sobota, 27 lutego 2016

Chunji (Teen Top) `chapter 1

Główni bohaterowie: Chunji (Teen Top); Cho; Sae
Gatunek: romans; dramat
* * *
Nachyliłam się nad barierką i spojrzałam w dół. Obliczyłam odległość do ziemi lekko się uśmiechając. Lubiłam dreszczyk emocji, zwłaszcza kiedy patrzyłam na dwój cel z dużej odległości. Wdrapałam się na paskudnie obdrapaną poręcz i rozłożyłam ręce. Podniosłam jedną nogę i wystawiłam ją za poręcz. Zachwiałam się, mimo to nie straciłam równowagi. Kiedy druga noga oderwała się od metalu poczułam, że żyję. Krew zagotowała mi w żyłach, a serce podskoczyło do gardła. Kiedy lina zbliżała się do naprężenia, poczułam, że lecę coraz szybciej w dół. Już dawno guma powinna odbić mnie do góry. Byłam coraz bliżej ziemi i wtedy pomyślałam, że lina musiała się zerwać, a mnie czekała śmierć. Zamknęłam oczy, odmówiłam szybko modlitwę i z prędkością 50km/h spadłam na ziemię. Ostatnie co usłyszałam to trzask kości.

[kilka dni później]
Mimowolnie podniosłam głowę i spojrzałam na osobę przy łóżku. Smutna twarz Chanhee od razu przykuła moją uwagę. Zjechałam wzrokiem na jego dłoń. Jego ręka spokojnie spoczywała na moim udzie. Przeraziłam się, nie czułam jego dotyku. Wtedy jeszcze myślałam, że to jakiś szok po wypadku.
- Chanji. - wydusiłam z siebie. Brzmiałam jak widelec, którym ktoś pociera o porcelanę. Chłopak pochylił się i dotknął mojej twarzy. Jego dłoń była lodowata.
- Lina się oderwała. - powiedział i zwiesił wzrok. - Co Ci strzeliło do głowy, żeby iść do jakiegoś amatora ? - zapytał zły. Zawsze martwił się o mnie jak o siostrę. Potrafił być strasznie szczery, i chociaż często mnie to raniło, nie umiałam się na niego gniewać.
- Myślałam, że on wie co robi. - odpowiedziałam. Nadal brzmiałam cicho i okropnie.
- Jesteś idiotką. - powiedział wściekły. Nie wiedział nawet jak bardzo sprawił mi przykrość swoimi słowami. Przełknęłam ślinę i zacisnęłam zęby. Pierwszy raz miałam ochotę dać mu w twarz. Wysiliłam się i próbowałam podnieść rękę. Uniosłam koniuszki palców i wypuściłam głośno powietrze. Chunji zignorował mnie i skierował wzrok na osobę, która akurat weszła przez drzwi. Cho wszedł bez powitania i skierował się w stronę mojego łóżka. Chanhee cofnął się i ustał pod oknem obserwując całą sytuację. Gdy tylko chłopak usiadł na krześle spoważniał.
- Musimy porozmawiać. - powiedział. Byłam zadowolona, że widzę mojego chłopaka przy mnie, jednak coś nie dawało mi spokoju. Jego wzrok był zimny i obojętny, a jego wyraz twarzy nie wskazywał na nic dobrego.
- Słucham ? - mój głos wydawał się wracać do normalności. Chłopak skrzywił się i spojrzał w stronę Chanhee. Brunet stał niewzruszony.
- Czy on może wyjść ? - zapytał po chwili Cho. Chunji przewrócił oczyma i wyszedł bez słowa ze sali. gdy zostaliśmy sami Cho wstał z krzesełka odchodząc kawałek od łóżka.
- Więc, co się stało kochanie ? - spytałam z uśmiechem. Mimo mojego stanu, nie przestałam być optymistką. Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.
- Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że coś się między nami zmieniło. - zaczął. - Jeśli mam być szczery, to ja już cię nie kocham. - spojrzał mi na chwilę w oczy.
- Tak ? - spytałam. Nie byłam smutna. Moim jedynym uczuciem teraz była złość. - A to nie jest tak mój drogi Cho, że twoja dziewczyna jest w takim stanie, że leży w szpitalu? - próbowałam panować nad złością, która sprawiła, że zrobiło mi się gorąco.
- Masz rację. - przyznał i uśmiechnął się szeroko - Zrozum Sae, że już nigdy nie staniesz na nogach. Nie masz czucia od pasa w dół. - zaśmiał się, opierając ręce na moich nogach. - Jesteś żałosna kretynko. - powiedział, zwracając się w stronę drzwi. - Buziaczki. - zaśmiał się, wychodząc ze sali. Wypuściłam głośno powietrze. Miałam ochotę wstać, pobiec za nim i okładać go pięściami dopóki nie miałabym pewności, że umarł. Mój wzrok spoczął na nogach, a wtedy dotarło do mnie co powiedział Cho. Chłopak miał rację, mimowolnie jednak zdołałam uszczypnąć się w udo.
I wiecie co ? Nic nie poczułam.

Brak komentarzy: