju i zabierając z biurka zaproszenia skierowałam się do wyjścia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mamo, wychodzę. - oznajmiłam w korytarzu</div>
<div style="text-align: left;">
- Pamiętaj o dzisiejszej imprezie w domu nad jeziorem, dobrze?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, właśnie idę rozdać resztę zaproszeń. - przyznałam zakładając na nogi lekko zniszczone trampki.</div>
<div style="text-align: left;">
- A dlaczego nie zrobiłaś tego wcześniej? - zapytała, wychodząc z kuchni.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mamo, zostali mi tylko chłopcy i Nayeon, chciałam żeby to była niespodzianka. - przyznałam</div>
<div style="text-align: left;">
- No dobrze, tylko się pośpiesz proszę. - pomachała mi kiedy wychodziłam z domu.</div>
<div style="text-align: left;">
Delikatny, poranny wiatr musnął moją twarz powodując na niej szeroki uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja radość z dzisiejszego przyjęcia z każdym krokiem rosła, wprawiając mnie w euforyczny nastrój.</div>
<div style="text-align: left;">
W końcu spotkam się z chłopakami, będziemy rozmawiać, śmiać się... - powiedziałam pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Wchodząc szybko za bramkę, spojrzałam na zegarek. </div>
<div style="text-align: left;">
8:34, zapewne Nayeon śpi, sprawdźmy. - pomyślałam i nacisnęłam dzwonek oznajmiający moje przybycie. Słysząc przekleństwa z wnętrza domu zaśmiałam się cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Soohe, jeśli to Ty... - usłyszałam klucz przekręcany w drzwiach.</div>
<div style="text-align: left;">
- To ja! - krzyknęłam kiedy drzwi się otworzyły i rzuciłam się dziewczynie na szyje.</div>
<div style="text-align: left;">
- Udusisz mnie zanim się pierwszy raz zakocham. - wydusiła dziewczyna wywołując u mnie śmiech. - Wszystko z Tobą dobrze? - zapytała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam coś dla Ciebie. - przyznałam odklejając się od dziewczyny i wymachując jej zaproszeniem przed twarzą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co to? - chwyciła za kartkę. - Zaproszenie? - zdziwiła się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Niespodzianka. - uśmiechnęłam się. - Musisz kogoś ważnego poznać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kogo? - zapytała, oglądając zaproszenie z każdej strony.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dowiesz się na przyjęciu, a ja teraz znikam. - uścisnęłam ją i pobiegłam dalej.</div>
<div style="text-align: left;">
Przejechałam kilka przecznic metrem i skierowałam się do jednego z największych dorm jakie widziałam. Przeglądając ostatnie zaproszenia, zapukałam do drzwi i spokojnie wyczekiwałam aż ktoś zaprosi mnie do środka. Wciskając nerwowo dzwonek do drzwi czekałam kolejne pięć minut. Zbiegając w końcu ze schodków pobiegłam na tył budynku. Widząc odsłonięte okno na patio, spojrzałam w głąb mieszkania.</div>
<div style="text-align: left;">
Chłopcy śmiali się, oglądając jakiś koreański kabaret.</div>
<div style="text-align: left;">
Złoszcząc się zapukałam mocno w okno zwracając ich uwagę. Namjoon wstał i otworzył drzwi, zapraszając mnie do środka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego wchodzisz od ogrodu? - zdziwił się chłopak.</div>
<div style="text-align: left;">
- A wy jakim cudem nie słyszycie dzwonka do drzwi? - zapytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzwoniłaś? - zapytał J-hope.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie Hoseok, stałam i czekałam aż ktoś domyśli się, że tu stoję. - zaśmiałam się i cała złość przeszła szybciej niż myślałam. - Mam coś dla was. - wręczyłam im zaproszenia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba pierwszy raz od dawna wychodzimy na imprezę. - powiedział Jungkook.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękujemy za zaproszenia. - powiedział Seokjin z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Myślałam, że bardziej się ucieszycie. - przyznałam trochę zawiedziona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cieszymy się. - przyznał Jimin podchodząc do mnie i tuląc mnie mocno.</div>
<div style="text-align: left;">
- Może chcesz żebyśmy Ci pomogli? - zapytał Taehyung - Możemy przyjechać wcześniej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, wszystko jest przygotowane. - oświadczyłam. - Tylko się nie spóźnijcie bo muszę wam kogoś przedstawić, dobrze?</div>
<div style="text-align: left;">
- Kto to będzie? - zaciekawił się Yoongi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zobaczycie na przyjęciu. - powiedziałam. - Muszę już iść, śpieszę się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odprowadzę Cię. - powiedział Taehyung. Kiwnęłam głową, zgadzając się na propozycję chłopaka. Wyszliśmy więc z domu i w milczeniu przeszliśmy do metra.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz Soohe, bardzo się cieszę, że zaprosiłaś mnie na to przyjęcie. - przyznał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mogłoby cię tam zabraknąć Tae Tae. - powiedziałam z uśmiechem, wywołując zaskoczenie na jego twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Soohe, księżniczko! - usłyszałam krzyk za sobą. Odwracając się w stronę dźwięku wpadłam w ramiona Jinyounga, który przywitał mnie namiętnym pocałunkiem. </div>
<div style="text-align: left;">
Taehyung speszony całą sytuacją odsunął się i zawrócił w stronę dormy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jinyoung. - oderwałam się od niego. - Co Ty tu robisz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Postanowiłem Ci coś kupić. - przyznał, wyciągając z kieszeni połyskujący łańcuszek z koniczynką.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ojej, dziękuję. - uściskałam go mocno i zapięłam łańcuszek na szyi. - Będziesz na dzisiejszym przyjęciu, prawda ?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - przyznał. - Zaprosiłaś Nayeon?</div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście, w końcu to moja najlepsza przyjaciółka.</div>
<div style="text-align: left;">
- A co z panem "nienawidzę Jinyounga"?</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba nie myślisz, że ze względu na Ciebie nie zaproszę go na moje przyjęcie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra, skończ. - przerwał chłopak.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pamiętaj, że wybaczyłam Ci jedną zdradę, co nie znaczy, że zrobię to drugi raz, rozumiesz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Pewnie. - prychnął. - Muszę już iść, widzimy się później. - dał mi buziaka w policzek i odszedł.</div>
<div style="text-align: left;">
Po dobrej godzinie byłam już w domu. Dobiegała godzina pierwsza kiedy weszłam do domu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Soohe, to Ty? - zapytała mama. Znów siedziała w kuchni cały poranek. - pomyślałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak mamo. - powiedziałam, zdjęłam buty i weszłam do kuchni. - O której chciałabyś wyjechać?</div>
<div style="text-align: left;">
- Bądź gotowa na 17 kochanie. - powiedziała, sprawdzając upieczone już ciasto.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wezmę prysznic i przyjdę Ci pomóc mamo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie skarbie, zajmij się sobą, ja już kończę. - obdarzyła mnie przepięknym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- No dobrze. - powiedziałam i wbiegłam na górę.</div>
<div style="text-align: left;">
Wzięłam prysznic i rozczesując swoje włosy wybrałam numer Nayeon.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przygotowuję się Soohe. - przyznała dziewczyna od razu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja też Nayeon. - odpowiedziałam. - Chciałam z Tobą porozmawiać na temat Jinyounga.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ten chłopak doprowadza mnie do szału. - powiedziała z lekką nutą złości - Soo, on jest totalnie głupi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Myślisz, że mógłby mnie zdradzić po raz kolejny?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie chcę Cię zasmucać. - powiedziała Nayeon.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę Cię, wiesz co sobie obiecałyśmy, bez ściemy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jinyoung jest typem podrywacza. On nie nadaje się na chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
- A co jeśli mi na nim zależy?</div>
<div style="text-align: left;">
- Zakochałaś się?</div>
<div style="text-align: left;">
Milczałam wpatrując się w łańcuszek od Jinyounga.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem. - przyznałam. - Jest...</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest jeszcze ktoś inny, prawda?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - spojrzałam na zdjęcia ustawione na komodzie. Jakim cudem Nayeon nie zauważyła tych zdjęć będąc u mnie w domu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Daj sobie czas. - powiedziała po chwili. - Spójrz na mnie, ja mam mnóstwo czasu. - zaśmiała się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Poznasz dziś dużo przystojniaków, zapewniam cię. - uśmiechnęłam się do lustra.</div>
<div style="text-align: left;">
- Aish, mam nadzieję. - przyznała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze, zobaczymy się na przyjęciu, ubierz się luźno i weź coś ciepłego, bo w nocy może być zimno. - powiedziałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pewnie, do zobaczenia Soohe. - rozłączyła się.</div>
<div style="text-align: left;">
Wysuszyłam włosy, ubrałam biały, luźny t-shirt, czarne rurki z dziurami na kolanach i nowe, czarne trampki. Spoglądając w lustro uśmiechnęłam się i zakładając bransoletkę od Hoseoka, którą dostałam na urodziny, zabrałam torbę z ubraniami i telefon, po chwili będąc już na dole. Dobiegała 17, a ja czekałam na mamę w salonie i oglądając powtórkę mojej ulubionej dramy, spoglądałam co jakiś czas na zegarek. Emocje jakie mną targały były nie do opisania. Euforia, radość i towarzyszący jej strach, że jednak coś może pójść nie tak. Słysząc mamę w korytarzu, wyłączyłam tv i gasząc wszystkie światła w domu, ustałam na zewnątrz. Początek lata był najpiękniejszym okresem, świeże i jasne noce, które zostawiały mnóstwo wspomnień, dni spędzone w gronie najbliższych przyjaciół, nowe znajomości, które mogły zaowocować w letnie miłości. Wsiadając do auta mamy, zapięłam pasy i w milczeniu czekałam aż dojedziemy na miejsce. Będąc kilka kilometrów za miastem, mama nie wytrzymała przygnębiającej ciszy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Soohe, stało się coś? - zapytała</div>
<div style="text-align: left;">
- Sama nie wiem. Przejmuję się jak to wszystko wyjdzie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Na pewne będzie świetnie. Nie chcę żebyś się przejmowała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Najbardziej martwi mnie Jinyoung. - przyznałam - Wiesz mamo, on nie dogaduje się z chłopakami, zwłaszcza z Taehyungiem, Yoongim i Hoseokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Martwisz się o ich relacje, czy raczej ich reakcję na siebie?</div>
<div style="text-align: left;">
- Mamo, a co jeśli Jinyoung się upije i pobije któregoś z nich?</div>
<div style="text-align: left;">
- Córciu, nie martw się o to, będę pilnować żeby nic się nie stało, dobrze?</div>
<div style="text-align: left;">
Kiwnęłam głową i spoglądając przez szybę na wyłaniający się drewniany dom, cofnęłam się do wspomnień z dzieciństwa. Mój rodzinny dom. Dom, w którym mieszkaliśmy z tatą i moją młodszą siostrą. Zacisnęłam szczękę i wypuściłam powietrze, wiedząc, że te wspomnienia nie przywrócą im życia, zajęłam się organizacją noclegu dla najbliższych przyjaciół. Mama zaparkowała na ogromnym podwórku, a ja zabrałam torbę i wchodząc na górę, położyłam ją w moim pokoju. Odkąd zabrano stąd rzeczy mojej siostry, pokój stał się zbyt duży dla jednej osoby, więc mama pozwoliła organizować mi tu spotkania z moimi przyjaciółmi. Po jakimś czasie dokupiliśmy kilka łóżek i materaców, z czasem dom znów tętnił życiem. Wychodząc na balkon z uśmiechem, spojrzałam na jezioro. To będzie świetne wspomnienie. - pomyślałam wietrząc pokój i zbiegając na dół.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mamo, może znów tu zamieszkamy? - zapytałam w kuchni. Mama spojrzała na mnie z uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- To miała być niespodzianka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Na prawdę?! - krzyknęłam, rzucając się w jej matczyne ramiona. - Dziękuję. - powtarzałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ktoś przyjechał, proszę, zaproś ich do domu. - przyznała mama. Wybiegłam na zewnątrz i rozglądając się za gośćmi, spostrzegłam Nayeon i Yugyeoma.</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej! - podbiegłam do nich i mocno ich uściskałam. - Nie uwierzycie, znów wprowadzam się tutaj z mamą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Gratulację młoda. - powiedział Yugyeom.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję bracie. - odpowiedziałam z uśmiechem. Widząc kolejny samochód wjeżdżający na podwórko, uśmiechnęłam się, widząc czerwony balon wystający z vana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nayeon, chodź ze mną, a Ty Yugyeom możesz wejść do środka. - złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam w stronę samochodu.</div>
<div style="text-align: left;">
Widząc jak Hoseok i reszta wychodzi ze samochodu ze śmiesznymi balonami, uśmiechnęłam się pod nosem. Gdy tylko chłopcy podeszli bliżej przedstawiłam ich Nayeon, która nie mogła uwierzyć, że tak długo ukrywałam chłopaków.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dla pani domu. - Jimin wręczył mi butelkę słodkiego wina.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oraz mały prezent dla jej przyjaciółki. - Jungkook z bukietem kwiatów podszedł do zarumienionej Nayeon, dając jej bukiet z wielkim uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze, chodźmy do środka. - powiedziałam zadowolona. Odkładając butelkę do kuchni, a kwiaty do wazonu, usiedliśmy w salonie, a po dwóch kwadransach dom przepełniały śmiechy gości i dobra muzyka. Część towarzystwa przeniosła się na zewnątrz, część została w domu, a reszta siedziała nad jeziorem. Wkładając kurtkę Namjoona, wyszłam na zewnątrz i dołączyłam do moich przyjaciół.</div>
<div style="text-align: left;">
Widząc jak Taehyung odchodzi w stronę łąki i gęstego lasu, pobiegłam za nim.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oppa, zaczekaj. - powiedziałam dobiegając do niego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz się ze mną przejść? - zapytał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - przyznałam. - Nie zostawię Cię samego, przecież...</div>
<div style="text-align: left;">
- Więc chodź. - przerwał, ruszając do przodu. Przeszliśmy przez łąkę w milczeniu, gdy Taehyung usiadł na trawie i spojrzał w niebo. - Piękna noc, nie uważasz?</div>
<div style="text-align: left;">
Podniosłam głowę. Miał rację, gwiazdy delikatnie tliły się na granatowym niebie, a księżyc schował się właśnie za ogromną chmurą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pięknie. - powiedziałam cicho, zauważając, że Tae wstał i podszedł bliżej mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wracajmy, pewnie mama się o Ciebie martwi. - powiedział.</div>
<div style="text-align: left;">
- Była zmęczona więc poszła spać, ale masz rację, wróćmy już. - ruszyłam w stronę zabudowań, co jakiś czas sprawdzając czy Taehyung podąża za mną. Gdy tylko usiadłam na ławce, dołączył do mnie Jinyoung.</div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie byłaś?</div>
<div style="text-align: left;">
- Na spacerze. - przyznałam, kierując wzrok na Taehyunga, który dołączył do Namjoona i reszty.</div>
<div style="text-align: left;">
- Z nim? - spytał zdenerwowany, kiedy z jego ust dotarła do mnie woń alkoholu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Opanuj się Jinyoung. - powiedziałam ostro.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pogadam sobie z nim. - wyrwał się z mojego uścisku i zataczając się co jakiś czas, szedł w stronę chłopaków.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jinyoung, proszę cię, uspokój się. - powtarzałam, próbując powstrzymać chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Daj mi spokój. - wybełkotał chłopak.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jinyoung! - krzyknęłam na niego, zwracając tym uwagę Nayeon, która od razu zaalarmowała o tym chłopaków.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co się dzieje? - zapytał Hoseok - Jakiś problem?</div>
<div style="text-align: left;">
- Zejdź mi z drogi pedale. - powiedział ostro Jinyoung.</div>
<div style="text-align: left;">
- Słuchaj, uspokój się koleś. - warknął chłopak, łapiąc go za skórzaną kurtkę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Daj spokój Hoseok. - powiedział Taehyung, próbując odciągnąć go do tyłu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co, podoba Ci się moja laska, hm? - zapytał z uśmiechem Jinyoung. Taehyung zmierzył go wzrokiem. - Chciałbyś ją pierdolić, jak ja, prawda?! - zaśmiał się pijany chłopak.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zamilcz. - wysyczał Taehyung.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałbyś słyszeć jak krzyczy twoje imię. Dobra z niej suka, prawda?</div>
<div style="text-align: left;">
- Zamknij ten podły ryj! - krzyknął Taehyung, uderzając chłopaka w twarz. Jinyoung zataczając się upadł na ziemię i zaśmiał się głośno. Spoglądałam raz na Jinyounga, a zaraz znów patrzyłam na Taehyunga. Wiedziałeś, że Cię sprowokuje, nie chciałeś dać mnie obrazić, dlatego dostał w twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Yugyeom, odwieź go do domu. - powiedziałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Pochyliłam się nad chłopakiem i zrywając łańcuszek ze swojej szyi, rzuciłam mu go w twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy więc nie waż się do mnie odzywać. Nie zbliżaj się do mnie, nie pisz, nie dzwoń. W moich oczach jesteś skończony. - powiedziałam i odeszłam od chłopaka, którego po chwili już nie było.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko dobrze? - zapytała Nayeon</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - odpowiedziałam, rozglądając się za Taehyungiem. - Hoseok, dopilnuj proszę, żeby wszyscy jak najszybciej stąd zniknęli, dobrze?</div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak kiwnął głową i zabierając ze sobą kilkoro chłopaków, poszedł na plażę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nayeon, weź proszę Jongkooka i pomóżcie mi posprzątać ten bałagan.</div>
<div style="text-align: left;">
- My posprzątamy. - powiedział Jungkook. - Porozmawiaj z Taehyungiem, proszę. - szepnął mi na ucho, po czym zniknął z Nayeon w domu.</div>
<div style="text-align: left;">
Rozglądając się za chłopakiem, spostrzegłam go dopiero po kilku minutach stojącego ze spuszczoną głową przy vanie. Podeszłam do niego i opierając się o karoserię spojrzałam na swoje brudne buty.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję, że mnie obroniłeś. - przyznałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mogłem już słuchać jego pieprzenia. To co mówił...</div>
<div style="text-align: left;">
- ...było nieprawdą. - dokończyłam za niego. - Nigdy nie poszliśmy do łóżka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie obchodzi mnie to Soohe. - powiedział obojętnie. - Najgorzej boli mnie to, że ten skurwysyn miał rację.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co? - zapytałam</div>
<div style="text-align: left;">
- Podobasz mi się. - wydusił z siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej?</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak miałem to powiedzieć? "Soohe, podobasz mi się, proszę, zostańmy parą." Byłaś już Jinyoungiem, nie chciałem żebyś mnie odtrąciła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego z góry założyłeś, że Cię odtrącę? Przecież znamy się już kilka lat Taehyung. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Właśnie dlatego nie chciałem tego mówić. Gdybyśmy zostali parą i wszystko by się popsuło, nie mógłbym się z tym pogodzić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wolałeś mieć najlepszą przyjaciółkę i skrycie się w niej podkochiwać, bo bałeś się, że jak coś się popsuje, to stracisz nie tylko dziewczynę, ale i przyjaciółkę?</div>
<div style="text-align: left;">
- Soohe, skończ, proszę Cię, chciałbym zostać sam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam. - przyznałam. - Nie chcę żebyś był smutny z mojego powodu. Więc proszę, uśmiechnij się dla mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak spojrzał na mnie surowo. Mogłam przysiąc, że widziałam w jego oczach łzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Idź już. - pogonił mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jeszcze raz dziękuję, że się za mną wstawiłeś. - powiedziałam i odeszłam, zostawiając chłopaka w spokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
Weszłam do domu, gdzie panował już spokój i porządek, znajdując wszystkich w salonie.</div>
<div style="text-align: left;">
- I co z Tae? - spytał Hoseok</div>
<div style="text-align: left;">
- Przez mnie jest nieszczęśliwy. - powiedziałam pod nosem. Próbując powstrzymać płacz, zacisnęłam pięści i odciągnęłam Namjoona oraz Jungkooka na bok.</div>
<div style="text-align: left;">
- Stało się coś, prawda? - zapytał Namjoon. - Gdzie Tae?</div>
<div style="text-align: left;">
- Właśnie mam do was prośbę, pilnujcie go. - powiedziałam - On nie chce mnie widzieć, ale nie może być sam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze wiemy jak to może się skończyć, nie tylko dla niego. - powiedział Jungkook.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co masz na myśli? - zapytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie powiedział Ci? - skrzywiłam się na słowa chłopaka. - Jest chory na hemofilię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jasna cholera, to znaczy, że jak się poważniej skaleczy to może się wykrwawić, prawda?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - przyznał Jungkook. - Musimy iść i go przypilnować,</div>
<div style="text-align: left;">
Namjoon wybiegł z domu razem z Jungkookiem, a ja usiadłam na kanapie obok Jimina.</div>
<div style="text-align: left;">
Nagły krzyk z zewnątrz sprawił, że wszyscy zerwali się ze swoich miejsc.</div>
<div style="text-align: left;">
- Taehyunga nie ma! - krzyknął Namjoon przerażony.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mogłam go nie zostawiać. - obwiniałam się. Ty wiedziałeś, że jeśli pójdę, odejdziesz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Soohe, nie czas na obwinianie się, znajdźmy go. - powiedział Hoseok.</div>
<div style="text-align: left;">
Wybiegliśmy na zewnątrz, czując jak rześkie powietrze staje się coraz cięższe. Wszystkie gwiazdy schowały się za chmury, które groziły nagłą ulewą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pośpieszmy się, zaraz będzie padać. - powiedziałam biegnąc w stronę gęstego lasu. Oglądając się co jakiś czas za siebie. Chłopcy poszli przeszukać brzeg jeziora, Nayeon została w domu z Jungkookiem w razie gdyby chłopak wrócił, a ja pobiegłam z Namjoonem na łąkę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Taehyung! - nasze krzyki rozbrzmiewały, odbijając się od drzew i wracając do naszych uszu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jasna cholera, gdybym wcześniej z nim porozmawiała, może nic by się nie stało. - powiedziałam zła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Od jakiegoś czasu chodził zdołowany, miał problemy na próbach. - przyznał Namjoon.</div>
<div style="text-align: left;">
- To moja wina Namjoon.</div>
<div style="text-align: left;">
- Znajdźmy go Soohe, to teraz jest najważniejsze. - poklepał mnie po ramieniu. Kilka kropli deszczu spadło na moją głowę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pośpieszmy się.</div>
<div style="text-align: left;">
Wbiegliśmy w las, nawołując chłopaka na przemian kiedy deszcz coraz bardziej przybierał na sile.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie znajdziemy go tutaj. - powiedziałam</div>
<div style="text-align: left;">
- Poszukajmy go jeszcze. - Namjoon za wszelką cenę chciał brnąć dalej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, stój! - krzyknęłam. - Tam jest bagno, utopisz się Namjoon.</div>
<div style="text-align: left;">
- Masz rację, wracajmy, może wrócił już do domu, jeśli nie, przyjdę tu jeszcze raz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodźmy. - złapałam go za rękę i ciągnąc go w stronę domu, nadal nawoływałam Tae.</div>
<div style="text-align: left;">
Biegnąc w końcu czym prędzej do domu, schowaliśmy się w jego wnętrzu.</div>
<div style="text-align: left;">
- I co, znalazł się? - zapytałam ledwo łapiąc oddech. Patrząc na kiwające przecząco głowy moich przyjaciół, westchnęłam głośno. Widziałam trzęsącego się z zimna Namjoona i resztę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Idę dalej go szukać. - powiedziałam, kiedy Jimin mocno złapał mnie za nadgarstek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie pójdziesz sama.</div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę, nie rozumiesz Jimin? To wszystko przeze mnie. Ogrzejcie się, dam radę. Jeśli by się pojawił, dzwońcie do mnie jak najszybciej.</div>
<div style="text-align: left;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOHWfYlc7JO5f_bRMnv1DzaCmpAZtdEdTgJpzrEAE2kFyZ028EOV-ER_XcWL1rKYqQZR3AfQUo-LDHat6nqP7TC8iBQIYf8xsTCh3MfNSQyGJ_m5erHBEnuhxWW21_xSs6mEW-Dw0NAGBa/s1600/15.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="151" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOHWfYlc7JO5f_bRMnv1DzaCmpAZtdEdTgJpzrEAE2kFyZ028EOV-ER_XcWL1rKYqQZR3AfQUo-LDHat6nqP7TC8iBQIYf8xsTCh3MfNSQyGJ_m5erHBEnuhxWW21_xSs6mEW-Dw0NAGBa/s320/15.gif" width="320" /></a></div>
- Nigdzie nie musisz chodzić. - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Taehyung stał w futrynie, ściskając ją mocno jedną dłonią. Nie czekając dłużej, wpadłam w jego ramiona i rozpłakałam się jak dziecko. - Cichutko, nie płacz. - powiedział, przyciskając mnie do siebie i mocno obejmując.</div>
<div style="text-align: left;">
- Potrzebuję cię dziewczyno. - szepnął składając delikatny pocałunek na moich zimnych ustach.</div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b>
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 2918</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>18046</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-47013356527659591322016-10-16T18:45:00.001+02:002017-02-09T16:58:29.572+01:00Marry me, Luthi !<b>Część: </b>VI<br />
<b>Etykiety: </b>EXO, OTHER<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
Czując uderzenie w tył głowy upuściłam talerze i upadłam na podłogę. Ból, który poczułam w lewej dłoni, przeszedł przez całe moje ciało.<br />
- Luthi co Ty do cholery tu robisz ! - krzyk za moimi plecami sprawił, że podparłam się prawą dłonią i podciągnęłam na kolana.<br />
- Pod... - spojrzałam na zakrwawioną podłogę, a mój głos załamał się na chwilę. Kierując głowę w stronę lewej dłońmi zamarłam. - Podaj mi proszę apteczkę. - odwracając się w stronę chłopaka z trzęsąca się dłonią, zamknęłam oczy. Kyungsoo doskoczył do mnie i wyjmując mi kawałek szkła z dłoni, zdezynfekował ją i zawinął w bandaż.<br />
- Przepraszam. - powiedział zawijając ostatnią część bandaża.<br />
- To ja powinnam cię przeprosić. - przyznałam. - Chciałam zrobić Ci niespodziankę i podziękować za uratowanie mi życia. - jego wzrok powędrował w końcu w moją stronę.<br />
- Wystarczy mi, że jesteś. - powiedział nagle, przysuwając się bliżej. Czując, że jakaś wielka, niewidzialna siła pcha mnie w jego ramiona, pozwoliłam by dalej mnie adorował. - Mogę...<br />
- Tak. - przerwałam mu i zamknęłam oczy. Czując jego oddech na swoich ustach, czekałam na pocałunek<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
- Luthi, Kyungsoo. - męski głos w korytarzu przywołał nas do porządku. Odwracając się w jego stronę, spostrzegłam, że na twarzy chłopaka maluje się zaciekawienie.<br />
- Co Ty tutaj robisz ? - spytał Kyungsoo podnosząc się z podłogi.<br />
- Nie przeszkadzajcie sobie, ja znikam. - powiedział z uśmiechem. Czując zażenowanie, podniosłam się i próbując usunąć się z całej sytuacji, zaczęłam sprzątać potłuczone szkło.<br />
- Luthi zostaw to, proszę. - powiedział Kyungsoo w moją stronę, znikając w korytarzu z Kaiem i wracając po chwili samemu.<br />
- Przepraszam Cię Kyungsoo, ja już pójdę. - nie czekając na pożegnanie, zabrałam płaszcz z wieszaka i wybiegłam czym prędzej z jego mieszkania. Doganiając Kaia, który przystanął na rogu, złapałam go pod ramię.<br />
- Chciałabym cię...<br />
- Nie martw się, nikomu nic nie powiem. - przerwał mi, uśmiechając się do mnie szeroko.<br />
- Dziękuję. - przyznałam.<br />
- Dlaczego chcesz wyjść za Joong Ki?<br />
- To małżeństwo jest wielką kartą przetargową dla mojego ojca. Liczy się przede wszystkim jego szczęście. - przyznałam, wymijając delikatnie prawdziwe powody.<br />
- Nie kochasz go ? - Kai, z każdym pytaniem napierał na mnie coraz bardziej.<br />
- Myślę, że to nie jest...<br />
- Dobrze, nie musisz kończyć, nie będę naciskał. - przerwał i prowadząc mnie w stronę domu Joong Ki, służył mocnym ramieniem. - Może nie znamy się zbyt dobrze, ale jeśli coś by się stało, pomogę. - na jego twarzy zagościł uśmiech.<br />
- Jongin, jesteś cudowny. - przyznałam<br />
- Tylko się nie zakochaj. - zaśmiał się.<br />
- Mogę potwierdzić Ci to na piśmie. - zachichotałam. Kai stanął i łapiąc się za pierś, odchylił głowę. - Co się dzieje ? - spytałam przerażona<br />
- Ał, to bolało. - spojrzał na mnie z uśmiechem.<br />
- To było brutalne Kai. - po raz kolejny na mojej twarzy zagościł uśmiech. Stając przed furtką, uściskał mnie i pogłaskał po ramionach.<br />
- Uważaj na siebie i dbaj o rękę. - powiedział zatroskanym głosem - Do zobaczenia Luthi.<br />
- Do zobaczenia Kai. - pomachałam mu na pożegnanie i chowając się w domu, zdjęłam płaszcz. Czując rwący ból w rozciętej ręce, założyłam jak najszybciej kapcie i szukając w półce leków przeciwbólowych, wyjęłam z niej całe pudełeczko. Biorąc tabletkę popiłam ją wodą, a opakowanie schowałam z powrotem do szafki. Siadając w salonie, zakryłam się kocem i położyłam głowę na poduszce. Przymykając oczy na kilka minut, usłyszałam w końcu przekręcający się klucz w drzwiach wejściowych. Podniosłam się i spojrzałam na Joong Ki, który położył teczkę na blat w kuchni, głośno wzdychając.<br />
- Chciałbyś może coś zjeść ? - spytałam, gdy tylko odwrócił się w moją stronę.<br />
- Nie kłopocz się, zamówię sobie coś. - powiedział, nalewając sobie wody w szklankę i biorąc spory łyk.<br />
- Joong Ki, zrobię Ci coś, na prawdę. - wstałam i podeszłam do niego.<br />
- Nie. - powiedział, łapiąc mnie za rękę i podnosząc ją wyżej, zmierzył mnie wzrokiem. - Co Ci się stało ? - zapytał.<br />
- Potłukłam jedną ze szklanek i szkoło wbiło mi się w dłoń. - przyznałam, zabierając swoją dłoń.<br />
- Wszystko w porządku ? Zbladłaś.<br />
- Słabo mi, chyba się położę.<br />
- Pomóc Ci ?<br />
- Nie, dziękuję. - zakończyłam i czym prędzej zamknęłam się w pokoju, biorąc telefon do ręki. Godzina dwudziesta wyświetliła się na wygaszonym już ekranie, wprowadzając mnie w stan niepewności. Kładąc się do łóżka, schowałam komórkę do szuflady szafki nocnej i zamykając oczy, usnęłam.<br />
<br />
<b>*kilka dni później*</b><br />
Siedząc wygodnie w fotelu, rozkoszowałam się muzyką płynącą z głośników i dźwięcznym głosem bruneta.<br />
- Co myślisz ? - zapytał w końcu, spoglądając na mnie z niezadowoleniem.<br />
- Piękna. - przyznałam uśmiechając się od ucha do ucha.<br />
- Muszę poprawić jeszcze kilka linijek tekstu i myślę, że będzie gotowa. - odłożył gitarę i biorąc mnie za dłoń, zaciągnął w wolne miejsce. Zataczając kilka kółek, przyciągnął mnie do siebie i obdarzając najczulszym uśmiechem, patrzył mi w oczy. Czując radość, która zaczyna władać moim sercem, zatopiłam się w jego ramionach, lekko się rumieniąc. Słysząc dzwonek telefonu, oderwałam się od chłopaka, mimo jego oporów i przyłożyłam telefon do ucha.<br />
- Tak ?<br />
- Panno Wi, mogłabyś przyjechać do firmy ? Wiem, że nie powinienem Cię o to prosić, jednak wszystko sypie mi się na głowę.<br />
- Dobrze, pomogę Ci. - przyznałam.<br />
- Dziękuję Ci i do zobaczenia. - powiedział, rozłączając się.<br />
- To znów on ? - spytał Kyungsoo za moimi plecami.<br />
- Przepraszam cię, muszę mu pomóc.<br />
- Luthi, nie kochasz go, nie chcesz za niego wyjść, więc dlaczego nadal jesteś u tego chłopaka ? - zapytał pełen złości.<br />
- Kyungsoo...<br />
- Dobrze, idź. - powiedział podniesionym tonem. - Nie chcę Ci więcej zabierać czasu, więc przy najbliższej okazji zabierz stąd swoje rzeczy. - złapał swoją kurtkę i nim zdążyłam coś powiedzieć, jego już nie było. Denerwując się, zabrałam płaszcz i owijając szyję szalikiem, wyszłam z mieszkania.<br />
Wchodząc do gabinetu Joong Ki, zabrałam wszystkie dokumenty i zjeżdżając na dół, spotkałam Kaia.<br />
- Witaj Luthi. - powiedział z lekkim uśmiechem<br />
- Witaj Jongin. - odpowiedziałam - Jak poszło na planie?<br />
- Mam dość tej pracy. Co jakiś czas trafiają nam się same "gwiazdki". - ironia sączyła się z jego ust niczym płynąca rzeka.<br />
- Chciałbyś może potowarzyszyć mnie w sortowaniu tego wszystkiego ?<br />
- Z wielką chęcią. - odpowiedział.<br />
Usiedliśmy w ustronnym miejscu, minuty mijały, a my prawie zakończyliśmy sortowanie. Ułożyliśmy wszystko w jednej, wielki stos, gdy do sali wszedł Joong Ki.<br />
- Luthi, możemy jechać do domu ? - zapytał<br />
- Muszę jeszcze to odnieść i jestem gotowa. - przyznałam.<br />
- Zrobię to za Ciebie. - odrzekł Kai. - Miłego wieczoru Panie Song, Panno Wi.<br />
- Dziękujemy. - odpowiedział za mnie brunet i łapiąc za moją rękę, podążyliśmy do wyjścia.<br />
Wsiedliśmy do auta i ruszając przed siebie, zapadła pomiędzy nami męcząca cisza.<br />
- Zawieź mnie proszę do Kyungsoo. - powiedziałam nagle, wiedząc, że mu się to nie spodoba.<br />
Chłopak zawrócił i kierując się w stronę domu Kyungsoo nadal milczał. Gdy tylko zaparkowaliśmy przed wejściem, odpiął pas i głęboko westchnął.<br />
- Poczekaj proszę, przyniosę parasolkę. - powiedział, wysiadając z auta. Otworzył mi drzwi i prosząc mnie pod parasol, odprowadził do wyjścia. Miałam już nacisnąć na klamkę, kiedy złapał mnie za ramię, powstrzymując.<br />
- Zaczekaj proszę. - powiedział, spoglądając na mnie wyraźnie zawiedziony. - Wiem, że całe dnie spędzasz u tego chłopaka, nie zabronię Ci tego, chociaż bardzo mnie to boli. Powiedz mi tylko dlaczego to robisz ?<br />
- Chcę zabrać swoje rzeczy. - przyznałam<br />
- To nadal nie wyjaśnia tego wszystkiego. - przyznał<br />
- Joong Ki, nie umiem pozwolić sobie na kochanie cię. Moje serce należy do kogoś innego, przepraszam.<br />
- Daj mi chociaż spróbować. - kładąc swoją delikatną dłoń na moim policzku, przysunął się bliżej. - Proszę, tylko ten jeden raz. - pochylił się i przykładając swoje zimne usta do moich, pocałował mnie czule.<br />
Czując jak Joong Ki nagle odrywa się ode mnie, otworzyłam oczy. Kyungsoo, który trzymał chłopaka za płaszcz, wymierzył mu prosto w nos, po czym puścił go i spojrzał ze złością na mnie. Przepychając się do wejścia, zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Widząc krew spływającą po ustach Joong Ki, wytarłam ją i spojrzałam w jego oczy.<br />
- Przepraszam. - przyznałam i wbiegłam szybko do mieszkania Kyungsoo.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1186</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>7157</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-78134480894941675272016-10-04T17:00:00.002+02:002016-10-04T17:00:39.228+02:00After Sunset<b>Część: </b>II<br />
<b>Etykiety: </b>EXO<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
Po kilku minutach usiadłam we wannie, wzięłam książkę i czytając pierwszą stronę, zamknęłam na moment oczy, żeby obudzić się po dobrej godzinie. Ubierając pidżamę, spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę trzecią dwadzieścia dwie. Układając głowę na poduszce, przykryłam się kołdrą i zasnęłam.<br />
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
Wstając, przeciągnęłam się kilkukrotnie i sprawdzając z samego rana media społecznościowe nie natrafiłam na nic szczególnego. Ubierając na siebie zabawny t-shirt i lekko sprane jeansy, przeczesałam włosy i zabierając ze sobą niewielki plecak, zbiegłam na dół. Zjadając w pośpiechu jabłko, wybiegłam z domu i oglądając się w stronę domu Chanyeola, pobiegłam do szkoły.<br />
Z trudem łapiąc powietrze, usiadłam w ławce i po kilku minutach od dzwonka, wsłuchałam się w omawiany temat. Czytając książkę na każdej możliwej przerwie, w końcu nadeszła pora lunchu. Kierując się w stronę miejsca, wczorajszego spotkania z chłopakiem, usiadłam pod drzewem i upijając łyk wczorajszej wody, wyjęłam szkicownik. Otwierając go na czystej stronie wzięłam ołówek i szkicując kilka prostych linii, skupiłam się na fasadzie budynku szkoły, próbując odwzorować go jak najbardziej to możliwe. Skupiając się na rysunku, wyłączyłam się z otoczenia i ignorując wszystko wokół siebie starałam się zrelaksować. Wychylając głowę znad szkicownika, żeby ponownie spojrzeć na szczegóły budynku, przed moimi oczyma zobaczyłam wielką plamę czerwieni. Bukiet róż, za którym ukrywała się znajoma mi osoba.<br />
- Witaj. - powiedział przyjaźnie chłopak, wychylając się zza bukietu.<br />
- Hej, Chanyeol. - odpowiedziałam z uśmiechem.<br />
- To dla Ciebie, proszę. - wręczył mi kwiatu i zajął miejsce obok.<br />
- Z jakiej to okazji ? - spytałam zaskoczona, próbując ukryć to jak bardzo się cieszę.<br />
- Powiedzmy, że to rekompensata za wczorajszą kolację. - przyznał i uśmiechnął się lekko<br />
- Nie trzeba było. - odparłam i chcąc podziękować, moje słowa przerwał dzwonek, oznajmiający koniec przerwy.<br />
- Lepiej się pośpieszmy...<br />
- Nauczyciele nie lubią, gdy ich podopieczni spóźniają się na lekcje. - dokończyłam za niego i śpiesząc się do szkoły, czym prędzej włożyłam kwiaty do szafki, żeby móc pobiec na lekcję. Kolejne godziny mijały, a rodość ze zbliżającego się weekendu sprawiała, że coraz bardziej nie mogłam doczekać się wolnego. Wchodząc na ostatnie zajęcia tego dnia, spojrzałam na osoby stojące w samym kącie klasy. Dwójka uczniów zmierzyła mnie wzrokiem, trącając w ramiona stojących z nimi chłopaków. Siadając niepewnie w ławce wyjęłam notatnik i czytając kilka pozostawionych w nich polskich listów i klasowych rozmów, po raz pierwszy zatęskniłam za moimi przyjaciółmi.<br />
- Hej! - usłyszałam za plecami. Odwracając głowę w stronę męskiego głosu, spostrzegłam, że to jeden z uczniów, których widziałam w kącie. - To moje miejsce idiotko. Głucha jesteś ? - zapytał ponownie, uśmiechając się głupkowato.<br />
- Zostaw ją Taehyun. - wyższy o głowę brunet wcisnął się przed zniesmaczonego chłopaka, przeganiając go jednym ruchem dłoni. Chłopak odszedł mrucząc z niezadowolenia pod nosem, a brunet skierował się w moją stronę. - Wszystko ok ? - zapytał, kierując do mnie swoje pytanie po angielsku.<br />
- Oczywiście, nic się nie stało. - przyznałam w jego ojczystym języku.<br />
- Mógłbym się dosiąść ? - spytał<br />
- Proszę. - ustąpiłam chłopakowi miejsca.<br />
- Kim Jongin. - przedstawił się, wyciągając do mnie rękę. - A Tobie jak na imię ?<br />
- Mów mi Ayen. - przyznałam i podałam mu dłoń, którą uścisnął.<br />
- Przepraszam, że jestem taki otwarty, ale wcześniej cię tutaj nie widziałem. Jesteś nowa, prawda ? - spytał.<br />
- Tak, przyjechałam z Polski. - przyznałam - Środkowa Europa. - uśmiechnęłam się.<br />
- To na prawdę daleko. - powiedział i na dźwięk swojego imienia odwrócił głowę w stronę drzwi. Idąc w jego ślady spojrzałam na osobę, która stanęła w drzwiach, spoglądając w naszą stronę. Wygląd chłopaka sprawił, że zaniemówiłam i przyglądając się szczegółom, spróbowałam zapamiętać jak najwięcej. Kiedy nieznajomy skierował się w naszą stronę, niechętnie odwróciłam wzrok od jego brązowego spojrzenia.<br />
- Kim jesteś ? - spytał od razu, gdy tylko ustał obok ławki.<br />
- Daj spokój chłopie. - odezwał się do niego Kai - To jest Ayen, pochodzi z Polski i będzie się tu uczyć.<br />
- Kai, nie pytałem cię o zdanie. - odpowiedział, mierząc go wzrokiem. - Więc jak ? - zapytał ponownie.<br />
- Jestem Ayen, miło mi cię poznać. - wyciągnęłam dłoń w jego stronę.<br />
- Do Kyungsoo. - odparł i odwracając się na pięcie podszedł do Chanyeola, który zjawił się w towarzystwie jakiejś dziewczyny.<br />
- A to nasz brat. - wskazał palcem w stronę znajomego mi bruneta.<br />
- Poznaliśmy się wcześniej. - powiedziałam, łapiąc wzrokowy kontakt z chłopakiem, który jakby nigdy nic odszedł do grupki innych uczniów.<br />
- Nie przejmuj się nimi, zwłaszcza Kyungsoo. Jest marudny i co prawda może wgląda na strasznego, ale przy bliższym poznaniu zyskuje w oczach. Znam go, w końcu jestem jego bratem. - powiedział Kai i podając mi rękę na pożegnanie, dołączył do grupki na tyłach klasy.<br />
Słysząc dzwonek kończący moje męczarnie, wyszłam z klasy nie oglądając się za siebie i wykładając kwiaty, które podarował mi chłopak, wyrzuciłam je do kosza obok. Ściskając w ręku niedawno kupioną książkę spojrzałam na zegarek. Minęło dwadzieścia po trzeciej, a ja nadal byłam w szkole. Czym prędzej wybiegając ze szkoły, od razu po wyjściu za drzwi budynku, runęłam na ziemię. Spoglądając przed siebie zamroczona, ujrzałam chłopaka z wyciągniętą w moją stronę ręką.<br />
- Przepraszam, nie chciałam w Ciebie uderzyć. - przyznałam spoglądając na bruneta.<br />
- To ja przepraszam, stanąłem na twojej drodze. - uśmiechnął się, łapiąc mnie za rękę i podnosząc do góry. - Mam nadzieję, żę nic Ci nie jest.<br />
- Wszystko w porządku. - powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Gdy tylko do chłopaka dołączyła większa grupka jego znajomych.<br />
- Yixing spuściliśmy cię na pięć minut z oka, a Ty już zdążyłeś poznać taką piękną dziewczynę. - powiedział z uśmiechem na ustach jeden z nich.<br />
- Proszę, Baek, daj sobie spokój z takimi tekstami. - powiedział kolejny z powagą.<br />
- Jestem Ayen, miło was poznać. - przerwałam im.<br />
- Jestem Suho, a to Yixing, Baekhyun, Chen, Sehun i Xiumin. - wskazał kolejno na osoby stojące wokoło Yixinga.<br />
- Hej, Ayen ! - Kai stanął obok mnie i witając się z chłopakami uśmiechając się co chwilę, do czasu gdy chłopcy nie odeszli w stronę Kyungsoo, który czekał przy wyjściu z obiektu. - Idziemy na miasto, może chcesz wyjść z nami? - zaproponował. Wpatrując się w niego przez chwilę, spojrzałam na zniecierpliwionych chłopaków stojących niedaleko.<br />
- Dziękuję za zaproszenie, ale...<br />
- Proszę, idź z nami, będzie nam miło, na prawdę. - powiedział, wręcz naciskając i nalegając żebym z nimi poszła. - No więc jak ? - spojrzał na mnie wymownie, prowokując mnie do pokiwania twierdząco głową. Ucieszony złapał moją rękę i dołączyliśmy do idącej już w stronę miasta grupy chłopaków.<br />
Minęło kilka godzin gdy chłopcy zaczęli rozchodzić się w swoje strony, aż w końcu zostałam tylko z Kaiem i Kyungsoo, którzy rozglądali się na wszystkie strony nie zwracając na mnie uwagi. Gdy tylko Kai odebrał telefon, zniknął z naszego pola widzenia, zostawiając nas samych.<br />
- Słuchaj Ayen, nie będę tego komplikował, mam po prostu ochotę iść już do domu. - parł przed siebie, nie odrywając wzroku od kończącej się kolorowej uliczki, którą szliśmy.<br />
- Pewnie, jeśli masz ochotę iść, nie ma sprawy.<br />
- Jest jeszcze coś. - przyznał<br />
- Tak ? - zdziwiłam się<br />
- Przecież nie zostawię Cię tutaj samej, nie jestem idiotą.<br />
Nie wiedząc co powiedzieć, po prostu ruszyłam za chłopakiem i gdy tylko doszliśmy do bramki wejściowej na moje podwórko odchrząknęłam najgłośniej jak umiałam. Kyungsoo odwrócił się, cofną i przyglądając mi się pytająco, zsunął czarną maseczkę pod brodę.<br />
- Coś się stało ? - zapytał<br />
- Tak. - przyznałam - Tutaj mieszkam.<br />
- No dobrze. To...<br />
- Zaczekaj. - powstrzymałam go. - Chciałbym dowiedzieć się czegoś o twoim bracie.<br />
- Jonginie ? - zapytał zmieszany<br />
- O Chanyeolu.<br />
- Niby co chciałabyś o nim wiedzieć ?<br />
- Jak najwięcej.<br />
- Brzmisz... - zatrzymał się na moment - ...podoba Ci się? - przysunął się do mnie, przyciskając mnie do metalowej bramki.<br />
- Co ? - zaśmiałam się nerwowo, próbując uniknąć wzroku chłopaka. - Nie.<br />
- Dobrze, powiedzmy, że Ci wierzę. - powiedział. - Więc ponowię pytanie, co chcesz o nim wiedzieć ?<br />
- Kyungsoo ! - krzyk Kaia, po drugiej stronie ulicy, zwrócił naszą uwagę.<br />
- Kai, poczekaj tam. - krzyknął do niego, lecz chłopak zlekceważył słowa młodszego i podszedł bliżej nas.<br />
- Idź już, kiedy indziej porozmawiamy. - przyznałam cicho. - Dobranoc chłopcy. - odwróciłam się i weszłam do domu, podążając wprost do łóżka.<br />
[...]<br />
Siadając na ławce przed szkołą w oczekiwaniu Kyungsoo, wyciągnęłam telefon z kieszeni i włożyłam słuchawki do uszu, włączając jedną z moich ulubionych piosenek.<br />
Widząc nadchodzących chłopaków, podniosłam się z ławki i z uśmiechem ruszyłam w ich stronę. Gdy tylko Chanyeol przebił się przez Kaia i Kyungsoo, łapiąc mnie za ramię i odciągając na bok. Wyjęłam słuchawki i schowałam je z telefonem do torby.<br />
- Chciałbym cię przeprosić za wczoraj. Widziałem jak wyrzucałaś kwiaty. Wiem, że było Ci przykro z powodu tego jak cię potraktowałem. - przyznał skruszony.<br />
- Owszem, nie byłam zadowolona, ale co ma do rzeczy nasze dzisiejsze spotkanie ?<br />
- Chciałbym żebyśmy spotkali się w miejscu gdzie wręczyłem Ci kwiaty.<br />
- Dobrze, a mógłbyś wyjaśnić mi o co chodzi ?<br />
- Dowiesz się tego na miejscu. - przyznał i odszedł z uśmiechem.<br />
Czując jak mój żołądek urządza sobie wycieczki w górę i w dół, przełknęłam ślinę i ruszyłam na lekcje, mijając zaintrygowaną grupkę chłopaków, którzy wczorajszego dnia zaczepiali mnie w kącie sali. Skupiając się na lekcjach z rozszerzonego programowania, w wolnym czasie postanowiłam uczyć się z kilku innych przedmiotów. Szybkimi krokami zbliżała się godzina czternasta, a wraz z nią niespodzianka, którą zaplanował Chanyeol. Podekscytowana podążyłam w dobrze znane mi miejsce. Siadając pod drzewem i uśmiechając się do siebie, rozłożyłam książkę na kolanach i w oczekiwaniu na chłopaka, zaczęłam ją czytać. Przewracając kolejną stronę, zorientowałam się, że spędziłam tutaj trochę więcej czasu niż powinnam i spoglądając na zegarek, zamknęłam książkę z wrażenia. Czując zdenerwowanie, podniosłam się i ruszyłam w stronę domu.<br />
- Co za dupek. - burknęłam pod nosem. - Czekasz na niego ponad dwie godziny Ayen. - zwróciłam się do samej siebie. - To była twoja ostatnia szansa Chanyeol.<br />
Nie zdążyłam wyjść za ogrodzenie, które otacza szkołę, gdy słysząc swoje imię, ktoś zmusił mnie do zwrócenia na siebie uwagi. Odwróciłam się gdy, mój grymas zniesmaczenia, zmienił się w uśmiech.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1655</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>10305</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-4150250573987301852016-09-18T19:38:00.002+02:002016-09-18T19:38:42.918+02:00After sunset<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpHRjaXOoeoDKVk2-5GJ0_LJgmy5qXrgY9DTgCk3hhnjRqaj86kOuhcPlCxBHOzqqmOlQwErlNjac3xmnp8wMhM0fDfJMmDZMsylK76PYFN7Us1PEvf0lJCol9W6Jdt77ak8Tbip-1ARHi/s1600/After+Sunset.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="193" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpHRjaXOoeoDKVk2-5GJ0_LJgmy5qXrgY9DTgCk3hhnjRqaj86kOuhcPlCxBHOzqqmOlQwErlNjac3xmnp8wMhM0fDfJMmDZMsylK76PYFN7Us1PEvf0lJCol9W6Jdt77ak8Tbip-1ARHi/s200/After+Sunset.png" width="200" /></a><b>/* </b>Smakiem życia można nazwać słodkie słówka, słone smutki, delikatny aromat chwil, gorzkie porażki oraz kwaśne miłości i tylko My możemy napisać swój przepis na życie.<b> *\</b><br />
<br />
<b>Główni bohaterowie:</b> EXO<br />
<b>Główna bohaterka:</b> Ayen<br />
<b>Bohaterowie poboczni: </b>barmanka<br />
<b>Gatunek:</b> romans<br />
<b>Część:</b> I<br />
<b>Etykiety: </b>EXO<br />
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
Stojąc w długim hallu Uniwersytetu rozejrzałam się dookoła, spoglądając na mijających mnie uczniów. Ich rozweselone i poważne twarze, sprawiły, że nurtujące mnie pytanie od przyjazdu tutaj, znów przyszło mi do głowy. Co ja tutaj właściwie robię ? Mogłam nie godzić się na tą cholerną przeprowadzkę do Korei. Wtedy jednak liczyło się dobro mojej mamy i jej przyszła kariera zawodowa. Co prawda od dziecka interesowałam się tym krajem, jego zwyczajami i przeróżnymi nowinkami, mimo to lądując tutaj poczułam się obco. Będąc kolejny dzień w szkole nie wiedziałam jak mam się zachowywać, a najgorszą rzeczą były dziwne, czasami wyśmiewające spojrzenia uczniów, których mama nazwała "moimi przyszłymi kolegami". Oby. - pomyślałam i ściskając podręcznik z rozszerzoną matematyką ruszyłam przed siebie. Słysząc podekscytowane szepty za sobą, odwróciłam głowę na ułamek sekundy, po czym odbijając się od przeszkody przede mną upadłam na marmurową posadzkę. Czując zażenowanie, odwróciłam głowę spoglądając przed siebie. Widząc leżącego chłopaka, który czerwieni się ze zdenerwowania, pomyślałam o najgorszym. Gdy tylko zdążył podnieść się z podłogi, jego zachowanie pozytywnie mnie zaskoczyło. Wyciągnął do mnie rękę i pomagając mi wstać, podał mi podręcznik, który wypadł mi przy zderzeniu.<br />
- Nic Ci nie jest ? - jego łamany angielski wywołał uśmiech na mojej twarzy.<br />
- Wszystko w porządku, dziękuję. - odparłam bez trudu.<br />
- Mój angielski nie jest zbyt dobry, więc cieszę się, że będziemy mówić po koreańsku. - wyglądało na to, że kamień spadł mu z serca. - Jestem Park Chanyeol.<br />
- Mówi mi Ayen. - wyciągnęłam w jego kierunku dłoń, którą uścisnął.<br />
- Idźmy lepiej na lekcję. Nauczyciele nie lubią kiedy ich podopieczni spóźniają się na zajęcia. - powiedział chłopak - Miłego dnia.<br />
Nie zdążając z odpowiedzią, pognałam do sali lekcyjnej i próbując nie myśleć o napotkanym chłopaku, skupiłam się na lekcjach.<br />
Przechodząc z głównego hallu do parku na przeciwko szkoły, usiadłam pod drzewem i rozkładając szkicownik, otworzyłam go na czystej stronie. Wracając myślami do sytuacji z Chanyeolem, dziękowałam Bogu za doskonałą pamięć nie tylko do fotografii. Przywołując obraz chłopaka ze szczegółami, zaczęłam wypisywać cechy jego wyglądu na czystej kartce.<br />
<i>Czarne, proste włosy; brązowe, <u>przenikliwe oczy</u>; idealnie proporcjonalne usta; nieco większe uszy; gładka i <u>porcelanowa cera</u>, której mogłam pozazdrościć; <u>umięśnione ramiona</u> i nogi.</i> Podsumowując opis chłopaka podkreśliłam i dopisałam kilka słów, po czym zamknęłam szkicownik i podskoczyłam ze strachu. Chłopak nachylał się przede mną, bacznie mi się przyglądając.<br />
- Przestraszyłem cię ? - zapytał i nie czekając na odpowiedź, kontynuował. - Miałabyś może ochotę wyjść ze mną na miasto ?<br />
- Dlaczego mi to proponujesz ? - spytałam zaciekawiona.<br />
- Nie widziałem cię tutaj wcześniej, prawdopodobnie jesteś tutaj od niedawna, a ja w ramach rekompensaty za potrącenie cię na korytarzu, chciałbym pokazać Ci kilka najlepszych miejsc w tym mieście.<br />
Czując ciepło bijące od chłopaka i swoją chęć wyjścia gdzieś dalej niż do osiedlowego sklepu, przytaknęłam twierdząco głową. Podniosłam się z trawy i próbując puścić dłoń, której się przytrzymałam, poczułam nieco silniejszy, bardziej stanowczy uścisk z jego strony.<br />
- To dla Twojego bezpieczeństwa. Nie zgubisz się, a przy okazji żaden facet nie podejdzie i nie będzie cię zaczepiał. - przyznał.<br />
- Doskonale wiem o czym mówisz. - powiedziałam. Jeszcze kilka dni temu gdyby ktoś powiedział mi "faceci będą cię zaczepiać gdy tylko zobaczą cię bez obrączki", uznałabym to za absurd i głośno się zaśmiała. Przekonałam się jednak, że wychodząc po warzywa do sklepu nie mogę być nawet sobą, nie tylko ze względu na swój "nietutejszy" wygląd. W Polsce, postrzegana byłam jako singiel, byłam po prostu kolejną samorealizującą się i samotną dziewczyną, żaden mężczyzna nie przywiązywał do mnie uwagi. Tutaj czuję się kokietowana z każdej strony, można powiedzieć, że jestem dla nich swego rodzaju "zdobyczą".<br />
Chichocząc w głębi duszy, spostrzegłam, że przeszliśmy z Chanyeolem kawałek od przystanku autobusowego. Właśnie w tej części miasta zaczynały się najlepsze lokale z jedzeniem.<br />
- Wejdźmy na coś dobrego, jestem strasznie głodny, pewnie Ty też, więc jak, wchodzimy ? - spytał, kierując w moją stronę radosne spojrzenie.<br />
- Pewnie. - odpowiedziałam, idąc za Chanyeolem w głąb baru. Siadając przy dwuosobowym stoliku chłopak złożył dla nas zamówienie i czekając na jedzenie, próbował znaleźć chodź jeden dobry temat do rozmowy.<br />
- Co sprowadza cię do naszego kraju ? - zapytał<br />
- Moja mama dostała propozycję lepszej pracy. Jedynym warunkiem była właśnie przeprowadzka. Jako, że skończyłam szkołę średnią w Polsce, mogłam zacząć studiować tutaj. Chociaż przyznam, to nie było moim marzeniem.<br />
- Musi Ci być ciężko w nowym otoczeniu. - zatrzymał się. - Jaką szkołę średnią ukończyłaś ?<br />
- Miło, że pytasz, ukończyłam technika informatyka i właśnie taki kierunek wybrałam na uniwersytecie.<br />
- Yey, musisz być bardzo uzdolniona. - podsumował. - Jesteś tu od niedawna, prawda?<br />
- Mieszkam tu jakieś dwa tygodnie. - przeliczyłam szybko.<br />
- Jesteś tutaj tak krótko, pomimo tego, twój koreański jest niemalże idealny. Zdradź mi proszę jak to możliwe.<br />
- Od kilku dobrych lat interesuję się właśnie Koreą. Poświęciłam jej dość dużo czasu i po wielu próbach i katuszach, jakie przeżyłam z waszym językiem, w końcu się do nauczyłam.<br />
- Zaczynam cię coraz bardziej podziwiać Ayen. - powiedział z szarmanckim uśmiechem, po czym kierując wzrok na przyniesione jedzenie, powiedział cicho. - Smacznego.<br />
- Smacznego. - odpowiedziałam mu i zabrałam się za jedzenie.<br />
Składając brudne talerze na dwa stosiki, przetarłam stolik serwetką i gdy tylko Chanyeol zniknął w toalecie, zapłaciłam za posiłek, czekając na niego przy wyjściu. Chłopak podszedł do stolika i zdezorientowany zwrócił się do kelnerki, która wskazała palcem w moją stronę. Wyszłam na zewnątrz i przyglądając się gwieździstemu niebu, spojrzałam na osobę, która złapała mnie za rękę.<br />
- Hej, dlaczego zapłaciłaś za nasze jedzenie ? - spytał<br />
- Chciałam podziękować Ci za to, że gdzieś mnie zabrałeś.<br />
- Z chęcią będę wychodził z Tobą częściej. - uśmiechnął się szeroko, wywołując u mnie tą samą reakcję. - To był męczący dzień, zapewne jesteś śpiąca. - zasugerował. - Nie miałabyś nic przeciwko, gdybym odprowadził cię do domu ?<br />
- Będzie mi na prawdę miło. - przyznałam i ruszając z nim w stronę domków jednorodzinnych, złapałam go pod ramię. Rozmawiając, śmiejąc się, dotarliśmy na miejsce szybciej niż myślałam.<br />
- Tutaj mieszkam. - zatrzymałam się przed bramką pomalowaną na biało.<br />
- To dobrze się składa, bo ja mieszkam... - wskazał palcem na drugą stronę, pokazując mi dwupiętrowy budynek - ...właśnie tam. - uśmiechy zagościły na naszych twarzach.<br />
- Nie będę martwić się czy bezpiecznie dotarłeś do domu, bo mieszkasz niedaleko. - czułam, że to zdanie było najgłupszą rzeczą jaką powiedziałam ostatnim czasem. Mimo tego chłopak uznał to za komplement.<br />
- Tak. - zaśmiał się. - Dobrej nocy. - odwrócił się i zaczął iść w stronę swojego domu.<br />
<br />
- Hej, Channie ! - krzyknęłam za nim, podbiegając do chłopaka i obdarowując go delikatnym buziakiem w policzek. - Śpij dobrze. - powiedziałam z uśmiechem, po czym uciekłam za bramkę, chowając się w domu. Wyglądając przez okno w kuchni, spostrzegłam, że chłopak ani drgnął. Czując niepewność, wytężyłam wzrok. Lekki uśmiech chłopaka upewnił mnie, że wszystko jest w porządku. Wkładając dłonie do kieszeni spodni odszedł luźnym krokiem, znikając w odmętach szarego domu. Wbiegając po schodach, rzuciłam torbę w kąt i biorąc książkę, zabrałam ją do kąpieli. Po kilku minutach usiadłam we wannie, wzięłam książkę i czytając pierwszą stronę, zamknęłam na moment oczy, żeby obudzić się po dobrej godzinie. Ubierając pidżamę, spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę trzecią dwadzieścia dwie. Układając głowę na poduszce, przykryłam się kołdrą i zasnęłam.<br />
<div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1213</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>7912</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
</div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-14556400816430158502016-09-12T17:05:00.001+02:002016-09-12T17:05:18.203+02:00Marry me, Luthi !<b>Część:</b> V<br />
<b>Etykiety:</b> EXO, OTHER<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
- Małżeństwo z przymusu ? - spytał wściekły. - Oszalałaś ?<br />
- To nie twoja sprawa. - odpowiedziałam, zabierając płaszcz i kierując się w stronę wyjścia.<br />
- Nie moja, masz rację, ale nie chcę żebyś zmarnowała sobie życie dziewczyno ! - krzyknął za moimi plecami.<br />
- Więc daj mi święty spokój ! - wrzasnęłam i wyszłam na zewnątrz otulając się szalikiem. Mrok, który panował na zewnątrz i kilka procent we krwi było jak motor napędowy do szybkiego opuszczenia mroźnego dworu na rzecz ciepłego domu. Idąc szybkim tempem, dotarłam w końcu do postoju taksówek, a stamtąd taksówką, prosto do domu, mając nadzieję, że Joong Ki jeszcze nie wrócił.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
Kupując po drodze butelkę czerwonego wina, zdążyłam wypić ją nim weszłam na schody do domu. Naciskając na klamkę drzwi wejściowych, spotkałam się z oporem. Czyli Joong Ki jeszcze nie wrócił. - powiedziałam pod nosem i odetchnęłam z ulgą, po czym wkładając klucz w drzwi, kilkukrotnie go przekręciłam. Zdejmując buty w przedsionku, skierowałam się do kuchni i stając przed blatem, rozpięłam kurtkę.<br />
- Po tym jak wyszłaś z firmy, postanowiłem, że sam przygotuję kolację i mając nadzieję, że choć trochę uda mi się poprawić twój humor i stan zdrowia, wróciłem wcześniej do domu.<br />
Odwróciłam się i spoglądająć mętnym wzrokiem w stronę zawiedzionego chłopaka, zrobiłam krok do przodu, podtrzymując się ręką na jednym z blatów. Chłopak rzucił się do przodu i łapiąc mnie w pasie, podciągnął na równe nogi.<br />
- Co się stało, powiedz mi. - przysunął się bliżej mnie.<br />
- Chcę odpocząć. - powiedziałam i odsuwając się od chłopaka, ruszyłam na górę, czując jego wzrok na swoich plecach nim nie zniknęłam za ścianą jednego z pomieszczeń. Osuwając się po drzwiach mojej sypialni, zdjęłam buty i rzuciłam je w kąt. Próbując opanować złość i żal, który czułam, zdjęłam ubranie i zostając w bieliźnie, zaczęłam szukać telefonu. Zbierając go z płaszcza z kartką od Kyungsoo, odłożyłam go na półkę obok wanny. Myjąc twarz w ciepłej wodzie, nałożyłam na włosy odżywkę i opierając szyję na wezgłowiu wanny, wzięłam telefon z karteczką na wierzchu, która wpadła do wody. Złapałam ją szybko w ręce i rozginając powoli, modliłam się żeby tusz z karteczki nie spłynął i nie zmieszał się z wodą. Widząc kilka cyfr i plamę z atramentu poniżej, wzięłam telefon do rąk i wykręciłam numer. Po kilku sygnałach rozłączyłam się i wyszłam z wanny, po czym ubrałam się, karcąc się w myślach za to co zrobiłam i kierując się w stronę kuchni, chwyciłam za poręcz schodów. Czując się coraz gorzej, usiadłam na stopniu i słysząc cichą wibracje w kieszeni pidżamy, wyjęłam z niej telefon.<br />
- Tak ? - spytałam niepewnie, przymykając oczy.<br />
- Wszystko w porządku? Stało się coś, gdzie jesteś ? - zalewająca mnie fala pytań, sprawiła, że głośno wciągnęłam powietrze.<br />
- Kyungsoo dlaczego miałoby się coś stać ?<br />
- Notka pod numerem wyraźnie mówiła "Zadzwoń kiedy będzie działo się coś niedobrego".<br />
- Przepraszam, że dziś tak na Ciebie naskoczyłam, byłam wściekła. - powiedziałam, otwierając w końcu oczy i kierując je w stronę mężczyzny stojącego u skraju schodów. Czując napływający do serca niepokój, przełknęłam ślinę. - Muszę kończyć. - rozłączyłam się i schowałam telefon.<br />
- To u niego byłaś, prawda ? - spytał Joong Ki. Kiwnęłam twierdząco głową, a chłopak wszedł na schody i usiadł obok mnie. - Co się dzieje ?<br />
- Nadal nie jestem pewna czy chcę tego ślubu. - powiedziałam w końcu. - Nie chcę cię ranić Joong Ki, ale ja nic nie czuję.<br />
- Pozwól sobie mnie pokochać. - powiedział brunet, odwracając głowę w moją stronę i delikatnie się uśmiechając. Nie wiedząc co powiedzieć odwzajemniłam jego uśmiech, pożegnałam się i wróciłam do swojej sypialni. Chcąc jak najszybciej zapomnieć o tym dniu, położyłam się do snu i zmęczona usnęłam.<br />
<br />
<b>*tydzień później*</b><br />
Po skończonym śniadaniu wyszłam z Joong Ki do pracy. Wiedząc, że czeka mnie pracowity dzień, uzbroiłam się w cierpliwość i czując motywację, przeszłam przez próg planu. Zastanawiając się dlaczego od kilku dni Kyungsoo milczy, zabrałam się do rozdawania statystom napojów. Przenikliwy i surowy wzrok kilku dziewczyn, zdążył popsuć mi humor. Widząc jednak jak Mery, która brała udział w kręceniu jednego ze spotów, siada na kanapie i zaczyna rozmawiać z jakimś mężczyzną szybko przykuła moją uwagę. Ich rozmowa przerodziła się w kłótnię, a mężczyzna wyszedł z planu. W tym momencie Kyungsoo wszedł na plan i uspokajając sytuację, usiadł obok Mery. Wyjmując gitarę, obiął dziewczynę ramionami i usiłując nauczyć ją kilku chwytów gitarowych, wymienili kilka spojrzeń i uśmiechów. Podchodząc bliżej planu, zabrzmiał dzwonek, który oznajmiał przerwę i masa ludzi zaczęła przebiegać przez moimi nogami. Przepychając się w końcu przez kilka grupek stanęłam przed kanapą, na której nikogo już nie było. Nagły trzask łamanego drewna, w przeciągu kilku sekund zdążył mnie przerazić.<br />
- Luthi ! - krzyk z obydwu stron sprawił, że stanęłam sparaliżowana, czekając na to co mnie czeka. Mocne szarpnięcie i ciężar, który przygwoździł mnie do ziemi sprawił, że wstrzymałam na chwilę oddech. Otworzyłam oczy i spoglądając na chłopka, który uratował mi życie, zdrętwiałam. Mimo uczucia palącego wstydu, ucieszyłam się, że to właśnie on zdążył zareagować.<br />
- Nic Ci nie jest ? - spytał szeptem, otulając mnie mocniej ramionami. Czując przyśpieszający rytm swojego serca, złapałam szybki oddech i czując coraz mniejszy ciężar na swoim ciele, spostrzegłam, że ścianka zniknęła. Kai znalazł się przy nas i służąc ramieniem, pomógł nam wstać. Gdy tylko stanęłam na nogach, Joong Ki porwał mnie w swoje ramiona, oglądając czy na pewno nic mi się nie stało.<br />
- Jedziemy do szpitala. - powiedział i łapiąc mnie za rękę, wyprowadził z firmy.<br />
- Joong Ki, wróć proszę do pracy, nic mi nie jest. - zaprotestowałam.<br />
- To źle, że się o Ciebie martwię ? - spytał spoglądając prosto w moje oczy.<br />
- Nie, oczywiście. - przyznałam<br />
- Więc w czym problem ?<br />
- Chciałabym pobyć sama.<br />
- Dobrze. - powiedział i złożył na moim czole pocałunek - Jedź do domu i odpocznij, zobaczymy się później. Do zobaczenia Panno Wi.<br />
- Do zobaczenia Joong Ki. - odpowiedziałam i wsiadłam do taksówki, która zawiozła mnie wprost do domu, z którego pośpiesznie udałam się na zakupy i śpiesząc się z przygotowaniem obiadu, stanęłam przed dobrze znanymi mi drzwiami. Dzwoniąc kilkukrotnie, nie spotkałam się z jakąkolwiek odpowiedzią. Naciskając na klamkę drzwi ustąpiły, a ja mogłam wejść do środka.<br />
- Hallo ? - zapytałam na wejściu, po czym znajdując się w środku, zabrałam się do roboty.<br />
<br />
<b>*Kyungsoo*</b><br />
Wracając do domu, uśmiechałem się przez całą drogę, jednak na myśl o zachowaniu Joong Ki i Luthi nachodziła mnie nagła chęć uderzenia pięścią w cokolwiek. Delektując się jednak siarczyście zimnym powietrzem, szedłem do przodu ciesząc się z tego, że niedługo odpocznę w ciepłym mieszkaniu. Docierając na miejsce, wyjąłem klucze z kieszeni i wkładając je do zamka, przytrzymałem się klamki, wpadając nagle do środka. Co do cholery ! - zakląłem w myślach i zamykając cicho drzwi wsłuchałem się w odgłosy w mieszkaniu. Ciągły stukot w głębi mieszkania sprawił, że chwyciłem parasolkę w korytarzu i wychylając ostrzejszy koniec przed siebie, ruszyłem w stronę hałasu. Czując narastające napięcie i stres, zacisnąłem dłonie na parasolce i wybiegając zza ściany, machnąłem parasolką, uderzając osobę przede mną. Dźwięk tłuczonego szkła i upadającego człowieka, sprawił, że puściłem parasolkę i przejrzałem na oczy.<br />
<br />
<b>*Luthi*</b><br />
Czując uderzenie w tył głowy upuściłam talerze i upadłam na podłogę. Ból, który poczułam w lewej dłoni, przeszedł przez całe moje ciało.<br />
- Luthi co Ty do cholery tu robisz ! - krzyk za moimi plecami sprawił, że podparłam się prawą dłonią i podciągnęłam na kolana.<br />
- Pod... - spojrzałam na zakrwawioną podłogę, a mój głos załamał się na chwilę. Kierując głowę w stronę lewej dłoni zamarłam. - Podaj mi proszę apteczkę. - odwracając się w stronę chłopaka z trzęsącą się dłonią, zamknęłam oczy. Kyungsoo doskoczył do mnie i wyjmując mi kawałek szkła z dłoni, zdezynfekował ją i zawinął w bandaż.<br />
- Przepraszam. - powiedział zawijając ostatnią część bandaża.<br />
- To ja powinnam cię przeprosić. - przyznałam. - Chciałam zrobić Ci niespodziankę i podziękować za uratowanie mi życia. - jego wzrok powędrował w końcu w moją stronę.<br />
- Wystarczy mi, że jesteś. - powiedział nagle, przysuwając się bliżej. Czując, że jakaś wielka, niewidzialna siła pcha mnie w jego ramiona, pozwoliłam by dalej mnie adorował. - Mogę...<br />
- Tak. - przerwałam mu i zamknęłam oczy. Czując jego oddech na swoich ustach, czekałam na pocałunek.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1263</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>7870</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-45549541771412730622016-08-27T14:46:00.002+02:002016-08-27T14:46:43.167+02:00Marry me, Luthi !<div style="text-align: center;">
Przepraszam za tak długą zwłokę z tym rozdziałem. Mam nadzieję, że spodoba wam się tak jak cześć poprzednia. </div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<b>Część:</b> IV<br />
<b>Etykiety:</b> EXO, OTHER<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
"- Luthi ! - słysząc męski krzyk, stanęłam nieruchomo rozglądając się na wszystkie boki. Moim oczom ukazał się biegnący przez ulicę Kyungsoo.<br />
- Kyungsoo, a co ty tutaj robisz ? - spytałam - Dawno się nie widzieliśmy.<br />
- Masz rację. - przyznał, a na jego twarzy zagościł uśmiech - Właśnie idę podpisać kontrakt muzyczny z wytwórnią.<br />
- Na prawdę ? Gratuluję. - powiedziałam, dopiero teraz zwracając uwagę na futerał od gitary na jego plecach.<br />
- Dziękuję. - mimowolnie ukłonił się z uśmiechem. - A Ty gdzie się tak śpieszysz ?<br />
- Wracam do domu i jadę pomóc Joong Ki. - powiedziałam, odwzajemniając jego uśmiech.<br />
- To twój narzeczony, prawda ? - spytał. Głośny dzwonek jego komórki uratował mnie przed odpowiedzią. - Przepraszam Cię, muszę już iść. - powiedział. - Trzymaj się Luthi ! - uśmiechnął się, wręczył mi małą karteczkę i biegnąc w stronę jednej z taksówek, odjechał."<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: left;">
Nie zastanawiając się nad treścią wręczonej mi karteczki, schowałam ją do kieszeni płaszcza i podciągając wyżej torbę z zakupami, ruszyłam czym prędzej do mojego tymczasowego domu. </div>
Wykładając zakupy na półki, wybiegłam z domu i dzwoniąc po taksówkę, ruszyłam ku przystankowi.<br />
Po podaniu adresu taksówkarzowi, zapięłam się i wzięłam do ręki telefon. Wystukując kilka literek na klawiaturze, wyciszyłam go i schowałam do kieszeni. Po trzydziestu minutach byłam przed budynkiem firmy, w której zarządzał Joong Ki. Zapłaciłam taksówkarzowi i czym prędzej weszłam do budynku, witając się z recepcjonistką na dole. Wybrałam piętro w windzie, kiedy stanęła, wysiadłam i kierując się w stronę biura Joong Ki, dopiero teraz odczytałam wiadomość z opisem wyglądu biura. Stanęłam przed drzwiami i wciskając klamkę, popchnęłam je niepewnie do środka.<br />
Przywitał mnie uśmiech Joong Ki.<br />
- Wejdź, proszę. - powiedział i wskazał na fotel przed biurkiem. Posłusznie zamknęłam drzwi i podeszłam do biurka, siadając w fotelu. - Cieszę się, że przyszłaś. - odparł, po czym szybko kontynuował - Chciałbym prosić cię o pomoc przy planie. - ucichł na chwilę, patrząc w moją stronę.<br />
- Coś nie tak ? - spytałam.<br />
- Gdy teraz o tym myślę, czuję się zakłopotany.<br />
- Joong Ki, możesz prosić mnie o cokolwiek, zawsze pomogę. - odparłam z uśmiechem.<br />
- Dobrze, chciałbym żebyś pomogła przy kateringu.<br />
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się po raz kolejny i podniosłam w fotela. Dźwięk otwieranych drzwi zwrócił naszą uwagę.<br />
Średniego wzrostu brunetka, ubrana w białą koszulę i czerwoną spódnicę stanęła przy jednej z kanap i patrząc na nas speszonym wzrokiem, cofnęła się kawałek.<br />
- Mery, o co chodzi ? - Joong Ki skierował słowa do dziewczyny<br />
- Proszą pana na plan. - powiedziała<br />
- Dziękuję, możesz iść. - wstał od biurka. Dziewczyna zdążyła już wyjść, a chłopak podszedł do mnie i objął mnie ramionami.<br />
- Chodźmy Luthi. - powiedział i ruszył przede mną. Idąc przez sieć korytarzy i mijając kilka zamkniętych pomieszczeń, zeszliśmy w końcu na niższe piętro, po czym weszliśmy do wielkiej, gwarnej sali. Joong Ki, otoczony przez wianuszek swoich współpracowników, zostawił mnie prędzej niż się tego spodziewałam. Rozglądając się dookoła, próbowałam odnaleźć się w panującym tam chaosie. Spostrzegając w końcu stół z jedzeniem, podeszłam do niego i czekając na Joong Ki, próbowałam wypatrzeć go w tłumach mijanych mnie osób.<br />
- Cześć. - głos za plecami spowodował, że momentalnie odwróciłam się na pięcie. Wysoki, postawny brunet stał przede mną z uśmiechem.<br />
- Witam. - odpowiedziałam, kłaniając się delikatnie.<br />
- Jestem Kai. - wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam z radością - Nie widziałem cię tutaj wcześniej.<br />
- Tak, masz rację, pomagam panu Joong Ki. - odpowiedziałam speszona. - Może chciałbyś się czegoś napić ?<br />
- Dziękuję, ale nie lubię wysługiwać się innymi osobami. - powiedział<br />
- Od tego tutaj właściwie jestem. - zaśmiała się wraz z nowo poznanym chłopakiem.<br />
- Przepraszam, wołają mnie, miło było cię poznać...<br />
- Luthi. - dokończyłam za niego<br />
- Może jeszcze się zobaczymy, miłego dnia. - powiedział, znikając za jedną z makiet.<br />
Wracając do wcześniejszego zajęcia, wyostrzyłam wzrok, szukając Joong Ki. Cisza, która w jednej chwili zapanowała na planie, zaintrygowała mnie. Zastanawiając się czym została spowodowana, usłyszałam w oddali muzykę i kierując się w jej stronę, wychyliłam głowę zza futryny. Kierując wzrok w stronę męskiego głosu, poczułam dłoń na ramieniu, odciągającą mnie od mężczyzny, którego nie mogłam uchwycić wzrokiem. Odwracając się w stronę osoby, która lekko mnie szarpnęła, zmierzyłam ją surowym wzrokiem.<br />
- Panno Wi, szukałem cię. - powiedział Joong Ki. - Udasz się ze mną na obiad ?<br />
- Oczywiście. - odpowiedziałam i obdarowując go uśmiechem, ujęłam jego dłoń. Idąc z nim w stronę jednej z tych bardziej prestiżowych stołówek, usiadłam przy stole i uśmiechając się do chłopaka, poprosiłam go o wodę. Gdy tylko jedna z kelnerek przyniosła nam obiad, Joong Ki przystąpił do jedzenia. Wpatrując się w niego przez moment, zauważyłam jego zmęczenie.<br />
- Wszystko w porządku Joong Ki ? - spytałam. Chłopak uniósł wzrok z nad talerza i delikatnie się uśmiechnął.<br />
- Oczywiście Panno Wi. Jedz proszę. - odpowiedział i wrócił do jedzenia. Zjadając trochę tego co przyniosła dziewczyna, usłyszałam dzwonek telefonu. Spoglądając na ekran, skierowałam wzrok na Joong Ki.<br />
- To mój tato, przepraszam cię na moment. - odpowiedziałam, po czym wstając z krzesła, wyszłam z pomieszczenia. Odbierając połączenie, przywitałam go radośnie.<br />
- Witaj tato !<br />
- Cześć córcia. - powiedział równie wesoło. - Jak mijają Ci dni bez taty ?<br />
- Tęsknię za Tobą. - powiedziałam, siadając na sofę, postawioną w korytarzu.<br />
- Ja za Tobą też. Mam nadzieję, że przeprowadzka do Joong Ki trochę Ci pomogła i nie czujesz się samotna. - stwierdził nim zdążyłam coś powiedzieć. - Muszę kończyć. Kocham cię.<br />
- Też cię kocham. - odpowiedziałam, kończąc połączenie. Schowałam telefon do spodni i rozglądając się po korytarzu, spostrzegłam znikającą sylwetkę za jednym z filarów. Widząc coś upadającego na płytki, wstałam i podeszłam do rzeczy, która okazałą się małym notesem. Wzięłam go do rąk i zaczęłam biec w stronę oddalającej się osoby.<br />
- Hej ! - krzyknęłam, dobiegając do nieznajomego, który od razu odwrócił się w moją stronę. Spoglądając na chłopaka, stanęłam zaskoczona, kilka centymetrów od niego. - Kyungsoo ? Co ty tutaj robisz ?<br />
- Wspominałem Ci o tym rano... - zatrzymał się, spoglądając przez moje ramię, czym sprowokował mnie do odwrócenia się. Joong Ki idąc w naszą stronę, wyglądał na nieco zaniepokojonego. - Ja już pójdę. - powiedział Kyungsoo.<br />
- Zaczekaj. - odwróciłam się, ale chłopak zdążył opuścić budynek. Chowając notes w kieszeń płaszcza, pokiwałam lekko głową.<br />
- Panno Wi, wszystko dobrze ? - spytał za plecami Joong Ki. Westchnęłam i odwróciłam się z uśmiechem.<br />
- Oczywiście. - odpowiedziałam.<br />
- Chciałbym Ci podziękować za pomoc przy planie i zaprosić na kolację późnym wieczorem. Miałabyś ochotę ze mną wyjść ? - zapytał<br />
- Joong Ki, przepraszam cię, ale nie czuję się dziś najlepiej. Możemy odłożyć tą kolację na inny termin ?<br />
- Luthi, jeśli źle się czujesz, idź proszę do domu i odpocznij. - powiedział i kładąc rękę na moim policzku, złożył pocałunek na moim czole. - Kolacja poczeka, najważniejsze jest twoje samopoczucie. - przytulając mnie delikatnie, odsunął się i uśmiechnął. - Widzimy się w domu panno Wi.<br />
- Miłej pracy Joong Ki. - powiedziałam i żegnając się z chłopakiem, wyszłam na zewnątrz. Gdy tylko opuściłam wnętrze ciepłego pomieszczenia, siarczysty mróz przebiegł po moich policzkach, powodując dreszcz. Słońce chyliło się ku zachodowi, a ja nie mogąc wyjść z podziwu, ile godzin spędziłam w firmie, schowałam ręce w kieszenie i zakładając rękawiczki na dłonie, uśmiechnęłam się. Przyciskając szalik bliżej buzi, ruszyłam, kierując się w stronę parku.<br />
Przechodząc przez kilka ciasnych uliczek, w końcu stanęłam przed drzwiami budynku. Wciskając dzwonek do drzwi, pełna nadziei i oczekiwań, stanęłam, przestępując z nogi na nogę. Gdy tylko drzwi otworzyły się, wpadłam do środka, pocierając ramiona. Dźwięk zamykanych drzwi i uczucie pchających mnie do środka dłoni, ustąpiły w salonie. Odwracając się w stronę domownika, uśmiechnęłam się i wyjmując z kieszeni notes, ścisnęłam go lekko w dłoni.<br />
- Proszę, zgubiłeś to w firmie. - powiedziałam, wręczając mu zgubę.<br />
- Dziękuję Ci Luthi. - powiedział - Napijesz się czegoś może ?<br />
- Nie chcę robić Ci kłopotu. - stwierdziłam, czując, że chciałabym jednak zostać tutaj.<br />
- Usiądź proszę, a ja zaraz przyniosę coś ciepłego do picia. - uśmiechnął się i w momencie odszedł, znikając w kuchni i pojawiając się po kilku minutach z dwoma kubkami.<br />
Siadając w fotelu, przeniósł wzrok na mnie. Jego chęć powiedzenia czegoś, przerwał głośny dzwonek do drzwi. Kyungsoo zniknął w korytarzu, w którym od razu zrobiło się dosyć głośno. Słysząc stukot szklanych butelek, podniosłam się z kanapy i założyłam na siebie płaszcz. Wraz z Kyungsoo do pomieszczenia weszła jeszcze dwójka osób. Spoglądając na ich twarze, od razu rozpoznałam kim są.<br />
- Luthi ? - zdziwił się chłopak, odstawiając na stolik wielką torbę. - Nie wiedziałem, że cię tu spotkam.<br />
- Wy się znacie ? - Kyungsoo spoglądał raz w moją stronę, raz w stronę Kaia.<br />
- My też już się poznałyśmy. - odpowiedziała surowo dziewczyna, stojąca za wysokim brunetem.<br />
- Wychodzisz już Luthi ? - spytał Kai, przerywając Mery.<br />
- Tak, muszę iść do domu. - przytaknęłam.<br />
- Zostań, porozmawiamy, poznamy się bliżej. - zaproponował.<br />
- Luthi musi iść Kai. - powiedział stanowczo Kyungsoo. Kai zmierzył chłopaka wzrokiem.<br />
- Zostań, napijesz się z nami. - powiedział, łapiąc mnie pod rękę i siadając ze mną na kanapie.<br />
- Ale...<br />
- Zostajesz. - powiedział wesoło brunet i biorąc ode mnie płaszcz, położył go na wezgłowiu kanapy.<br />
Po kilku sekundach podał mi butelkę piwa i rozsiadł się obok. Upijając łyk gorzkiego napoju, przysłuchiwałam się rozmowie trójki.<br />
- Podpisałem dziś umowę z wytwórnią. - powiedział radośnie Kyungsoo.<br />
- Gratuluję. - powiedział Kai, unosząc butelkę w geście toastu. - Podobno Song Joong Ki, niedługo się żeni. W firmie chodzą plotki, że jego narzeczona jest piękną brunetką i pracuje w firmie. Słyszałem też, że to małżeństwo z porozumienia obu rodzin, które pomoże rozszerzyć obu firmą horyzonty.<br />
- Małżeństwo z przymusu ? - spytała Mery<br />
- Niestety tak. - powiedział Kai. Wzrok Kyungsoo był wpatrzony we mnie. Nie tylko ja zauważyłam, że chłopak wpatruje się we mnie z mieszanymi uczuciami. Kai również spojrzał w moją stronę. - Co jest ?<br />
- Jongin, czas na nas. - powiedziała Mery, wstając od stołu i ciągnąc chłopaka w stronę wyjścia.<br />
- Do zobaczenia Luthi. Pa Kyungsoo. - krzyknęli przy wyjściu. Czując wściekły wzrok Kyungsoo, odłożyłam butelkę na stolik.<br />
- Słucham ? O co Ci chodzi ? - zapytałam<br />
- Małżeństwo z przymusu ? - spytał wściekły. - Oszalałaś ?<br />
- To nie twoja sprawa. - odpowiedziałam, zabierając płaszcz i kierując się w stronę wyjścia.<br />
- Nie moja, masz rację, ale nie chcę żebyś zmarnowała sobie życie dziewczyno ! - krzyknął za moimi plecami.<br />
- Więc daj mi święty spokój ! - wrzasnęłam i wyszłam na zewnątrz otulając się szalikiem. Mrok, który panował na zewnątrz i kilka procent we krwi było jak motor napędowy do szybkiego opuszczenia mroźnego dworu na rzecz ciepłego domu. Idąc szybkim tempem, dotarłam w końcu do postoju taksówek, a stamtąd taksówką, prosto do domu, mając nadzieję, że Joong Ki jeszcze nie wrócił.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1668</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>10430</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-15238190985260821962016-08-11T12:59:00.000+02:002016-08-11T12:59:05.146+02:00Marry me, Luthi !<b>Część:</b> III<br />
<b>Etykiety:</b> EXO, OTHER<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
"Brunet zjawił się dopiero po piętnastu, dwudziestu minutach z dwoma kubkami w rękach. Stawiając je na małym, podłużnym stoliku, usiał w fotelu i przeczesując włosy, jego wzrok w końcu padł na mnie. Wpatrując się w jego mętny wzrok, czułam zjadający mnie od wewnątrz ogień. Nie pamiętałam kiedy ostatnio czułam takie zakłopotanie."<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
Próbując uniknąć jego palącego spojrzenia, odwróciłam głowę w drugą stronę. Czując jak rumieńce znikają powoli z moich policzków, westchnęłam.<br />
- Dlaczego tu przyszłaś ? - zapytał po chwili. Odwracając głowę do chłopaka, po raz kolejny poczułam się zakłopotana.<br />
- Zaczął padać śnieg i tak znalazłam się tutaj. - przyznałam, wywołując jednocześnie uśmiech na jego twarzy.<br />
- Zrobię coś do jedzenia, dobrze ? - spytał i nie oczekując odpowiedzi, wstał i zniknął za przeciwległą ścianą. Odrzucając nakrycia, sięgnęłam do płaszcza, w poszukiwaniu telefonu. Orientując się, że telefon jest wyłączony, zaklęłam pod nosem i próbując go włączyć, po kilku próbach w końcu mi się to udało. Słysząc kroki zbliżające się do pomieszczenia, zablokowałam ekran i odłożyłam telefon na stolik, szczelnie okrywając się kocem. Kyungsoo usiadł we wcześniejszym miejscu i ponownie zaczął mi się przyglądać.<br />
- Coś nie tak ? - spytał.<br />
- Wszystko dobrze. - moją odpowiedź przerwał dzwonek mojej komórki. Kierując wzrok na wyświetlacz, wpatrzyłam się w niego na kilka sekund, kiedy dłoń Kyungsoo chwyciła telefon, a jego wzrok spoczął na nadawcy. Ruszając w stronę chłopaka, wyrwałam mu z rąk komórkę i odebrałam, jednocześnie odwracając się plecami do Kyungsoo.<br />
- Panno Wi, gdzie jesteś ? - spytał głęboki, męski głos.<br />
- Joong Ki, to Ty ? - spytałam niepewnie.<br />
- Tak. Miałem odebrać cię dziś z domu, a tymczasem nie mogę Cię znaleźć. - powiedział rozkojarzony.<br />
- Przepraszam, zapomniałam. Za kilka minut będę w domu, za... - nim zdążyłam zareagować, telefon wylądował przy uchu Kyungsoo.<br />
- Luthi nigdzie nie wyjdzie. - powiedział, wymieniając po chwili swój adres domowy, po czym rozłączył się i ze wzrokiem pełnym złości oddał mi komórkę, znikając w kuchni. Stojąc w pomieszczeniu, schowałam telefon do kieszeni spodni i usiadłam zdezorientowana na kanapę. Chłopak rzucił w moją stronę płaszcz i buty.<br />
- Ubieraj się. - powiedział beznamiętnie.<br />
- Ej ! - krzyknęłam, wstając z kanapy. - Dlaczego to zrobiłeś ?<br />
Wściekły chłopak chwyciła moje ramię i ciągnąc mnie przez pokój, ustał przed oknem. Z wielką siłą rozsunął firanę, która odczepiła się od kilku oczek na karniszu.<br />
- To boli. - powiedziałam, czując napływające do oczu łzy. Puszczając mocny uścisk, chłopak odwrócił się w moją stronę.<br />
- Na prawdę myślałaś, że pójdziesz w taką pogodę do domu ? - zapytał - Na pewno nie po tym jak znalazłem cię na mojej wycieraczce. - fuknął, odchodząc. Spoglądając na szalejącą zamieć przez okno, delikatnie pocierałam zbolałe ramie. Odwracając się na pięcie, założyłam płaszcz i słysząc pukanie do drzwi, pobiegłam aby je otworzyć.<br />
- Panno Wi, nic Ci się nie stało ? - usłyszałam zmartwiony głos Joong Ki.<br />
- Nic jej jest. - pewny siebie Kyungsoo stał za moimi plecami, zwracając tym samym jego uwagę<br />
- Dziękuję, że zaopiekowałeś się moją narzeczoną. - odpowiedział brunet. Słysząc pewny siebie ton chłopaka, nie zdążyłam zaprzeczyć jego słowom. Czując wypychającą mnie rękę ze środka, oparłam się na Joong Ki, a drzwi momentalnie się zatrzasnęły. Podążając za chłopakiem do zaparkowanego samochodu, wsiadłam do niego i spokojnie zapięłam pas. Chłopak usiadł wygodnie w przednim fotelu i odpalił silnik. Milcząc, dojechaliśmy do mojego domu, skąd zabrała kilka potrzebniejszych mi rzeczy i wróciłam do samochodu, a stamtąd prosto do domu chłopaka. Będąc coraz bliżej budynku, moje serce waliło jak oszalałe, które burzyło spokój panujący w samochodzie. Fala gorąca rozpływająca się po moim ciele, ustąpiła zimnu, które zgasiło żar niczym płomień polany wodą.<br />
Chłopak zabrał moją jedyną torbę i wbiegł na schody, otwierając przede mną drzwi.<br />
Stając w korytarzu, spojrzałam na Joong Ki, który zamknął drzwi i momentalnie znalazł się przy mnie.<br />
- Wezmę twój płaszcz, dobrze ? - zapytał. Oddając w ręce chłopaka lekko przemoczony materiał, zdjęłam buty i zakładając na stopy kapcie, stanęłam obok niego. Czując zdenerwowanie, złapałam go za rękę, a kiedy jego wzrok spoczął na mnie, po raz kolejny rumieniec rozlał się po mojej twarzy, sprawiając, że dotarło do mnie co zrobiłam. Puszczając jego rękę, ruszyłam do przodu. Przechodząc przez łuk, łączący korytarz z kuchnią i salonem, rozejrzałam się dookoła. Przyjemny wystrój minimalistycznej kuchni i ekskluzywnego salonu zrobił na mnie niezwykle dobre wrażenie.<br />
- Podoba Ci się ? - usłyszałam za sobą.<br />
- Tak. - to jedyne słowa na jakie było mnie stać tego wieczora. Karcąc się w myślach, odwróciłam się w stronę Joong Ki.<br />
- Pokażę Ci resztę. - powiedział, po czym wyciągnął w moją stronę rękę. Złapałam ją i podążając za chłopakiem odwiedziłam po kolei bibliotekę, dwie łazienki, pokoje dla gości, kolejny salon, biuro, aż w końcu chłopak zaprowadził mnie do sypialni. Uśmiech, który zobaczyłam na jego twarzy, przestraszył mnie.<br />
- My, tutaj... - przerwałam niepewnie, przełykając ślinę.<br />
- Nie. - roześmiał się. - Na pewno nie przed ślubem, chodźmy.<br />
Ciągnąc mnie za rękę, ustaliśmy przed kasztanowymi drzwiami. Naciskając na klamkę, która w momencie ustąpiła, weszłam do środka. Kolejna sypialnia z niewielką biblioteczką, rzeźbionym biurkiem i wychodzącym na widok miasta oknem.<br />
- Witaj w domu Panno Wi. - powiedział Joong Ki, po czym drzwi zamknęły się, a ja w końcu zostałam sama. Ułożyłam wszystkie ubrania w jednej ze szafek, po czym przeglądając meble, natrafiłam na szafę pełną ubrań w różnych rozmiarach. Czyżby Joong Ki wcześniej wiedział o mojej przeprowadzce ? - pomyślałam, przeglądając różnokolorowe ubrania, natrafiając na metki sugerujące o nowości ubrań. Zamykając mebel, skierowałam się w stronę kolejnych kasztanowych drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się dosyć przestronna łazienka z wanną w samym środku pomieszczenia. Odłożyłam kilka perfum na szklaną półkę obok umywalki i czym prędzej wyszłam z łazienki. Przebierając się w ciepłe ubrania, położyłam przemoknięte rzeczy na kaloryfer, po czym schowałam telefon do kieszeni od bluzki i wyszłam z pokoju. Nie wiedząc gdzie mogę spotkać Joong Ki, udałam się do kuchni. Zapach, który uderzył we mnie na samym wejściu, zwalił mnie z nóg.<br />
- Siadaj Panno Wi. - powiedział i obdarowując mnie delikatnym uśmiechem, wrócił do smażącego się dania. Siadając przy zastawionym już stole, chłopak zjawił się przy mnie w oka mgnieniu. Siadając na przeciwko, delikatnie ukłonił się i wziął do ręki pałeczki.<br />
- Smacznego. - powiedział i zaczął powoli jeść przygotowane danie.<br />
Kolacja trwała dosyć długo, kiedy w końcu Joong Ki posprzątał brudne naczynia, usiedliśmy razem w salonie i popijając ciepłą herbatę, słuchaliśmy wieczornych wiadomości.<br />
- Chciałbym Cię o coś zapytać Joong Ki. - zaczęłam, odstawiając kubek na drewniany stolik.<br />
- Słucham.<br />
- Dlaczego zgodziłeś się abym tutaj zamieszkała na czas wyjazdu mojego taty ?<br />
- To nie jest takie proste do wyjaśnienia. - spojrzał w moją stronę. - Rozumiem twoje obawy Panno Wi, znamy się zaledwie dwa dni. - zatrzymał się na moment. - Zapewniam Cię, że jesteś bezpieczna i nic złego Ci się nie stanie.<br />
- Nadal nie wyjaśniłeś mi dlaczego się zgodziłeś. - przerwałam mu.<br />
- Chcę Cię lepiej poznać przed naszym ślubem. - jego delikatny uśmiech, rozpromienił salon.<br />
- Joong Ki, mam pewne obawy co do ceremonii naszych zaślubin. Nie uważasz, że wszystko dzieje się za szybko ?<br />
- Panno Wi, ja też mam pewne obawy, ale jest jedna rzecz, która przekonuje mnie do ślubu z Tobą.<br />
- Jaka ? - zapytałam z ciekawością<br />
- Odpowiem na to pytanie później, jeśli mi pozwolisz, dobrze ?<br />
- Rozumiem. - pokiwałam twierdząco głową. - Więc powiedz dlaczego w chwili naszego dzisiejszego spotkania, powiedziałeś, że jestem twoją narzeczoną, skoro oficjalnie nie jesteśmy jeszcze narzeczeństwem ?<br />
Chłopak ignorując moje pytanie wstał z kanapy i odszedł do kuchni, pozostawiając mnie bez odpowiedzi.<br />
- Joong Ki, proszę, odpowiedz. - podeszłam do niego, wstawiając kubek do zlewu.<br />
- Luthi... - odwrócił się w moją stronę, kładąc dłonie na moich ramionach i patrząc mi w oczy. Jego poważny wyraz twarzy i to, że zwrócił się do mnie po imieniu, zbiły mnie z tropu. - ...nie zadawaj więcej takich pytań, proszę. - dokończył. - Pewnie jesteś zmęczona. - zasugerował. - Idź odpocząć. A jeśli czegoś będziesz potrzebować, jestem w sypialni. - składając mi szybki pocałunek na czole, odszedł, pozostawiając mnie zdezorientowaną. Nie zastanawiając się dłużej nad jego czynami i słowami, wróciła do swojego pokoju, po czym odświeżając się, przebrałam i położyłam do łóżka.<br />
<br />
<b>[kilka tygodni później]</b><br />
Wychodząc ze sklepu, usłyszałam dzwonek telefonu.<br />
- Słucham ? - zapytałam<br />
- Panno Wi, mogłabyś przyjść do firmy i spróbować pomóc mi przy planie zdjęciowym. Byłbym bardzo wdzięczny.<br />
- Oczywiście Joong Ki. Wrócę do domu i zaraz będę.<br />
- Dziękuję. - powiedział. - Uważaj na siebie.<br />
Rozłączyłam się i chowając telefon do kieszeni płaszcza, poprawiłam szalik odstający od szyi.<br />
- Luthi ! - słysząc męski krzyk, stanęłam nieruchomo rozglądając się na wszystkie boki. Moim oczom ukazał się biegnący przez ulicę Kyungsoo.<br />
- Kyungsoo, a co ty tutaj robisz ? - spytałam - Dawno się nie widzieliśmy.<br />
- Masz rację. - przyznał, a na jego twarzy zagościł uśmiech - Właśnie idę podpisać kontrakt muzyczny z wytwórnią.<br />
- Na prawdę ? Gratuluję. - powiedziałam, dopiero teraz zwracając uwagę na futerał od gitary na jego plecach.<br />
- Dziękuję. - mimowolnie ukłonił się z uśmiechem. - A Ty gdzie się tak śpieszysz ?<br />
- Wracam do domu i jadę pomóc Joong Ki. - powiedziałam, odwzajemniając jego uśmiech.<br />
- To twój narzeczony, prawda ? - spytał. Głośny dzwonek jego komórki uratował mnie przed odpowiedzią. - Przepraszam Cię, muszę już iść. - powiedział. - Trzymaj się Luthi ! - uśmiechnął się, wręczył mi małą karteczkę i biegnąc w stronę jednej z taksówek, odjechał.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1528</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi: </b>9630</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-40839395985319773712016-07-30T17:21:00.000+02:002016-08-09T12:43:03.360+02:00Hate<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfFMTl6gYME8lRcuAhrFiSur2Kh2syC8k_Wk_-1HNG140Q7EDRtFhOK2s5R3ZNRx7Su2Av0EmJ8A9UgDk137TdNtpZ32yjC7aRO-CRXlNQ_YdB4IHN6MC07VR7w6DWLqQIdN-fxkG-V2UD/s1600/HATE.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfFMTl6gYME8lRcuAhrFiSur2Kh2syC8k_Wk_-1HNG140Q7EDRtFhOK2s5R3ZNRx7Su2Av0EmJ8A9UgDk137TdNtpZ32yjC7aRO-CRXlNQ_YdB4IHN6MC07VR7w6DWLqQIdN-fxkG-V2UD/s200/HATE.png" width="200" /></a></div>
<b>Część:</b> III (<u>the end episode</u>)<br />
<b>Etykiety:</b> EXO<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>[w poprzednim rozdziale]</b></div>
"Stanęłam i obejrzałam się za siebie, ku mojemu zdziwieniu nikogo nie zauważając. Od razu kontynuowałam, teraz pośpieszny już powrót do domu. Czując jak serce bije mi coraz mocniej, rzuciłam się przed siebie, biegnąc ze wszystkich sił. Czując silną dłoń na moim ramieniu, zachwiałam się, a napastnik swobodnie pociągnął mnie do tyłu. Moje nogi straciły kontakt z podłożem, a ja upadłam na chodnik, wydając z siebie lekki pomruk bólu."<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
Czując zaciskające się na moich kostkach dłonie i widząc "przesuwający" się dookoła krajobraz, spojrzałam się w niebo. Czując bezsilność w każdej części ciała, po moich policzkach spłynęły łzy. Stając w końcu, napastnik niczym bestia, rzucił się w moją stronę. Czując, że dobiera się do mojego płaszcza, zaczęłam reagować. Gdy jego podręczny nóż zranił mi ramię, a jego zimna dłoń uderzyła mnie w policzek, moje ruchy nieco zwolniły. Czując jego dłoń, która powoli wsuwa się w moje majtki, poczułam coraz mocniej bijące serce.<br />
- Nie, proszę ! - krzyknęłam, a z moich ust wydobył się tylko cichy szept. Jego dłoń na chwilę zatrzymała się, aby jego palec mógł szybko i głęboko wsunąć się do mojej pochwy.<br />
- Twoja pizda krzyczy, że chcesz. - wyszeptał mi do ucha. Jego bezczelny ton sprawił, że zamilkłam, dając mu tym samym przyzwolenie na wszystko. Czując nutkę alkoholu w jego oddechu, spojrzałam na swojego oprawcę. Noc jednak działała na jego korzyść, zasłaniając wszystkie szczegóły faceta. Zdrętwiałam, czując jak moje spodnie opuszczają się, a on wchodzi we mnie z nadludzką dla mnie siłą. Zacisnęłam zęby, a facet przyśpieszył. Moje wilgotne policzki paliły, a nieznajomy coraz bardziej przyśpieszał, zaciskając co jakiś czas rękę na moim gardle. Przez jakiś czas dławiłam się łzami, w odpowiedzi dostając kilka rozdzierających twarz uderzeń. Czując palący ból w kroczu, czułam, że z każdym posunięciem oprawcy słabnę, balansując nad wielką przepaścią. Nie myśląc o bólu, spostrzegłam, że nieznajomy zniknął, zostawiając mnie na ogrzanej przez moje palące ciało ziemi. Płacząc cicho, podciągnęłam spodnie na oblepione krwią uda i ledwo stając na nogach, ruszyłam przed siebie. Nie zdając sobie sprawy z tego jak blisko domu jestem i jak się w nim znalazłam, od razu powędrowałam do łazienki. Siadając w pustej wannie, puściłam ciepłą wodę i wpatrując się w strumień, otarłam łzy. Czując w ustach smak goryczy i zalegającą flegmę, wydostałam się z wanny, w jednej chwili pochylając się swobodnie nad sedesem. Czując burzę w żołądku, zmusiłam się do zwymiotowania. Spuściłam wodę, rozebrałam się i weszłam z powrotem do wanny. Gorąca woda obmyła moje uda, barwiąc się na zmytą czerwień, a ja rozprostowałam się, czując mrowienie i ból w każdej części ciała. Zaciskając zęby z bólu, wzięłam gąbkę i kierując ją w stronę mojej pochwy, znów zaczęłam płakać. Dotykając ją z wyczuciem, zmyłam z niej wszelkie ślady przykrego zajścia i przeszłam do zranienia powyżej obojczyka. Rana zdążyła zaschnąć, więc polewając ją letnią wodą, po prostu zmyłam resztki krwi. Podniosłam się i wyciągając korek, wyszłam z wanny, po chwili wpatrując się w znikającą wodę. Zakryłam się ręcznikiem i wchodząc pod kołdrę, spróbowała ułożyć się najwygodniejszej dla mnie pozycji. Powoli opadające powieki, w końcu się zamknęły, a ja zasnęłam. Kilkukrotnie przebudzałam się w nocy, czując piekący ból krocza i szum w głowię. Ilekroć przypominałam sobie o wydarzeniu sprzed kilku godzin, płakałam. Nie wytrzymując napięcia, delikatnie wciągnęłam na siebie spodnie i sweter do kolan, na który nałożyłam płaszcz z szafy i schodząc powoli na dół, przeszłam przez korytarz. Patrząc na zegarek, wskazujący godzinę trzecią pięćdziesiąt dwa, wykręciłam numer firmy i zamówiłam taksówkę. Wyglądając przez okno w oczekiwaniu na samochód, wyszłam z domu nieco po czwartej, a niedługo po tym błam już pod jednym z domów. Zapłaciłam i pośpiesznie skierowałam się w stronę drzwi. Unosząc rękę do dzwonka, zawahałam się przez chwilę. W końcu, zdecydowanie wcisnęłam go kilka razy. Zniecierpliwiona czekaniem, usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy w środku i drzwi stanęły przede mną otworem. Widząc burzę czarnych, roztrzepanych włosów i parę zaspanych oczy, podeszłam do chłopaka i wtulając się w jego ciepłe ciało, próbując jednocześnie powstrzymać łzy, nie wytrzymałam. Zdziwiony chłopak, słysząc moje szlochanie, zamknął drzwi i tuląc mnie do siebie, przeszedł ze mną do salonu. Siadając na kanapie, jego dłoń mimowolnie zaczęła głaskać moje włosy.<br />
- Co się stało ? - zapytał, przywołując u mnie wstrętne wspomnienia, powodując tym jeszcze większą falę cierpienia. - Powiedz mi co się stało, proszę. - zawahał się. - Martwię się o Ciebie. - wyszeptał. Odsuwając się od niego, nie mogłam powstrzymać łez, które spływały po moich gorących policzkach. Trzaśnięcie drzwiami na górze, wyrwało mnie z wpatrywania się w Jongina. Kierując się z chłopakiem na górę, usłyszałam w końcu rozmowę, jak się okazało z pokoju Kyungsoo.<br />
Chanyeol <b>[C]</b>: Gdzie byłeś ?<br />
Kyungsoo <u>[K]</u>: Zrobiłem w końcu to co miałem.<br />
<b>[C]</b>: Co takiego?<br />
<u>[K]</u>: Dałem księżniczce to na co zasłużyła.<br />
<b>[C]</b>: Coś Ty zrobił Kyungsoo? - krzyknął zdenerwowany.<br />
<u>[K]</u>: Nie zapamiętałeś naszej umowy ? - zatrzymał się - Więc Ci ją trochę odświeżę. Miałeś zaciągnąć naszą ukochaną niemowę do łóżka, rozkochać, a później rzucić, tak jak ona zrobiła ze mną. - zaśmiał się dźwięcznie. - Nie dotrzymałeś słowa więc wziąłem nasze maleństwo w swoje ręce.<br />
<b>[C]</b>: Zgwałciłeś ją?<br />
<u>[K]</u>: Dokładnie tak.<br />
Czując coraz wolniej bijące serce i rękę zaciskającą się na moim prawym ramieniu, minęłam szybko Kaia i wybiegając z domu, przywitana gromkim deszczem, skierowałam się w stronę obrzeży miasta. Łzy mieszały się z kroplami deszczu, które w kilka minut zmieniły się w kałuże. Pchana resztką adrenaliny i narastającym bólem nóg, upadłam przed jednym z większych mostów w mieście. Słysząc za sobą dwa przeplatane głosy krzyczące moje imię, podniosłam się i ostatkiem sił złapałam za barierkę. Wchodząc na jedną z desek, przełożyłam nogę za barierkę.<br />
- Naurore ! - krzyk Jongina zwrócił moją uwagę. Przewieszając się przez barierkę i jednocześnie trzymając się mocno ostatniej deski, spojrzałam w jego stronę. Przemoczony chłopak w towarzystwie Chanyeola, stał kilka metrów ode mnie. Wtedy wydawało mi się, że Chanyeol płakał razem ze mną. Odwracając od niego głowę, spojrzałam na odległość pomiędzy wodą, a moim położeniem. Unosząc prawą rękę przed siebie, przecięłam nią powietrze, po czym biorąc głęboki wdech lekko się uśmiechnęłam. Odrywając się od betonowego mostu, czując wiatr we włosach, deszcz muskający policzki i poczucie wolności, uderzyłam głucho o taflę wody.<br />
Czując wodę wlewającą się do mojego nosa, mimowolnie wypłynęłam na powierzchnię, a mój głośny krzyk przeciął deszcz, roznosząc się echem. Kierując się w stronę brzegu, wyszłam na jego piaszczysty spad. Odwróciłam głowę i widząc biegnących w moją stronę chłopaków, podniosłam się, cała oblepiona w mokrym piasku. Gdy tylko stanęli niedaleko mnie, przyjrzałam się ich twarzą i drżącym z zimna ciałom. Stając przed Chanyeolem, spojrzałam mu prosto w oczy. Widząc rozchylające się usta chłopaka, powstrzymałam go ręką, dając sobie prawo do mówienia.<br />
- Nigdy Ci nie wybaczę. - słowa wypłynęły z moich ust niczym melodia. Minęłam go bez większych wyjaśnień i podeszłam do Jongina. Drżący chłopak wyciągnął dłoń w moją stronę, obdarowując mnie kochającym i zapłakanym spojrzeniem. Szczęśliwa ujęłam jego dłoń. - Proszę, chodźmy już do domu.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1076</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 7000</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-18121267578370558952016-07-26T15:21:00.004+02:002016-07-26T15:21:42.111+02:00Marry me, Luthi !<div style="text-align: center;">
* * *</div>
Kilka słów odnośnie tego part'u. Jest to jedna z najgorszych części (które dotąd napisałam), z której po prostu nie jestem dumna. Widząc jednak, że niewiele mogę zmienić, po prostu opublikuję to co stworzyłam, nie licząc na więcej z siebie. Bo uwierzcie, próbowałam. Miłego czytania.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<b>Część:</b> II<br />
<b>Etykiety:</b> EXO, OTHER<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
"- Witaj panno Wi. - powiedział nagle chłopak, przeganiając tym samym mojego ojca z pomieszczenia. Odchrząkając dyskretnie, sprowokowałam go do podejścia bliżej. - Przepraszam, nie przedstawiłem się. - powiedział, wyciągając jednocześnie rękę w moją stronę. - Jestem Song Joong-Ki.<br />
- Luthi Wi. - odpowiedziałam podając mu dłoń, która delikatnie ujął i złożył na niej pocałunek.<br />
- Przejdźmy się."<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
Zaskoczona manierami chłopaka, podążyłam za nim do wyjścia. Nim znaleźliśmy się na zewnątrz, zmieniłam kurtkę na najcieplejszy płaszcz jaki posiadałam. Owijając szalik wokół szyi, pośpieszyłam za Joong-Ki. Kilka minut spaceru w milczeniu, zaczęło mnie przerastać. Zszokowana całą sytuacją, w końcu nie wytrzymałam.<br />
- Co skłoniło cię do tego małżeństwa ? - powiedziałam z pewną lekkością. Chłopak zatrzymał się i niepewnie zmierzył mnie wzrokiem. Jego powaga ustąpiła ledwo widocznemu uśmiechowi.<br />
- Panno Wi, zejdźmy może na nieco prostsze do wyjaśnienia tematy, dobrze ? - powiedział. Zbita z tropu przez szarmancki uśmiech chłopaka, nie kontynuowałam tematu małżeństwa. - Powiedz mi co lubisz robić. - stwierdził z zainteresowaniem.<br />
- Od jakiegoś czasu zajmuję się fotografowaniem przyrody. Czytam dużo książek o różnej tematyce. - odpowiedziałam. - A Ty czym się interesujesz Joong-Ki?<br />
- Zajmuję się prowadzeniem dużej korporacji muzyczno-aktorskiej, więc tym mniej więcej również się interesuję. - odpowiedział pokrótce. - Miałabyś ochotę na ciepłą herbatę czy też czekoladę ? - Spytał, wskazując kawiarnię niedaleko.<br />
- Oczywiście. - powiedziałam, przyjmując zaproszenie.<br />
Siadając w ciepłym pomieszczeniu kawiarni, chłopak zamówił dla nas ciepłe napoje i usiadł na przeciwko mnie. Jego skromność i nienaganna etykieta po raz kolejny zaszokowały mnie i zauroczyły.<br />
Przez kolejne godziny rozmowa zahaczała o śmieszne jak i poważne tematy. Dowiadując się nieco o jego pracy i zainteresowaniach, nadal nie wychodziłam z podziwu, w jaki wprowadził mnie chłopak odkąd go zobaczyłam. Minęła godzina jedenasta i kawiarnia szykowała się do zamknięcia, to też czym prędzej wyszliśmy z budynku i kierując się na drugą stronę ulicy, po czym ruszyliśmy w milczeniu w kierunku mojego domu. Gdy tylko chłopak odjechał swoim samochodem, weszłam do środka jak najszybciej, biegnąc po cichu do swojego pokoju. Zmęczona rzuciłam się na łóżko i momentalnie zasnęłam.<br />
[...]<br />
Budząc się około godziny dziesiątej, zdjęłam wczorajsze ubrania i odświeżając się w łazience, przebrałam się w coś równie ciepłego. Wyszłam w końcu z pokoju i nieco zaspanym jeszcze krokiem, weszłam do kuchni znajdującej się na parterze. Wzrok mojego ojca od razu powędrował w moją stronę.<br />
- Dlaczego wróciłaś tak późno do domu ? - spytał. Patrząc w jego kierunku, pomyślałam - Tylko na tyle cię stać ojcze ? Beż żadnego Dzień Dobry, witaj córciu ?<br />
- Joong-Ki zabrał mnie do kawiarni, dużo rozmawialiśmy tato.<br />
- To dobrze. - stwierdził i odkładając filiżankę na blat kuchenny, skierował się w stronę drzwi wyjściowych. - Wyjeżdżam. Nie będzie mnie przez sto równych dni, po tym czasie zorganizujemy wesele. Song Joong-Ki obiecał, że się Tobą zaopiekuje moja droga. Zaproponował też, żebyś się do niego wprowadziła i zaczęła pracę w jego firmie, co nie podlega żadnym negocjacją. - kontynuował. - Przyjedzie dziś po południu. Mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze. Pa córciu. - powiedział i wyszedł z domu w ciszy.<br />
Patrząc na zamykające się drzwi za ojcem, w końcu poczułam gniew. Uderzając pięścią w stół, dałam upust emocją i usiadłam na krzesło.<br />
- Przecież nie mogę wyprowadzić się do osoby, której nie znam. To jest niemożliwe. - powiedziałam pod nosem do siebie. Z bezsilności pobiegłam do pokoju, przebrałam się w nieco luźniejsze ubranie i naciągając na siebie płaszcz i szalik, wyszłam na zewnątrz. Chowając klucze do kieszeni przeszłam przez bramkę i stanęłam wyprostowana na chodniku. Rozglądając się kilkukrotnie w lewo i prawo, nie wiedziałam co skłoniło mnie do wyjścia na zewnątrz. Pierwsze płatki śniegu spadły na chodnik z poszarzałego nieba, które nabrzmiewając się, jednocześnie ostrzegało przez nadchodzącymi opadami. Czując świeże powietrze docierające do moich nozdrzy zdecydowałam jednak, że krótki spacer nie zaszkodzi mojemu zdrowiu. Przebiegając przez uliczkę, skierowałam się w stronę jednej z najbardziej zalesionych dzielnic. Przechodząc obok jednej z wystaw sklepowych, zbliżałam się do jednego ze stawów. Przykuwająca wówczas moją uwagę lekko zamarznięta tafla wody, sprawiła, że nieco się rozluźniłam. Cisza, która panowała dookoła mnie była niczym woda dla spragnionego.<br />
Podążając ścieżką, prowadzącą przez las, wyszłam na jednej z uliczek miasta. Zastanawiając się jak się tutaj znalazłam, mój wzrok mimowolnie powędrował w górę. Śnieg prószył coraz bardziej, a ciemne chmury opanowały zapewne całe miasto. Idąc kawałek dalej, stanęłam zaskoczona wyglądem i znajomością owego miejsca. Przypominając sobie w końcu skąd znam to miejsce czym prędzej udałam się pod jedne z drzwi. Czując zimny wiatr na dłoniach, jak najszybciej zapukałam do środka. Odczekując kilka sekund, ponownie zapukałam. Powtarzając się jeszcze kilka razy, nadal pozostawałam na dworze. Śnieg stworzył już kilkumilimetrową pokrywę na chodniku, a mroźny wiatr przybierał na sile, przeganiając go z jednego miejsca na drugie. Próbując wyjść spod daszku, okrywającego drzwi, momentalnie cofnęłam się, czując jak siarczysty wiatr, ociera się o moje policzki. Stając jak najbliżej drzwi, skuliłam się i pocierając ramiona, mocniej zakryłam się szalikiem.<br />
<br />
<b>*Kyungsoo*</b><br />
Siedząc w taksówce, przeglądałem się szalejącemu na zewnątrz wiatrowi.<br />
Jak dobrze, że nie musiałeś iść w tą zawieruchę. - pomyślałem, odwracając głowę w drugą stronę. Odczekując kilka minut, taksówkarz w końcu staną wzdłuż jednej z ulic. Spoglądając przez przednią szybę, dał mi do zrozumienia, że dalej nie przejedzie. Zapinając kurtkę, wręczyłem mu należność i wysiadłem z ciepłego samochodu. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, a ja czym prędzej chciałem znaleźć się w ciepłym mieszkaniu. Już z oddali, w moje oczy rzucił się czarny przedmiot spoczywający przed drzwiami. Będąc coraz bliżej, przedmiot zaczął nabierać kształtu. Puszczając z przerażenia kołnierz, w którym skrywałem usta, ruszyłem biegiem do drzwi.<br />
<br />
<b>*Luthi*</b><br />
Czując zacisk na prawym ramieniu, moja głowa powędrowała w górę. Przerażony brunet podciągnął mnie do góry i czym prędzej otwierając drzwi, popchnął mnie do środka. Nie czując nic pod stopami, upadłam w przedsionku. Chłopak złapał mnie w pasie i przeciągając kawałek, położył na kanapie.<br />
- Luthi, co Ty tu robisz ? - zapytał ze zdziwieniem i nutką złości w głosie, rzucając wcześniej zdjęty płaszcz na oparcie fotela. Trzęsącymi dłońmi rozsunęłam kawałek suwaka w kurtce i czując bolesne mrowienie w palcach, odpuściłam. Chłopak rzucił koc obok mnie i zdejmując mi buty, przemokniętą kurtkę i szalik, zrzucił je na podłogę. Widząc w jakim stanie jest reszta moich ubrań, zostawił mnie tylko w koszulce i przemokniętych do połowy spodniach, po czym okrywając mnie szczelnie kocem i kołdrą, zniknął. Ciało powoli przyzwyczajając się do temperatury, przestawało piec i szczypać. Brunet zjawił się dopiero po piętnastu, dwudziestu minutach z dwoma kubkami w rękach. Stawiając je na małym, podłużnym stoliku, usiał w fotelu i przeczesując włosy, jego wzrok w końcu padł na mnie. Wpatrując się w jego mętny wzrok, czułam zjadający mnie od wewnątrz ogień. Nie pamiętałam kiedy ostatnio czułam takie zakłopotanie.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1051</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 7063</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u><br />
<u><br /></u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-81731712151459805762016-07-18T11:18:00.000+02:002016-08-11T12:59:53.635+02:00930309<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGrZvP5Lad0wJCWaoQf5AJ9QcXb6TLzLNmErDpqf3XykfxhY9R-ytA32h2RgG6pOPROaxIv1IXsH2114mCV_Kw0qH0Qt-PR3eFuW9ynaN2BrP9syaZL2LN_PLcH423VwtLGhd-mpiRwwxa/s1600/930309.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGrZvP5Lad0wJCWaoQf5AJ9QcXb6TLzLNmErDpqf3XykfxhY9R-ytA32h2RgG6pOPROaxIv1IXsH2114mCV_Kw0qH0Qt-PR3eFuW9ynaN2BrP9syaZL2LN_PLcH423VwtLGhd-mpiRwwxa/s200/930309.png" width="200" /></a></div>
<b>Główni bohaterowie:</b> Suga (BTS)<br />
<b>Główna bohaterka:</b> Layni<br />
<b>Bohaterowie poboczni: </b>Sofia<br />
<b>Gatunek: </b>romans<br />
<b>Część:</b> I<br />
<b>Etykiety: </b>BTS<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
Siadając na ławce, wyjęłam kolejnego papierosa, wkładając go pomiędzy wargi i podpalając zapalniczką. Zaciągając pierwszy buch, pomyślałam w końcu o celu mojego przyjścia w to miejsce. Ale wracając do początku, wszystko zaczęło się kilka dni temu.<br />
Niepozorny dzień, w mgnieniu oka przeszedł do mojego dziennika wspomnień. W końcu dostałam awans z płatnym urlopem, co sprawiło u mnie niesamowitą radość. Po skończonej pracy, udałam się do domu, spakowałam walizkę i czym prędzej zabukowałam bilety do moich rodziców. W końcu nie zawsze zdarza się taka okazja jak dziś, prawda?<br />
Mimowolnie spojrzałam na zegarek, wskazujący godzinę 19, po czym spoglądając w szufladę, wyjęłam z niej paczkę nieodpakowanych dotąd papierosów. Kiedy uporałam się z folią, otaczającą kartonik, oderwałam zamaszyście kawałek lśniącego papierka i wzięłam w palce jeden ze szlugów. Przypominając sobie obietnicę, która złożyłam kilka dni wcześniej, schowałam go z powrotem do paczki i zagryzłam zęby. Wstając od biurka, włożyłam rozciągnięty t-shirt, który wcześniej leżał na krześle, przebrałam się w spodnie i naciągając na stopy, nieco zużyte tenisówki, wyszłam na zewnątrz. Podążając ulicami, włożyłam w uszy słuchawki i udałam się do najbliższego sklepu spożywczego. Kupując batonik proteinowy, dwie bułki i napój izotoniczny, zapłaciłam i skierowałam się w stronę pobliskiego parku. Przechodząc spokojnie na drugą stronę ulicy, minęła mnie ostatnia grupa ludzi, zmierzająca zapewne do swoich domostw. Pogrążając się w kolejnych nutach jednej z piosenek, przeszłam przez większą część parku, siadając w końcu na jednej z ławek. Rozpakowując batonik, ugryzłam większą część i delektując się słodkim smakiem, wpatrzyłam się w tlące światło latarni. Przykładając największą uwagę do żarówki, dopiero po chwili spostrzegłam, że obok mnie usiadł ktoś nieznajomy. Przekręcając głowę w jego stronę, chłopak zrobił to samo i posyłając mi leki uśmiech, oparł plecy o wezgłowie ławki. Wpatrując się w niego przez chwilę, odwróciłam głowę z powrotem w stronę latarni i zamknęłam oczy. Moja pamięć fotograficzna zaczęła działać i przez dłuższą chwilę, mogłam obejrzeć obraz chłopaka na moich powiekach. Jego srebrne, wpadające w niezwykle jasny turkus włosy, szara bluza z kapturem, jasne, przetarte jeansy i białe air maxy. Otwierając oczy, przetarłam je i mówiąc pod nosem, ciche: wow, odwróciłam głowę z powrotem w jego stronę. Chłopak siedział niewzruszony, przyglądając się widocznemu zachodowi słońca.<br />
- Suga. - usłyszałam i spoglądając na jego wciągniętą dłoń, uścisnęłam ją. Dopiero po chwili orientując się o obecności wystającego spod rękawa tatuażu.<br />
- Layni. - odpowiedziałam, przyłączając się do wspólnego oglądania. Minęło sporo czasu zanim słońce schowało się za horyzontem, a wraz z nim, zapadła cisza i nastał delikatny mrok. Słysząc ciężkie westchnięcie obok mnie, zwróciłam na to uwagę, po raz kolejny odwracając głowę na prawo.<br />
- Miło było cię poznać. - powiedział chłopak, wstał z ławki i odszedł w swoją stronę. Odprowadzając go wzrokiem, sama podniosłam się z ławki i ruszając w stronę swojego domu, wyrzuciłam pusty papierek do kosza. Upijając trochę napoju, przeszłam na drugą stronę ulicy i idąc powolnie chodnikiem, wpatrzyłam się w mijane płyty chodnikowe. [...]<br />
Osuszając lekko włosy, wyszłam z łazienki i kładąc się na łóżko, zabrałam po drodze swój pamiętnik.<br />
Kartkując go, otworzyłam pustą stronę i zapisałam na niej kilka słów podsumowujących dzisiejszy dzień. Od awansu w pracy po spotkanie z chłopakiem w parku. Dopiero wpatrując się w czystą kartkę pamiętnika, odtworzyłam jego obraz ze szczegółami. Poruszając delikatnie ołówkiem, naszkicowałam tatuaż z jego dłoni i poprawiając kontury, grubą, czarną kredką, zorientowałam się, że mój obrazek nie przedstawia tak na prawdę niczego konkretnego. Zamknęłam pamiętnik, odłożyłam go na szafkę nocną obok i zakryłam się kołdrą. Układając wygodnie głowę na poduszce, zamknęłam oczy i z łatwością zasnęłam.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 580</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 3951</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-985578349520282102016-07-14T10:25:00.000+02:002016-07-14T10:25:48.450+02:00Hate<div style="text-align: center;">
<b>Część: </b>II</div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>[w poprzednim rozdziale]</b></div>
"Oparł się w końcu na łokciach i spojrzał w moją stronę. Trwało to może kilka sekund, wtedy też przysnęłam się do niego i szybkim ruchem złączyłam nasze usta w pocałunku. Czując zażenowanie, oderwałam się i ruszyłam w stronę drzwi. Czułam, że muszę uciec, że to wszystko jest snem. Chłopak ruszył za mną i łapiąc mnie za rękę, pociągnął mnie do tyłu. Wpadając w jego ramiona czułam jak moje serce przyśpiesza.<br />
- Zrób to jeszcze raz, proszę. - powiedział cicho. I tak też zrobiłam. Kolejny pocałunek był bardziej namiętny, zachłanny. W końcu oderwałam się od niego i spojrzałam za okno. Ciemność pochłonęła cały krajobraz, a ja nadal nie wróciłam do domu. - Jeśli musisz iść, idź. - powiedział chłopak. Delikatnie się uśmiechnęłam, odsunęłam od niego i wyszłam z pokoju. Zbiegając na dół, pomachałam na pożegnanie Jonginowi i wyszłam na zewnątrz. Latarnie oświetlały wyludnioną już ulicę, a ekran mojego telefonu wskazywał godzinę 23:07. Zabrałam kask i zeszłam po schodach, idąc w stronę zaparkowanego przy chodniku motocykla. Usiadłam na siedzeniu mojej maszyny i jeszcze raz spojrzałam na jedno z okien, w którym zgasły światła. Uśmiechając się lekko do siebie, założyłam kask i odpalając motocykl, ruszyłam z zamiarem wylądowania dopiero w domu."<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>[kilka tygodni później]</b></div>
Wszystko było nakręcane w zastraszającym tempie. Kilka spotkań, przerodziło się w randki, a z tych blisko już było do bycia razem. Więc stało się, w końcu mogłam się cieszyć z bycia dziewczyną Chanyeola. Spędzając z nim ostatnie dni, czułam się wspaniale, co pozwoliło nam na niesamowite wspomnienia i kilka dni odpoczynku. [...]<br />
Wstając z uśmiechem na ustach, spojrzałam na ekranik telefonu. Wybiła 9, a wraz z nią w głowie zaświtał mi pomysł, zrobienia pikniku. Schodząc z łóżka, podeszłam do okna, rozchylając zasłony. Brudne, nabrzmiałe niebo popsuło moje plany, a radość ustąpiła lekkiemu zdenerwowaniu. Odchodząc od okna, zrzuciłam z siebie pidżamę, zakładając na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Zbiegając po schodach na dół, pośpiesznie złapałam płaszcz i zaciągając kaptur, wyszłam na zewnątrz. Trucht zmieni się w powolny spacer. Ulice nagle opustoszały pod wpływem nadciągającego deszczu. Czując jak ciężkie staję się powietrze, przyśpieszyłam, chowając się pod zadaszeniem jednego z domostw. Wbiegając na schody przywitały mnie pierwsze krople wiosennej ulewy. Odetchnęłam z ulgą i odwracając się w stronę drzwi napotkałam ciekawe spojrzenie jednego z nich.<br />
- Cześć Naurore. - powiedział pewnie. Jego nieskazitelne, niegdyś blond włosy, ustąpiły czerni. Wskazując palcem na jego głowę, chłopak tylko się roześmiał. - Ah, tak, dziwnie wyglądam, prawda?<br />
Nieznacznie pokiwałam głową, zwracając uwagę na ruch za nim. Kyungsoo praktycznie niezauważalnie przemknął do góry, nie zwracając na mnie większej uwagi. Wróciłam więc do chłopaka stojącego przede mną.<br />
- O mato, pewnie chcesz wejść. - powiedział nagle, wciągając mnie do środka siłą. Zbierając mój płaszcz, powiesił go na wieszaku i zaczął prowadzić w stronę niewielkiego salonu. Gdy tylko usiadłam na sofie, chłopak pobiegł do kuchni, zostawiając mnie za kilka chwil samą i wrócił z kubkiem ciepłej herbaty.<br />
- Rozgrzej się kochana. - wręczył mi kubek, a sam usiadł na przeciwko mnie. - Więc od jakiegoś czasu jesteś z Chanyeolem, prawda ? - pokiwałam twierdząco głową, a chłopak kontynuował. - Wiesz, lubię cię Naurore i jako twój przyjaciel, chciałbym cię ostrzec. - na jego twarzy zagościła powaga. - Być może jesteś w niebezpieczeństwie. Proszę, uważaj na siebie. - szepnął cicho, zabrał swój kubek i zostawił mnie samą. Przez kilka dobrych minut wpatrywałam się biały stolik, myśląc nad słowami Kaia, który zbyt poważnie wymówił moje imię podczas rozmowy. Z początku wydało mi się to dziwne, po chwili jednak zbagatelizowałam to, uznając wszystko za mało śmieszny żart. Czekając spokojnie na powrót mojego chłopaka, pokręciłam się po domu, wracając do wcześniejszego miejsca czekania - salonu. Sprawdzając co jakiś czas zegarek, zauważyłam, że spędziłam tam ponad trzy godziny. Stan lekkiego zdenerwowania, spowodował, że wyciągnęłam komórkę, wykręciłam jego numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Gdy tylko przyłożyłam telefon do ucha, przez głowę, przeleciało mi mnóstwo myśli: A jeśli przeszkodzę mu w czymś na prawdę ważnym? Jeśli odbierze, to co mu powiem?<br />
Automatyczna sekretarka zdążyła rozłączyć połączenie, oznajmiając, że abonent jest chwilowo nieosiągalny. Schowałam telefon do kieszeni i nadal czekałam. Minęło kilka godzin, a miejsce obok mnie zdążył zająć tylko Kai: Proszę, zjedz coś. - powiedział i wręczył mi kanapki, które za kilka minut zniknęły. Zabrał pusty talerzyk, po czym znów zostałam sama.<br />
Dobiegała godzina dwudziesta, a z Chanyeolem nadal nie było kontaktu. Kyungsoo, również nie pokazał się więcej tego dnia. Rezygnując w końcu z czekania na niego, wstałam i zawzięcie ruszyłam do drzwi wyjściowych. Naciskając na klamkę, poczułam opór i ku mojemu zdziwieniu, przede mną stanął Chanyeol. Zmierzyłam go wściekłym wzrokiem, powodując niepewność chłopaka.<br />
- Co Ty tutaj robisz ? - zdziwił się, przepychając się do środka. - Nie potrzebnie tyle na mnie czekałaś. - stwierdził po chwili, zrzucając swoje buty i odkładając je na półkę. - Możesz już iść. - powiedział stanowczo, po czym odwrócił się i wszedł na górę. Zamykając za sobą drzwi, zacisnęłam zęby i przechodząc na drugą stronę ulicy, skierowałam się w stronę domu. Słysząc kilka docinek od pijanych mężczyzn, minęłam ich bez słowa i idąc dalej chodnikiem, rozkoszowałam się niesamowicie cichą i spokojną nocą. Zwalniając tempo, spojrzałam w górę i jedyne co zobaczyłam to nieskazitelne niebo i jasno świecący księżyc. Jego idealna, okrągła forma, wzbudziła we mnie niepokój, jak i zachwyt, mieszając się jednocześnie. Ruszając w dalszą drogę, nie wiedzieć czemu przyśpieszyłam. Będąc coraz bliżej celu, poczułam coś dziwnego. Stanęłam i obejrzałam się za siebie, ku mojemu zdziwieniu nikogo nie zauważając. Od razu kontynuowałam, teraz pośpieszny już powrót do domu. Czując jak serce bije mi coraz mocniej, rzuciłam się przed siebie, biegnąc ze wszystkich sił. Czując silną dłoń na moim ramieniu, zachwiałam się, a napastnik swobodnie pociągnął mnie do tyłu. Moje nogi straciły kontakt z podłożem, a ja upadłam na chodnik, wydając z siebie lekki pomruk bólu.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 757</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 5040</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-9893978711845956622016-07-10T20:38:00.003+02:002016-07-13T20:38:36.019+02:00Marry me, Luthi !<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4W_q6olxhBJNrLpRETzifDP2FHczaR1SK9oJ_1fz9SQYI0wneBMCB_WDqD5lJ6XrFdnL3vCEwjFX4X2je2TFYjEdrGyCXsL76ewnxh08A3UGXnNXD5SWp0OG1E3lRD20XkXZTZ4_2pCnd/s1600/Marry+me%252C+Luthi%2521.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4W_q6olxhBJNrLpRETzifDP2FHczaR1SK9oJ_1fz9SQYI0wneBMCB_WDqD5lJ6XrFdnL3vCEwjFX4X2je2TFYjEdrGyCXsL76ewnxh08A3UGXnNXD5SWp0OG1E3lRD20XkXZTZ4_2pCnd/s200/Marry+me%252C+Luthi%2521.png" width="200" /></a></div>
<b>Główni bohaterowie:</b> Do Kyung-Soo, Song Joong-Ki<br />
<b>Główna bohaterka: </b>Luthi<br />
<b>Bohaterowie poboczni: </b>Kai,<b> </b>Mery<br />
<b>Gatunek:</b> romans<br />
<b>Część:</b> I<br />
<b>Etykiety: </b>EXO, OTHER<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b><br />
<div style="text-align: left;">
Po raz kolejny wstałam wcześniej niż mój tato. Przygotowując śniadanie, zastanawiałam się nad naszą ostatnią rozmową. Kilka dni temu powiedziałabym, że to niedorzeczne, śmieszne. Dziś jednak coraz bardziej przekonana do słuszności słów mojego ojca, postanowiłam spotkać się z moim przyszłym mężem. Tak, wychodzę za mąż, za faceta, którego nigdy nie widziałam na oczy. Odkładając kawę na stolik, usłyszałam z pokoju znajomy dźwięk budzika, który sygnalizował obudzenie się mojego taty. Przecierając ostatni talerz, spojrzałam w stronę futryny. Ojciec powolnym, wręcz zaspanym krokiem podszedł do stołu i siadając po turecku, upił łyk gorącego napoju.<br />
- Witaj Luthi. - powiedział cicho.<br />
- Witaj tato. - odpowiedziałam i usiadłam na przeciwko. - Zastanawiałam się ostatnio nad twoimi słowami. - zatrzymałam się, czując na sobie surowy wzrok ojca. - Myślę, że jestem gotowa na poznanie Song Joong-Ki.<br />
- Cieszę się moja droga. - jego ton przybrał nieco cieplejszy, ale nadal surowy wyraz. - Myślę, że wspólna kolacja, dobrze zrobi waszemu przyszłemu małżeństwu. - dokończył napój, odstawiając pusty kubek na stół z charakterystycznym stuknięciem. - Poinformuję Cię o spotkaniu po powrocie z pracy. Miłego dnia. - odparł, po czym zabierając drugie śniadanie, wyszedł z domu. Z niedowierzania pokiwałam głową i po chwili wzięłam się za sprzątanie.Spoglądając w opustoszałą lodówkę, wzięłam kilka toreb, portfel i kierując się w stronę sklepów, postanowiłam zrobić porządniejsze zakupy. Odwiedzając kilka pobliskich bazarów, kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy, po czym udałam się w drogę powrotną. Wchodząc w jedną z uliczek na przeciwko, nie zauważając przeszkody, zderzyłam się z nią i upadłam na chodnik. Słysząc kilka cichych przekleństw, otworzyłam oczy oszołomiona. Chłopak nachylił się na pękniętym monitorem, po czym gniewnie spojrzał w moją stronę.<br />
- Przepraszam. - wydusiłam z siebie i czując narastający ból w plecach, podniosłam się.<br />
- To nie przywróci mu świetności. - powiedział wściekle chłopak, po czym spojrzał na mnie po raz kolejny. Jego twarz przybrała nieco lżejszy wyraz, co nieco mnie uspokoiło. - Nie ważne.<br />
- Mogę jakoś temu zaradzić ? - spytałam niepewnie. Obraz klęczącego chłopaka nadal nie dawał mi spokoju.<br />
- Tak. - odpowiedział. - Pomóż mi chociaż zanieść te resztki do domu, ok ? - jego drżące dłonie zaczęły nerwowo zbierać kawałki ekranu.<br />
Pokiwałam twierdząco głową i zabrałam się do pomocy. Ściskając kilka połamanych elementów, ruszyłam za nieznajomym, który doprowadził mnie do swojego mieszkania. Puste ściany, brak mebli i porozrzucane kartony oznaczały, że musiał wprowadzić się tu niedawno. Kiedy resztki komputera wylądowały na podłodze, chłopak od razu zabrał się za malowanie filaru na samym środku. Rozglądając się po pomieszczeniu, utkwiłam wzrok w malującym, zwracając większą uwagę na jego wygląd. Czarne włosy, spadające delikatnie na połowę czoła, czarna koszulka przykryta równie czarną, skórzaną kurtką. Spodnie idealnie opinające wszystkie wypukłości i eleganckie buty.<br />
- Huh ? - odchrząknął chłopak, budząc mnie z zamysłu tego jak wygląda.<br />
- Przepraszam. - powiedziałam najciszej jak mogłam. - Nie mam pieniędzy żeby odkupić monitor, ale mogę w czymś pomóc.<br />
- A co niby mogłabyś zrobić ?<br />
- Mogę zaproponować Ci pomoc tutaj. Chociaż tak odwdzięczę się za moją niezdarność.<br />
Chłopak rozejrzał się, wstał z krzesełka i podszedł bliżej mnie.<br />
- Więc chodźmy.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>[kilka godzin później]</b></div>
Upadając na uporządkowaną kanapę, przetarłam oczy, zauważając, że chłopak jest równie zmęczony co ja. Patrząc na wcześniej zostawiony telefon spostrzegając kilka nieodebranych połączeń od ojca.<br />
- O nie. - powiedziałam pod nosem, przypominając sobie o zapowiedzianej wcześniej kolacji. - Mam nadzieję, że się spisałam. - podniosłam się i zmierzając do wyjścia, pośpiesznie zakładałam czapkę.<br />
- Hej ! - krzyknął brunet, zatrzymując mnie tym samym i prowokując do odwrócenia się. Jego wyciągnięta ręka, wprawiła mnie w osłupienie. - Jestem Do Kyung-Soo.<br />
- Luthi Wi. - podając mu rękę, uśmiechnęłam się delikatnie, uciekając przed jego wzrokiem. - Dobranoc. - ukłoniłam się lekko i czym prędzej wyszłam z budynku. Po chwili oparłam się o ścianę, wzięłam kilka szybkich oddechów i biegiem ruszyłam do domu.<br />
[...] Przekraczając próg domostwa, usłyszałam przepraszający ton mojego ojca. Próbując przemknąć się obok salonu, tato zamilkł, a ja poczułam jego wzrok na sobie.<br />
- Luthi, chodź tutaj. - powiedział. Odwróciłam się i stając przed moim ojcem, spuściłam głowę, wbijając wzrok w podłogę. - Wiesz ile wstydu najadłem się przed twoim przyszłym mężem? - zapytał. Milcząc, czułam, że sytuacja, w której się znalazłam jest niekomfortowa, a ja czuję się winna. Nagły dzwonek do drzwi wyrwał mnie ze swoich myśli. Słysząc męski, poważny głos w korytarzu, zastanowiłam się z kim może rozmawiać mój ojciec. Kroki podążały w stronę salonu, stając się coraz głośniejsze, aż w końcu ustały. Gdy tylko odwróciłam się za siebie, mój wzrok napotkał postawnego mężczyznę, ubranego w brązowo-kremowy płaszcz i czarne spodnie. Jego zaczesane, bujne, brązowe włosy i lekko uśmiechnięta twarz, wprawiła mnie w osłupienie.<br />
- Witaj panno Wi. - powiedział nagle chłopak, przeganiając tym samym mojego ojca z pomieszczenia. Odchrząkając dyskretnie, sprowokowałam go do podejścia bliżej. - Przepraszam, nie przedstawiłem się. - powiedział, wyciągając jednocześnie rękę w moją stronę. - Jestem Song Joong-Ki.<br />
- Luthi Wi. - odpowiedziałam podając mu dłoń, która delikatnie ujął i złożył na niej pocałunek.<br />
- Przejdźmy się.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 830</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 5522</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
</div>
</div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-39151798973927539642016-07-03T09:46:00.001+02:002016-08-09T12:43:22.908+02:00Hate<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfFMTl6gYME8lRcuAhrFiSur2Kh2syC8k_Wk_-1HNG140Q7EDRtFhOK2s5R3ZNRx7Su2Av0EmJ8A9UgDk137TdNtpZ32yjC7aRO-CRXlNQ_YdB4IHN6MC07VR7w6DWLqQIdN-fxkG-V2UD/s1600/HATE.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfFMTl6gYME8lRcuAhrFiSur2Kh2syC8k_Wk_-1HNG140Q7EDRtFhOK2s5R3ZNRx7Su2Av0EmJ8A9UgDk137TdNtpZ32yjC7aRO-CRXlNQ_YdB4IHN6MC07VR7w6DWLqQIdN-fxkG-V2UD/s200/HATE.png" width="200" /></a></div>
<b>Główni bohaterowie:</b> Chanyeol (EXO); Naurore<br />
<b>Bohaterowie poboczni: </b>Kyungsoo, Kai (Exo)<br />
<b>Gatunek:</b> romans; dramat<br />
<b>Część:</b> I<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: left;">
Opierając głowę o kolana, wpatrzyłam się w zachodzące za taflą jeziora słońce. Odczuwając wewnętrzny spokój, niczym ptak, uniosłam się na chmurce spokoju. Czując delikatne wibracje w kieszeni, bezwarunkowo sięgnęłam po telefon. Wciskając klawisz blokady odebrałam połączenie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kyungsoo wrócił ! - męski, a zarazem lekko piskliwy głos Jongina po drugiej stronie wydawał się mocno podekscytowany. Wszystko zwolniło, a ja pewnie zakończyłam rozmowę, rozłączając ją. Włożyłam telefon do kieszeni i schodząc na ziemię, podniosłam się z piasku, ruszając w stronę zaparkowanego motocykla. Gdy tylko kask wylądował na mojej głowie, wiedziałam, że ten dzień skończy się równie źle co zaczął. Uruchamiając maszynę, docisnęłam manetkę i ruszyłam w stronę skraju miasta. Osiedle rozbudowanych domów jednorodzinnych wyłaniało się leniwie, ukazując coraz piękniejsze budynki. Zwalniając w końcu, zatrzymałam motocykl i opierając go na nóżkach, skierowałam się do drzwi wejściowych. Kładąc kask obok drzwi, popchnęłam je ręką i dom stanął przede mną otworem. W korytarzu powitał mnie roztrzepany Chanyeol.<br />
- Naurore, to nie jest najlepszy moment. - powiedział, zatrzymując mnie ręką. Spojrzałam na chłopaka piorunującym wzrokiem, próbując przywołać go do porządku. Najwyraźniej nie zdziałało to zbyt dużo, bo Chanyeol nie ruszył się nawet na centymetr. Zaciskając pięści, uderzyłam chłopaka w ramię, ukazując tym swoje niezadowolenie. - Nawet nie myśl, że tu wejdziesz. - zagroził.<br />
- Odejdź. - ruszyłam wargami z wielkim trudem, mimo to, słowa nie wypłynęły z moich ust. Chłopak pokiwał głową, najwyraźniej rozumiejąc co mam na myśli. Łapiąc go za nadgarstek, zacisnęłam mocno dłoń. Chanyeol ani drgnął. Po chwili dotarło do mnie, że nie wejdę tam ani siłą, ani po dobroci, odwróciłam się więc i wyszłam z korytarza. Trzaśnięcie za moimi plecami świadczyło o pozbyciu się przez niego problemu, którym niestety byłam. Odczekując kilka minut, szybko otworzyłam drzwi, które pod naporem ustąpiły i nie czekając ani chwili, wbiegłam do środka, kierując się wprost do salonu. Chanyeol rzucając się za mną w pogoń, wpadł z wielką siłą na moje ciało, przygważdżając mnie do podłogi. Po chwili szarpania się, usłyszałam ciche kroki przed sobą. Mój wzrok spoczął na butach i dopiero wtedy moja głowa powędrowała dostatecznie wysoko. Jego surowy wyraz twarzy, czarne jak węgiel włosy i przenikliwy wzrok, wprowadził mnie w chwilę zakłopotania. Silnymi ramionami zostałam podciągnięta do góry. Wzrok chłopaka skierowany w stronę Chanyeola wyrażał pogardę, co sprawiło, że na korytarzu zostaliśmy tylko my.<br />
- Chodźmy. - powiedział po chwili chłopak i nie czekając na moją odpowiedź, powędrował do swojego pokoju. Gdy tylko znalazłam się w środku, usłyszałam dźwięk automatycznego zamka. Odwróciłam szybko głowę, przede mną stał on. Dopiero teraz przyjrzałam mu się dokładniej. Czarna, skórzana kurtka, spodnie z lekkim przetarciem na kolanie, równie czarna koszulka i na pierwszy rzut oka niewidoczny, dobrze schowany łańcuszek. Na jego twarzy w końcu zagościł uśmiech, który po wpływem chwili zmienił się w bardziej zadziorny<br />
- Tęskniłem za Tobą. - powiedział i łapiąc mnie jedną ręką za plecy, przyciągnął do siebie. Kąsając mnie delikatnie w ucho, oderwał wzrok od mojej szyi i spojrzał w oczy. - Naurore, coś się stało, prawda ?<br />
A jednak. - pomyślałam. Kyungsoo znał mnie zbyt dobrze, a po za tym był inteligentnym i spostrzegawczym facetem, wiedziałam, że ukrywanie nic nie da, jednak postanowiłam spróbować.<br />
Kiwnęłam przecząco głową, chłopak rozluźnił rękę, która delikatnie pchnęła mnie w stronę kanapy. Usiadłam w końcu na jej skraju, a chłopak oddalił się, zabierając coś z biurka. Siadając obok mnie wręczył mi długopis i notes, który wcześniej zabrał ze sobą.<br />
- Wygadaj się. - uśmiechnął się delikatnie, podnosząc się i idąc w stronę pokaźnego barku. Kreśląc kilka słów na kartce, w końcu wyrwałam ją i zgniotłam w dłoni. Kyung wrócił do wcześniejszej pozycji i zabierając mi z ręki zgiętą kartkę, zastąpił ją szklanką z brązowym płynem. Przechylając ją do ust, "łyknęłam" płyn, który okazał się najmocniejszą whiskey, którą do tej pory piłam. Szklankę odłożyłam na stolik obok kanapy i skierowałam wzrok na Kyungsoo, który pinie studiował kartkę. - Dobrze, rozumiem. - mruknął pod nosem, po czym skierował się do mnie. - Naurore, zmagasz się z tym problem od samego początku. Nie uważasz, że nadszedł już czas, żeby stawić temu wszystkiemu czoła ?<br />
Mój wzrok powiększył się kilkukrotnie, a mój umysł zdał sobie w końcu sprawę, że Kyungsoo ma rację. Wstałam zahipnotyzowana i ruszyłam do wyjścia. Wychodząc w końcu z pokoju chłopaka, poprawiłam włosy i rozejrzałam się dookoła. Mój wzrok natknął się w końcu na Chanyeola. Jego twarz nie przedstawiała żadnych emocji, pomimo lekko drgającej brwi, którą pamiętałam od zawsze. Przez moment wpatrywaliśmy się w siebie, po czym chłopak odwrócił się i zamknął za sobą drzwi. Westchnęłam. Patrząc na czarownego bruneta po raz kolejny uderzyła we mnie fala niepokoju. Schodząc na dół natknęłam się na identycznie zgniecioną kartkę, która kilka minut temu trzymałam w rękach. Schyliłam się i niepewnie rozgięłam jej końce. Cyfry, kilka niezrozumiałych wyrazów, niewyraźny podpis i diagnoza: "Nowotwór". Wróciłam oczyma do początku kartki, łapczywie czytając nazwisko badanego. Zdruzgotana wbiegłam z powrotem na górę, po czym chwyciłam za klamkę i wprosiłam się do jednego z pokojów. Lokator był zaskoczony i równie zdruzgotany. Widząc "skręta" w jego ręce, podeszłam i wyrwałam mu go z rąk. Nie patrząc na piękne panele, rzuciłam go na podłogę i szybko podeptałam. Chłopak wpadł w szał. Łapiąc mnie mocno za ramiona, przeciągnął przez pół pokoju i przycisnął mocno do ściany.<br />
- Dlaczego to zrobiłaś ? - zapytał zły. - Dlaczego !? - krzyknął głośniej. Jego oczy błyszczały gniewnie, brew drgała wyraźnie mocniej, a jego oddech przyśpieszył. Podniosłam rękę z kartką na najwyższą wysokość, którą mi umożliwił. Jego wzrok powoli spłyną na badania, po czym chłopak rozluźnił swój uchwyt i wyrwał mi wyniki z dłoni. Odwrócił się, ruszając w stronę łóżka, po czym ze zwieszoną głową usiadł na nim i w milczeniu oglądał kartkę. - Idź już, proszę. - odezwał się po chwili. Cała złość, której dał upust odpłynęła. Cofnęłam się o krok od łóżka i złapałam dłonią za klamkę. Przełamując się jednak, podeszłam do chłopaka najszybciej jak mogłam i obejmując go ramionami, mocno przytuliłam. Gdy tylko poczułam jego ciepło, wtuliłam się w niego mocniej. Wtedy Chanyeol wziął mnie za rękę i przyciągając do siebie, oboje upadliśmy na łóżko. Swój wzrok skierował w moją stronę i wpatrując się we mnie w ciszy, przytulił mnie po raz pierwszy. Wtedy myślałam, że uległ chwili, w momencie jednak zaczął głaskać moje włosy. Nie przeszkadzało mi milczenie z jego strony, wręcz przeciwnie, byłam przyzwyczajona do ciszy i w pewnym stopniu wymagałam jej od innych. Oddech Chanyeol uspokajał się z minuty na minutę.<br />
- Naurore, wiem jaki byłem, wiem jaki jestem i nie wiem czy się zmienię, ale chciałbym cię przeprosić. - powiedział przygaszonym głosem, wyrywając się do góry. Oparł się w końcu na łokciach i spojrzał w moją stronę. Trwało to może kilka sekund, wtedy też przysnęłam się do niego i szybkim ruchem złączyłam nasze usta w pocałunku. Czując zażenowanie, oderwałam się i ruszyłam w stronę drzwi. Czułam, że muszę uciec, że to wszystko jest snem. Chłopak ruszył za mną i łapiąc mnie za rękę, pociągnął mnie do tyłu. Wpadając w jego ramiona czułam jak moje serce przyśpiesza.<br />
- Zrób to jeszcze raz, proszę. - powiedział cicho. I tak też zrobiłam. Kolejny pocałunek był bardziej namiętny, zachłanny. W końcu oderwałam się od niego i spojrzałam za okno. Ciemność pochłonęła cały krajobraz, a ja nadal nie wróciłam do domu. - Jeśli musisz iść, idź. - powiedział chłopak. Delikatnie się uśmiechnęłam, odsunęłam od niego i wyszłam z pokoju. Zbiegając na dół, pomachałam na pożegnanie Jonginowi i wyszłam na zewnątrz. Latarnie oświetlały wyludnioną już ulicę, a ekran mojego telefonu wskazywał godzinę 23:07. Zabrałam kask i zeszłam po schodach, idąc w stronę zaparkowanego przy chodniku motocykla. Usiadłam na siedzeniu mojej maszyny i jeszcze raz spojrzałam na jedno z okien, w którym zgasły światła. Uśmiechając się lekko do siebie, założyłam kask i odpalając motocykl, ruszyłam z zamiarem wylądowania dopiero w domu.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1286</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 8324</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Witam, jest to mój pierwszy part po tak długiej przerwie, mam nadzieję, że w końcu wróciła mi wena, która dopisze mi na jak najdłuższy okres czasu, a na razie wstrzymuję zamówienia na ff. Dlaczego ? Otóż chcę żebyście poczytali coś mojej twórczości od początku do końca. Chodzi mi tu nie tylko o rozwinięcie kreatywnego myślenia, ale o samą twórczość i dryg. Wspierajcie, krytykujcie jeśli trzeba, podrzucajcie pomysły, czytajcie. Pozdrawiam, ice.</div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-17177855076761347942016-05-05T20:18:00.002+02:002016-05-05T20:18:42.402+02:00Onew (Shinee) `part 1 (ost.)<div style="text-align: left;">
<b>Główni bohaterowie: </b>Onew (Shinee); Shin-hye</div>
<div style="text-align: left;">
<b>Bohaterowie poboczni: </b>Key (Shinee)</div>
<div style="text-align: center;">
<b></b></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Gatunek: </b>jednopart; dramat</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
Czując ciepło przemieszczające się po moich ramionach i dochodzące aż do mojej twarzy, spróbowałam otworzyć oczy. Gdy tylko poczułam przeszywający ból głowy, moje oczy natychmiastowo otworzyły się, wpadając na słup ostrego światła. Automatycznie odsunęłam głowę, przetarłam pięściami powieki i otworzyłam oczy z powrotem. Przyzwyczajając wzrok, rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byłam. Kilka szafek zastawionych zdjęciami, komputer i gitara klasyczna w rogu. Opierając się na ręce, spojrzałam na osobę po mojej prawej stronie. Brunet leżał na łóżku, oddychając miarowo z wykręconą twarzą w moją stronę. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę czwartą trzydzieści, po czym wstałam z łóżka, ubrałam się i wyszłam z pokoju. Cisza, która panowała na dole, doprowadzała mnie do szału, nasilając szum w głowie. Zakładając szpilki, które wyniosłam z pokoju, chwyciłam za klamkę. Drzwi otworzyły się, a ja pośpiesznie wyszłam na zewnątrz. Gdy tylko skierowałam się do mieszkania z zamiarem ogarnięcia się i wyjścia do pracy, przeszukałam kieszenie. Przeklinając w myślach moje zapominalstwo, wiedziałam, że spotkają mnie dziś kłopoty.<br />
<br />
<b>*Onew*</b><br />
Podnosząc ciężką głowę do góry, przełknąłem ślinę. Piekący przełyk dał o sobie znać, a ja podniosłem się i próbując dojść do drzwi wyjściowych, potknąłem się o buty. Zakląłem i obróciłem się, wpatrując się w porozrzucane ubrania.<br />
- Co tu się stało ? - powiedziałem pod nosem, próbując odpowiedzieć sobie na dręczące mnie pytanie. W końcu podniosłem się, poszedłem do łazienki, napiłem się wody i wróciłem z powrotem do pokoju. Usiadłem na łóżku i wytężając myśli, próbowałem przypomnieć sobie co takiego wydarzyło się dzisiejszej nocy. Przypominając sobie wcześnie zaczęty rajd po barach i klubach, próbowałem przypomnieć sobie co było dalej. Porzuciłem wszystkie próby przypomnienia sobie czegokolwiek, szybciej niż zacząłem o tym myśleć. Podnosząc się z łóżka, zacząłem krzątać się po pokoju, sprzątając bałagan, który zastałem. Przewracając pościel na drugą stronę, słońce odbiło się od jakiegoś przedmiotu. Podnosząc rękę z przedmiotem bliżej oczu, zauważyłem, że to wisiorek. Czterolistna koniczynka zwisała na końcu łańcuszka, wprowadzając zamęt w mojej głowie. Zamknąłem dłoń, chowając naszyjnik do kieszeni spodni i nie zakrzątają sobie więcej tym głowy. Zszedłem na dół, po czym usiadłem w salonie i włączyłem telewizor. Po kilku minutach obok mnie znalazł się Key.<br />
- Stary, jak Ty wyglądasz. - powiedział, krzywiąc się.<br />
- Przestań się drzeć. - złapałem się za głowę. Moja świadomość cały czas zataczała koła, wywołując u mnie odruch wymiotny.<br />
- Co się działo u Ciebie w nocy ? - spytał, po czym z jego gardła wydobył się dźwięczny śmiech.<br />
- Co niby się działo ? - spytałem, spoglądając na niego.<br />
- Te śmiechy, - zatrzymał się na chwilę, po czym łobuzersko się uśmiechnął - te jęki.<br />
Widząc jego zadowoloną twarz, sprzedałem mu kuksańca.<br />
- Przestań Key. - powiedziałem - Mam czarną dziurę w głowie. - przyznałem i pokiwałem przecząco głową. - Nie wiem co się stało i nie chcę wiedzieć.<br />
Key machnął ręką i po chwili wbiegł na górę, odbierając swój telefon. Wróciłem do oglądania powtórki trzeciego odcinka dramy.<br />
<br />
<b>*Shin-hye*</b><br />
Wychodząc z mieszkania, podciągnęłam podkolanówki i śpiesząc się, wybiegłam na zewnątrz. Czarny sedan stał już pod blokiem, czekając tylko na moją osobę. Podeszłam do samochodu i wsiadłam do środka. Spodziewając się kogoś innego, przyjrzałam się facetowi za kierownicą. Brązowe włosy spadały na jego czoło, biała koszula wystawała spod granatowej marynarki, a wypastowane buty elegancko dopełniały jego garnitur. Spoglądając na mnie czarnymi oczyma, uśmiechnął się, ukazując szereg białych zębów. Wyglądał na zadbanego dwudziestopięciolatka.<br />
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział. Jego perfumy sprawiły, że zakręciło mi się w głowie. Nie czekając na moją odpowiedź ruszył spod bloku, kierując się w stronę bogatych przedmieść.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>[kilka dni później]</b></div>
<br />
<b>*Onew*</b><br />
Dręczące mnie wspomnienia z weekendowej nocy, a raczej ich brak były mi kulą u nogi. Patrząc codziennie w łańcuszek, zastanawiałem się do kogo mógłby należeć. Zdenerwowany wyszedłem z domu kierując się bez celu do centrum. Podążając chodnikiem wpatrywałem się w mijaną kostkę. Po chwili stanąłem i rozejrzałem się, napotykając wzrok znajomej mi dziewczyny. Podszedłem do niej, zwracając uwagę, że jej popielate włosy spadały delikatnie na ramiona. Ubrana w kwiecistą sukienkę stała przed jedną z wystaw. Swoje bladoniebieskie oczy utkwiła we mnie.<br />
- Shin ? - spytałem. Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie.<br />
- Tak. O co chodzi ? - najwidoczniej nie rozpoznała mojej osoby.<br />
- To ja, Onew. Chodziliśmy razem do klasy. - wyjaśniłem. Dziewczyna wyglądała na zamyśloną.<br />
- Masz rację. - potwierdziła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Nie poznałam cię. Zmieniłeś się Onew.<br />
- Tak. - przyznałem, odwzajemniając jej uśmiech. - Chciałabyś może umówić się ze mną na kolację ?<br />
- Wiesz, mam dużo pracy. - skwitowała krótko. - Może spotkamy się kiedy indziej, dobrze ?<br />
- Pewnie. - odparłem zawiedziony. Shin pożegnała się ze mną, po czym wsiadła jako pasażer do białego Hyundaia i odjechała z mężczyzną. Podejrzliwie odprowadziłem ją wzrokiem, podążając nim za samochodem, dopóki nie zniknął mi z pola widzenia. Odwróciłem się w kierunku domu i myśląc o Shin-hye, wróciłem do dormy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>[w tym samym czasie]</b></div>
<br />
<b>*Shin-hye*</b><br />
Siedząc wygodnie w fotelu coś nie dawało mi spokoju. Gdy tylko zobaczyłam na ulicy bruneta, wiedziałam, że prędzej czy później się spotkamy. Pewna weekendowa noc była jednym z naszych spotkań. Na szczęście chłopak nie pamiętał co działo się na imprezie i czego tam doświadczył. Spoglądając przez szybę, przed oczyma stanął mi obraz śpiącego. Szybko zdusiłam w sobie to głodne uczucie, wracając myślami do mojego wcześniej zaplanowanego spotkania. Gdy tylko wysiadłam ze samochodu, podążyłam za dużo wyższym ode mnie facetem. Przechodząc przez kolejne drzwi, zorientowałam się, że czeka na mnie kolacja.<br />
- Z jakej to okazji? - spytałam. Wiedziałam, że mężczyzna nie miał w zwyczaju przyjmować mnie tak elegancko.<br />
- Niedługo sama się przekonasz. - powiedział, po czym delikatnie ucałował moje czoło. - W końcu pozbyłaś się tego starego łańcuszka.<br />
Mężczyzna otworzył butelkę szampana, przez co jego głos zagłuszył wystrzał z korka. Dotykając dłonią swojej szyi, zorientowałam się, że facet miał rację. Dręczyło mnie tylko jedno pytanie. Jak to się stało ?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>[trzy dni później]</b></div>
<br />
<b>*Onew*</b><br />
Duszące mnie uczucie bezradności męczyło mnie odkąd zobaczyłem Shin-hye. Moja dawna, szkolna miłość wyglądała równie świetnie jak w liceum. Kierując się przeczuciem, wyjąłem łańcuszek z kieszeni spodni. Spoglądając na czterolistną koniczynkę, szukałem odpowiedzi w moim rozmazanym odbiciu. Uświadamiając sobie po czasie, że identyczny łańcuszek podarowałem pewnej dziewczynie. Szukając jej imienia w pamięci, przeraziłem się.<br />
- Shin-hye ? - zadałem sobie pytanie. Nasuwająca się odpowiedź, wyjaśniła wszystko, czego dotąd nie wiedziałem. Biorąc w rękę telefon, przejrzałem książkę telefoniczną. Znajdując numer niebieskookiej, wcisnąłem zieloną słuchawkę, czekając na jakikolwiek sygnał. Wraz z nawiązaniem połączenia, ucieszyłem się. Po chwili ktoś odebrał. Słysząc szybki oddech po drugiej stronie, zawahałem się.<br />
- Shin ? - spytałem.<br />
- Onew ?<br />
- Musimy się spotkać jak najprędzej. - przyznałem, nie wiedząc co tak na prawdę mam jej powiedzieć.<br />
- Nie teraz, jetem zajęta. - powiedziała po czym rozłączyła się gwałtownie. Spojrzałem za zakończone połączenie i odłożyłem telefon na stolik. Musiałem w końcu przestać myśleć o niej, z kim mógłbym spędzić resztę życia<br />
.<br />
<b>[...]</b><br />
Minęła godzina dwudziesta, a ja usłyszałem dzwonek do drzwi. Podbiegłem do nich i otworzyłem je natychmiast. Dziewczyna w kwiecistej sukience stała przed wejściem, oczekując wpuszczenia jej do środka. Po chwili namysłu wpuściłem ją i zaprowadziłem do salonu. Nie zastanawiając się długo, wyjąłem łańcuszek z kieszeni i wyciągnąłem z nim dłoń w jej stronę. Shin-hye zbladła, a ja czekając na wyjaśnienia z jej strony, przerwałem w końcu ciszę.<br />
- Powiesz mi w końcu o co chodzi ? - spytałem. Dziewczyna zabrała mi łańcuszek, po czym szybkim krokiem skierowała się do wyjścia. Ruszyłem za nią, zagradzając jej drogę. - Shin-hye do jasnej cholery, o co tutaj chodzi ? Dlaczego byłaś w mojej sypialni ? Co takiego się tam stało ?<br />
Dziewczyna uniosła głowę do góry i spojrzała mi prosto w oczy.<br />
- Nie zbliżaj się do mnie. - powiedziała ostrym tonem. - Przespaliśmy się pierwszy i ostatni raz.<br />
- Shin-hye, proszę cię. - odruchowo złapałem ją za nadgarstek. - Pamiętasz czasu liceum? Co się stało z naszą miłością ?<br />
- Dorosła. - przyznała dziewczyna. Widziałem jak lekko się uśmiecha. - Ostrzegam cię ostatni raz, zostaw mnie w spokoju. - odepchnęła mnie po czym wyszła, trzaskając drzwiami. Zdenerwowany uderzyłem w ścianę i skierowałem się do pokoju. Chcąc wszystko naprawić i kolejny raz dać szansę naszemu związkowi, poddałem się jak tylko opuściła mój dom. Jej słowa zapadły mi w pamięć, a ja nie odważyłem się kolejny raz do niej zadzwonić. Dni mijały, a ja zapominałem.<br />
<br />
<b>[jakiś czas później]</b><br />
Kładąc się przed dwudziestą drugą, momentalnie zasnąłem. Śniłem, że śpię. Nagle macham rękoma i znajduję się na korytarzu przed drzwiami. Drzwi nie są zamknięta, a na zewnątrz czeka na mnie ktoś niebezpieczny. Wystarczy przekręcić klucz w drzwiach i wszystko będzie w porządku. Czuję jak unoszę ręce i wszystko nagle zwalnia. Moje ruchy wydają się być bardziej powolne niż zbliżające się niebezpieczeństwo. Moje ciało coraz bardziej się trzęsie, a ja nagle dotykam drzwi. Moje koniuszki palców chwytają za klucz, próbując go przekręcić. Gdy czuję, że mi się uda, przez drzwi wbiega szara masa, tworząca postać. Czuję jak moje ciało upada w przyśpieszonym tempie, a ja budzę się zalany potem. Dochodzące do moich uszu śmiechy, przeradzają się w namiętne jęki. Czyżby Key przyprowadził kogoś do domu ?<br />
Wstaję z łóżka i podążając za odgłosami, staję przed drzwiami sypialni moje kumpla. Nagle słyszę kolejne kobiece jęki, przerywane przez głębokie stęknięcia. Czując się niepewnie, odchodzę kawałek od drzwi. Zatrzymuję się, słysząc jak Key rzuca imię swojej partnerki w sypialni. Nie kontrolując swojego ciała, łapię za klamkę i wpadam z wściekłością do pokoju. Dziewczyna siedząca okrakiem nad moim kumplem, unosi się w górę i dół, po czym szybko odwraca głowę. Jej popielate włosy falują na nagich piersiach, a chłopak podnosi się, opierając na łokciach. Wychodzę z pokoju, po czym zbiegam na dół i kieruję się do ogrodu. Zrzucam stół z podestu i siadam na schodkach od altany. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-hwgCzhyphenhyphen5QobjRPCeptJB_Sb-gqVeJ2AA1ccvx4JEJzgIZ1WVegGpZBkLre5DWG_di0GBMUKp8D3VFc-DdmNbfWf99db2IfzsMmaKih4DFqLgHjyXFygwwRO0XwG6R-8qnHU02_sqFDu7/s1600/tumblr_inline_nr54prhhIb1t30uyb_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="100" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-hwgCzhyphenhyphen5QobjRPCeptJB_Sb-gqVeJ2AA1ccvx4JEJzgIZ1WVegGpZBkLre5DWG_di0GBMUKp8D3VFc-DdmNbfWf99db2IfzsMmaKih4DFqLgHjyXFygwwRO0XwG6R-8qnHU02_sqFDu7/s200/tumblr_inline_nr54prhhIb1t30uyb_500.gif" width="200" /></a></div>
Chowając twarz w dłonie, czuję, że moje łkanie zamienia się w płacz. Siedząc samotnie przez kilka minut, uświadamiam sobie, że ktoś trzyma rękę na moim barku. Spoglądam na osobę siedzącą obok. Poszerzone źrenice dziewczyny wskazują na jej podniecenie, które wywołuje u mnie odruch wymiotny. Jej mętna twarz nie ukazuje żadnych emocji.<br />
<br />
- Ostrzegałam cię. - powiedziała z uśmiechem, po czym wstała, odwróciła się i zniknęła za szklanymi drzwiami.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1687</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 11024</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-70520902960129757592016-05-04T18:12:00.000+02:002016-05-04T18:12:34.424+02:00Luhan `part 1<div style="text-align: left;">
<b>Główni bohaterowie:</b> Luhan; Sehun (Exo); Marcy<br />
<b>Bohaterowie poboczni:</b> Xiumin, Chanyeol, Kyungsoo (Exo); Johny<br />
<b>Gatunek:</b> romans<br />
<div align="center">
<b>* * *</b></div>
- Marcy. - powiedziałem cicho. Dziewczyna siedząca na łóżku odwróciła głowę w moją stronę, milcząc. Wszedłem niepewnie do pokoju, stając obok niej i dokładnie przyglądając się twarzy dziewczyny. - Hej. - powiedziałem. - Jak się czujesz ?<br />
Jej oczy zaczęły błądzić po mojej osobie, a w powietrzu wisiała niepewność i stres.<br />
Nie wiedząc co więcej mogę powiedzieć, głośno wciągnąłem powietrze.</div>
<div style="text-align: center;">
<b><br />[kilka dni wcześniej]</b></div>
<br />
<b>*Marcy*</b><br />
Wychodząc z klubu, rozejrzałam się dookoła parkingu. Czułam się samotna, a cisza wokoło potęgowała moje uczucie bezradności. Spoglądając na ławeczkę obok wyjścia, poczułam nagły przypływ radości. Widok blondyna siedzącego i wpatrującego się w moją osobę, był czymś, czego ostatnio nie doświadczyłam. Usiadłam obok niego z szerokim uśmiechem.<br />
- Co Ty tutaj robisz ? - spytałam. Od razu skarciłam się w myślach, czując, że nie tak chciałam przywitać chłopaka.<br />
- Też miło cię widzieć Marcy. - przyznał, po czym roześmiał się cicho. - Byłem w środku i szczerze powiedziawszy, nie mam ochoty tam wracać.<br />
- Dlaczego? - spytałam.<br />
- Miałem do Ciebie podejść, ale jak tylko zauważyłem twoich dawnych znajomych, powstrzymałem się. - przerwał - Wiesz, że nie przepadam za tymi ludźmi.<br />
- Rozumiem. - stwierdziłam - Pamiętam, że kiedyś wyglądało to inaczej.<br />
- Właśnie, dlaczego Ciebie nie ma z nimi ?<br />
- Czuję, że zabrali mi właśnie ludzi, którzy stali się dla mnie rodziną. Widzisz Luhan, to wszystko jest takie niesprawiedliwe.<br />
- Jestem przy Tobie i nigdzie nie ma zamiaru się ruszać. - objął mnie ramieniem i delikatnie pogładził po włosach. - Jak myślisz, o tej porze jest jeszcze coś ciekawego w telewizji?<br />
Spojrzałam na ekranik telefonu, który wskazywał dwie minuty po pierwszej.<br />
- Myślę, że nawet jeśli nie, znajdę coś ciekawego. - przyznałam.<br />
- Chodźmy więc po taksówkę i urwijmy się stąd. - pociągnął mnie za rękę, po czym wsiedliśmy do taksówki, która zabrała nas do domu. Gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, skierowaliśmy się do salonu i wygodnie siadając, włączyłam telewizor w poszukiwaniu filmu.<br />
<br />
<b>*Sehun*</b><br />
- Tyle się nie widzieliśmy, może do mnie wpadniesz ? - spytał Johny, brat Marcy.<br />
- Myślałem, że mieszkasz nadal w willi z rodzicami. - zdziwiłem się. Marcy nie wspominała mi o przeprowadzce jej brata.<br />
- Marcy nie wspominała, że wyniosłem się jakieś dwa miesiące temu?<br />
- Wiesz, nie przypominam sobie. - powiedziałem, czując jak ktoś szturcha mnie w ramie. Oglądając się za siebie, napotkałem Kaia.<br />
- Widziałeś Marcy ? - spytał. Rozejrzałem się dookoła. Garstka ludzi przeszła obok mnie, ale nigdzie nie było Marcy. Zakląłem w myślach, wyjąłem telefon i odszedłem na bok.<br />
<br />
<b>*Marcy*</b><br />
- Wróciłaś już ? - usłyszałam głos Xiumina za plecami.<br />
- Tak. - przyznałam - Nie miałam siły na dalszą zabawę.<br />
- Stało się coś, prawda ? - zapytał<br />
- Trochę źle się poczułam, ale na szczęście Luhan był obok. - powiedziałam, gdy chłopak wszedł do salonu. Stawiając kubki na stoliku, ustał przy kanapie.<br />
- Dobrze, nie będę wam przeszkadzał. - podniósł się, przygotowując do opuszczenia salonu.<br />
- Nie będziesz przeszkadzał, prawda ? - spojrzałam na Luhana, który kiwnął twierdząco głową.<br />
- Dobrze, to chociaż pomogę Luhanowi przygotować coś do jedzenia. - zaciągnął Luhana do wyjścia, kierując się od razu do kuchni. Po chwili ciszy, mój telefon zaczął nerwowo wibrować, po czym rozległ się donośny dzwonek. Bez sprawdzania nadawcy, odebrałam.<br />
- Marcy, gdzie jesteś ? - muzyka w tle sprawiła, że chłopak był ledwo słyszalny.<br />
- W domu. - przyznałam do razu.<br />
- Jak wróciłaś ?- zapytał poddenerwowany.<br />
- Taksówką. Z resztą, co cię to obchodzi ?<br />
- Mogłaś chociaż uprzedzić, że wychodzisz. - powiedział. W jego głosie wyczułam nutkę pretensji.<br />
- Trzeba było mnie pilnować. - powiedziałam sarkastycznie, po czym bez ostrzeżenia, rozłączyłam się.<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
<b>[w tym samym czasie]</b></div>
<br />
<b>*Xiumin*</b><br />
- Luhan, powiedz mi coś. - zacząłem<br />
- No ? - spytał, nie odrywając się od krojenia owoców.<br />
- Czy Ty na prawdę zakochałeś się w Marcy ? - zapytałem<br />
- Xiumin, przestań. - powiedział zły. - Marcy wybrała kogoś innego, a ja będę szczęśliwy jeśli zostanie przy mnie jako siostra. - spauzował, podnosząc głowę do góry, rzucając spojrzenie na wejście do kuchni. - Chciałbym być przy niej, kochać ją, pocieszać. - wbił nóż w deskę. - Skończmy ten temat.<br />
Dźwięk zamykanych drzwi od razu zwrócił moją uwagę. Spoglądając po sobie, rzuciliśmy się do wyjścia, stając na schodach.<br />
- Marcy ! - krzyknął Luhan, wybiegając za bramkę. Rozglądając się nerwowo dookoła, w końcu odwrócił się do mnie. - Jasna cholera. Bierz telefon i kurtkę, idziemy.<br />
<br />
<b>*Marcy*</b><br />
Rzuciłam telefonem o chodnik i pobiegłam przed siebie. Gdy tylko dotarłam do fontanny w lesie, złapałam kilka szybkich oddechów i usiadłam na zimnym marmurze. Ciemność, która panowała w około, sprawiła, że moje serce wypełniło się strachem. Słysząc w oddali trzask łamanych gałęzi, wstałam i rozglądając się dookoła, wytężyłam wzrok. Gdy tyko z lasu wyszła jakaś postać, szybko przekonałam się, że ucieczka nie będzie prosta.<br />
- Nie zbliżaj się. - zagroziłam, stając mocno na uginających się nogach.<br />
- Marcy, przestań zgrywać cnotkę. - powiedział męskim głosem, ukazując twarz. W jednej chwili znalazł się przy mnie z widocznym uśmiechem na twarzy.<br />
- To tylko pieprzony sen. - powiedziałam szeptem, zamykając oczy. Otwierając je, znów napotkałam jego przeklęty uśmiech.<br />
- Nie zrobię Ci krzywdy. - jego ręka powędrowała na mój bark.<br />
- Daj mi spokój ! - krzyknęłam i mocno go popchnęłam.<br />
Kiedy znalazł się na ziemi zaczęłam uciekać. Moje nogi po chwili biegu zaczęły dawać o sobie znać i coraz bardziej się plątać. Wybiegłam na ulicę, stanęłam i nerwowo okręciłam się na pięcie. Był coraz bliżej. Spanikowana ruszyłam przed siebie, gdy prawa noga zahaczając o krawężnik pozbawiła mnie równowagi.<br />
Upadek trwał kilka sekund. Moja głowa zetknęła się z zimnym i twardym przedmiotem. Słyszałam jak pod naporem moja czaszka pęka, a ja opadam na chłodną ziemię. Z każdej strony zaczęła otulać mnie bezsilność i paraliżujący ból. Czułam, że to koniec.<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
<b>[czas obecny]</b></div>
<br />
<b>*Luhan*</b><br />
- Odzywała się do was ? - zapytał Xiumin, rozkładając kubki z herbatą na stole.<br />
- Od trzech dni nie mam od niej wiadomości. - przyznałem.<br />
- Może się boi. - stwierdził spokojnie Chanyeol, mierząc wzrokiem w Sehuna.<br />
- Może zachorowała. - odezwał się Xiu, nie przerywając popołudniowych czynności.<br />
- I nie odbiera telefonu ? - spojrzałem na niego. - To wszystko wydaje się podejrzane.<br />
- Hej, słuchajcie ! - donośny krzyk Kyungsoo, zwrócił naszą uwagę<br />
- Co się stało ? - zapytałem<br />
- Marcy miała wypadek. Johny właśnie do mnie dzwonił i mówił, że na szczęście jest już w domu.<br />
- Idziemy do niej. - powiedział Sehun, zrywając się z krzesła<br />
- To nie jest najlepszy pomysł. - przerwał mu Kyungsoo. - Marcy jest w złym stanie psychicznym.<br />
- Pójdę i dowiem się wszystkiego. - powiedziałem pewnie.<br />
Ubrałem kurtkę i wyszedłem najszybciej jak mogłem. Po kilku minutach byłem przed drzwiami domu Marcy. Podniosłem rękę i wciskając przycisk, usłyszałem dzwonek wewnątrz. Drzwi otworzyła mi jej mama.<br />
- Tak ? - zapytała zdziwiona.<br />
- To ja, Luhan. - powiedziałem z uśmiechem. Kobieta wpatrywała się we mnie, po czym odwzajemniła mój uśmiech.<br />
- Ale wyrosłeś. Proszę, wejdź. - wpuściła mnie do środka.<br />
- Przyszedłem zobaczyć się z Marcy. - powiedziałem. - Mam nadzieję, że to nie jest problem. Jeśli tak, przyjdę kiedy indziej.<br />
- Luhan, bądź wyrozumiały. Nie do końca jeszcze wiadomo co jej jest. Po wypadku zrobiła się bardzo nieufna. - powiedziała i zamyśliła się.<br />
- Niech się pani nie martwi. Nic jej nie będzie. - odpowiedziałem.<br />
- Mam nadzieję. Dobrze, muszę wracać do pracy. Do zobaczenia. - stwierdziła z westchnieniem i skierowała się w stronę wielkich drzwi. Wszedłem po schodach i stanąłem przed drzwiami sypialni dziewczyny, po czym wcisnąłem klamkę i zajrzałem do środka.<br />
- Marcy. - powiedziałem cicho. Dziewczyna siedząca na łóżku odwróciła głowę w moją stronę, milcząc. Wszedłem niepewnie do pokoju, stając obok niej i dokładnie przyglądając się twarzy dziewczyny. - Hej. - powiedziałem. - Jak się czujesz ?<br />
Jej oczy zaczęły błądzić po mojej osobie, a w powietrzu wisiała niepewność i stres.<br />
Nie wiedząc co więcej mogę powiedzieć, głośno wciągnąłem powietrze.<br />
- Luhan ? - zapytała. Wskazała na coś za mną. Odwróciłem się i spostrzegłem plakat podpisany moim imieniem. Nie rozumiałem o co jej chodzi. Kiedy odwróciłem się z powrotem w jej stronę, siedziała tak blisko mnie, że musnąłem ją nosem. Dotknęła mojego policzka, po czym szybko cofnęła rękę, a jej oczy zeszkliły się. - Kim Ty jesteś ?<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1391</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 8705</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-78769871656085733862016-05-01T18:42:00.000+02:002016-05-01T18:42:01.250+02:00Xiumin (Exo) `part 1 (ost.)<b>Główni bohaterowie:</b> Xiumin, Chanyeol (EXO); Serine<br />
<b>Bohaterowie poboczni: </b>Suho, Kai (EXO)<br />
<b>Gatunek:</b> romans; wątek psychologiczny<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>"I’d fall anywhere with you...".</b></div>
Słysząc kilka słów znanej mi melodii, mimowolnie zaczęłam nucić ją pod nosem. Wspomnienia z dzieciństwa spłynęły na mnie niczym deszcz, rozlewając się po mojej głowie. Czując się niepewnie, poprawiłam się w fotelu i schowałam twarz w dłoniach. Od czasu wypadku widziałam wszystko w czarnych barwach. Ciepłe palce przebiegły po moim kolanie, żeby móc oprzeć się na udzie. Otarłam łzę, która spłynęła po moim policzku i od razu podniosłam głowę. Brązowooki brunet klęczał przede mną i spoglądał z powagą na moją twarz.<br />
- Hej Channie. - powiedziałam, zdobywając się na słaby uśmiech.<br />
- Hej. - odpowiedział. - Wszystko w porządku ? - dopytał.<br />
- Tak. - skłamałam. Jego głowa przekręciła się lekko na prawą stronę, a jego wyraz twarzy zmienił.<br />
- Widzę, że płaczesz. - stwierdził - Nie jestem ślepy moja droga.<br />
Spojrzałam mu prosto w oczy, koncentrując się na ostatnich nutach piosenki, próbując powstrzymać to co siedziało głęboko w środku.<br />
- Serine ? - dotknął mojej ręki, po czym zjechał do dłoni i złączył nasze palce.<br />
- Przepraszam Chanyeol - powiedziałam od razu i kiwając głową, po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Cała frustracja, strach i samotność wtargnęły w moje życie kilka tygodni temu, a ja nie dawałam sobie z nimi rady. Chanyeol usiadł na kanapie i pociągając mnie za sobą, ułożył mnie na swoich kolanach. - Nie wiem co mam robić. - przyznałam po chwili.<br />
- Dlaczego ? - spytał - Co takiego się stało ?<br />
- Gdy tylko zobaczyłam cię po raz pierwszy od wypadku, nie mogłam powstrzymać swoich uczuć. Moje serce pędziło jak oszalałe, a w twoich oczach widziałam tylko siebie. - przerwałam na chwile, czując jak po mojej twarzy rozpływa się fala gorąca - Nie mogłam racjonalnie wyjaśnić tego uczucia. - przełknęłam ślinę i kontynuowałam - Nie wiem jak było pomiędzy nami sprzed wypadku.<br />
- Serine, chciałabyś mi coś powiedzieć ? - spytał. Jego oczy delikatnie błyszczały, doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Kolejny raz czułam jak niewidzialna lina, przewiązana w moich ramionach, przyciąga mnie w jego stronę. Jego kciuk przejechał wnętrzem po moim policzku, a on sam oparł swoje czoło o moje. W jednej chwili oby dwoje zamknęliśmy oczy, oddając się chwili. Czując przesuwającą się dłoń na tył mojej głowy, delikatne palce zaczęły muskać moją skórę głowy. Czując coraz bliżej jego ciepło, otworzyłam oczy, napotykając jednocześnie jego słodkie oczy. Zbliżając swoją twarz do niego, przystanęłam zaledwie kilka centymetrów, przed nim.<br />
- Nie wiem co mogę Ci powiedzieć. - przyznałam cicho.<br />
- Powiedz mi jedno. - wyszeptał. Jego oddech musnął mój policzek, łaskocząc.<br />
- Tak ? - spytałam. Chanyeol zbliżył się i jednym, delikatnym ruchem, złączył nasze usta w pocałunku. Nie broniąc się, oddałam się jego namiętnym ustom. Czując coraz szybsze bicie serca, pozwoliłam chłopakowi na kontrolowanie sytuacji. Gdy tylko pociągnął mnie za rękę do góry, nie odrywając się od jego ust, ustałam przed nim. Jego dłonie wędrując od bioder, na pośladki, zgrabnie podciągnęły mnie do góry. Moje nogi owinęły się wokół jego bioder, a ręce wokół szyi. Idąc po schodach do góry, czułam, że dziś wydarzy się coś ważnego. Chanyeol kopnął butem, na wpół otwarte drzwi i wchodząc do środka, zrobił to co wcześniej, a drzwi z hukiem uderzyły o futrynę, zamykając się. Podchodząc do łóżka, delikatnie położył mnie na nim i oderwał się na moment, łapiąc kilka szybkich wdechów. Jego klatka piersiowa poruszała się nadzwyczaj szybko. Tracąc ze mną kontakt wzrokowy, ściągnął z siebie koszulkę. Jego nagi tors, wyrzeźbiony brzuch i muskularne ramiona wprawiły mnie w osłupienie. Pochylając się nade mną, kolejny raz oplótł sobie moje nogi wokół swoich bioder i zwinnym ruchem podniósł mnie z łóżka. Jego usta błądziły po mojej szyi, żeby znów przejść do zwinnych pocałunków. Podchodząc do biurka, jego dłoń podtrzymująca mój pośladek przemknęła po biurku. Rzeczy z biurka rozsypały się po podłodze, a ja w momencie siedziałam na drewnianym blacie. Zdejmując moją koszulę i rozrywając koszulkę, rzucił je na podłogę. Uśmiechnął się łobuzersko. Jego dłonie wpełzły pod moje spodnie, spoczywając na pośladkach. Chłopak cyklicznie ściskał je, napierając na mnie swoim wyczuwalnym już wypukleniem w spodniach. Moje paznokcie co jakiś czas wbijały się w jego plecy, a on mruczał podniecająco. Gdy jego usta zjechały na moje piersi, wczepiłam się w jego włosy. Chanyeol dotknął palcem jednego z moich sutków, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Wyjmując jedną z piersi, włożył sutek do ust i delikatnie go liżąc, ściskał drugą pierś w dłoni. Odchyliłam głowę poddając się pieszczotą bruneta.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8RlIgKqFp2VUXx25rqaJz2auW7QqvCqIKqsax337T8otwn5A6Nw9QVi3T-0ybjst9SR_WUH7Cy4ckZdG4gUpbNXhzMhTVMCh2YABzDyMCGkw5mKtFUwDnUhiMweY9_VsL0beaDEvLXdSy/s1600/xiumin+gif+the+way+he+looks+at+1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8RlIgKqFp2VUXx25rqaJz2auW7QqvCqIKqsax337T8otwn5A6Nw9QVi3T-0ybjst9SR_WUH7Cy4ckZdG4gUpbNXhzMhTVMCh2YABzDyMCGkw5mKtFUwDnUhiMweY9_VsL0beaDEvLXdSy/s200/xiumin+gif+the+way+he+looks+at+1.gif" width="200" /></a></div>
Gdy tylko dźwięk tłuczonego szkła odbił się echem w mojej głowie, obydwoje odwróciliśmy się w stronę hałasu. Chanyeol wzdrygnął się i zasłonił mnie swoim ciałem. Zdziwiona twarz czarnowłosego chłopaka, zmieniła momentalnie kolor na widoczną czerwień. Spojrzałam szybko na Chanyeola i chłopaka, którego już dawno nie było w wejściu. Zeskakując z biurka, założyłam pośpiesznie koszulę.<br />
- Serine. - Chanyeol złapał mnie za rękę w ostatniej chwili.<br />
- Przepraszam Channie. - powiedziałam, patrząc nerwowo w stronę wyjścia z pokoju. Chłopak niepewnie puszczał moją dłoń. Wybiegając z pokoju, szybko zrozumiałam gdzie popełniłam błąd. Słysząc hałas dobiegający z mojej sypialni, skierowałam się właśnie w tamtą stronę. Gdy tylko wpadałam do pokoju, zauważyłam, że chłopak nerwowo pakuje moją walizkę.<br />
- Opanuj się. - powiedziałam. Chłopak nie odrywając się od swojego zajęcia, milczał. Chwytając za jego ramię z nadzieją, chłopak od razu zmierzył mnie wzrokiem. Widząc ogień, który płonął w jego wnętrzu, wiedziałam, że to koniec.<br />
- Puść mnie. - zażądał.<br />
- Nie. - powiedziałam stanowczo. - Uwierz, że to nie było tak. - kontynuowałam - Nie mogę tego wytłumaczyć.<br />
- I nie musisz. - odepchnął mnie i wrócił do wrzucania ostatnich ubrań do walizki.<br />
- Ja nic do niego nie czuję. - powiedziałam, prawie krzycząc.<br />
- Wynocha stąd ! - krzyknął ściekły i wyszedł z pokoju. W pośpiechu zbiegł po schodach i wyrzucił moją walizkę na zewnątrz. Pobiegłam w ślad za nim, zasłaniając mu drogę powrotu.<br />
- Zostaw ją ! - wtrącił się Chanyeol, stając na przeciw chłopaka.<br />
- Nie wystarczy Ci, że o mało jej nie posunąłeś? - krzyknął mu w twarz. Chanyeol przygryzł wargę i odwracając się bokiem, zacisnął pięść, wymierzając mu podbródek. Czarnowłosy chłopak z łatwością oddał równemu sobie. Chanyeol rzucił się na wściekłego Xiumina, powodując bójkę. Krzyki Suho i Kaia, którzy na dobre odciągnęli od siebie chłopaków, momentalnie ustały.<br />
- Wynoś się stąd szmato ! - krzyknął Xiumin, wyrywając się Suho i wycierając krew z brody. Spoglądając na niego przez łzy, pokręciłam głową.<br />
- Wiesz co Xiu ? - krzyknęłam, wybuchając. Jego twarz przybrała nieco spokojniejszego wyrazu. - Pieprzeni idioci ! Mam was dosyć ! - odwróciłam się na pięcie i wychodząc, trzasnęłam drzwiami. Zebrałam ubrania z chodnika, zamknęłam walizkę i wróciłam do domu. Rzucając walizkę w kąt, usiadłam na łóżku. Moja wściekłość dawała o sobie znać. Uderzyłam pięścią o ramę łóżka, po czym poczułam promieniujący ból, przechodzący od palców do łokcia. Rozglądając się po pokoju zauważyłam na biurku połyskujące kluczyki. W momencie przebrałam się, chwyciłam kluczyki i zbiegłam do garażu. Siadając na motocyklu poczułam przypływ adrenaliny i strach jednocześnie. Nie byłam pewna czy nadal potrafię panować nad taką maszyną. Wkładając kluczyk w stacyjkę, przekręciłam ją, oczekując reakcji motocykla. Gdy tylko maszyna odpaliła, ucieszyłam się, a uczucie niepewność odeszło szybciej niż mnie przyszło. Włożyłam kask na głową, włączyłam bieg i powoli ruszyłam. Wyjechałam z garażu i stając przy wyjeździe, odkręciłam manetkę do końca, pędząc w stronę autostrady.<br />
<br />
<b>*Xiumin*</b><br />
Stojąc w futrynie drzwi wejściowych, wpatrywałem się w trawę. Zimny podmuch wiatru przywiał coś na chodnik. Pośpiesznie wybiegłem i podnosząc kartkę z kostki, wczytałem się w treść. Zbliżający się ryk silnika zmusił mnie do oderwania wzroku i podniesienia go do góry. Przemykający, czerwony motocykl wydał mi się bardzo znajomy. Orientując się kto go prowadził, coś pchnęło mnie do garażu. Włożyłem kask, przekręciłem kluczyk w stacyjce niebieskiej R1 i ruszyłem za czerwoną strzałą.<br />
<br />
<b>*Suho*</b><br />
- Chciałeś się z nią przespać ? - spytałem go. - Przecież dobrze wiesz, że...<br />
- ...wiem. - przerwał. - Wszyscy chcemy to w jakiś sposób osiągnąć.<br />
Naszą rozmowę przerwał pisk opon. Wybiegając na zewnątrz, ostatnie co zauważyłem to znikający za rogiem motocykl Xiumina.<br />
- Pojechał za nią. - powiedział nerwowo Chanyeol.<br />
<br />
<b>*Serine*</b><br />
Zsiadłam z motocykla, wcześniej opierając go na stopce. Słońce nadal niemiłosiernie paliło. Pozbywając się odzieży wierzchniej, weszłam na pomost i wskoczyłam do ciepłego jeziora. Przepływając kilkukrotnie pewną odległość wróciłam na plażę, biorąc ręcznik i siadając na pomoście. Słońce chyliło się ku zachodowi, tworząc niezwykle piękny widok. Wspomnienia, które zaczęły napływać do mojej głowy, powoli i precyzyjnie wypalały mi wielką pustkę w sercu. Słysząc charakterystyczny stukot na pomoście, zrzuciłam z siebie ręcznik i nie oglądając się za siebie, wskoczyłam do wody. Machałam ramionami, coraz bardziej oddalając się od brzegu, słysząc w pewnym momencie plusk wody. Odkręciłam się i poruszając ramionami dla pozostania na powierzchni, wpatrywałam się w osobę, która zbliżała się w moją stronę.<br />
- Czego chcesz ? - krzyknęłam i zaczęłam płynąć w jego stronę. Będąc obok chłopaka, uniosłam jedną rękę i wymierzając mu policzek, moja dłoń zatrzymała się kilka centymetrów od jego twarzy. Chłopak nawet nie drgnął, chwycił moją dłoń i przyciągnął mnie bez większego oporu.<br />
- Nie mogę cię stracić po raz kolejny. - powiedział cicho, a jego ręce powędrowały na mój kark. Gdy tylko jego dłonie zaczęły zaciskać się bez wyczucia, moja krtań zacisnęła się, blokując dostęp powietrza.<br />
- Xiumin - wyszeptałam, próbując złapać tak bardzo potrzebny mi oddech. Z moich oczu zaczęły cieknąć łzy, a twarz coraz bardziej piekła. Uderzając go w zaciśnięte dłonie, uporczywie próbowałam się uwolnić, co trwało może kilka sekund. Czując jak moje ciało odmawia mi posłuszeństwa, przestałam z nim walczyć. Xiumin rozluźnił uścisk, a moje ciało opadło do wody. Ostatnie co poczułam to woda zalewająca moje płuca.<br />
<b>[...]</b><br />
Czując czyjeś delikatnie palce zmierzające od kolana i opierające się na podudziu, momentalnie zaczerpnęłam powietrza. Pierwszą myślą była mi ostatnio zapamiętana scena. Miotając się i krztusząc, oparłam się w końcu na czyiś ramionach. Gdy tylko mój oddech unormował się, podniosłam głowę z niepewnością. Spostrzegając twarz chłopaka, przeraziłam się, a łzy mimowolnie cisnęły mi się do oczu.<br />
- Hej. Wszystko w porządku ? - zapytał Chanyeol.<br />
- Tak. - skłamałam. Żółta lampka kontrolna zapaliła się w najmniej spodziewanym momencie powodując strach. Po chwili zastanowienia, spojrzałam na Chanyeola, który milczał, orientując się, że gdzieś to już widziałam.<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba słów w poście wynosi:</b> 1688</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Liczba liter w poście wynosi:</b> 10897</div>
<div style="text-align: center;">
Widzisz błąd? <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-78949068586356277502016-04-25T13:18:00.004+02:002016-04-25T13:21:46.145+02:00Lay (Exo) `part 3 (ost.)<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
"Nucąc pod nosem przez kolejne piętnaście minut, szłam bez zastanawiania się dlaczego Yixing chciałby spotkać się w tak dziwnym miejscu. Przez myśl przeszło mi kilka czarnych scenariuszy. Gdy tylko poczułam nieswoje uczucie bycia obserwowanym, stanęłam na moment. Zdejmując słuchawkę usłyszałam cichy szmer silnika samochodowego. Próbując się odwrócić, ktoś, kto w tej chwili podszedł do mnie z tyłu, szybkim ruchem przewrócił mnie na ziemię i przykładając wilgotną szmatkę do twarzy, usiadł na mnie okrakiem. Jego zasłonięta twarz wywołała u mnie panikę. Szarpnęłam się kilka razy, a łzy same spływały po moich policzkach. Nerwowe wdechy sprawiły, że substancja z wilgotnego materiału bardzo szybko zadziałała. Ostatnimi siłami podciągnęłam rękę, chwytając za maskę mojego oprawcy i ciągnąc z całej siły w dół, pozbawiając go anonimowości. Oczy odmówiły mi posłuszeństwa, mącąc obraz, ramiona opadły z bezsilności, a mój organizm po prostu się poddał."<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<b>*Yixing*</b><br />
Błądząc po korytarzach agencji zastanawiałem się co dalej robić. Ostatnio, po dostarczonym liście od Big Bossa, w starej kamienicy znalazłem trzy trupy. Dwie dziewczyny, około dwudziestki, jedna brunetka, druga rudawa oraz chłopaka około dwudziestego szóstego roku życia. Po dokładnej analizie okazało się, że byli działaczami tajnej Służby Podziemnej Czyścicieli "Sztos". Kręcą się w te i we wte poszedłem w końcu do biura i padłem na krzesło, które pomimo mojego małego ciężaru ciała, zaskrzypiało. Kierując wzrok na tablicę z ogromną mapą, wpatrzyłem się w zdjęcia ofiar. Moje poczucie winy wzrastało z każdym dniem, w którym Big Boss i jego "dzieci" chodziły po tej ziemi. Krzyk kolegi z biura obok zwrócił w końcu moją uwagę.<br />
- Yixing ! - krzyknął po raz kolejny, biegnąc już w moją stronę. - Big Boss przesyła jakąś wiadomość. - wręczył mi wydrukowany wcześniej fax. Kilka krótkich linijek tekstu i niewyraźne zdjęcie spowodowały, że chwyciłem pistolet, zebrałem kilku moich ludzi i już jechałem do wyznaczonego miejsca.<br />
<br />
<b>*Samantha*</b><br />
Wracająca świadomość, pozwoliła mi w końcu na odnalezienie się w sytuacji. Gdy tylko zaczerpnęłam powietrza poczułam nieprzyjemny zapach wilgoci i pobliskich kanałów. Słysząc cichy, przerywany odgłos w pobliżu, delikatnie otworzyłam oczy. Słabo oświetlony pokój, pomalowany na ciemną zieleń z kilkoma krzesłami pod ścianą i metalowym biurkiem, wyglądał obskurnie. Szarpnęłam dłońmi, orientując się, że jestem przywiązana do krzesła, na którym siedzę. Nieprzerwany dźwięk pikania drażnił mi uszy. Obracając głowę w stronę dochodzącego dźwięku, oniemiałam. Szara puszeczka, przypięta szczelnie do ładunków wybuchowych, na wcześniej założonej mi kamizelce. Czułam jak moje serce zwalnia, a ja kolejny raz popadam w panikę.<br />
- Widzę, że już się obudziłaś Samy. - męski i wyraźny głos przy moim uchu sprawił, że zastygłam. Jego dłoń z szybkością i łatwością owinęła się w około moje szyi, lekko się zaciskając. - Piękną masz buźkę.<br />
Jego opadająca ręka spoczęła na pistolecie, który od razu wylądował na biurku, powodując charakterystyczny hałas w pomieszczeniu. Oparłszy się o blat skierował wzrok w moją stronę. Jego twarz nadal była zasłonięta.<br />
- Jestem Big Boss. - powiedział i głęboko westchnął.<br />
- Czego ode mnie chcesz ? - spytałam zła. Mężczyzna zmarszczył brwi, po czym wziął pistolet do ręki.<br />
- To ja tu zadaję pytania. - stwierdził, przystawiając mi lufę do skroni.<br />
- Nigdy nie uda Ci się mnie zabić. - powiedziałam po koreańsku. Facet prychnął i otwartą dłonią, uderzył mnie w twarz.<br />
- Jeśli nie chcesz zginąć, mów do mnie po angielsku. - zażądał. - Słuchaj Samy, jako iż Yixingowi zależy na twojej osobie, a ja chcę zemścić się za to, że wsadził do więzienia mojego brata, posłużysz mi jako przynęta. - przerwał - W tej chwili powinien już tutaj być. - wsadził pistolet do kabury i podchodząc do mnie za plecami, uwolnił mi ręce, po czym spiął je kajdankami. Pociągając mnie za rękaw koszulki, wypchnął mnie przez drzwi i zaczął prowadzić wzdłuż długiego korytarza. Miałam tylko nadzieję, że Yixing da sobie radę.<br />
<br />
<b>*Yixing*</b><br />
Idąc wzdłuż korytarza, ustałem przed żywym murem, z którego w pewnej chwili wyłonił się Big Boss.<br />
- Witaj Yixing. - powiedział. Jego szeroki uśmiech zdenerwował mnie jeszcze bardziej.<br />
- Gdzie ona jest ? - spytałem kierując naładowaną broń w jego stronę. Mężczyzna zaśmiał się.<br />
- Wolf. - powiedział i kiwnął palcem. Z tłumu wyłoniła się dziewczyna i zamaskowany facet. Gdy tylko nasze oczy zetknęły się, ścisnąłem mocniej pistolet. Mój organizm szalał, a ochota zabicia tego skurwiela coraz bardziej mi się podobała.<br />
- Przecież to o mnie Ci chodzi. - powiedziałem - Weź mnie, wypuść dziewczynę. - w jej oczach pojawiły się łzy.<br />
- Mój drogi, zginiecie oboje. - powiedział. Dopiero teraz zauważyłem detonator, który swobodnie spoczywał na barku Samanthy.<br />
- Sam, nie ruszaj się. Trzymaj bark najsztywniej jak potrafisz. - powiedziałem po koreańsku. Sam nieznacznie kiwnęła głową. Kierując broń w dziewczynę, wycelowałem i po chwili wahania nacisnąłem za spust. Słysząc upadający na ziemię detonator, kolejne strzały dały mi do zrozumienia, że zaraz wszystko się skończy. Sam, która po chwili wpadła mi w ramiona, pociągnęła mnie za sobą i upadła na ziemię. Zasłaniając ją swoim ciałem, przycisnąłem ją mocniej do zimnej podłogi. Minęło dosłownie kilka minut, po czym strzały ustały, a w powietrzu zawisł mdły zapach krwi. Odsłoniłem dziewczynę, po czym oby dwoje wstaliśmy i wyszliśmy w milczeniu z budynku. Za drzwiami czekał oddział specjalny. Dając im znak, wszyscy ruszyli do środka. Stając przy samochodzie, zdjąłem Sam kamizelkę i kładąc ją obok wozu saperskiego, wsadziłem dziewczynę do radiowozu. Po kilku minutach podjechałem pod jej dom i odprowadzając ją do drzwi, ustaliśmy w ciszy na schodach.<br />
- Dziękuję. - powiedziała, mocno mnie przytulając. Moje ramiona owinęły się wokół niej, a serce zaczęło bić dużo szybciej. - Nigdy nie zapomnę tego co dla mnie zrobiłeś. - powiedziała, a ja poczułem na szyi kilka spadających łez z jej policzków. Dziewczyna oderwała się ode mnie i lekko uśmiechnęła. - Jeszcze raz dziękuję. - powiedziała cicho po czym weszła do domu. Odwróciłem się na pięcie i wracając do samochodu, pojechałem pod komendę. Przesiadając się do mojego prywatnego auta, pojechałem do domu, wziąłem szybką kąpiel i w końcu usiadłem przed telewizorem. Myśl, że Big Boss w końcu nie żyje napełniła mnie chęcią do życia.<br />
<br />
<b>*kilka dni później*</b><br />
Siedząc na werandzie, spoglądałem na wschodzące słońce. Upijając łyk letniej herbaty, odstawiłem ją na stolik po czym wpatrzyłem się w horyzont. Przez kilka ostatnich dni męczyły mnie myśli o Sam, o tym co przeżyła. Przypominając sobie, jak bardzo bałem się o jej życie, przeszedł mnie dreszcz. Odkąd ją poznałem i uratowałem jej życie, stała się jedną z najważniejszych osób. Pomimo biegnącego czasu, nadal nie mogłem przestać o niej myśleć. Podniosłem się z miejsca, po czym wszedłem do domu i przeliczając pieniądze w portfelu, wyszedłem z domu. Wędrując do najbliższego sklepu jubilerskiego miałem tylko nadzieję, że wszystko się uda. Teraz albo nigdy. - pomyślałem, wchodząc do sklepu.<br />
<br />
<b>*Samantha*</b><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQLqrS8rwjZPUNhtYtp3GQANvKyNw77TzSeVZ6YghqDthLoFzU8z09bJQKGdEVxb73P0Sv_uhYVI6IZOw8ykYC0xW31iusB41Y8GjVVG1mTkGCeEHibP3TACXygU-_XpCkA7W558nq44Bf/s1600/3dec07602de60d2b57f4aaa658e5d768.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQLqrS8rwjZPUNhtYtp3GQANvKyNw77TzSeVZ6YghqDthLoFzU8z09bJQKGdEVxb73P0Sv_uhYVI6IZOw8ykYC0xW31iusB41Y8GjVVG1mTkGCeEHibP3TACXygU-_XpCkA7W558nq44Bf/s320/3dec07602de60d2b57f4aaa658e5d768.jpg" width="225" /></a>Słysząc dzwonek do drzwi, zbiegłam na dół i otworzyłam je z gracją.<br />
- Witaj Samy. - powiedział Yixing wręczając mi bukiet przepięknych tulipanów.<br />
- Witaj Lay. - odpowiedziałam chłopakowi z uśmiechem, po czym założyłam buty i wyszłam z domu. Chłopak szedł przed siebie, co jakiś odwracając się w moją stronę i ponaglając, mówił, żebym przyśpieszyła. Chwila milczenia z każdym krokiem, ciążyła mi jak stu kilogramowy wór na plecach. Przechodząc w końcu na drugą stronę, minęliśmy kilka domów i wkroczyliśmy w niewielki park. Mała kapliczka w samym środku zwróciła moją największą uwagę. Gdy tylko weszliśmy do środka, chłopak od razu poszedł pod ołtarz. Niepewnym krokiem ruszyłam za nim, po czym stając obok niego cicho westchnęłam.<br />
- Muszę Ci coś powiedzieć. - przyznał chłopak po chwili. Spojrzałam na niego w oczekiwaniu. Yixing odwrócił się w moją stronę i sięgając do kieszeni, ukląkł na jedno kolano. Gdy tylko przed moimi oczyma ukazało się czerwone pudełko, zamarłam. Yixing trzęsącą się dłonią, otworzył pudełeczko. Delikatny pierścionek lśnił w pudełeczku, a Yixing wpatrywał się we mnie z nadzieją w oczach. - Wyjdziesz za mnie ?<br />
Kiwnęłam głową twierdząco i rzucając się na szyję chłopakowi, rozpłakałam się. Yixing wyjął pierścionek z pudełka, wkładając go delikatnie na mój palec. Jego brązowe oczy, spojrzały w moje z radością iskrzącą się w środku. Przybliżył się do mnie, po czym złożył na moich ustach soczysty pocałunek. Odsuwając się na chwilę, złapał mnie za dłonie, po czym wyszeptał kilka słów:<br />
<div style="text-align: center;">
<h3>
<b><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i>- I że cię nie opuszczę, aż do śmierci.</i></span></b></h3>
</div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: center;">
Liczba słów w poście wynosi: 1203</div>
<div style="text-align: center;">
Liczba liter w poście wynosi: 7694</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Widzisz błąd?</b> <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-72923469480742631232016-04-23T17:41:00.005+02:002016-04-23T17:41:59.622+02:00Lay (Exo) `part 2<b>[w poprzednim rozdziale]</b><br />
"- Samantha. - powiedziałam, wyciągając rękę w jego stronę.<br />
- Lay Yixing. - odpowiedział."<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
Szereg białych jak śnieg zębów, uformował się w uśmiech.<br />
- Na pewno nic Ci nie jest ? - spytał ponownie<br />
- Wszystko dobrze. - odparłam, wbijając wzrok w czerwone szpilki.<br />
- Dasz się odprowadzić do domu ? - spytał odważnie chłopak. Poczułam lekki dreszcz wędrujący od górnej części kręgosłupa. Pokiwałam twierdząco głową i ruszyłam w stronę obrzeży miasta. Kilka minut cichego spaceru, przerodziło się w półgodzinne milczenie.<br />
- Nie chcę być natarczywy, ale czy to nie Ciebie widziałem ostatnio w parku ? - głos chłopaka załamał się.<br />
- Tak. - odpowiedziałam, speszona jego otwartością.<br />
- Szkicowałaś prawda ? - spytał<br />
- Lubię szkicować reakcje ludzi i same pojedyncze osoby. - przyznałam. Chłopak wyglądał na zadowolonego. Stanęłam więc, nie chcą iść dalej. - Mieszkam tuż obok, może pójdziesz już do domu. Pewnie wszyscy będą się o Ciebie martwić.<br />
- Spokojnie. - powiedział szybko. - Odprowadzę cię pod same drzwi. Nie chcę żeby znów coś Ci się stało.<br />
Jego cudowny uśmiech, brązowe oczy i męski, dźwięczny głos. Nigdy nie czułam się tak jak teraz, miałam wrażenie, że to tylko głupi sen, a ja obudzę się zaraz przez budzik lub moją wstrętną macochę. Szliśmy dalej, pogrążając się w coraz ciekawszej rozmowie. Stając przed drzwiami mojego domu o godzinie czwartej dwadzieścia pięć nad ranem, wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę czekając.<br />
- Może wejdziesz do środka ? - spytałam w końcu. Chłopak zawahał się i spojrzał na ekran telefonu. Jego źrenica zwiększyła się, a on spojrzał na mnie zmartwiony.<br />
- Wejdźmy proszę do środka. - ponaglił mnie. Otworzyłam drzwi, a chłopak dosłownie wpychając mnie do środka, zamknął je od razu na klucz. Zmierzyłam go wzrokiem i chcąc zapytać co się stało, niespodziewanie złapał mnie za rękę. - Proszę, nie zadawaj pytań tylko spędź ze mną miły wieczór.<br />
Kiwnęłam twierdząco głową, po czym idąc na górę, wprowadziłam go do mojego pokoju. Chłopak spoglądając na moje rysunki, zawieszone na ścianach, wyglądał na przejętego. Wyszłam z pokoju, zrobiłam herbatę, po czym wracając z powrotem do pokoju, zauważyłam, że chłopak nerwowo chowa telefon do kieszeni.<br />
- Proszę. - podałam mu kubek z ciepłym napojem.<br />
- Dziękuję. - odpowiedział z uśmiechem - Twoje prace są na prawdę zadziwiające. - odłożył kubek na stolik obok kanapy i wbił swój brązowy wzrok we mnie. - Jesteś na prawdę piękną i czuję, że miłą kobietą.<br />
Rumieniec rozlewający się na mojej twarzy, był coraz bardziej widoczny.<br />
- Yixing. - powiedziałam stanowczo - Ja nie umiem tak szybko się aklimatyzować.<br />
- Dobrze, przepraszam. - powiedział, po chwili się uśmiechając - Chyba już pójdę. Robi się coraz widniej, a ja muszę jeszcze chwilę wypocząć<br />
- Pewnie, nie ma sprawy. - przyznałam, wędrując z nim na dół. - Dobranoc. - powiedziałam na pożegnanie.<br />
- Dobranoc Samy.<br />
Wracając do góry byłam pewna, że coś musiało się stać. Wyszedł stąd tak szybko. - pomyślałam. Sprzątnęłam kubki, umyłam je i biorąc szybki prysznic, po piętnastu minutach leżałam już w łóżku. Gdy tylko oparłam głowę na poduszce, zasnęłam.<br />
<br />
<b>*popołudnie*</b><br />
Dzwoniący telefon nie dawał mi spokoju. Podniosłam słuchawkę, oczekując wyjaśnień z drugiej strony.<br />
- Co ? - zapytałam, czując niezwykłą suchość w ustach i gardle.<br />
- Ty jeszcze nie wstałaś ? - głos mojej macochy przypominał widelec, którym ktoś skrobie porcelanowy talerzyk.<br />
- Wal się starucho. - powiedział zła i rozłączając się, wyłączyłam telefon. Otworzyłam oczy i spoglądając na zegarek domyśliłam się, że mój ulubiony serial właśnie się skończył. Odgarnęłam z siebie kołdrę, kierując się do szafy, wyjrzałam przez otwarte okno.<br />
- Otwarte okno ? - spytałam cicho. Próbując wrócić myślami do wczorajszego wieczoru, pozbawiłam się ochoty wychodzenia gdziekolwiek. Ubierając czarne legginsy i dziewczęcą koszulkę, związałam włosy w kucyk, po czym zeszłam na dół. Spokój i cisza, która panowała w domu była muzyką dla moich uszu. Czując w powietrzu zbliżającą się awanturę, zjadłam niewiele i słysząc dzwonek skierowałam się w stronę drzwi.<br />
<div style="text-align: left;">
- Stara pinda. - powiedziałam pod nosem i wcisnęłam klamkę, po czym pociągnęłam drzwi w swoją stronę. Moim oczom ukazał się tylko pusty podjazd. Wyjrzałam kawałek za drzwi, nie widząc tam żywej duszy. Moją uwagę jednak przykuła biała koperta zostawiona na wycieraczce. Podniosłam ją, zamknęłam drzwi i w drodze do kuchni, dokładnie ją obejrzałam. Kilka liter na spodzie tworzyło moje imię. Odginając zakładkę koperty, wyjęłam podłużna kartkę ze środka, poszukując treści. Spostrzegając w końcu kilka cyfr i nazwę ulicy podrapałam się po głowie. Przechodząc dalej, zobaczyłam słaby podpis "<i>Lay</i>". Dziwiąc się, spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Skoro miałam się z nim spotkać za godzinę, powinnam chyba już iść. - pomyślałam. Biorąc spory łyk zimnego soku, ubrałam trampki, po czym zamykając dom, ruszyłam w stronę wyznaczonego miejsca. Wychodząc z posesji, schowałam kopertę do kieszeni i wyjmując słuchawki, podłączyłam je do telefonu. Gdy tylko muzyka zabrzmiała, poczułam się dużo lepiej. Nucąc pod nosem przez kolejne piętnaście minut, szłam bez zastanawiania się dlaczego Yixing chciałby spotkać się w tak dziwnym miejscu. Przez myśl przeszło mi kilka czarnych scenariuszy. Gdy tylko poczułam nieswoje uczucie bycia obserwowanym, stanęłam na moment. Zdejmując słuchawkę usłyszałam cichy szmer silnika samochodowego. Próbując się odwrócić, ktoś, kto w tej chwili podszedł do mnie z tyłu, szybkim ruchem przewrócił mnie na ziemię i przykładając wilgotną szmatkę do twarzy, usiadł na mnie okrakiem. Jego zasłonięta twarz wywołała u mnie panikę. Szarpnęłam się kilka razy, a łzy same spływały po moich policzkach. Nerwowe wdechy sprawiły, że substancja z wilgotnego materiału bardzo szybko zadziałała. Ostatnimi siłami podciągnęłam rękę, chwytając za maskę mojego oprawcy i ciągnąc z całej siły w dół, pozbawiając go anonimowości. Oczy odmówiły mi posłuszeństwa, mącąc obraz, ramiona opadły z bezsilności, a mój organizm po prostu się poddał.</div>
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
<div style="text-align: center;">
Liczba słów w poście wynosi: 918</div>
<div style="text-align: center;">
Liczba liter w poście wynosi: 5903</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Widzisz błąd?</b> <u>Zgłoś go w komentarzu.</u></div>
dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5361374945286814543.post-5861611718424814212016-04-23T07:16:00.001+02:002016-04-23T16:25:59.491+02:00Jin Goo `part 1<b>Główni bohaterowie:</b> Jin Goo; Kaithlyn<br />
<b>Bohaterowie poboczni:</b> Kai (Exo), Renny, Suro, Karo<br />
<b>Gatunek:</b> kryminał; dramat<br />
<div style="text-align: center;">
<b>* * *</b></div>
Wbiegając za ścianę, złapałam kilka szybkich oddechów i wkładając kartę w poduszkę stanika, wytężyłam słuch. Odgłos zbliżających się kroków, gwałtownie ustał. Słysząc kilka pojedynczych przekleństw, przyłożyłam oko do jednej z dziur, obserwując całą sytuację. Widząc tylko plecy jednego mężczyzny, wbiłam wzrok w wejście do pomieszczenia.<br />
- Gdzie ona jest ? - zapytał, po czym opuścił rękę. Jego brązowo-beżowy mundur, czarne jak smoła buty i kask w odcieniu munduru, dopełniał karabin szybkostrzelny. Wyrywając mnie z oględzin, w pomieszczeniu znalazł się jeszcze jeden mężczyzna. Jego ubiór był dokładnie takie sam, a jego białe włosy wprawiły mnie w osłupienie.<br />
- Ja wszystkiego nie pilnuję. - powiedział. Po jego czole nadal spływały krople potu, które po chwili nerwowo otarł.<br />
- Macie ją dorwać ! - krzyknął pierwszy. Jego pięść z frustracją uderzyła o kilka pustych palet, opartych o ścianę, które przewróciły się na bok. Po chwili mężczyzna skierował się w stronę wyjścia, a jego cichnące kroki, pozwoliły mi na chwilę spokoju.<br />
- Słyszysz mnie Kath ? - usłyszałam męski głos po drugiej stronie starannie schowanej słuchawki.<br />
- Czemu to tak długo trwało ? - spytałam przyciszonym głosem<br />
- Cholerne zagłuszacze. - odpowiedział chłopak.<br />
- Wyprowadź mnie stąd. - nakazałam mu.<br />
- Za ścianą na wprost znajdziesz długi korytarz na wschodnie skrzydło, na końcu czekają cię drzwi. - powiedział. - I jeszcze jedno.<br />
- Tak ? - spytałam, słysząc cichy szmer w słuchawce.<br />
- Nie daj się złapać. - ton drugiego z nich, brzmiał inaczej. Pokiwałam głową i z uśmiechem wybiegłam na korytarz prowadzący do wyjścia. Chwilę później zrzuciłam z siebie maskę, założyłam kask i wkręcając najwyższe obroty ruszyłam spod obozu.<br />
Nie zwracając uwagi na czas, w jakim znalazłam się w bazie, weszłam do niej piętnaście po czwartej. Odkładając kask na stolik za wejściem, popchnęłam butem kolejne, metalowe drzwi od razu znajdując się w środku.<br />
Wszystkie twarze współpracowników zwróciły się w moją stronę z wdzięcznym wyrazem. Wyjmując pistolet z tylnej kieszeni spodni, odłożyłam go na biurko.<br />
- Dobrze, że jesteś. - powiedziała Suro, podchodząc do mnie z rozłożoną teczką.<br />
<div style="text-align: right;">
<b>Suro, lat 21</b></div>
<div style="text-align: right;">
<b>Specjalizacja: broń biała</b></div>
- Żyjesz. - usłyszałam głos Kaia. - Misja wypełniona? - spytał. Sięgając ręką do stanika, wyjęłam z niego małą kartę SD, kierując z nią dłoń w jego stronę.<br />
<div style="text-align: right;">
<b>Kai, lat 23</b></div>
<div style="text-align: right;">
<b>Specjalizacja: dowodzenie</b></div>
Zabierając ode mnie kartę wręczył ją Renniemu.<br />
<div style="text-align: right;">
<b>Renny, lat 27</b></div>
<div style="text-align: right;">
<b>Specjalizacja: komputery</b></div>
- Dobra dziewczynka. - powiedział, po czym zniknął za hebanowymi drzwiami.<br />
- Wracając do mnie. - swoją uwagę zwróciła na mnie Suro. Jej ostry wyraz twarzy wskazywał na jej niezadowolenie. - Nowa dostawa broni nie spełnia moich wymagań, które postawiłam temu handlarzowi. Odsyłam ją z powrotem i zamawiam nową. - powiedziała na wstępie, przewracając kilka kartek w teczce. - Dobrze, przechodząc do rzeczy. Dostaliśmy faks od federalnych z współrzędnymi kolejnej misji. I nie wiem czy Ci się to spodoba. - wręczyła mi kilka niechlujnie spiętych kartek.<br />
- Zaraz to obejrzę. - powiedziałam. Suro pośpiesznie kiwnęła głową odchodząc do swoich wcześniejszych zadań. Siadając na obracanym fotelu, wbiłam wzrok w kartkę, dogłębnie ją analizując. Doczytując kilka ostatnich zdań, ścisnęłam kartkę, ruszyłam z miejsca i weszłam wściekła do gabinetu Kaia. Trzaskając hebanowymi drzwiami, zwróciłam jego uwagę. Chłopak spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, żeby w końcu wypatrzeć trzymaną przez mnie kartkę.<br />
- Widzę, że czytałaś współrzędne. - przyznał, wstając z fotela i kierując się w moją stronę.<br />
- Co to do cholery ma być ? - spytałam. Chłopak stanął na przeciwko mnie, wydzierając mi kartkę z dłoni.<br />
- Tak, to wygląda nieciekawie. - oświadczył. - Niestety nakazu federalnych nie da się obejść Kath.<br />
- I tak po prostu pozwolisz mi wyjechać, zostawiając cały nasz zespół na nie wiadomo jak długi czas ? - zapytałam. Chłopak złapał moją rękę ściskając ją mocno, po czym przyciągnął do siebie moje ciało i objął mnie ramionami.<br />
- Przepraszam Kathy. - powiedział cicho - Nic nie mogę zrobić. Proszę, nie utrudniaj mi wszystkiego. - delikatny pocałunek sprawił, że poczułam się lepiej. - Przygotuj się. - podszedł do biurka, wyciągnął coś z szuflady i skierował się w moją stronę. - Bilet na dziś wieczór. - wręczył mi kopertę i przyjacielsko poklepał po ramieniu. - Wszystko będzie dobrze, pamiętaj.<br />
Wychodząc z biura pocałowałam go i zabierając broń z biurka, schowałam wszystko w duży karton, który wepchnęłam pod biurko. Jeszcze tu wrócę. - pomyślałam wychodząc z bazy.<br />
<br />
<b>*wieczór*</b><br />
Siadając na wyznaczonym miejscu czułam, że nie poradzę sobie z misją, którą dostałam. Kradzieże, płatne zabójstwa dla państwa, to było to co robiłam najlepiej. Wyciągając kartkę przeczytałam ją jeszcze raz. <i>"Kaithlyn Mose, dnia 01 kwietnia 2016 roku wezwana do Służby Ratowniczej Obrony państwa Korei Południowej, za czynny udział Służbie Wojskowej i liczne odznaczenia, ma się stawić dnia 25 kwietnia 2016 roku na wyspie Ganghwa z zespołem medycznym pod dowództwem kapitana Jong Ki.[...]"</i><br />
Kładąc kartkę na kolanach spojrzałam przez okno. Dlaczego to właśnie mnie ściągają z tak daleka do odbycia służby medycznej ? Zadawałam sobie to pytanie odkąd przeczytałam kartkę. Dochodząc do wniosku, że zostanie mi to wszystko wyjaśnione, oparłam głowę o zagłówek fotela. Przymykając oczy modliłam się żeby to był tylko zły sen. Po chwili poczułam, że zasypiam, a moje ciało odpływa w stan błogości i lekkości.<br />
````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````<br />
Liczba słów w poście wynosi: 867<br />
Liczba liter w poście wynosi: 5567<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.dhttp://www.blogger.com/profile/12579130730602135377noreply@blogger.com0