wtorek, 4 października 2016

After Sunset

Część: II
Etykiety: EXO
* * *
[w poprzednim rozdziale]
Po kilku minutach usiadłam we wannie, wzięłam książkę i czytając pierwszą stronę, zamknęłam na moment oczy, żeby obudzić się po dobrej godzinie. Ubierając pidżamę, spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę trzecią dwadzieścia dwie. Układając głowę na poduszce, przykryłam się kołdrą i zasnęłam.
* * *
Wstając, przeciągnęłam się kilkukrotnie i sprawdzając z samego rana media społecznościowe nie natrafiłam na nic szczególnego. Ubierając na siebie zabawny t-shirt i lekko sprane jeansy, przeczesałam włosy i zabierając ze sobą niewielki plecak, zbiegłam na dół. Zjadając w pośpiechu jabłko, wybiegłam z domu i oglądając się w stronę domu Chanyeola, pobiegłam do szkoły.
Z trudem łapiąc powietrze, usiadłam w ławce i po kilku minutach od dzwonka, wsłuchałam się w omawiany temat. Czytając książkę na każdej możliwej przerwie, w końcu nadeszła pora lunchu. Kierując się w stronę miejsca, wczorajszego spotkania z chłopakiem, usiadłam pod drzewem i upijając łyk wczorajszej wody, wyjęłam szkicownik. Otwierając go na czystej stronie wzięłam ołówek i szkicując kilka prostych linii, skupiłam się na fasadzie budynku szkoły, próbując odwzorować go jak najbardziej to możliwe. Skupiając się na rysunku, wyłączyłam się z otoczenia i ignorując wszystko wokół siebie starałam się zrelaksować. Wychylając głowę znad szkicownika, żeby ponownie spojrzeć na szczegóły budynku, przed moimi oczyma zobaczyłam wielką plamę czerwieni. Bukiet róż, za którym ukrywała się znajoma mi osoba.
- Witaj. - powiedział przyjaźnie chłopak, wychylając się zza bukietu.
- Hej, Chanyeol. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- To dla Ciebie, proszę. - wręczył mi kwiatu i zajął miejsce obok.
- Z jakiej to okazji ? - spytałam zaskoczona, próbując ukryć to jak bardzo się cieszę.
- Powiedzmy, że to rekompensata za wczorajszą kolację. - przyznał i uśmiechnął się lekko
- Nie trzeba było. - odparłam i chcąc podziękować, moje słowa przerwał dzwonek, oznajmiający koniec przerwy.
- Lepiej się pośpieszmy...
- Nauczyciele nie lubią, gdy ich podopieczni spóźniają się na lekcje. - dokończyłam za niego i śpiesząc się do szkoły, czym prędzej włożyłam kwiaty do szafki, żeby móc pobiec na lekcję. Kolejne godziny mijały, a rodość ze zbliżającego się weekendu sprawiała, że coraz bardziej nie mogłam doczekać się wolnego. Wchodząc na ostatnie zajęcia tego dnia, spojrzałam na osoby stojące w samym kącie klasy. Dwójka uczniów zmierzyła mnie wzrokiem, trącając w ramiona stojących z nimi chłopaków. Siadając niepewnie w ławce wyjęłam notatnik i czytając kilka pozostawionych w nich polskich listów i klasowych rozmów, po raz pierwszy zatęskniłam za moimi przyjaciółmi.
- Hej! - usłyszałam za plecami. Odwracając głowę w stronę męskiego głosu, spostrzegłam, że to jeden z uczniów, których widziałam w kącie. - To moje miejsce idiotko. Głucha jesteś ? - zapytał ponownie, uśmiechając się głupkowato.
- Zostaw ją Taehyun. - wyższy o głowę brunet wcisnął się przed zniesmaczonego chłopaka, przeganiając go jednym ruchem dłoni. Chłopak odszedł mrucząc z niezadowolenia pod nosem, a brunet skierował się w moją stronę. - Wszystko ok ? - zapytał, kierując do mnie swoje pytanie po angielsku.
- Oczywiście, nic się nie stało. - przyznałam w jego ojczystym języku.
- Mógłbym się dosiąść ? - spytał
- Proszę. - ustąpiłam chłopakowi miejsca.
- Kim Jongin. - przedstawił się, wyciągając do mnie rękę. - A Tobie jak na imię ?
- Mów mi Ayen. - przyznałam i podałam mu dłoń, którą uścisnął.
- Przepraszam, że jestem taki otwarty, ale wcześniej cię tutaj nie widziałem. Jesteś nowa, prawda ? - spytał.
- Tak, przyjechałam z Polski. - przyznałam - Środkowa Europa. - uśmiechnęłam się.
- To na prawdę daleko. - powiedział i na dźwięk swojego imienia odwrócił głowę w stronę drzwi. Idąc w jego ślady spojrzałam na osobę, która stanęła w drzwiach, spoglądając w naszą stronę. Wygląd chłopaka sprawił, że zaniemówiłam i przyglądając się szczegółom, spróbowałam zapamiętać jak najwięcej. Kiedy nieznajomy skierował się w naszą stronę, niechętnie odwróciłam wzrok od jego brązowego spojrzenia.
- Kim jesteś ? - spytał od razu, gdy tylko ustał obok ławki.
- Daj spokój chłopie. - odezwał się do niego Kai - To jest Ayen, pochodzi z Polski i będzie się tu uczyć.
- Kai, nie pytałem cię o zdanie. - odpowiedział, mierząc go wzrokiem. - Więc jak ? - zapytał ponownie.
- Jestem Ayen, miło mi cię poznać. - wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
- Do Kyungsoo. - odparł i odwracając się na pięcie podszedł do Chanyeola, który zjawił się w towarzystwie jakiejś dziewczyny.
- A to nasz brat. - wskazał palcem w stronę znajomego mi bruneta.
- Poznaliśmy się wcześniej. - powiedziałam, łapiąc wzrokowy kontakt z chłopakiem, który jakby nigdy nic odszedł do grupki innych uczniów.
- Nie przejmuj się nimi, zwłaszcza Kyungsoo. Jest marudny i co prawda może wgląda na strasznego, ale przy bliższym poznaniu zyskuje w oczach. Znam go, w końcu jestem jego bratem. - powiedział Kai i podając mi rękę na pożegnanie, dołączył do grupki na tyłach klasy.
Słysząc dzwonek kończący moje męczarnie, wyszłam z klasy nie oglądając się za siebie i wykładając kwiaty, które podarował mi chłopak, wyrzuciłam je do kosza obok. Ściskając w ręku niedawno kupioną książkę spojrzałam na zegarek. Minęło dwadzieścia po trzeciej, a ja nadal byłam w szkole. Czym prędzej wybiegając ze szkoły, od razu po wyjściu za drzwi budynku, runęłam na ziemię. Spoglądając przed siebie zamroczona, ujrzałam chłopaka z wyciągniętą w moją stronę ręką.
- Przepraszam, nie chciałam w Ciebie uderzyć. - przyznałam spoglądając na bruneta.
- To ja przepraszam, stanąłem na twojej drodze. - uśmiechnął się, łapiąc mnie za rękę i podnosząc do góry. - Mam nadzieję, żę nic Ci nie jest.
- Wszystko w porządku. - powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Gdy tylko do chłopaka dołączyła większa grupka jego znajomych.
- Yixing spuściliśmy cię na pięć minut z oka, a Ty już zdążyłeś poznać taką piękną dziewczynę. - powiedział z uśmiechem na ustach jeden z nich.
- Proszę, Baek, daj sobie spokój z takimi tekstami. - powiedział kolejny z powagą.
- Jestem Ayen, miło was poznać. - przerwałam im.
- Jestem Suho, a to Yixing, Baekhyun, Chen, Sehun i Xiumin. - wskazał kolejno na osoby stojące wokoło Yixinga.
- Hej, Ayen ! - Kai stanął obok mnie i witając się z chłopakami uśmiechając się co chwilę, do czasu gdy chłopcy nie odeszli w stronę Kyungsoo, który czekał przy wyjściu z obiektu. - Idziemy na miasto, może chcesz wyjść z nami? - zaproponował. Wpatrując się w niego przez chwilę, spojrzałam na zniecierpliwionych chłopaków stojących niedaleko.
- Dziękuję za zaproszenie, ale...
- Proszę, idź z nami, będzie nam miło, na prawdę. - powiedział, wręcz naciskając i nalegając żebym z nimi poszła. - No więc jak ? - spojrzał na mnie wymownie, prowokując mnie do pokiwania twierdząco głową. Ucieszony złapał moją rękę i dołączyliśmy do idącej już w stronę miasta grupy chłopaków.
Minęło kilka godzin gdy chłopcy zaczęli rozchodzić się w swoje strony, aż w końcu zostałam tylko z Kaiem i Kyungsoo, którzy rozglądali się na wszystkie strony nie zwracając na mnie uwagi. Gdy tylko Kai odebrał telefon, zniknął z naszego pola widzenia, zostawiając nas samych.
- Słuchaj Ayen, nie będę tego komplikował, mam po prostu ochotę iść już do domu. - parł przed siebie, nie odrywając wzroku od kończącej się kolorowej uliczki, którą szliśmy.
- Pewnie, jeśli masz ochotę iść, nie ma sprawy.
- Jest jeszcze coś. - przyznał
- Tak ? - zdziwiłam się
- Przecież nie zostawię Cię tutaj samej, nie jestem idiotą.
Nie wiedząc co powiedzieć, po prostu ruszyłam za chłopakiem i gdy tylko doszliśmy do bramki wejściowej na moje podwórko odchrząknęłam najgłośniej jak umiałam. Kyungsoo odwrócił się, cofną i przyglądając mi się pytająco, zsunął czarną maseczkę pod brodę.
- Coś się stało ? - zapytał
- Tak. - przyznałam - Tutaj mieszkam.
- No dobrze. To...
- Zaczekaj. - powstrzymałam go. - Chciałbym dowiedzieć się czegoś o twoim bracie.
- Jonginie ? - zapytał zmieszany
- O Chanyeolu.
- Niby co chciałabyś o nim wiedzieć ?
- Jak najwięcej.
- Brzmisz... - zatrzymał się na moment - ...podoba Ci się? - przysunął się do mnie, przyciskając mnie do metalowej bramki.
- Co ? - zaśmiałam się nerwowo, próbując uniknąć wzroku chłopaka. - Nie.
- Dobrze, powiedzmy, że Ci wierzę. - powiedział. - Więc ponowię pytanie, co chcesz o nim wiedzieć ?
- Kyungsoo ! - krzyk Kaia, po drugiej stronie ulicy, zwrócił naszą uwagę.
- Kai, poczekaj tam. - krzyknął do niego, lecz chłopak zlekceważył słowa młodszego i podszedł bliżej nas.
- Idź już, kiedy indziej porozmawiamy. - przyznałam cicho. - Dobranoc chłopcy. - odwróciłam się i weszłam do domu, podążając wprost do łóżka.
[...]
Siadając na ławce przed szkołą w oczekiwaniu Kyungsoo, wyciągnęłam telefon z kieszeni i włożyłam słuchawki do uszu, włączając jedną z moich ulubionych piosenek.
Widząc nadchodzących chłopaków, podniosłam się z ławki i z uśmiechem ruszyłam w ich stronę. Gdy tylko Chanyeol przebił się przez Kaia i Kyungsoo, łapiąc mnie za ramię i odciągając na bok. Wyjęłam słuchawki i schowałam je z telefonem do torby.
- Chciałbym cię przeprosić za wczoraj. Widziałem jak wyrzucałaś kwiaty. Wiem, że było Ci przykro z powodu tego jak cię potraktowałem. - przyznał skruszony.
- Owszem, nie byłam zadowolona, ale co ma do rzeczy nasze dzisiejsze spotkanie ?
- Chciałbym żebyśmy spotkali się w miejscu gdzie wręczyłem Ci kwiaty.
- Dobrze, a mógłbyś wyjaśnić mi o co chodzi ?
- Dowiesz się tego na miejscu. - przyznał i odszedł z uśmiechem.
Czując jak mój żołądek urządza sobie wycieczki w górę i w dół, przełknęłam ślinę i ruszyłam na lekcje, mijając zaintrygowaną grupkę chłopaków, którzy wczorajszego dnia zaczepiali mnie w kącie sali. Skupiając się na lekcjach z rozszerzonego programowania, w wolnym czasie postanowiłam uczyć się z kilku innych przedmiotów. Szybkimi krokami zbliżała się godzina czternasta, a wraz z nią niespodzianka, którą zaplanował Chanyeol. Podekscytowana podążyłam w dobrze znane mi miejsce. Siadając pod drzewem i uśmiechając się do siebie, rozłożyłam książkę na kolanach i w oczekiwaniu na chłopaka, zaczęłam ją czytać. Przewracając kolejną stronę, zorientowałam się, że spędziłam tutaj trochę więcej czasu niż powinnam i spoglądając na zegarek, zamknęłam książkę z wrażenia. Czując zdenerwowanie, podniosłam się i ruszyłam w stronę domu.
- Co za dupek. - burknęłam pod nosem. - Czekasz na niego ponad dwie godziny Ayen. - zwróciłam się do samej siebie. - To była twoja ostatnia szansa Chanyeol.
Nie zdążyłam wyjść za ogrodzenie, które otacza szkołę, gdy słysząc swoje imię, ktoś zmusił mnie do zwrócenia na siebie uwagi. Odwróciłam się gdy, mój grymas zniesmaczenia, zmienił się w uśmiech.
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1655
Liczba liter w poście wynosi: 10305
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.