czwartek, 11 sierpnia 2016

Marry me, Luthi !

Część: III
Etykiety: EXO, OTHER
* * *
[w poprzednim rozdziale]
"Brunet zjawił się dopiero po piętnastu, dwudziestu minutach z dwoma kubkami w rękach. Stawiając je na małym, podłużnym stoliku, usiał w fotelu i przeczesując włosy, jego wzrok w końcu padł na mnie. Wpatrując się w jego mętny wzrok, czułam zjadający mnie od wewnątrz ogień. Nie pamiętałam kiedy ostatnio czułam takie zakłopotanie."
* * *
Próbując uniknąć jego palącego spojrzenia, odwróciłam głowę w drugą stronę. Czując jak rumieńce znikają powoli z moich policzków, westchnęłam.
- Dlaczego tu przyszłaś ? - zapytał po chwili. Odwracając głowę do chłopaka, po raz kolejny poczułam się zakłopotana.
- Zaczął padać śnieg i tak znalazłam się tutaj. - przyznałam, wywołując jednocześnie uśmiech na jego twarzy.
- Zrobię coś do jedzenia, dobrze ? - spytał i nie oczekując odpowiedzi, wstał i zniknął za przeciwległą ścianą. Odrzucając nakrycia, sięgnęłam do płaszcza, w poszukiwaniu telefonu. Orientując się, że telefon jest wyłączony, zaklęłam pod nosem i próbując go włączyć, po kilku próbach w końcu mi się to udało. Słysząc kroki zbliżające się do pomieszczenia, zablokowałam ekran i odłożyłam telefon na stolik, szczelnie okrywając się kocem. Kyungsoo usiadł we wcześniejszym miejscu i ponownie zaczął mi się przyglądać.
- Coś nie tak ? - spytał.
- Wszystko dobrze. - moją odpowiedź przerwał dzwonek mojej komórki. Kierując wzrok na wyświetlacz, wpatrzyłam się w niego na kilka sekund, kiedy dłoń Kyungsoo chwyciła telefon, a jego wzrok spoczął na nadawcy. Ruszając w stronę chłopaka, wyrwałam mu z rąk komórkę i odebrałam, jednocześnie odwracając się plecami do Kyungsoo.
- Panno Wi, gdzie jesteś ? - spytał głęboki, męski głos.
- Joong Ki, to Ty ? - spytałam niepewnie.
- Tak. Miałem odebrać cię dziś z domu, a tymczasem nie mogę Cię znaleźć. - powiedział rozkojarzony.
- Przepraszam, zapomniałam. Za kilka minut będę w domu, za... - nim zdążyłam zareagować, telefon wylądował przy uchu Kyungsoo.
- Luthi nigdzie nie wyjdzie. - powiedział, wymieniając po chwili swój adres domowy, po czym rozłączył się i ze wzrokiem pełnym złości oddał mi komórkę, znikając w kuchni. Stojąc w pomieszczeniu, schowałam telefon do kieszeni spodni i usiadłam zdezorientowana na kanapę. Chłopak rzucił w moją stronę płaszcz i buty.
- Ubieraj się. - powiedział beznamiętnie.
- Ej ! - krzyknęłam, wstając z kanapy. - Dlaczego to zrobiłeś ?
Wściekły chłopak chwyciła moje ramię i ciągnąc mnie przez pokój, ustał przed oknem. Z wielką siłą rozsunął firanę, która odczepiła się od kilku oczek na karniszu.
- To boli. - powiedziałam, czując napływające do oczu łzy. Puszczając mocny uścisk, chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Na prawdę myślałaś, że pójdziesz w taką pogodę do domu ? - zapytał - Na pewno nie po tym jak znalazłem cię na mojej wycieraczce. - fuknął, odchodząc. Spoglądając na szalejącą zamieć przez okno, delikatnie pocierałam zbolałe ramie. Odwracając się na pięcie, założyłam płaszcz i słysząc pukanie do drzwi, pobiegłam aby je otworzyć.
- Panno Wi, nic Ci się nie stało ? - usłyszałam zmartwiony głos Joong Ki.
- Nic jej jest. - pewny siebie Kyungsoo stał za moimi plecami, zwracając tym samym jego uwagę
- Dziękuję, że zaopiekowałeś się moją narzeczoną. - odpowiedział brunet. Słysząc pewny siebie ton chłopaka, nie zdążyłam zaprzeczyć jego słowom. Czując wypychającą mnie rękę ze środka, oparłam się na Joong Ki, a drzwi momentalnie się zatrzasnęły. Podążając za chłopakiem do zaparkowanego samochodu, wsiadłam do niego i spokojnie zapięłam pas. Chłopak usiadł wygodnie w przednim fotelu i odpalił silnik. Milcząc, dojechaliśmy do mojego domu, skąd zabrała kilka potrzebniejszych mi rzeczy i wróciłam do samochodu, a stamtąd prosto do domu chłopaka. Będąc coraz bliżej budynku, moje serce waliło jak oszalałe, które burzyło spokój panujący w samochodzie. Fala gorąca rozpływająca się po moim ciele, ustąpiła zimnu, które zgasiło żar niczym płomień polany wodą.
Chłopak zabrał moją jedyną torbę i wbiegł na schody, otwierając przede mną drzwi.
Stając w korytarzu, spojrzałam na Joong Ki, który zamknął drzwi i momentalnie znalazł się przy mnie.
- Wezmę twój płaszcz, dobrze ? - zapytał. Oddając w ręce chłopaka lekko przemoczony materiał, zdjęłam buty i zakładając na stopy kapcie, stanęłam obok niego. Czując zdenerwowanie, złapałam go za rękę, a kiedy jego wzrok spoczął na mnie, po raz kolejny rumieniec rozlał się po mojej twarzy, sprawiając, że dotarło do mnie co zrobiłam. Puszczając jego rękę, ruszyłam do przodu. Przechodząc przez łuk, łączący korytarz z kuchnią i salonem, rozejrzałam się dookoła. Przyjemny wystrój minimalistycznej kuchni i ekskluzywnego salonu zrobił na mnie niezwykle dobre wrażenie.
- Podoba Ci się ? - usłyszałam za sobą.
- Tak. - to jedyne słowa na jakie było mnie stać tego wieczora. Karcąc się w myślach, odwróciłam się w stronę Joong Ki.
- Pokażę Ci resztę. - powiedział, po czym wyciągnął w moją stronę rękę. Złapałam ją i podążając za chłopakiem odwiedziłam po kolei bibliotekę, dwie łazienki, pokoje dla gości, kolejny salon, biuro, aż w końcu chłopak zaprowadził mnie do sypialni. Uśmiech, który zobaczyłam na jego twarzy, przestraszył mnie.
- My, tutaj... - przerwałam niepewnie, przełykając ślinę.
- Nie. - roześmiał się. - Na pewno nie przed ślubem, chodźmy.
Ciągnąc mnie za rękę, ustaliśmy przed kasztanowymi drzwiami. Naciskając na klamkę, która w momencie ustąpiła, weszłam do środka. Kolejna sypialnia z niewielką biblioteczką, rzeźbionym biurkiem i wychodzącym na widok miasta oknem.
- Witaj w domu Panno Wi. - powiedział Joong Ki, po czym drzwi zamknęły się, a ja w końcu zostałam sama. Ułożyłam wszystkie ubrania w jednej ze szafek, po czym przeglądając meble, natrafiłam na szafę pełną ubrań w różnych rozmiarach. Czyżby Joong Ki wcześniej wiedział o mojej przeprowadzce ? - pomyślałam, przeglądając różnokolorowe ubrania, natrafiając na metki sugerujące o nowości ubrań. Zamykając mebel, skierowałam się w stronę kolejnych kasztanowych drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się dosyć przestronna łazienka z wanną w samym środku pomieszczenia. Odłożyłam kilka perfum na szklaną półkę obok umywalki i czym prędzej wyszłam z łazienki. Przebierając się w ciepłe ubrania, położyłam przemoknięte rzeczy na kaloryfer, po czym schowałam telefon do kieszeni od bluzki i wyszłam z pokoju. Nie wiedząc gdzie mogę spotkać Joong Ki, udałam się do kuchni. Zapach, który uderzył we mnie na samym wejściu, zwalił mnie z nóg.
- Siadaj Panno Wi. - powiedział i obdarowując mnie delikatnym uśmiechem, wrócił do smażącego się dania. Siadając przy zastawionym już stole, chłopak zjawił się przy mnie w oka mgnieniu. Siadając na przeciwko, delikatnie ukłonił się i wziął do ręki pałeczki.
- Smacznego. - powiedział i zaczął powoli jeść przygotowane danie.
Kolacja trwała dosyć długo, kiedy w końcu Joong Ki posprzątał brudne naczynia, usiedliśmy razem w salonie i popijając ciepłą herbatę, słuchaliśmy wieczornych wiadomości.
- Chciałbym Cię o coś zapytać Joong Ki. - zaczęłam, odstawiając kubek na drewniany stolik.
- Słucham.
- Dlaczego zgodziłeś się abym tutaj zamieszkała na czas wyjazdu mojego taty ?
- To nie jest takie proste do wyjaśnienia. - spojrzał w moją stronę. - Rozumiem twoje obawy Panno Wi, znamy się zaledwie dwa dni. - zatrzymał się na moment. -  Zapewniam Cię, że jesteś bezpieczna i nic złego Ci się nie stanie.
- Nadal nie wyjaśniłeś mi dlaczego się zgodziłeś. - przerwałam mu.
- Chcę Cię lepiej poznać przed naszym ślubem. - jego delikatny uśmiech, rozpromienił salon.
- Joong Ki, mam pewne obawy co do ceremonii naszych zaślubin. Nie uważasz, że wszystko dzieje się za szybko ?
- Panno Wi, ja też mam pewne obawy, ale jest jedna rzecz, która przekonuje mnie do ślubu z Tobą.
- Jaka ? - zapytałam z ciekawością
- Odpowiem na to pytanie później, jeśli mi pozwolisz, dobrze ?
- Rozumiem. - pokiwałam twierdząco głową. - Więc powiedz dlaczego w chwili naszego dzisiejszego spotkania, powiedziałeś, że jestem twoją narzeczoną, skoro oficjalnie nie jesteśmy jeszcze narzeczeństwem ?
Chłopak ignorując moje pytanie wstał z kanapy i odszedł do kuchni, pozostawiając mnie bez odpowiedzi.
- Joong Ki, proszę, odpowiedz. - podeszłam do niego, wstawiając kubek do zlewu.
- Luthi... - odwrócił się w moją stronę, kładąc dłonie na moich ramionach i patrząc mi w oczy. Jego poważny wyraz twarzy i to, że zwrócił się do mnie po imieniu, zbiły mnie z tropu. - ...nie zadawaj więcej takich pytań, proszę. - dokończył. - Pewnie jesteś zmęczona. - zasugerował. - Idź odpocząć. A jeśli czegoś będziesz potrzebować, jestem w sypialni. - składając mi szybki pocałunek na czole, odszedł, pozostawiając mnie zdezorientowaną. Nie zastanawiając się dłużej nad jego czynami i słowami, wróciła do swojego pokoju, po czym odświeżając się, przebrałam i położyłam do łóżka.

[kilka tygodni później]
Wychodząc ze sklepu, usłyszałam dzwonek telefonu.
- Słucham ? - zapytałam
- Panno Wi, mogłabyś przyjść do firmy i spróbować pomóc mi przy planie zdjęciowym. Byłbym bardzo wdzięczny.
- Oczywiście Joong Ki. Wrócę do domu i zaraz będę.
- Dziękuję. - powiedział. - Uważaj na siebie.
Rozłączyłam się i chowając telefon do kieszeni płaszcza, poprawiłam szalik odstający od szyi.
- Luthi ! - słysząc męski krzyk, stanęłam nieruchomo rozglądając się na wszystkie boki. Moim oczom ukazał się biegnący przez ulicę Kyungsoo.
- Kyungsoo, a co ty tutaj robisz ? - spytałam - Dawno się nie widzieliśmy.
- Masz rację. - przyznał, a na jego twarzy zagościł uśmiech - Właśnie idę podpisać kontrakt muzyczny z wytwórnią.
- Na prawdę ? Gratuluję. - powiedziałam, dopiero teraz zwracając uwagę na futerał od gitary na jego plecach.
- Dziękuję. - mimowolnie ukłonił się z uśmiechem. - A Ty gdzie się tak śpieszysz ?
- Wracam do domu i jadę pomóc Joong Ki. - powiedziałam, odwzajemniając jego uśmiech.
- To twój narzeczony, prawda ? - spytał. Głośny dzwonek jego komórki uratował mnie przed odpowiedzią. - Przepraszam Cię, muszę już iść. - powiedział. - Trzymaj się Luthi ! - uśmiechnął się, wręczył mi małą karteczkę i biegnąc w stronę jednej z taksówek, odjechał.
* * *
Liczba słów w poście wynosi: 1528
Liczba liter w poście wynosi: 9630
Widzisz błąd? Zgłoś go w komentarzu.