sobota, 27 sierpnia 2016

Marry me, Luthi !

Przepraszam za tak długą zwłokę z tym rozdziałem. Mam nadzieję, że spodoba wam się tak jak cześć poprzednia. 
* * *
Część: IV
Etykiety: EXO, OTHER
* * *
[w poprzednim rozdziale]
"- Luthi ! - słysząc męski krzyk, stanęłam nieruchomo rozglądając się na wszystkie boki. Moim oczom ukazał się biegnący przez ulicę Kyungsoo.
- Kyungsoo, a co ty tutaj robisz ? - spytałam - Dawno się nie widzieliśmy.
- Masz rację. - przyznał, a na jego twarzy zagościł uśmiech - Właśnie idę podpisać kontrakt muzyczny z wytwórnią.
- Na prawdę ? Gratuluję. - powiedziałam, dopiero teraz zwracając uwagę na futerał od gitary na jego plecach.
- Dziękuję. - mimowolnie ukłonił się z uśmiechem. - A Ty gdzie się tak śpieszysz ?
- Wracam do domu i jadę pomóc Joong Ki. - powiedziałam, odwzajemniając jego uśmiech.
- To twój narzeczony, prawda ? - spytał. Głośny dzwonek jego komórki uratował mnie przed odpowiedzią. - Przepraszam Cię, muszę już iść. - powiedział. - Trzymaj się Luthi ! - uśmiechnął się, wręczył mi małą karteczkę i biegnąc w stronę jednej z taksówek, odjechał."
* * *
Nie zastanawiając się nad treścią wręczonej mi karteczki, schowałam ją do kieszeni płaszcza i podciągając wyżej torbę z zakupami, ruszyłam czym prędzej do mojego tymczasowego domu. 
Wykładając zakupy na półki, wybiegłam z domu i dzwoniąc po taksówkę, ruszyłam ku przystankowi.
Po podaniu adresu taksówkarzowi, zapięłam się i wzięłam do ręki telefon. Wystukując kilka literek na klawiaturze, wyciszyłam go i schowałam do kieszeni. Po trzydziestu minutach byłam przed budynkiem firmy, w której zarządzał Joong Ki. Zapłaciłam taksówkarzowi i czym prędzej weszłam do budynku, witając się z recepcjonistką na dole. Wybrałam piętro w windzie, kiedy stanęła, wysiadłam i kierując się w stronę biura Joong Ki, dopiero teraz odczytałam wiadomość z opisem wyglądu biura. Stanęłam przed drzwiami i wciskając klamkę, popchnęłam je niepewnie do środka.
Przywitał mnie uśmiech Joong Ki.
- Wejdź, proszę. - powiedział i wskazał na fotel przed biurkiem. Posłusznie zamknęłam drzwi i podeszłam do biurka, siadając w fotelu. - Cieszę się, że przyszłaś. - odparł, po czym szybko kontynuował - Chciałbym prosić cię o pomoc przy planie. - ucichł na chwilę, patrząc w moją stronę.
- Coś nie tak ? - spytałam.
- Gdy teraz o tym myślę, czuję się zakłopotany.
- Joong Ki, możesz prosić mnie o cokolwiek, zawsze pomogę. - odparłam z uśmiechem.
- Dobrze, chciałbym żebyś pomogła przy kateringu.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się po raz kolejny i podniosłam w fotela. Dźwięk otwieranych drzwi zwrócił naszą uwagę.
Średniego wzrostu brunetka, ubrana w białą koszulę i czerwoną spódnicę stanęła przy jednej z kanap i patrząc na nas speszonym wzrokiem, cofnęła się kawałek.
- Mery, o co chodzi ? - Joong Ki skierował słowa do dziewczyny
- Proszą pana na plan. - powiedziała
- Dziękuję, możesz iść. - wstał od biurka. Dziewczyna zdążyła już wyjść, a chłopak podszedł do mnie i objął mnie ramionami.
- Chodźmy Luthi. - powiedział i ruszył przede mną. Idąc przez sieć korytarzy i mijając kilka zamkniętych pomieszczeń, zeszliśmy w końcu na niższe piętro, po czym weszliśmy do wielkiej, gwarnej sali. Joong Ki, otoczony przez wianuszek swoich współpracowników, zostawił mnie prędzej niż się tego spodziewałam. Rozglądając się dookoła, próbowałam odnaleźć się w panującym tam chaosie. Spostrzegając w końcu stół z jedzeniem, podeszłam do niego i czekając na Joong Ki, próbowałam wypatrzeć go w tłumach mijanych mnie osób.
- Cześć. - głos za plecami spowodował, że momentalnie odwróciłam się na pięcie. Wysoki, postawny brunet stał przede mną z uśmiechem.
- Witam. - odpowiedziałam, kłaniając się delikatnie.
- Jestem Kai. - wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam z radością - Nie widziałem cię tutaj wcześniej.
- Tak, masz rację, pomagam panu Joong Ki. - odpowiedziałam speszona. - Może chciałbyś się czegoś napić ?
- Dziękuję, ale nie lubię wysługiwać się innymi osobami. - powiedział
- Od tego tutaj właściwie jestem. - zaśmiała się wraz z nowo poznanym chłopakiem.
- Przepraszam, wołają mnie, miło było cię poznać...
- Luthi. - dokończyłam za niego
- Może jeszcze się zobaczymy, miłego dnia. - powiedział, znikając za jedną z makiet.
Wracając do wcześniejszego zajęcia, wyostrzyłam wzrok, szukając Joong Ki. Cisza, która w jednej chwili zapanowała na planie, zaintrygowała mnie. Zastanawiając się czym została spowodowana, usłyszałam w oddali muzykę i kierując się w jej stronę, wychyliłam głowę zza futryny. Kierując wzrok w stronę męskiego głosu, poczułam dłoń na ramieniu, odciągającą mnie od mężczyzny, którego nie mogłam uchwycić wzrokiem. Odwracając się w stronę osoby, która lekko mnie szarpnęła, zmierzyłam ją surowym wzrokiem.
- Panno Wi, szukałem cię. - powiedział Joong Ki. - Udasz się ze mną na obiad ?
- Oczywiście. - odpowiedziałam i obdarowując go uśmiechem, ujęłam jego dłoń. Idąc z nim w stronę jednej z tych bardziej prestiżowych stołówek, usiadłam przy stole i uśmiechając się do chłopaka, poprosiłam go o wodę. Gdy tylko jedna z kelnerek przyniosła nam obiad, Joong Ki przystąpił do jedzenia. Wpatrując się w niego przez moment, zauważyłam jego zmęczenie.
- Wszystko w porządku Joong Ki ? - spytałam. Chłopak uniósł wzrok z nad talerza i delikatnie się uśmiechnął.
- Oczywiście Panno Wi. Jedz proszę. - odpowiedział i wrócił do jedzenia. Zjadając trochę tego co przyniosła dziewczyna, usłyszałam dzwonek telefonu. Spoglądając na ekran, skierowałam wzrok na Joong Ki.
- To mój tato, przepraszam cię na moment. - odpowiedziałam, po czym wstając z krzesła, wyszłam z pomieszczenia. Odbierając połączenie, przywitałam go radośnie.
- Witaj tato !
- Cześć córcia. - powiedział równie wesoło. - Jak mijają Ci dni bez taty ?
- Tęsknię za Tobą. - powiedziałam, siadając na sofę, postawioną w korytarzu.
- Ja za Tobą też. Mam nadzieję, że przeprowadzka do Joong Ki trochę Ci pomogła i nie czujesz się samotna. - stwierdził nim zdążyłam coś powiedzieć. - Muszę kończyć. Kocham cię.
- Też cię kocham. - odpowiedziałam, kończąc połączenie. Schowałam telefon do spodni i rozglądając się po korytarzu, spostrzegłam znikającą sylwetkę za jednym z filarów. Widząc coś upadającego na płytki, wstałam i podeszłam do rzeczy, która okazałą się małym notesem. Wzięłam go do rąk i zaczęłam biec w stronę oddalającej się osoby.
- Hej ! - krzyknęłam, dobiegając do nieznajomego, który od razu odwrócił się w moją stronę. Spoglądając na chłopaka, stanęłam zaskoczona, kilka centymetrów od niego. - Kyungsoo ? Co ty tutaj robisz ?
- Wspominałem Ci o tym rano... - zatrzymał się, spoglądając przez moje ramię, czym sprowokował mnie do odwrócenia się. Joong Ki idąc w naszą stronę, wyglądał na nieco zaniepokojonego. - Ja już pójdę. - powiedział Kyungsoo.
- Zaczekaj. - odwróciłam się, ale chłopak zdążył opuścić budynek. Chowając notes w kieszeń płaszcza, pokiwałam lekko głową.
- Panno Wi, wszystko dobrze ? - spytał za plecami Joong Ki. Westchnęłam i odwróciłam się z uśmiechem.
- Oczywiście. - odpowiedziałam.
- Chciałbym Ci podziękować za pomoc przy planie i zaprosić na kolację późnym wieczorem. Miałabyś ochotę ze mną wyjść ? - zapytał
- Joong Ki, przepraszam cię, ale nie czuję się dziś najlepiej. Możemy odłożyć tą kolację na inny termin ?
- Luthi, jeśli źle się czujesz, idź proszę do domu i odpocznij. - powiedział i kładąc rękę na moim policzku, złożył pocałunek na moim czole. - Kolacja poczeka, najważniejsze jest twoje samopoczucie. - przytulając mnie delikatnie, odsunął się i uśmiechnął. - Widzimy się w domu panno Wi.
- Miłej pracy Joong Ki. - powiedziałam i żegnając się z chłopakiem, wyszłam na zewnątrz. Gdy tylko opuściłam wnętrze ciepłego pomieszczenia, siarczysty mróz przebiegł po moich policzkach, powodując dreszcz. Słońce chyliło się ku zachodowi, a ja nie mogąc wyjść z podziwu, ile godzin spędziłam w firmie, schowałam ręce w kieszenie i zakładając rękawiczki na dłonie, uśmiechnęłam się. Przyciskając szalik bliżej buzi, ruszyłam, kierując się w stronę parku.
Przechodząc przez kilka ciasnych uliczek, w końcu stanęłam przed drzwiami budynku. Wciskając dzwonek do drzwi, pełna nadziei i oczekiwań, stanęłam, przestępując z nogi na nogę. Gdy tylko drzwi otworzyły się, wpadłam do środka, pocierając ramiona. Dźwięk zamykanych drzwi i uczucie pchających mnie do środka dłoni, ustąpiły w salonie. Odwracając się w stronę domownika, uśmiechnęłam się i wyjmując z kieszeni notes, ścisnęłam go lekko w dłoni.
- Proszę, zgubiłeś to w firmie. - powiedziałam, wręczając mu zgubę.
- Dziękuję Ci Luthi. - powiedział - Napijesz się czegoś może ?
- Nie chcę robić Ci kłopotu. - stwierdziłam, czując, że chciałabym jednak zostać tutaj.
- Usiądź proszę, a ja zaraz przyniosę coś ciepłego do picia. - uśmiechnął się i w momencie odszedł, znikając w kuchni i pojawiając się po kilku minutach z dwoma kubkami.
Siadając w fotelu, przeniósł wzrok na mnie. Jego chęć powiedzenia czegoś, przerwał głośny dzwonek do drzwi. Kyungsoo zniknął w korytarzu, w którym od razu zrobiło się dosyć głośno. Słysząc stukot szklanych butelek, podniosłam się z kanapy i założyłam na siebie płaszcz. Wraz z Kyungsoo do pomieszczenia weszła jeszcze dwójka osób. Spoglądając na ich twarze, od razu rozpoznałam kim są.
- Luthi ? - zdziwił się chłopak, odstawiając na stolik wielką torbę. - Nie wiedziałem, że cię tu spotkam.
- Wy się znacie ? - Kyungsoo spoglądał raz w moją stronę, raz w stronę Kaia.
- My też już się poznałyśmy. - odpowiedziała surowo dziewczyna, stojąca za wysokim brunetem.
- Wychodzisz już Luthi ? - spytał Kai, przerywając Mery.
- Tak, muszę iść do domu. - przytaknęłam.
- Zostań, porozmawiamy, poznamy się bliżej. - zaproponował.
- Luthi musi iść Kai. - powiedział stanowczo Kyungsoo. Kai zmierzył chłopaka wzrokiem.
- Zostań, napijesz się z nami. - powiedział, łapiąc mnie pod rękę i siadając ze mną na kanapie.
- Ale...
- Zostajesz. - powiedział wesoło brunet i biorąc ode mnie płaszcz, położył go na wezgłowiu kanapy.
Po kilku sekundach podał mi butelkę piwa i rozsiadł się obok. Upijając łyk gorzkiego napoju, przysłuchiwałam się rozmowie trójki.
- Podpisałem dziś umowę z wytwórnią. - powiedział radośnie Kyungsoo.
- Gratuluję. - powiedział Kai, unosząc butelkę w geście toastu. - Podobno Song Joong Ki, niedługo się żeni. W firmie chodzą plotki, że jego narzeczona jest piękną brunetką i pracuje w firmie. Słyszałem też, że to małżeństwo z porozumienia obu rodzin, które pomoże rozszerzyć obu firmą horyzonty.
- Małżeństwo z przymusu ? - spytała Mery
- Niestety tak. - powiedział Kai. Wzrok Kyungsoo był wpatrzony we mnie. Nie tylko ja zauważyłam, że chłopak wpatruje się we mnie z mieszanymi uczuciami. Kai również spojrzał w moją stronę. - Co jest ?
- Jongin, czas na nas. - powiedziała Mery, wstając od stołu i ciągnąc chłopaka w stronę wyjścia.
- Do zobaczenia Luthi. Pa Kyungsoo. - krzyknęli przy wyjściu. Czując wściekły wzrok Kyungsoo, odłożyłam butelkę na stolik.
- Słucham ? O co Ci chodzi ? - zapytałam
- Małżeństwo z przymusu ? - spytał wściekły. - Oszalałaś ?
- To nie twoja sprawa. - odpowiedziałam, zabierając płaszcz i kierując się w stronę wyjścia.
- Nie moja, masz rację, ale nie chcę żebyś zmarnowała sobie życie dziewczyno ! - krzyknął za moimi plecami.
- Więc daj mi święty spokój ! - wrzasnęłam i wyszłam na zewnątrz otulając się szalikiem. Mrok, który panował na zewnątrz i kilka procent we krwi było jak motor napędowy do szybkiego opuszczenia mroźnego dworu na rzecz ciepłego domu. Idąc szybkim tempem, dotarłam w końcu do postoju taksówek, a stamtąd taksówką, prosto do domu, mając nadzieję, że Joong Ki jeszcze nie wrócił.
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1668
Liczba liter w poście wynosi: 10430
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.